Kupno roweru dla amatora - czy jest sens przepłacać?

0

Cześć,
zamierzam w marcu kupić sobie rower. W sumie to dwa, bo drugi dla żony, ale ten drugi może poczekać (bo żona ma rower, tyle że 'stary').

Pytanie mam do Was nie o wybór marki (chociaż możecie podać jakąś) czy miejsce zakupu, ale czy uważacie może, że jest jakaś granica cenowa, której nie warto przekraczać jeśli się jeździ amatorsko?

To nie jest forum rowerowe, ale może ktoś mi podpowie czy trzymać się mojego budżetu tj. max 10k na rower czy może zejść do 5k na rower - kolega mi podpowiada, że jeśli amatorsko to i rower za 5k będzie wystarczający - i pewnie ma rację chłop - jednakże, lubię kupić, czasem dokładając parę złotych i czuć, że lipy nie kupiłem.

Ma to być nowy rower na długie lata, stąd zagwozdka. A sam rower ma być typowym rowerem fitness, który pozwoli mi pojeżdzić po 'parku i lesie' z rodzinką.
Bardziej jestem napalony na to, że niedługo będzie cieplej i będzie można mniej siedzieć przed ekranem a więcej na powietrzu - a że mnie stać, bo klikam w kąkuter to czas zainwestować w siebie (i rower). Nie przynudziłem? pozdro

0

Jestem amatorem kolarstwa (szosa/grael) i z dobrych marek:
TREK -> dobre rowery z dobra gwarancją. chyba drugi producent na świecie jeśli chodzi o jakość (specialized pierwszy, ale ceny kosmos)
Cnayon jest fajnym rozwiązaniem bardzo dobry stosunek cena jakość... ale... mozna kupić tylko przez internet u nich na stronie, ja znam swoje wymiary i jaką rame potrzebuje, wiec kupuje w ciemno bo będzie pasował a potem reguluje na fitingu. Ale dla osoby która nie wie może to być problem
Specialized nie wiem czy robi fitnes ale sam rower bedzie super, ale będzie drogi... :D
Giant robi w miare dobre rowery (chyba nawet jego fabryki buduje karbonowe ramy dla innych producentów)
Merrida jest też spoko i dość tania.

0

Myślę, że nie odczujesz dużej różnicy pomiędzy rowerem za 5, a 10k. A za 6-7k to już na pewno jakiś "kompromis" znajdziesz. :)

1

Przepłacać nigdy nie ma sensu.

0

jak masz silne nogi każdy sprzęt jest błogi
sprzęt nie zrobi tego za Ciebie, taki sport
nowy rower trzeba poznać, bez szaleństw
mój Ottelo jest dotarty, były przygody że byś dostał bólu głowy

górski? miejski? czy uniwersalny?

potrenuj przysiady, bez tego z żadnym nie dasz rady

dobry salon daje jazdę próbną i czujesz

3

W twoim przypadku więcej niż 1.5k to będzie przepłacanie. Ja robię nawet ponad 100 km po asfalcie na raz rowerem za 3.5k i nie czuję potrzeby zmiany. Jedyne co to wymieniłem od razu opony na lepsze. Ty będziesz telepać się co najwyżej po kilka km dziennie i będzie to tylko czlapanie się z prędkością 15 km/h więc bez sensu przepłacać.

Zwróć tylko uwagę na odpowiedni rozmiar i geometrię ramy i zastanów się czy chcesz jeździć po asfalcie, czy po szutrach przez las. Tak czy inaczej posłuży ci przez lata, tyle że z czasem będziesz musiał wymieniać osprzęt.

1

Jako właściciel 4 rowerów, to do zastosowań jakie wymieniasz mam rower Cube Kathmandu Exc
https://www.cube.eu/pl/cube-kathmandu-exc-darkgrey-n-grey/648350
Czyli trekingowy górna półka, cena 7tys zł
Czy są rowery droższe? Są, czy warto je kupować? No jak nie startujesz w zawodach, szalejesz na ostrych zjazdach i hopkach, to nie.
Raz, że nie poczujesz różnicy, a dwa... droższe rowery w cale nie są lepsze. Od pewnej kwoty płacisz za niską wagę, a nie wytrzymałość i długowieczność. Sprawdza się to na zawodach ale serwisy bolą po kieszeni. W miarę okey rowery od 3tys się zaczyna, a jako, że nie spędziłeś jeszcze tysięcy km na różnych rowerach to nie poczujesz żadnej różnicy między takim za kilka tys, a kilka razy droższym.
Mam MTB Trek'a za kwotę pięciocyfrową ale... na nim to się startuje, a nie robi niedzielne wycieczki :)
Najbardziej właśnie mi się sprawdza ten uniwersalny Cube Trekingowy, a na miasto polecam typowego mieszczucha, gdzie siedzi się wyprostowanym i można wszędzie zostawić.
Do takich zastosowań jak mówisz to pięciocyfrową sumkę dałbym tylko za elektryka. Próbowałem, fajnie się jeździ :) Kiedyś na 100% sobie kupię.

1

Jeśli to rower do rekreacji, to można zejść z budżetem nawet do około 3k (Giant). Jeszcze tańszy będzie Kross w okolicach 1,5k i na początek też pewnie wystarczy. Jeśli nie planujesz żadnej wyczynowej, wyścigowej jazdy ani po terenach górskich, to wydawanie kilku tysięcy na rower nie ma sensu. Przez lata jeździłem do szkoły i pracy, po kilkanaście km dziennie, rowerami za kilkaset złotych i wystarczały. Niekiedy ludzie oddają stare zagraniczne rowery za bezcen i po odrestaurowaniu też się dobrze spisują, ale to raczej coś dla miłośników.

Ze swojej strony proponuję zwrócić uwagę na siodełko. :)

3

Ja nie widzę sensu elektryka, bo dla mnie to zaprzeczenie samej idei posiadania roweru. Rowerem jeździ się po to, żeby utrzymać dobrą kondycję. Jeśli bym miał jeździć elektrykiem, to nie nie widzę w tym sensu - lepiej już kupić skuter spalinowy albo jeździć samochodem.

1

Ja mam Krossa za 1600, żona też tylko inny model za 1400 do tego uchwyt do roweru dziecka (taki sztywny hol) i jest zajebiscie. BTW to już syn ms droższy rower bo Woom.
Dwa razy w roku (na wiosne i jesien) bierzemy rowery i jedziemy nad morze. W lato jeździmy po niskich górach w okolicy gdzie mieszkamy (Podbeskidzie).

Nie widzę powodu dla którego miałbym płacić 5k lub więcej za rower do jeżdżenia z rodziną po asfalcie i szosach.

0

Jakie odleglosci zamierzasz jezdzic i ile km rocznie?

Skoro nie jezdziles wczesniej IMHO kup crossowy a nie fitness. Rozjezdzisz sie to zmienisz. Mam starego Kellys Cliff i taki rower jest wygodny do jazdy po miescie (dziury, krawezniki itp, przejedziesz po wiekszosci terenow, oprocz piasku (tylko fatbike), ciezkiego gorskiego terenu pod MTB i blota ). Przy rowerze za 10k balbym sie zostawic pod sklepem i kupic bulke czy wode :P Spokojnie mozesz kupic ktorys co koledzy proponuja, zmienic pedaly na metalowe platformy, wsadzic porzadny suport i krecic km az milo. Mi sie wygodnie jezdzi takie trasy 60-70 km, ale zrobilem na nim i 150 w jeden dzien. Byle byl sprawny i nasmarowany.

Pierwszy rower potraktowalbym jako taki na rozjezdzenie sie i zapoznanie z tematem, a nie docelowy. I dopiero koejny szukal z wyzszej polki i specjalizowany pod to co Cie kreci teren/szosa/przelaj/wyprawy.

3

Ostatnio przed kupnem roweru byłem 3 lata temu. Ja potrzebuję rower do dojazdu do pracy i rekreacyjnych wycieczek (do 150 km). Jeżdżę cały rok.
Postawiłem na gravela, bo ten wybór wydawał mi się najlepszy i po zakupie nadal tak uważam.
Po researchu zdecydowałem się na Rometa (boreas 1), też sobie zawezilem wybór bo chciałem jeden blat z przodu. Wychodził najtaniej i szczerze po prostu mi się podobał najbardziej.
Nieważne co wybierzesz do nowego roweru kup kask tu nie oszczędzaj.

0

Tak jak wcześniej zostało podkreślone, do pewnego punktu rzeczywiście wydana kwota przekłada się na zauważalną jakość i przyjemność korzystania z roweru, natomiast po przekroczeniu pewnego pułapu to zwiększanie kwoty głównie powoduje spadek masy roweru, co dla amatorskiej jazdy nie ma większego znacznie.

Jeśli miałby to być rower na osprzęcie szosowym Shimmano, to nie warto brać niczego niższego niż grupa Sora, Sora to już naprawdę bardzo przyzwoity poziom ma. Ogólnie bym celował w rower na osprzęcie Shimmano, bo mają fabryki w Polsce i nie ma problemów z częściami. Jedynie w przypadku gdybyśmy chcieli mieć typowy osprzęt gravelowy to bym rozważył też SRAM. I uważałbym na wszystkie inne marki, sam się wpakowałem w korbę FSA, i musiałem części zamienne z włoch zamawiać :|

0

Warto zainwestować w:

  • obuwie SPD i pedały (zdecydowanie wygodniej się jeździ)
  • opony z wkładką antyprzebiciową
  • do pedałów SPD można dodać platformy aby jeździć czasami w zwykłych butach
    image

A potem jechać i sobie pośpiewywać :

albo

3

Nie zgadzam się. Odradzam spd, dla amatorów to zbędne. Czy wygodniej kwestia gustu, dla mnie nie. .

0

W tamtym roku kupiłem Spartacus CROSS 3.1 dla jazdy w okolicy miasta i małe wycieczki. Super się sprawdza

0

ok dzięki za informacje, może ktoś coś jeszcze doda - od siebie dodam parę detali:

Wieki temu dostałem 'górala' na komunię w latach 90-tych - przejeździłem nim wieeele kilometrów aż do studiów. Potem przestałem jeździć z różnych przyczyn - sam rower się zestarzał mocno i był za mały dla mnie.

Od kilku lat jednak jak wprowadzili rowery miejskie w moim mieście to czasem sobie lubiłem podjechać tu i tam zamiast autem.

Rok temu żona namówiła mnie, abym sobie robił przejażdki rowerowe z rana przed pracą - w sezonie letnim jeździłem w niemal każde dni robocze - godzinke rano po parku/lesie - tj. około 20km dziennie.
Tyle mi starcza. Dodatkowo miałem wpięty fotelik dla dziecka - przyszły rower musi mieć opcję wpiecia fotelika na ramę (chyba nie chcę bagażnika?)

Jeździłem na rowerze żony - kilkuletnim - KROSS miejski z bagażnikiem - damka - ciężki i moim zdaniem nie 'do parku/lasu' - można, ale po co.

Kiedyś wracałem już z trasy - miałem słabszy dzień - ledwo już kręciłem i jeszcze pod wiatr - a patrze jakiś koleś lekko nogami macha i mnie na prostej wyprzedza bez najmniejszego oporu - ta sytuacja jest prowodyrem tego zamieszania - kupna nowego roweru.

Nikt mi nie powie, że rower sam jedzie - trzeba troche sił w nogach mieć - ale tak samo jak nikt mi nie powie, że każdy rower za 1000 zł będzie tak samo jechał jak ten lepiej wyważony, lżejszy i z lepszymi podzespołami - przez co droższy 2-3 razy.

do brzegu - niedługo jadę do największego sklepu stacjonarnego z rowerami w zachodniopomorskim, w sklepie tym specjalizują się w markach tj.: SCOTT, UNIBIKE, CUBE.

To co mówią mi znajomi i Wy - to że klasa światowa, liderzy to m.in: Specialized, Trek i Scott.

Kupując rower zdecydowałem, że muszę na nim się przejechać, więc zakupy online raczej odpadają - nie chce mi się bawić w zwroty.
Kolega mi doradził rower typu fitness i żebym zwrócił uwagę na wagę i rozmiary - poleca abym trzymał się podzespołów Shimmano.

Chciałbym mieć konstrukcję karbonową - ale wszyscy mówią, że nie ma co przepłacać, żeby zyskać 2 kg mniej na wadze bo i tak nie docenię - stąd jeśli nie karbon to pewnie 10k nie wydam - coraz bardziej myślę, aby wziąć za 10 k ale dwa rowery (drugi dla żony).

Kolega wspomina też, żebym rozważył rower bez wahacza przedniego, a może i bez przednich przerzutek (wtf?) - mówi, że to może być korzyść dla mnie.

Wpinanych butów nie potrzebuję - nie czuję ich - za to moją żona lubiła takie i ma chyba do tego swojego Krossa jakieś nakładki na pedały.

Co jeszcze podpowiecie?

0

Dodaję obrazki przykładowych tras - nawierzchni - może coś podpowiecie jeszcze:
screenshot-20230302083806.pngscreenshot-20230302083844.pngscreenshot-20230302083853.pngscreenshot-20230302083903.png

0

Jak wczesniej nie jezdziles to kup jakikolwiek za kilkaset zlotych... Jak bedziesz regularnie jezdzic to kupisz cos lepszego zaleznie jaka forma jezdzenia Ci sie podoba. Bez sensu wydawac pare tysiecy jak wyjdzie ze bedzie stal nieuzywany.

0

Kolega wspomina też, żebym rozważył rower bez wahacza przedniego, a może i bez przednich przerzutek (wtf?) - mówi, że to może być korzyść dla mnie.

Ja mam i sobie chwalę, tylko to jest zawsze jakiś kompromis, ale jeździłem od zawsze z 3 blatami z przodu i stwierdziłem, ze nie mam ochoty na zabawę w przerzucanie przednich przełożeń.
Oczywiście czasem brakuje na podjazdach trochę lżejszych, a jak rozpędzę się powyżej 40 km/h to "gonię pedały", ale z tym się pogodziłem i przy mojej jeździe nie uważam tego za minus.

Przypomnę jeszcze (patrząc na Twoje zdjęcia): kup kask!

Ja też się krzywiłem bo nigdy nie jeździłem z kaskiem za dzieciaka i wydawało mi się to bez sensu i niewygodnie (teraz jak zdarzy mi się jazda bez to czuję się dziwnie). Mój sąsiad ma sklep rowerowy i strasznie mnie za to opieprzał więc w końcu kupiłem. Po roku miałem przewrotkę, w drodze do pracy, prędkość bardzo rekreacyjna. W sumie do teraz nie wiem co się stało (leją ze mnie, że zasnąłem za kółkiem). W efekcie przeleciałem przez kierownice, jak Kubacki wychodzący z progu, "pięknie" lądując na asfalcie. Skończyło się ogólnym poturbowaniem, złamanym obojczykiem i... pękniętym kaskiem! Z samego zdarzenia mało pamiętam, ale moment kontaktu głowy z podłożem akurat tak i uważam, że bez ochrony głowy mogło być dużo poważniej.

Co do wyboru to moim zdaniem jeżeli patrzysz na jakiś tam poziom cenowy to patrz na to co Ci się podoba, to jak z laptopami:

https://www.kuzniewski.pl/k905,laptopy.html?cena%5B0%5D=1450&cena%5B1%5D=38950&o%5B37%5D%5B%5D=10043&o%5B45%5D%5B%5D=163&o%5B53%5D%5B%5D=95

rozpiętość cenowa ok 1500, ale czy ten najtańszy będzie gorszy od tego najdroższego?

0

Kilka miesięcy temu miałem niemal identyczny problem co Ty. Początkowo chciałem kupić gravela (ROMET ASPRE 2 2022), ale poddałem się po tym jak ciągle nie było można było przetestować tych rowerów stacjonarnie. Potem zacząłem się zastanawiać nad tym jaki na pewno rower potrzebuje i zdecydowałem że kupię crossa. Koniec końców po długim researchu stanęło na dwóch rowerach w podobnych cenach -

Dual Sport 3 - https://www.trekbikes.com/pl/pl_PL/rowery/rowery-hybrydowe/rowery-dual-sport/dual-sport/dual-sport-3/p/32892/

i

Giant Roam 1 - https://www.giant-bicycles.com/pl/roam-disc-1

W końcu w styczniu wybrałem Gianta ze względu na powietrzny amortyzator. Jest jeszcze lepsza wersja Roam 0, ale uznałem że nie ma sensu dopłacać w moim przypadku. Na razie jestem bardzo zadowolony. Przed kupnem polecam wsiąść na rower i zobaczyć jak "leży".

0

Jak jezdzisz po twardym i rownym amortyzator nie ma sensu, zwieksza wage, koszt i albo jedziesz z wlaczonym i tracisz energie na bujanie albo i tak blokujesz.

Co do przerzutek z przodu: zalezy od uksztaltowania terenu. Fakt ja 90% uzywam srodkowego przelozenia (zdrowiej dla kolan nie jezdzic na najciezszych przrzutkach, a skuopic sie na wiekszej kadencji), ALE w okolicy mam duzo bardzo stromych podjazdow i bez redukcji z przodu nie wjechalbym.

Na takei trasy jak na zdjeciach cross/gravel/treking (ten jak zamierzasz jezdzic dalej z noclegami i wozic duzo rzeczy, w przeciwnym prypadku bez sensu). W gravelu masz grubsza opone niz w crossowym, ale troche nizsza pozycje. Prosta kierownica eliminuje gravela. Na crosowym mozesz miec opone od 32mm wiec z jednej srtrony dosc waska i male opory toczenia z drugiej w zupelnosci wystarczy. Jak sie przesiadasz z gorskiego wydaje sie cienka, ale jak z szosy to potezna :P

0

Miałem Kross kiedyś, było dobrze dopóki nie trzeba było wymienić przedniej piasty. Części (made in China) nigdzie niedostępne, ostatecznie wymieniałem całe koło :( Po tym niemiłym doświadczeniu od produktów firmy Kross trzymam się z daleka.

Niestety wybór roweru teraz to gehenna dorównująca kupno samochodu: mnóstwo opcji i konfiguracji, nigdy nie wiesz co faktycznie dostaniesz za daną cenę. Najlepiej zapytać na jakimś forum rowerowym co polecają. Ja osobiście celuje w typ roweru o nazwie: gravel, w sam raz na długie wycieczki do Kampinosu.

Co warto mieć: tarczowe hamulce, błotniki (nawet tandetne plastiki), dobrą przerzutkę i to w sumie tyle. Najważniejsza część roweru to siodełko, w następnej kolejności jest kierownica. Osobiście nie jestem fanem lekkich rowerów, mój waży sporo ale wniesienie po schodach nigdy nie sprawiało mi problemu.

Co możesz mieć za 10k:

  • Hydrauliczne hamulce
  • Superlekka rama (niektórzy lubią, zapewne ci z 4 piętra bez windy).
  • Pełna amortyzacja przód i tył (całkiem fajne do ekstermalnej jazy, plecy mniej bolą)

Drogi rower narażony jest na kradzież, praktycznie starch zostawić na mieście bo zaraz ktoś zaje...ie

Jako że jest inflacja, to brałbym najdroższy dostępny, za rok będzie kosztował jeszcze więcej. Do tego przy odpowiedniej konserwacji rower to zakup na lata, mój stary kross ma już 10+ lat i nadal trzyma się dobrze.

Pamiętaj, najważniejsze jest: screenshot-20230304171709.png

2
0xmarcin napisał(a):

Co warto mieć: tarczowe hamulce, błotniki (nawet tandetne plastiki), dobrą przerzutkę i to w sumie tyle. Najważniejsza część roweru to siodełko, w następnej kolejności jest kierownica. Osobiście nie jestem fanem lekkich rowerów, mój waży sporo ale wniesienie po schodach nigdy nie sprawiało mi problemu.

Nie nie nie. Nie mówię że siodełko nie jest ważne, ale zawsze możesz zamontować inne. Jeżeli rozmiar ramy albo geometria będą źle dobrane do wzrostu/trybu jazdy to można powiedzieć że zakup to pieniądze wyrzucone w błoto. Tak więc, wiadomo co jest najważniejsze.

Hamulce tarczowe spoko, dopóki się nie zamoczą/nie złapią błota. Wtedy koszmarnie hałasują. Z drugiej strony, v-break wtedy już nawet nie działają, więc jeszcze gorzej, a poza tym dziś już nie spotyka się innych hamulców niż tarczowe. Co do błotników pełna zgoda, ale tak samo jak siodełko - można sobie zawsze zamontować.

0

@lampasss: co w koncu kupiles? Jak wrazenia?

1

Dostosowana rama do wielkości. Duże koła (28+). Do Twoich wypadów bardziej trek niż cross. Plus amory. Wygodne siodełko, hamulce hydrauliczne.
Jak chcesz jak najmniej czasu spędzać na czyszczeniu/warsztacie itp to rozważ pasek zamiast łańcucha.
Szczęśliwy posiadacz Gazelle C8 na pasek :)

1

Przepłacać się nie oplaca, ale rower i ogólnie sprzęt sportowy lepiej kupić droższy niż tańszy. Przedział masz realnie 3-50k i powiedzmy, że za 5-15k kupisz bardzo dobry sprzęt, a poniżej jak i powyżej to są skrajności dla osób, które wiedzą czego chcą albo chcą coś totalnie słabego. Z tym, że nie ma co się do tego tak przywiązywać. To nie decyzja na wiele lat, a jak Ci się spodoba to kupisz sobie coś innego. Ważniejsze to znaleźć zajawkę, poznawać miejsca i z czasem człowiek ogarnie czy sprzęt go ogranicza czy nie.

Mój pierwszy rower kupiłem za 1.8k używany i miałem nie mniej przyjemności z odkrywania nowych miejsc w okolicznych górach, niż teraz rowerem za 20x więcej, ale teraz wiem po co mi on i żadnej złotówki nie żałuję. Ot jak komputer czy łopata dla pracownika - potrzebujesz do wykonywania odpowiednich czynności, a jak stać to cena nie ma znaczenia.

2
WhiteLightning napisał(a):

@lampasss: co w koncu kupiles? Jak wrazenia?

screenshot-20230330172552.png
ale jeszcze nie pojedzilem praktycznie, tylko w okolo komina, sprzet super, ale siodleko chyba do wymiany (za twarde - a moze taki efekt po zimie :D )

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1