Czy ludzie z branzy IT sa zafiksowani na punkcie pieniedzy?

5

Sluchajac niektorych znajomych oraz czytajac wiele wypowiedzi zarowno tutaj jak i na roznych grupach mam wrazenie, ze wiele osob kreci sie w blednym kole, gdzie jedyne co sie dla nich liczy to coraz wieksze pieniadze.

Widac to po pytaniach nowicjuszy, gdzie stale przewija sie pytanie "Czy w technologii X moge robic duzo kasy".
Druga grupa sa ludzie, ktorzy aktualnie pracuja w branzy i poczuli przyslowiowa krew. Zaczyna sie od pierwszej pracy gdzie zarobki sa porownywalne do innych zawodow. W pewnym momencie nastepuje zmiana miejsca zatrudnienia, bariera 5 cyfrowego wynagrodzenia zostaje przelamana i niektorym ludziom odbija. Zmiana miejsc pracy co pare miesiecy tylko po to zeby wyciagnac tego tysiaka brutto wiecej, mowienie ze ktos daje sie wykorzystywac bo zarabia zalozmy 15k zamiast 18-19k tak jak wiekszosc ludzi z podobnym skillsetem. Niekonczaca sie obsesja na punkcie zarobkow. Czemu tyle osob bierze udzial w glupim wyscigu "komu wiecej PLN miesiecznie splywa na konto", a nikt nie mysli o komforcie psychicznym, samospelnieniu? Nie wspominajac o szerszym spojrzeniu na zycie i tego, ze praca/pieniadze to nie wszystko?

Oczywiscie troche generalizuje, ale wydaje mi sie ze materializm jest tutaj zdecydowanie na pierwszym planie.

6

Byłbym ostrożny w takiej ocenie, różne ktoś może mieć motywacje. Ktoś może mówić, że 15k to za mało dla niego z różnych powodów. Jednemu uderzyła sodówka do głowy, inny po prostu nie chce psuć rynku albo zarabiać mniej niż mógłby. W końcu pracujemy dla pieniędzy co nie? Tak więc dodatkowych kilka kawałków zawsze się przyda, żeby mieć F$#k you money trochę prędzej, nie musi być w tym obsesji, wcale nie znaczy, że ma się obsesję czy coś. Dla mnie pieniądze nie są najistotniejsze, ale jak mogę zarobić więcej to chętnie. Nie mam przecież zamiaru klepać kody przez całe życie (chyba że dla własnej przyjemności i satysfakcji).

10

Czemu [...] nikt nie mysli o komforcie psychicznym, samospelnieniu?

Większa wypłata na ogół przychodzi razem z większym komfortem psychicznym oraz pomaga w dalszym samospełnieniu (patrz: powodzenia w zdobyciu licencji pilota awionetki na wypłacie 1500 zł brutto); ale nawet nie patrząc na to, IMO często w poradach na forum pojawia się właśnie wątek np. komfortu w pracy - poszukaj sobie tematów w stylu "zostać w obecnej pracy czy iść do innej - +20%, ale praca w starym stacku / bez sensu / ze słabym zarządem".

1

@elwis: Jestem tutaj daleki od jakiegokolwiek narzucania "jedynego slusznego swiatopogladu". Nie robienie z siebie jelenia i domagania sie zarobkow adekwatnych do panujacych na rynku rowniez jest calkowicie zrozumiale, ale zupelnie nie to jest idea mojego tematu.

6

1k brutto miesięcznie więcej to mniej więcej dwie raty hipoteki rocznie, więc są to spore pieniądze. Przypomnę że @somekind mówi że 100zł netto na księgową to zmarnowane pieniądze i wyliczał ile można za to kupić rocznie. Za taki 1k brutto więcej to mógłby sobie wynająć spokojnie tą księgową i już nie liczyć wszystkiego samodzielnie i jeszcze na wakacje by mu zostało

0
Patryk27 napisał(a):

Czemu [...] nikt nie mysli o komforcie psychicznym, samospelnieniu?

Większa wypłata na ogół przychodzi razem z większym komfortem psychicznym oraz pomaga w dalszym samospełnieniu (patrz: powodzenia w zdobyciu licencji pilota awionetki na wypłacie 1500 zł brutto); ale nawet nie patrząc na to, IMO często w poradach na forum pojawia się właśnie wątek np. komfortu w pracy - poszukaj sobie tematów w stylu "zostać w obecnej pracy czy iść do innej - +20%, ale praca w starym stacku / bez sensu / ze słabym zarządem".

Zgadzam sie, natomiast to przelozenie komfortu psychicznego na zarobki nie jest liniowe. Powyzej pewnej granicy, powiedzmy 15k brutto (wartosc z d**y, nie znam konkretnej) nie musimy sie martwic o wiekszosc spraw materialnych zakladajac, ze nie zyjemy ponad stan, nie mamy na utrzymaniu calej rodziny i tak dalej.. Zamiast zyc pelnia zycia i cieszyc sie tym co mamy, niektorzy fiksuja sie zeby zarabiac jeszcze wiecej i nie moga spac spokojnie, bo znajomy z pracy zarabia 25k, a oni tylko 23.

Za komfort psychiczny w takich sytuacjach odpowiada bardziej swiatopoglad, a nie realny status materialny, nie mowimy tutaj o liczeniu kazdej zlotowki zebysmy mieli co jesc.

Niektorzy tutaj maja nawet wspaniale pomysly tyrania na 2-3 etatach tylko zeby zlotowki sie zgadzaly.

Powtorze jeszcze raz, ze ja tutaj nikogo nie oceniam, jezeli ktos ma ochote to moze pracowac od 8 do 24, isc spac i dalej pracowac. Pytam jedynie czy widzicie podobne zjawisko zwiazane z gonieniem kroliczka.

1

Bo w IT to jest wyznacznik wartościowania samego siebie. To, że większość ludzi zarabia mniej niż on jednoznacznie robi z niego "nadczłowiek". Mówię o tych, co to im się wydaje, że pieniądze robią z nich kogoś. W IT jest stosunkowo dość łatwo o dobre zarobki to jest takich ludzi sporo.
Ale większość to spoko ludzie z wiedzą i ambicjami, z którymi można ciekawie pogadać.

4
Seken napisał(a):

Sluchajac niektorych znajomych oraz czytajac wiele wypowiedzi zarowno tutaj jak i na roznych grupach mam wrazenie, ze wiele osob kreci sie w blednym kole,

To często złota klatka. Ludzie zaczynają żyć na wyższym standardzie materialnym i się od tego uzależniają. I później już ciężko im się wydostać, a nabrane kredyty sprawiają, że muszą coraz więcej kasy zarabiać, żeby żyć na poziomie, na którym chcą.

Z drugiej strony jeśli ktoś nie jest materialistą, żyje skromnie, to też kasa mu potrzebna. Np. ktoś ceni sobie czas wolny, rozwijanie własnych pasji, niezależność. Wtedy zarabiając dużo można sobie pozwolić na zrobienie poduszki finansowej, gdzie człowiek nie musi pracować non stop, a kasę będzie dalej miał. Albo może sobie pozwolić na drogie hobby itp.

Albo ktoś ma ambitne marzenia, ale takie normalne, jak każdy. Np. żeby kiedyś kupić własny dom. Normalnych ludzi nie stać na to (branie kredytu na 30 lat to jest uwiązanie się do banku i spłacanych rat, a nie sytuacja, gdzie kogoś stać faktycznie na to mieszkanie). Wysokie zarobki dają jakąś nadzieję.

Czyli jeśli ktoś chce żyć zgodnie ze swoim stylem życia, to potrzebuje do tego hajsu. "hajs jest zamiennikiem a sam nie ma wartości".

wiele osob kreci sie w blednym kole,

A czy osoba, która zarabia np. 3 tysiące na rękę nie kręci się w błędnym kole? Też się kręci, a nawet gorzej, bo taka osoba nie może sobie pozwolić na nic i musi pracować w słabej pracy i nie zwolni się, bo nowej pracy nie znajdzie łatwo, a kasa będzie potrzebna itp. Większe zarobki i pożądany zawód daje przynajmniej szansę na wyrwanie się z tego błędnego koła.

8

Długi ten post. Przeczytam go w całości z chęcią, za drobna opłata. Oferty ślijcie na prv.

2
S4t napisał(a):

Bo w IT to jest wyznacznik wartościowania samego siebie.

To też. Takie osiągnięcie samo w sobie.

W innych zawodach są awanse pod kątem stanowiska (że ktoś ze zwykłego pracownika robi się team leaderem/kierownikiem zmiany/menedżerem/whatever, i coraz wyżej się pnie, natomiast pod kątem kasy nie ma aż takich wielkich różnic, chyba, że ktoś jest jakimś och ach dyrektorem na całą Polskę czy coś takiego).

W programowaniu struktura jest bardziej płaska (nie licząc podziału junior-mid-senior, ale to też wyraża się głównie przez hajs, jaki można ugrać), natomiast jest duża możliwość awansu za pomocą hajsu.

1
Seken napisał(a):

Niektorzy tutaj maja nawet wspaniale pomysly tyrania na 2-3 etatach tylko zeby zlotowki sie zgadzaly.

A to złe pomysły?

0

@Pinek: To zależy :)

6

@LukeJL:

Odniosę się do awansów. Uważam, że nie każdy jest stworzony do awansów. Ja np. nie mam charakteru przywódcy i ciężko mi by było non-stop ganiać programistów i pytać jak tam postępy, by następnie wyciągać jakieś konsekwencje. Po prostu taka cecha charakteru :) dlatego też nasunęło mi się takie coś na myśl:

  • czy ludzie w każdym zawodzie ludzie muszą awansowac?
  • czy każdy się do tego nadaje?
  • czy możemy stwierdzić że ktoś jest gorszy/lepszy - jeśli nie ma potrzeby awansować?

Wg mnie błędne połączenie niektórych przekonań - powoduje, ze chęć awansu przesłania zdrowy rozsądek, dlatego np mamy w wielu firmach takich "ujków" co tylko dostali awans i okazuje się, że do tego się nie nadają. Chcąc utrzymać pozycję, gnoją podwładnych lub przypisują sobie zasługi teamu.

Kiedyś ktoś mnie spytał - czemu nie chcę wygrywać w niektórych grach/dyscyplinach sportowych? Ciężko mu było ogarnąć, jak mu odpowiedziałem, że nie muszę być najlepszym, bo mi radochę sprawiało juz samo granie, a wygrywanie już niekoniecznie.

[edit]
odniosę się też do pytania o same pieniądze w kontekście tego "15k zamiast 18-19k" - jeśli jest możliwość zmiany pracy to wg mnie tu masz rozsądną różnicę by warto było spróbować. Co to daje? a no to że po roku przy wyższej pensji taki dev byłby w stanie odłożyć od 36 do 48k. Zakładam że jeśli ktoś nie jest zakredytowany i nie wydaje na głupoty to i więcej odłoży.

Co daje 36~48k? A no to, że można sobie już przyjemny samochód kupić, albo mieć poduszkę finansową, zresztą... można robić z tą kasą co się chce. Idąc dalej .... jak się dobrze ugadasz z pracodawcą/klientem, to możesz np zarabiać nadal 15k, ale pracować 6h dziennie albo i mniej, wszystko zależy od tego jak dobry jesteś.

Czemu tak piszę o tej forsie? Bo jak będziesz je potrzebował to będzie musiał przepracować więcej czasu. Czas to pieniądz - znasz to :)
Nic nie zwróci nam straconego czasu, więc z logicznego punktu widzenia lepiej jest zarobić więcej w krótszym czasie :)

image

0
Pinek napisał(a):
Seken napisał(a):

Niektorzy tutaj maja nawet wspaniale pomysly tyrania na 2-3 etatach tylko zeby zlotowki sie zgadzaly.

A to złe pomysły?

Nie ma obiektywnie dobrych/zlych pomyslow. Mi osobiscie szkoda marnowac najlepsze lata zycia na obsesyjnym zarabianiu kasy. Czas na tym padole lez jest ograniczony i mozna go spozytkowac na setki lepszych sposobow.

@axelbest: Nie zrozumiales. Nie chodzi mi o fakt zarabiania 15k zamiast 18. Chce przedstawic zaburzenie niektorych ludzi, ktorzy sprowadzaja wszystko do kwestii pieniedzy i skoro zarabiasz te 2-3k ponizej sredniej to na bank jestes dymany i smutny, bo to przeciez jedyny wazny aspekt.

0

Nie piszę tego z pozycji w IT, ale naprawdę fajne rzeczy kosztują więcej, niż może wydać programista 15K. Raz, że już bezdzietna para potrzebuje — zwłaszcza gdy chociaż jedno pracuje w domu albo na przykład maluje — czterech pokojów. Dwa, że na zwykłe skoki ze spadochronem na pobliskim lotnisku spokojnie wydasz półtora tysiąca w jeden weekend (2 × 5–6 skoków plus wypożyczenie sprzętu, przy czym własny kosztuje kilkadziesiąt tysięcy, a i skoków da się łatwo wykręcić więcej niż 6 dziennie), a jeśli jeszcze chcesz poćwiczyć z coachem, to dwa razy tyle. Tunel? Nawet 3 tysiące za godzinę solo. Ktoś też wspomniał o licencji pilota awionetki (do tego samo latanie jest drogie). Zimą narty za granicą, może jeszcze jakieś paralotnie albo surfing czy kite'y w Portugalii — i już masz średnio 5–10 tysięcy miesięcznie przez cały rok na samą zabawę.

2

Czy ludzie z branzy IT sa zafiksowani na punkcie pieniedzy?

Uważam ze generalnie nie, ale każdy chciałby "coś osiągnąć w życiu" i w efekcie różni ludzie w różny sposób próbują zaspokoić tą potrzebę. Dla niektórych to że zarabiają więcej niż ktoś inny sprawia że czują się "spełnieni".

1
Seken napisał(a):

Nie ma obiektywnie dobrych/zlych pomyslow. Mi osobiscie szkoda marnowac najlepsze lata zycia na obsesyjnym zarabianiu kasy. Czas na tym padole lez jest ograniczony i mozna go spozytkowac na setki lepszych sposobow.

Dlatego np fajnie jest móc robić sobie 30-50 dni wolnych w roku, bez nadszarpania budżetu na B2B.

1

Ja np. robię sporo więcej niż zwykły etat, aby przed 40 (albo i szybciej) móc sobie pozwolić na możliwość niepracowania w ogóle. Wolę poświęcić czas jak jestem młody i mi się chce (oczywiście zachowując umiar, bo nigdy nie odmawiam spędzenia czasu ze znajomymi/dziewczyną), aby jak będę starszy móc odpuścić. Pewnie nie całkowicie, bo bym się zanudził, ale np. pracować sobie na 3/5 bez żadnej presji.

1

@Seken:

Odnoszę wrażenie jakbyś robił z nich workaholików, a oni tylko zmieniają pracę, często.

0

To Ty chyba nie rozmawiałeś z świeżymi absolwentami, albo studentami z prawa. Takie plany jakie mają za te kilkanaście lat, że my to jak plebs z tymi 30k miesięcznie.

Każdy rozmawia o tym i chce zarabiać jak najwięcej.

0

Jasne, ze kazdy chce zarabiac jak najwiecej, ale moj temat tyczy sie systemu wartosci. To oczywiste, ze nie oczekuje od ludzi zeby zyli jak asceci.

6

Głupota. Kiedyś na konferencji typ przedstawił badanie, z którego wynikało, że programiści mają całkiem ogarnięte work-life balance w porównaniu do innych grup zawodowych i faktycznie coś w tym jest. A to, że ludzie dopytują się jak zarabiać więcej to nic złego - po prostu lepiej zarabiać dwadzieścia tysięcy niż dziesięć.

Jeśli chodzi o ludzi pytających o pracę na kilku etatach - wynika to z tego, że jako programista w teorii możesz tak pracować. Kierowca ciężarówki lub np. stolarz choćby chciał nie będzie robił na dwóch etatach ze względu na ograniczenia fizyczne. Wystarczy spojrzeć na np. lekarzy z ich godzinami pracy - a przecież lekarze zarabiają równie dobrze co programiści.

12

Gadasz głupoty. Jaka pełnia życia? Skoro w jednej firmie ktoś pracuje 8h i zarabia 10k a w drugiej też pracuje 8h i zarabia 20k to chyba lepiej pracować tyle samo i zarabiać dwa razy tyle? Nie jest tak, że z każdą podwyżką robi ci się cieżej, więcej pracujesz i masz więcej odpowiedzialności. U mnie de facto im więcej zarabiam tym mniej pracuje, mam większy luz i mniej odpowiedzialności. Jeśli mogę zarabiać 2 lub 3 razy tyle to to robię. Nie muszę tego przepierdolić, może to sobie leżeć i czekać, albo się inwestować, a swoje życie prowadzisz jak do tej pory. Dlaczego ciągle o tym tutaj gadamy? Bot o forum branżowe do spraw branżowych no i kłócenia się o kwestie światopoglądowe i jak kto ma żyć... Pewnie każdy ma też inne życie i hobby. Głupotą jest osiąść na laurach i stwierdzić, że po co mi więcej.... jak pokazują czasy - rezerwy się przydają.

8
anon222 napisał(a):

Ja np. robię sporo więcej niż zwykły etat, aby przed 40 (albo i szybciej) móc sobie pozwolić na możliwość niepracowania w ogóle. Wolę poświęcić czas jak jestem młody i mi się chce (oczywiście zachowując umiar, bo nigdy nie odmawiam spędzenia czasu ze znajomymi/dziewczyną), aby jak będę starszy móc odpuścić. Pewnie nie całkowicie, bo bym się zanudził, ale np. pracować sobie na 3/5 bez żadnej presji.

Ja mam z kolei zupełnie inną filozofię. Bawić i cieszyć się życiem jak najwięcej się da tu i teraz. Życie pisze różne scenariusze i następny dzień może być ostatnim. Nie chciałbym wtedy żałować, że nie zdążyłem w pełni cieszyć się życiem :)

Odnośnie finansów, nie widzę niczego złego w zmianie firmy za 1k, co pół roku, tym bardziej jeżeli jesteśmy zwykłymi klepaczami. Dobra firma wyrównuje lub przelicytowuje oferty. To nie jest zafiksowanie na punkcie pieniędzy tylko odpowiedzialne zarządzanie własnym budżetem i oszczędnościami.

2

Nie wiem jak inni, ale ja tak.

2

@Mjuzik:

Odnośnie finansów, nie widzę niczego złego w zmianie firmy za 1k, co pół roku, tym bardziej jeżeli jesteśmy zwykłymi klepaczami.

według mnie to błędne koło - jak ktoś ma wyjść z "klepania" jeżeli nie wyciąga wniosków z projektów, bo po prostu jest w nich za krótko?

4

Czemu tyle osob bierze udzial w glupim wyscigu "komu wiecej PLN miesiecznie splywa na konto", a nikt nie mysli o komforcie psychicznym, samospelnieniu?

Bo to nie jest takie proste. Pewnego razu ktoś mi powiedział, że odchodzi z SH i idzie do korporacji, bo chce sobie poodpoczywać. Pierwotnie stwierdzenie było prawdziwe, pierwszy rok w korporacji bywa sympatyczny. Dostajesz duży bonus $ na start i wiele się nie narobisz bo biurokracja powoduje, że masz mnóstwo wolnego czasu, możesz też zwalić swoją obsuwę na N czynników. Potem po roku okazuje się, że co roku możesz zyskiwać korporacyjne max. 10% podwyżki pod warunkiem, że jesteś wybitną jednostką. W pewnym momencie, Twój komfort psychiczny oznacza jedynie obijanie się w pracy. Jak zaczynasz się orientować, że rynek odjeżdża Ci stawkami (inflacja, firmy więcej płącą, Twoja wartość rośnie), jednocześnie Twoje umiejętności raczej maleją (korporacja), plus na rynku ludzie szukają jednostek z konkretnymi umiejętnościami (front, chmura, nowsze wersje frameworka) to Twoje założenie "nie biorę udziału w wyścigu szczurów, posiedzę sobie tutaj na spokojnie" zaczyna się burzyć.

Swoją drogą przez pandemię trend o którym wspominasz zdynamizował się. Człowiek wcześniej musiał urywać się z pracy, przebierać się w garnitur i jeździć w korkach po rozmowach, żeby zorientować się jak wygląda "rynek". Teraz okazuje się, że jedna przerwa w pracy wykorzystana na wideorozmowę wystarczy, by za tydzień otworzenie nowo-dostarczonego laptopa z logiem innej firmy powodowało zwiększone wpływy na Twoje konto :)

0

nie

1

Nie znam nikogo, kto zmienił bardzo dobry projekt na inną pracę w innej firmie za 1k. Znam z kolei wielu, którzy są w stanie zmienić firmę za niższe wynagrodzenie, jeśli projekt wydaje się ciekawy.

To niektórym firmom wydaje się, że są bardzo dobre, a realnie są przeciętne i jedyne co mogą zaoferować to dobre wynagrodzenie. Gdy ktoś ich przelicytuje to powstają takie wątki jak ten 😄

9
Seken napisał(a):

Oczywiscie troche generalizuje, ale wydaje mi sie ze materializm jest tutaj zdecydowanie na pierwszym planie.

Większość ludzi tutaj jest młoda, dopiero co wyprowadzili się od rodziców i teraz kombinują jak znaleźć lepszą pracę, bo nagle okazało się, że rachunki kosztują, a u rodziców kopali bitcoiny za darmo. ;)

Ja generalnie obserwuję rynek, i widzę, że firmy, które są w moim zasięgu, ale płacą więcej są albo niemoralne, albo zacofane, albo dzikie. Zmniejszenie komfortu życia z powodu pieniędzy nie ma dla mnie sensu, bo:

  • zarabiam tyle, że stać mnie na wygodne życie;
  • i tak nie zarabiam maksa, więc co za różnica jak bardzo go nie zarabiam;
  • do grobu pieniędzy ze sobą nie zabiorę.
KamilAdam napisał(a):

1k brutto miesięcznie więcej to mniej więcej dwie raty hipoteki rocznie, więc są to spore pieniądze. Przypomnę że @somekind mówi że 100zł netto na księgową to zmarnowane pieniądze i wyliczał ile można za to kupić rocznie. Za taki 1k brutto więcej to mógłby sobie wynająć spokojnie tą księgową i już nie liczyć wszystkiego samodzielnie i jeszcze na wakacje by mu zostało

Nie wynająłbym sobie tej księgowej, bo to nadal byłyby zmarnowane pieniądze. Fakt zmarnowania pieniędzy nie zależy od tego, ile się zarabia, ale od celu ich wydania.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1