Mowilem o jakis sredniakach. Nie znam tych dwoch knajp.
No, a w jakich knajpach w Wawie bywasz? Bo jeśli trafiłeś na jakąś szpanerską knajpę na Nowym Świecie, w której przesiadują bracia Mroczkowie, to faktycznie mogło być drogo. ;)
Ale przeciętne knajpy "dla studentów" czy nawet dla ludzi raczej nie mają ogromnych róznic w cenach.
A poza tym - klub Eter we Wrocławiu, szatnia kosztuje 5 zł. Tak drogiej szatni w Wawie nie spotkałem.
Spoko, nie zaprzeczam, pewnie masz racje, o jakosci sie nie chce wypowiadac, w koncu to WARSZAWA :P
Tu nie chodzi o to, że to Warszawa. Po prostu trochę pojeździłem po kraju i mam porównanie komunikacji miejskiej w różnych miastach, lepiej zorganizowanej nie ma po prostu nigdzie. (Chociaż to w dużej mierze zasługa powstańców.)
Nawet takiej pierdoły jak lista przystanków w każdym pojeździe nie ma w większości miast (także we Wrocławiu czy Krakowie). Inna pierdoła - bilety papierowe. Tylko w Warszawie wpadli na to, żeby to był sztywny kartonik, a nie świstek, który można łatwo pomiąć.
Poza tym, parę lat temu z moich rozmów ze znajomymi z Poznania wynikało, że u nich bilety droższe niż w Wawie. Nie wiem jak jest teraz.
Ok, tyle, ze to mieszkanie ma 100m2 ;) Wiadomo, ze wiecej metrow = mniejsza cena za m2.
No dobra, ale na tym osiedlu są też mniejsze lokale, np.: http://www.domiporta.pl/nowe/ogloszenie/grod_piastowski_piastow_-_warszawa_ursus_361486
Ale ok, da sie rzeczywiscie znalezc jakies korzystne lokale. Zrobilem inaczej: ustawilem w filtrze na tej stronie mieszkanie do 5k, 15 km od centrum, 3 pokoje do 65m2 (nowe). W Wawie mam 108 ofert, a we Wroclawiu 250. No, ale Wroclaw sie pewnie szybciej rozwija niz Wawa ;P
Warszawa jest trzy razy większa powierzchniowo, a 15 km od centrum Wrocławia nie ma już Wrocławia. :)
Moim zdaniem, żeby sensownie porównać ceny mieszkań trzeba uwzględnić:
- bliskość centrum;
- bliskość głównego dworca kolejowego (w Wawie praktycznie to samo miejsce, we Wrocławiu dwa różne);
- bliskość wjazdu na autostradę/wyjazdu z miasta;
- bliskość miejsc, w których jest potencjalna praca (a to jest rozsiane w róznych miastach);
- infrastrukturę (sklepy, szkoły, itp.);
- standard;
- rok budowy.
Przy czym za bliskość uznaję czas dojazdu, bo to jest faktyczna miara, a nie kilometry. Przejechanie przez Wrocław komunikacją miejską jest bardziej czasochłonne niż metrem przez Wawę. A jak ktoś jeździ samochodem, to musi wziąć pod uwagę koszt stania w korkach. Z tego, co wiem, Wrocław to najbardziej zakorkowane polskie miasto.
I nie ma sensu brać pod uwagę statystyki, bo jedno luksusowe osiedle oddane w danym roku, potrafi znacząco je zaburzyć. Jeśli chodzi o Wawę, to moim zdaniem średnią cene mocno podnosi szpanerska dzielnica Mokotów czy też osiedle Wilanów. A człowiek nie kupuje przeciętnego mieszkania na rynku, tylko takie, które mu pasuje. Moim zdaniem, uwzględniając REALNE potrzeby, mieszkanie w Wawie wyjdzie drożej o ok. 1000 zł/m2.
A co mnie to obchodzi ile mam tramwajów do dyspozycji? W Krakowie nie objechałem ani 1/10 dostępnych linii i jakoś nie mam ogromnej ochoty żeby to robić.
Ilość pojazdów się przekłada na częstotliwość kursowania. A większa częstotliwość, to większa wygoda.
Za 46 zł miesięcznie mam w Krakowie miesięczny bilet dzięki któremu mogę jeździć sobie do roboty ile razy zechcę i nie muszę udowadniać, że płacę podatki w Krakowie - mogę mieć taki bilet od razu po przyjeździe do Krakowa. Ile taki luksus kosztuje w Warszawie?
Nie wiem, ja nigdy nie miałem potrzeby posiadania biletu na jedną linię, nie wiem, czy są takie w Warszawie. W wielu miastach takich cudów nie ma.
Fajnie, że Ci wystarcza bilet na jedną linię, a ile jest takich osób? I co w ten sposób można udowodnić?
Skoro jest ten efekt skali o którym pisał Rev to w takim razie w Warszawie powinno być taniej, bo skala większa. No chyba, że efekt skali oznacza droższe towary i usługi.
A nieprawda, bo śląski, wrocławski i poznański Auchan są tańsze od warszawskiego Auchana jeśli weźmiemy pod uwagę produkty oryginalne (czyli wtedy będzie porównanie apples to apples):
Weź tylko pod uwagę, że aby dojechać do "wrocławskiego" Auchan trzeba mieć samochód, a do warszawskiego nie.
P.S. śląski i wrocławski to synonimy.
No i ceny jedzenia w barach/ bistro/ knajpach/ zwał jak zwał uważam za równie ważne co ceny w supermarketach. W każdej robocie jadłem obiady właśnie w takich miejscach, bardzo mało osób przynosi ze sobą słoiki do roboty (no chyba, że wy chętnie przynosicie, to inna sprawa).
Z mojego doświadczenia wynika, że im mniejsze miasto tym tańsze jedzenie w takich miejscach (przy zachowaniu jakości).
W małych miastach pewno będzie taniej. Ja w Wawie płaciłem przeciętnie 12 zł za obiad (ziemniaki, kotlet, surówka), we Wrocławiu za porównywalną porcję 15 zł.