Korelacja ceny wakacji i poziomu buractwa

0

Cześć, temat średnio poważny ale liczę na waszą pomoc :)

Otóż, do tej pory lataliśmy raczej na tańsze wakacje, kraje arabskie, jakaś skromna oferta na Grecję itd.

Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że zawsze musiała się trafić jakaś pato grupka, lub dwie, najczęściej z Polski, która swoją obecnością psuje wszystkim komfort wypoczynku (każdy raczej będzie wiedział o czym mówię).

Przyszedł czas że możemy sobie pozwolić wydać trochę więcej na te wakacje i pytanie brzmi, czy na poziomie tych powiedzmy nawet 6-7k za 12-14 dni za osobę, spowoduje, że jest mniejsza szansa na spotkanie takich buraków w hotelu? Czy raczej nie ma znaczenia? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?

Nie chce wydać kasy i się znowu rozczarować.

W ostateczności rozważam nawet wyjazd na własną rękę, ale to dosłownie w ostateczności. Wolelibyśmy jednak bezpieczniej przez biuro.

Interesuje nas głównie plażowanie i chillout.

5

Szczerze nie mam pojęcia o czym piszesz. Na wakacjach z biur podróży polaków spotykam tylko w busie z/na lotnisko i gdzieś tam sobie chodzą w porze obiadu. W jaki sposób przeszkadza Ci że w innym miejscu hotelu jest jakaś "pato grupka"? Gdzieś tam sobie są ale przecież nikt nie każe się z nimi socjalizować

wesolynamdziendzisnastal napisał(a):

W ostateczności rozważam nawet wyjazd na własną rękę, ale to dosłownie w ostateczności. Wolelibyśmy jednak bezpieczniej przez biuro.

W jaki sposób wyjazd przez biuro jest bezpieczniejszy? Słyszałem historie że biura podróży nagle bankrutują i ludzie zostają w obcym kraju bez samolotu powrotnego ani zakwaterowania, ale nie słyszałem jeszcze żeby ktoś wykupił sobie lot i nagle przestała istnieć linia lotnicza albo hotel

4

Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?

W hotelach czterogwiazdkowych (takich prawdziwych a nie naciąganych) to polaków jak na lekarstwo. Ale za to angole potrafią się trafić a Ci również jacyś specjalnie wychowani nie są. Ceny takich to zależy od miejsca. Tylko disclaimer, w hotelach zazwyczaj spędzam poranki i wieczory.

4

Wiem o czym mówisz. Rzadko jeżdżę na all inclusive, ale kiedyś, wiele lat temu byłem w Kenii. Wakacje całkiem drogie, ale trafiło się kilku górników. Straszne buractwo. Chlanie i żarcie w opór i traktowanie obsługi jak niewolników (teksty po polsku typu: *ej, czarny, lej mi tego drinka" itp). Tak więc różnie to bywa.

Wiele razy byłem z ruskimi. Też buractwo. Non stop chlanie wódy, nakładanie kupy jedzenia na talerz, które potem lądowało w koszu.

9
wesolynamdziendzisnastal napisał(a):

Przyszedł czas że możemy sobie pozwolić wydać trochę więcej na te wakacje i pytanie brzmi, czy na poziomie tych powiedzmy nawet 6-7k za 12-14 dni za osobę, spowoduje, że jest mniejsza szansa na spotkanie takich buraków w hotelu? Czy raczej nie ma znaczenia? Jakie są wasze doświadczenia w tym temacie?

Tyle kasy chcesz wydać, żeby tłuc się setki/tysiące kilometrów, a w domu przecież można tak miło spędzać czas...
Lan party

A i sprzęt zostaje u Ciebie. Kasa nie idzie w eter.

1

W ostateczności rozważam nawet wyjazd na własną rękę to moze vanLife? :P
Wyzsza cena wakacji skutecznie eliminuje buractwo, ale z drugiej strony wiecej jezyka niemieckiego wookolo. Pytanie co dla Ciebie gorsze :)

2

Najwiecej buractwa (polskiego) jest chyba w kwocie do mniej wiecej 4k za osobe. Sęk w tym, ze inne kraje (szczegolnie brytole czy ruscy) potrafia zachowywac sie dokladnie tak samo.
Jak chcesz spedzic mile wakacje to sa 2 opcje:
a) Skoro nic bezposrednio do Ciebie nie mowia to przestan zwracac na nich uwage. Wszystko jest w Twojej glowie
b) Olej wakacje all inclusive

Teoretycznie placac te 7-8k szanse sa mniejsze, ale jesli tak Cie to denerwuje to chyba nie warto ryzykowac?

2

Byłem w tym roku na Dominikanie all-inclusive w hotelu 5*, i co prawda nie u mnie, ale w pobliskim hotelu jeden z Polaczków po pijaku przywalił celowo żonie z piąchy w oko i wyzywał ją od szmat xD podczas wycieczki na jedną z wysp.

0

Spedz wolne pod zaglami ze zgrana ekipa, unikniesz buractwa, a jesli sie okaze ze tam gdzie przyplyniecie jest zle, mozna szybko zmienic lokalizacje.

Przy czym plynac z randomowymi ludzmi mozesz trafic np. na dwa tygodnie na mala powierzchnie. osoba/osobami z ktorymi Ci bedzie nie po drodze, a nie ma sie gdzie odizolowac. W dodatku na wodzie dosc szybko z ludzi wychodzi prawdziwa natura.

3

O dziwo, najwięcej buractwa spotkałem w dość drogim hotelu 5*, opanowanym przez Rosjan. Natomiast najlepiej się czułem (jak i zero buractwa) w greckim hotelu, który oficjalnie nie ma żadnych gwiazdek, prowadzony przez rodzinę a klientela to głównie Skandynawowie.

2
Seken napisał(a):

Najwiecej buractwa (polskiego) jest chyba w kwocie do mniej wiecej 4k za osobe. Sęk w tym, ze inne kraje (szczegolnie brytole czy ruscy) potrafia zachowywac sie dokladnie tak samo.

Dokładnie to. Ja do cieplejszych krajów nie jeżdżę (bo bym od tego umarł), ale jak byłem w Grańsku w Mercato i tam mieli niestety taką ideę że restauracja była połączona z barem. Jak ci pijani skandynawowie darli ryja. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Jeszcze nigdy kur'a nie zapłaciłem tyle za ból głowy. A wzieliśmy wtedy kolację degustacyjną i siedzieliśmy z 2-3 godziny i słuchaliśmy tego standynawskiego darcia mordy. Po prostu hołota z północy która przyjechało do Polski najebać się po taniości

2

Po prostu hołota z północy która przyjechało do Polski najebać się po taniości

W sumie to nie wiem, co jest bardziej żenujące:

  • Polak, który wydaje 3-4k, jedzie do hotelu w jakimś ciepłym kraju i wydaje mu się, że z taką kasą to jest królem życia, paniskiem dla personelu hotelu, reinkarnacją Kulczyka
  • Skandynawczyk, który jedzie do Pl z założeniem, że to tani kraj 2 czy 3 kategorii, można się nawalić za pół ceny, a jak rzuci 20Euro to jakiś polaczek z radością wytrze jego rzygi z podłogi
1

Co do ceny, moze sie okazac ze za ten sam wyjazd jedni zaplacili fortune, a inni grosze (np. Last Minute). Na jedynej wycieczce, na jakiej bylem przez biuro podrozy spotkalismy innych Polakow (spoko byli, zrzucilismy sie na wynajem busa i wesolo zwiedzalismy Majorke), i sie okazalo ze z zona zaplacilismy za dokladnie taki sam wyjazd 1/3 tego co jedni z nich (kupilismy jako last minute dzien wczesniej).

Jak nie chcesz miec do czynienia z ludzmi najlepiej samemu pojechac (auto daje niezaleznosc)/ew. poleciec i wynajac cos przez booking. W mniej popularnej u nas lokalizacji (polecam np. Loano we Wloszech albo Stinjan w Chorwacji).

0

są niedrogie wakacje all-inclusive, takie bardziej "stacjonarne", na które często jeżdżą rodziny z dziećmi.

2

Powiedziałbym, że nie ma zbaczenia. Ludzie na wakacjach, albo po pijaku robią się taka sama patologia jak sebixy, tylko alkohol/narkotyki droższe. Jak jedziesz na droższe wakacje to możesz spotkać bananowe dzieci a to gorsze niż sztywny git spod bloku.

3

Większe szanse na buractwo są u ludzi pozbawionych zainteresowań, do tego pewne formy spędzania wczasów są bardziej popularne u ludzi pozbawionych zainteresowań. Tak więc jeśli jeździ się na jakiś plażing, to ma się większe szanse na buractwo, i nie ma to związku z ceną.

Nigdy nie korzystałem z usług biura podróży, zawsze jeżdżę na własną rękę. Cenię sobie wolność. Zapewne nie w każdym kraju to się uda, ale w Europie raczej tak.

2

Jeżeli jedziesz na wakacje all-inclusive, to nie ma się co dziwić, że część gości będzie próbowała "amortyzować" koszt wycieczki, czyli wlać w siebie ile się da i nawp....ć się ile się da. Nie ma specjalnego znaczenia, czy burak będzie z PL, czy z UK. W sumie takich była mniejszość, ale wiadomo - najbardziej widoczna. Z drugiej strony na wakacjach mam przyjemniejsze rzeczy do robienia, niż oburzanie się czyimś zachowaniem.

0

Odpowiedz krótka - tak.
Na drogich wakacjach jest ogólnie kulturalniej. Zapytaj o nieimprezowy kurort, bedziesz zadowolony. Szukaj drogich hoteli, gdzie wczesniej zamykaja bary.
W drogi hotel bedzie tak oscentacyjnie wielki, ze maja tam miejsca spokojne i imprezowe. Zglos, ze lubisz spokoj w recepcji.

1

Planowałem odwiedzić muzeum Apple w Czechach ale @cerrato nie może się dowiedzieć :)

1

A propos buractwa, które jest na wakacjach za granicą, pamiętam jak byliśmy z mężem na wakacjach,, hotel 4*, w All. Była właśnie taka grupka, która miała małe dzieci, na które nie zważali za bardzo. Często można ich było zobaczyć jak piją wódkę i ogólnie robią wiochę. Żeby było śmieszniej, to z wyglądu wyglądali na normalnych ludzi. Byłam świadkiem jak mama dziecka uhahana nie zauważyła, ze jej dwuletni syn szedł w stronę windy, gdzie drzwi o mało co by go przytrzasły. Więcej takich kwiatków było... dużo opowiadać.Jeszcze dodam, że mnóstwo buractwa widziałam oczywiście rok temu nad Bałtykiem..... dramat....

1
wesolynamdziendzisnastal napisał(a):

Interesuje nas głównie plażowanie i chillout.

no to Litwa się nada. W tak nudnym państwie nigdy nie byłem. Ulice, galerie w Wilnie są opustoszałe, więc podejrzewam, że w Klaipėdoje jeszcze gorzej jest. Bałtyk podobno tam ciut cieplejszy niż polski, ale temp. powietrza niższa.

Możesz też wybrać jakąś wiochę litewską. Wtedy zobaczysz skansen z drewnianymi domkami (co chwila jakieś drewniane domki powalone). Głównie sami starzy ludzie.

0
LitwinWileński napisał(a):
wesolynamdziendzisnastal napisał(a):

Interesuje nas głównie plażowanie i chillout.

no to Litwa się nada. W tak nudnym państwie nigdy nie byłem. Ulice, galerie w Wilnie są opustoszałe, więc podejrzewam, że w Klaipėdoje jeszcze gorzej jest. Bałtyk podobno tam ciut cieplejszy niż polski, ale temp. powietrza niższa.

Możesz też wybrać jakąś wiochę litewską. Wtedy zobaczysz skansen z drewnianymi domkami (co chwila jakieś drewniane domki powalone). Głównie sami starzy ludzie.

To mnie zaciekawiłeś teraz. Nigdy nie byłam na Litwie. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, ze nie warto tam jechać. Tak ?

0
Esthere napisał(a):
LitwinWileński napisał(a):
wesolynamdziendzisnastal napisał(a):

Interesuje nas głównie plażowanie i chillout.

no to Litwa się nada. W tak nudnym państwie nigdy nie byłem. Ulice, galerie w Wilnie są opustoszałe, więc podejrzewam, że w Klaipėdoje jeszcze gorzej jest. Bałtyk podobno tam ciut cieplejszy niż polski, ale temp. powietrza niższa.

Możesz też wybrać jakąś wiochę litewską. Wtedy zobaczysz skansen z drewnianymi domkami (co chwila jakieś drewniane domki powalone). Głównie sami starzy ludzie.

To mnie zaciekawiłeś teraz. Nigdy nie byłam na Litwie. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, ze nie warto tam jechać. Tak ?

warto, żeby docenić Polskę.
Jeśli jedziesz samochodem to nie bierz własnego tylko wypożycz ze zniesieniem udziału w szkodzie własnej - porysuje Ci się od gałęzi i kamyczków, bo drogi są takie często, że masz wylany asfalt na 3 metry szerokości i wymijając się musisz zjeżdżać na żwir.
Nie wierz w to co pisza na blogach, że Litwini bardzo przestrzegają ograniczeń prędkości. Jak jechałem tyle ile kazały znaki to nawet autobusy mnie wyprzedzały.
Wilno
wygląda na wyludnione, galerie puste, niska zabudowa... jeśli nie interesujesz się historią to chyba nic ciekawego tam nie znajdziesz... no może poza Orlenem warto tam zatankować i gadać do obsługi po polsku by pokazać swoją dominację i kolonizację Litwy przez koncern polski tak jak Niemcy skolonizowali nas. Po polsku czasami się dogadasz, ale prędzej po angielsku. Ich język jest dziwny, brzmi jak blabla blabla, jak mówił coś do mnie Litwin to nawet nie zauważałem z początku i wkurzał się, że go ignoruje.
Litwinki nieciekawe, nie dbają o ubiór, bez makijażu. Krótsze głowy, węższe oczy.
Soleczniki
Nie wierz w to co piszą na blogach, że sami Polacy, że polska wieś. Tam z polskości to poza mieszanką genów to został chyba tylko polski sentyment i łamany polski wymieszany z ruskim. Na ulicach ludzie nie gadają po polsku, ale po polsku się dogadasz. Będzie Ci wtedy odpowiadać "polskim" z wtrąceniami ruskimi i ruskim akcentem. np. a gdzie wy postawiliście maszinu?
Granica z Białorusią, ten taki cypel wetknięty w Białoruś, 3 razy sprawdzała mnie straż graniczna, wypytywail gdzie jadę. Skansen. Wiochy, wszystkie chaty drewniane, wiele powalonych. Zielone pola cisza i drogi takie że porysujesz samochód albo zakoipesz się jeśli będą kałuże.
inne Wiochy
generalnie drewniane domy, dopiero jak przejechałem z 2 km po przejechaniu granicy z Polską zobaczyłem znów wsie z domami murowanymi

0
LitwinWileński napisał(a):
Esthere napisał(a):
LitwinWileński napisał(a):
wesolynamdziendzisnastal napisał(a):

Interesuje nas głównie plażowanie i chillout.

no to Litwa się nada. W tak nudnym państwie nigdy nie byłem. Ulice, galerie w Wilnie są opustoszałe, więc podejrzewam, że w Klaipėdoje jeszcze gorzej jest. Bałtyk podobno tam ciut cieplejszy niż polski, ale temp. powietrza niższa.

Możesz też wybrać jakąś wiochę litewską. Wtedy zobaczysz skansen z drewnianymi domkami (co chwila jakieś drewniane domki powalone). Głównie sami starzy ludzie.

To mnie zaciekawiłeś teraz. Nigdy nie byłam na Litwie. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, ze nie warto tam jechać. Tak ?

warto, żeby docenić Polskę.
Jeśli jedziesz samochodem to nie bierz własnego tylko wypożycz ze zniesieniem udziału w szkodzie własnej - porysuje Ci się od gałęzi i kamyczków, bo drogi są takie często, że masz wylany asfalt na 3 metry szerokości i wymijając się musisz zjeżdżać na żwir.
Nie wierz w to co pisza na blogach, że Litwini bardzo przestrzegają ograniczeń prędkości. Jak jechałem tyle ile kazały znaki to nawet autobusy mnie wyprzedzały.
Wilno
wygląda na wyludnione, galerie puste, niska zabudowa... jeśli nie interesujesz się historią to chyba nic ciekawego tam nie znajdziesz... no może poza Orlenem warto tam zatankować i gadać do obsługi po polsku by pokazać swoją dominację i kolonizację Litwy przez koncern polski tak jak Niemcy skolonizowali nas. Po polsku czasami się dogadasz, ale prędzej po angielsku. Ich język jest dziwny, brzmi jak blabla blabla, jak mówił coś do mnie Litwin to nawet nie zauważałem z początku i wkurzał się, że go ignoruje.
Litwinki nieciekawe, nie dbają o ubiór, bez makijażu. Krótsze głowy, węższe oczy.
Soleczniki
Nie wierz w to co piszą na blogach, że sami Polacy, że polska wieś. Tam z polskości to poza mieszanką genów to został chyba tylko polski sentyment i łamany polski wymieszany z ruskim. Na ulicach ludzie nie gadają po polsku, ale po polsku się dogadasz. Będzie Ci wtedy odpowiadać "polskim" z wtrąceniami ruskimi i ruskim akcentem. np. a gdzie wy postawiliście maszinu?
Granica z Białorusią, ten taki cypel wetknięty w Białoruś, 3 razy sprawdzała mnie straż graniczna, wypytywail gdzie jadę. Skansen. Wiochy, wszystkie chaty drewniane, wiele powalonych. Zielone pola cisza i drogi takie że porysujesz samochód albo zakoipesz się jeśli będą kałuże.
inne Wiochy
generalnie drewniane domy, dopiero jak przejechałem z 2 km po przejechaniu granicy z Polską zobaczyłem znów wsie z domami murowanymi

Może i masz rację ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1