Jeszcze do nie tak dawna też byłem mocno zafixowany że muszę kupić sobie mieszkanie.
W pewnym momencie doszedłem do punktu gdzie było mnie już stać na jakieś klitki.
Zastanawiałem się nad kredytem ale ze względu na niepewne czasy i tego że w sumie jeszcze nie byłem pewny czego tak do końca chce to kupiłem sobie trochę akcji.
Najpierw bawiłem się na wigu i nawet coś tam zarobiłem ale przerzuciłem się na holdowanie akcji na nasdaqu bo doszedłem do wniosku że nie chce mi się tradować tylko chce kupić i patrzeć jak rośnie.
Na przełomie 20/21 zaczołem kupować krypto btc i eth później sukcesywnie w dołkach dokupywałem.
I do tej pory zarobiłem na tym wiele więcej niż wydaje na wynajem(tak już część zcashowałem).
I tak teraz naszły mnie rozważania że gdybym się wtedy wpakował w kredyt to bym był niewolnikiem banku i państwa a tak mogę się spakować do plecaka i bagażu i żyć gdziekolwiek na świecie gdzie będe miał na to ochote mając wszystko gdzieś.
Nie macie też takich rozkmin?