Gry to poczucie nagrody (o które często trzeba sobie zawalczyć). Uzależniają, bo masz bezpośredni feedback, czy ci wychodzi, czy nie, masz podsuwane różne problemy, które jakoś musisz rozwiązać. Jak jesteś dobry w grze, to masz jakąś pozycję w społeczności graczy. Jak jesteś słaby, to możesz starać się być lepszy i pokonujesz własne ograniczenia. Możesz stawać się coraz lepszy w grze.
Gry też dostarczają też wielu różnych bodźców wizualnych, dźwiękowych itp.
Ogółem - gry to taka włóczka dla kotów, tylko że dla ludzi.
Jeśli ktoś ma nudną pracę, brak stymulacji intelektualnej i nie wykonuje niczego kreatywnie, nie uprawia sportu, ma słabe życie towarzyskie albo nudne obowiązki do zrobienia, to potem gra w gry. I myślę, że nie ma w tym nic złego, dopóki nie przeszkadza mu to w życiu.
W pracy nie mam problemu żeby pracować przy Laptopie. Jednak gdy w domu siadam i się uczę, raz mogę 8h a czasami 2h i nie mogę już się skupić bo myślę żeby odpalić gierkę, która jest tak blisko.
A czego się uczysz i jak? Może to twoja nauka nie ma sensu i w tym może być też problem. Jeśli uczysz się nudnych rzeczy, to normalne jest, że gra będzie bardziej atrakcyjna.
Nie mówię, że nie może to być uzależnienie i że może faktycznie w twoim przypadku należy grę sobie zablokować i powiedzieć "pas". Jednak wydaje mi się, że problem może być nie tylko w tym, że za dużo grasz, a być może również w tym, jak spędzasz czas wtedy, kiedy nie grasz.