Najlepsze z IKEA to są torby.
A tak na poważnie, to cały dom u mnie to Ikea, oprócz stolika kawowego z Agaty, którego płyty i mocowania są o niebo solidniejsze od IKEA i dwóch szafek łazienkowych z Cersanitu, do których instrukcje rysował chyba oblany student wzornictwa. Jeszcze komuna została w garderobie, ale matka się upiera, że te szafy przecież działają i nowe niepotrzebne.
MALM - mam białe komody, jeden słupek w łazience robi za bieliźniarkę, drugi w kanciapie za przechowalnię gazet z wykrojami i materiałów (spore obciążenie). Kupowałam dobre 5 lat temu, jeszcze nie zajechałam, choć blat tej w pracowni zarysowałam. Minus - żółkną.
HEMNES - jakbym miała tyle kasy, to inne wszystko bym wypierniczyła i wstawiła tylko te.
BILLY - zgrabne, ale dość delikatne, na eksponowanie figurek i kilka książek ok, jako regały tanie, za to drzwi już podbijają stawkę.
PAX - moje życie bez PAXów (i toreb z IKEA) nie miałoby sensu.
TRYSIL - chyba już nie ma w ofercie, mam jeszcze w tej pierwszej, większej wersji w pracowni (obok PAXów) - była to tania, duża i całkiem solidna szafa z drzwiami przesuwnymi i czterema szufladami.
Mam tego dużo więcej - łózko metalowe, fotele, biurko regulowane, jeszcze jakieś komody, blat z szafkami pod maszyny... Wszystko kupowane na przestrzeni ostatnich 15 lat. Do tej pory wyrzucony został stolik kawowy, bo był po prostu za duży, w stoliku LACK stojącym w piwnicy matka zrobiła dziurę w blacie (chciała rozbić mrożonkę...), no i szafka z łazienki ma eksmisję, bo jednak brązowy to nie mój kolor. Dużym plusem IKEA jest to, że jestem w stanie samodzielnie złożyć chyba każdy mebel od nich i nie muszę się nikogo prosić o pomoc. Nawet tego bydlęcego trysila sama poskładałam i do tego jeszcze podniosłam i ustawiłam przy ścianie. Druga sprawa - przemeblowanie to też raczej żaden problem, większość wystarczy postawić na kocyk i jedziemy. Minus to odkurzanie, bo te płyty masakrycznie przyciągają wszelkie kurze, a po przejechaniu wilgotną ścierką wszystko się rozciąga.
No i jeszcze jedna grupa produktów, w które w IKEA zaopatruję się regularnie, czyli TEKSTYLIA. Przede wszystkim komplety pościeli. Te ze średniej i wyższej półki cenowej są bardzo dobrze uszyte z klasycznej bawełny lub satyno-bawełny, świetnie się pod nimi śpi i dobrze znoszą pranie. Wzory też piękne. Tylko trzeba pamiętać, że rozmiarówka jest ta 'nie nasza' zarówno przy kołdrze, jak i poduszkach, więc bebechy trzeba mieć od nich. Ja sobie akurat chwalę, choć raz skusiłam się na jakąś tanią poduszkę z pierzem w środku i śmierdziało to niemożliwie kaczą zagrodą.