Jak reagujecie gdy ktoś na was krzyczy?

0

Jak reagujecie gdy ktoś na was krzyczy?

3

po mnie? w sensie ze wyszedlem z kibla i tak smierdzi ze krzycza? Bo innego przykladu zeby ktos krzyczal po mnie to nie przypominam sobie:D

edit. Zalezy kto na mnie krzyczy, albo zlewam albo krzycze by sie uspokoil

5

Pytam się po co drze ryja jak stoję metr od niego/niej i nie mam 5 lat żeby się bać krzyku : / Chyba, że ktoś krzyczy w moja stronę bo czegoś chce, a ja jestem za daleko od tej osoby ale chyba nie o to Ci chodzi

10

Mówię: "Nie za bardzo Cię słyszę. Mógłbyś krzyczeć głośniej i z większą agresją?"

6

"Tak nie będziemy rozmawiać".

1

Krzyczę głośniej i kłócę się.

3

Rzucam: nie zesraj się, by się bardziej wkurzył :D

1

No jak to co...

9

Jak ktoś krzyczy to znaczy, że nie ma argumentów i stosuje technikę "jestem najgłośniejszy, więc mam rację" (częste u kobiet) dlatego zwykle patrzę jak na idiotę.

4

Nie wiem dlaczego, ale z automatu się z kogoś takiego śmieje. To bardziej nakręca drugą stronę. Dodatkowo wykonuje lekcewążące gesty, no i mamy cyrk gotowy.

3

Albo:

Albo jak nie reaguje, to tak jak radzi bonus -> buła, łokieć i kołowrotek.

1

Zależy. Jeśli ktoś ma zamiar wyładowywać na mnie swoje frustracje, to staram się asertywnie zareagować - zasugerować, że mi się to nie podoba. Ani agresywnie, coby nie podkręcać atmosfery, ani też nie zbyt łagodnie, żeby agresor nie myślał, że udaje mu się mnie uciszyć ; ).

A jak czyiś krzyk jest uzasadniony? To postarać się to zrozumieć i wczuć się w emocje drugiej osoby. Dać się wydrzeć, a jak się paliwo wypali, to przejść do konkretnej rozmowy. Złość to złość, zwykła emocja i tyle. Nie rozumiem osób, które reagują np. śmiechem, żeby krzyczącego jeszcze bardziej nakręcić, albo np. totalnie lekceważących go. Jedyne, co może to spowodować, to sfrustrować krzykacza jeszcze bardziej. Pytanie po co? Jak ktoś krzyczy to pewnie cierpi, a podgrzewanie tej emocji u kogoś świadczy o braku empatii.

2

Jacy Wy wszyscy kulturalni i spokojni ;)
Ja mega cenię sobie w ludziach uprzejmość. Jak ktoś coś spieprzy czy nawet ja zrobię coś nie tak ale ktoś to stara się przekazać w sposób kulturalny (jak ostatnio sąsiadka w windzie wskazując na fakt, że nie mam maseczki [ mogłem jej powiedzieć, żeby sobie zamówiła drugą bo chcę jechac sam] to z uśmiechem założyłem i jeszcze sobie z nią pożartowałem i było w sumie sympatycznie) to jest spoko moje nerwy bardzo szybko ulatują niezauważone i jest ok (ewentualnie przeproszę jeśli to ja zawiniłem).

W sytuacji gdy by ktoś na mnie podnosił głos z mojej winy to bym stanowczo powiedział, by nieco ugasił swój zapał bo tak rozmawiać nie będziemy.
W przypadku gdy ktoś by na mnie piłował ryj z nie mojej winy to by dostał pierwsze ostrzeżenie, drugie to by była komenda jak do psa w stylu "zamknij pi*de" ;)

Wiem wiem, coś takiego dla co niektórych może być nie do pomyślenia ale nie pozwalam sobie "w kaszę dmuchać" ;)

1

Udaję się do swojego kąta i płaczę.

4

Jak ktoś "krzyczy" na telko albo przez telefon to super działa udawanie, że nie słychać, albo problemy z zasięgiem :) Teksty typu: "miałeś przyciszony mikrofon, nie słyszałem nic" albo "do mnie mówiłeś, nie słuchałem, przepraszam, czy mógłbyś powtórzyć?" też super wychodzą. Szkoda zdrowia na kłótnie w pracy :)

9

Nie zdarzyło mi się jeszcze w pracy. Jakby mój kierownik na mnie krzyczał to bym jeszcze tego samego dnia zaczął wysyłać CV

4

Z reguły podkulam ogon i się nie odzywam. Z doświadczenia wiem, że kłótnia z żoną nie ma sensu bo i tak nie wygrasz.

A w pracy jestem mężczyzna i nie pozwalam na siebie krzyczeć.

A tak serio to nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji w pracy gdzie ktoś na mnie czy w ogóle na kogoś krzyczy. Nie byłem jeszcze nigdy czegoś takiego świadkiem.

4

Nie pamiętam kiedy ktoś ostatnio na mnie krzyczał więc nie wiem jak bym się teraz zachował ale pewnie bym pomyślał że psychiczny i bym się oddalił na bezpieczną odległość.

Jak krzyczy na ciebie kobieta to mówisz "Uspokój się", jak nie pomoże to "Zachowujesz się jak swoja matka" a jak to też nie pomoże to mówisz "Zrobiłaś się agresywna odkąd przytyłaś". Zawsze działa

1

Na mnie się boją krzyczeć

2

Nie pamiętam kiedy ktoś na mnie krzyczał. Pamiętam, że w takich sytuacjach zadawałem pytanie: Wiesz, że krzyczysz? To była najskuteczniejsza forma na ostudzenie oponenta.

1
hadwao napisał(a):

Z doświadczenia wiem, że kłótnia z żoną nie ma sensu bo i tak nie wygrasz.

Żony jeszcze nie mam, ale z kobietami najlepiej stosować ich własną taktykę - odwracać kota ogonem, wkurzać i fochać się ;)

4

Ja mam taki ficzer w mózgu (nie wiem w sumie skąd, pewnie wszczepili mi razem z 5G i koronawirusem), że krzyk całkowicie ignoruję, tak jakbym go nie słyszał.
Tak więc, niczego specjalnego nie robię, po prostu nie wiem, że krzyczą.

3

robię to czego nauczył mnie John Cena.

title

3

W ciągu ostatnich kilku lat tylko dwa razy ktoś na mnie krzyczał i byli to motorniczy w tramwajach.

Raz wsiadłem do tramwaju i nagle zgasło światło, nie można było otworzyć drzwi. Spokojnie zapytałem motorniczego, czy będzie można wyjść, ale nie odpowiedział. Powtórzyłem pytanie, a on zaczął się wydzierać "GDYBY MOŻNA BYLO OTWORZYĆ, TO BYM OTWORZYŁ! TAK CZY NIE?! TAK CZY NIE?! NO TAK CZY NIE?!". Pomyślałem sobie, że jakiś psychol i odszedłem nic nie mówiąc. Lubię w takich sytuacjach zostawiać ludzi w niepewności, żeby później się zastanawiali, czy ich wybuch agresji spowoduje dla nich jakieś konsekwencje i żeby było im glupio. Po kilku minutach podszedł do drzwi i otworzył jakimś pokrętłem.

Kolejna sytuacja była po zakończeniu okresu bezprzyciskowego otwierania drzwi w tramwajach w czasie epidemii. Nacisnąłem przycisk, ale nie zadziałał, a po kilku sekundach motorniczy krzyknął "PRZYCISK!". Pewnie myślał, że nie nacisnąłem i miał już dość otwierania za ludzi. Za drugim razem musiałem użyć dużo siły, żeby przycisk zadziałał. Pomyślałem, że debil i wysiadłem.

0

Nie cierpię gdy ktoś na mnie wrzeszczy. Unikam takiego towarzystwa. Jeśli mogę to wychodzę jeśli nie mogę przeczekuję, ignoruję. Wchodzić w dyskusję z krzykaczami to zmarnowane nerwy i tak taka osoba będzie do końca próbowała udowodnić swoją rację nawet wyciągając najbardziej absurdalne argumenty.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1