Chce podać uczelnie do sądu za zmarnowany czas

2

Cześć, jak w temacie. Czy jest możliwość podać do sądu uczelnie o zmarnowany czas? Niczego mnie nie nauczyli a nie zdałem parę przedmiotów za które musiałem płacić. Mam tytuł inżyniera a inżynierem się nie czuje. Tak sobie kalkulowałem że nawet jakbym pracował sobie na kasie w biedronce to bym przy ort! 1200zł na miesiąc na ręke to byłoby już tak z 50 tyś i właśnie o takie odszkodowanie mam zamiar wnieść pozew. Czy dobrym argumentem pozwu byłoby niewywiązanie się z umowy? Bo w sumie się nie wywiązali - nic mnie nie nauczyli przez te lata i nie moge znaleźć pracy żadnej w zawodzie. Studiowałem informatykę. Czy ktoś miał podobny problem i może coś o tym więcej napisać?

3

Takiej możliwości nie ma. Jedyny sposób na sprawiedliwość to wykupienie uczelni i natychmiastowe zwolnienie tych wykładowców, którzy cie najbardziej denerwowali. Ja też najchętniej bym pozwał swoją uczelnie za stracony czas, zbolały kręgosłup od siedzenia od 8:30 do 20:00 i stracone nerwy podczas sesji. Niestety i tak by się to skończyło umorzeniem sprawy.

1

Czy dobrym argumentem pozwu byłoby niewywiązanie się z umowy?

A co było w umowie?

1

Podpisywałeś z uczelnią umowę, według której gwarantowano znalezienie pracy po tych studiach?

Pozwij jeszcze swoją podstawówkę, bo języka polskiego też Cię nie nauczyli (chyba że masz "dyslekcję", a na tej informatyce nie uczyli, jak się włącza sprawdzanie pisowni w przeglądarce).

2

Rozumiem, że uczelnia przyszła do Ciebie z umową, przyłożyła lufe do głowy i kazała uczęszczać na studia 3.5 roku. To że Ty nic nie wyniosłeś nie znaczy, że jest to wina uczelni. Oni udowodnią, że chcieli Cię nauczyć tylko jesteś odporny na wiedzę...

Żałosny temat.

19

@Wielki Samiec pomyliłeś studia ze szkołą podstawową. Na studiach to studenci studiują i jeśli niczego nie wysniosłeś to znaczy że po prostu nie studiowałeś. I to ty powinieneś zapłacić odszkodowanie podatnikom za to że zmarnowałeś ich pieniądze.

To tak jakbyś wypożyczył sobie z biblioteki książkę, następnie położył ją na półce i sie na nią patrzył, oczywiście nie otwierając jej nigdy. Potem zapłacił jeszcze karę za przetrzymywanie tej książki a na koniec narzekał, że niczego sie z tej ksiażki nie dowiedziałeś. I jeszcze chciałbyś pozwać bibliotekę o to że straciłeś czas patrząc sie na tą ksiażkę na półce, podczas gdy mogłeś w tym czasie robić coś innego :D :D :D

0

Ale podstawówkę chyba można pozwać? Przecież zmuszają żeby tam chodzić. I jak źle uczą to co?

2
Z napisał(a):

Ale podstawówkę chyba można pozwać?

Jak skończy, to pewno będzie mógł.

0

A gimnazjum można pozwać? Tam jest problem jeszcze większy niż na studiach.

1

Oczywiście pozwać możesz. Tylko prawdopodobnie będzie to zmarnowany czas i wydane pieniądze. Dlaczego uważasz, że niczego Cię nie nauczyli? Nie wywiązali się z programu nauczania? Zajęcia były odwoływane? Dlaczego nie zdałeś kilku przedmiotów? Czy to była wina uczelni czy Twoja?

Jeżeli jesteś zdeterminowany to możesz iść do prawnika. Za 100 zł wyjaśni Ci jakie są możliwości w tym temacie.

0

Nie studiowałem więc nie wiem w dokładnie jak szeroko przerabiany jest materiał na studiach, ale z tego co wiem to ze studiów nie wyniesiesz aż tak dużej wiedzy, dużo ludzi mówiło, że studia rozwijały u nich jakieś podstawy, ale kształcili się tak na prawdę na własną rękę. Inni mieli na tyle dobrze opanowane dane przedmioty, że chodzili wyłącznie na zaliczenia bo na wykładach nie musieli bywać.

Studia to zazwyczaj papierek, a nie wiedza pomijając tu takie uczelnie jak MIT.

Przecież w trakcie studiów mogłeś się dodatkowo kształcić w swoim zakresie, a znając życie to zapewne czegoś nauczyli ale byłeś bardzo słabym uczniem i teraz nie możesz znaleźć pracy stąd ten wpis na forum.

0

Są czasem umowy o pracę zawierające wpis o zakazie konkurencji. Ale żeby uczelnia coś takiego robiła? Tego to jeszcze nie widziałem.

0

Przecież to są jakieś jaja :-) To jest tak samo kretyński pomysł jak np. pozwanie ZUS-u żeby oddał wszystkie składki które zostały wpłacone, przeszukajcie sobie wyniki Google bo i z tym były jakieś takie debilne pomysły :-)

@Wielki Samiec

A kto Ci w ogóle kazał studiować? Rodzice? Koledzy ze szkoły? W jaki sposób zamierzasz cokolwiek tutaj udowodnić? Dostałeś na tych studiach od groma wiedzy (choć wiem że teoretycznej) a to że nie przyswoiłeś to tylko dlatego że nie da się wszystkiego przyswoić, zresztą zobaczysz za parę lat ile z tej wiedzy pozostanie w głowie. No można by się czepiać do samego programu nauczania, w którym na bank zabija się kreatywność i w żaden sposób nie uczy samodzielnego myślenia. W tym sensie program nauczania nie przygotowuje do prowadzenia własnego biznesu (i może słusznie, bo byście się wszyscy powybijali) ale do pracy na etacie.

Temat durny, pomysł durny, nic tu nie wskórasz, no chyba że chcesz bawić się w politykę ale to już zupełnie inna sprawa.

0
Shalom napisał(a):

@Wielki Samiec pomyliłeś studia ze szkołą podstawową. Na studiach to studenci studiują i jeśli niczego nie wysniosłeś to znaczy że po prostu nie studiowałeś. I to ty powinieneś zapłacić odszkodowanie podatnikom za to że zmarnowałeś ich pieniądze.

To tak jakbyś wypożyczył sobie z biblioteki książkę, następnie położył ją na półce i sie na nią patrzył, oczywiście nie otwierając jej nigdy. Potem zapłacił jeszcze karę za przetrzymywanie tej książki a na koniec narzekał, że niczego sie z tej ksiażki nie dowiedziałeś. I jeszcze chciałbyś pozwać bibliotekę o to że straciłeś czas patrząc sie na tą ksiażkę na półce, podczas gdy mogłeś w tym czasie robić coś innego :D :D :D

Skoro zdobył tytuł inżyniera to znaczy, że jednak coś robił, gdybyś na chwilę odłożył swoje ego większe od swojego kutasa na bok to byś wiedział, że na ostatnim roku w niektórych uczelniach zostaje około 50 osób z 300 początkowych i to nie dlatego, że im studia nie pasowały, a że odpadli. I to, że ty twierdzisz, że tak powinny wyglądać studia jako ch... wie co, czyli właściwie nic potrzebnego, bo przecież książkę to można sobie w domu przeczytać i więcej w ciągu tygodnia się nauczyć niż cały semestr wykładów. To nie znaczy, że inni też mają takie zdanie, że studia powinny być czymś dla kretynów, którzy lubią marnować swój czas z ludźmi którzy Cię niczego nie nauczą, a dostają za to kasę.

Jak dla mnie to jak tak ma wyglądać kształcenie wyższe, to niech zwolnią w ch... wszystkich wykładowców, podadzą materiał na każdy egzamin i ja się tego wszystkiego sam nauczę w domu, ale niech nie będzie żadnych zajęć, żadnych wykładowców same egzaminy "po ten gówniany papierek", przynajmniej mógłbym iść na cały etat od pierwszego roku studiów do pracy niż zaś kombinować z 1/4 etatu 1/2 etatu czy tam 3/4 etatu.

Studia w innych krajach to w większości praktyka, a nie teoria od idiotów dla kolejnych idiotów.

1
PrzemolPrzemol napisał(a):

Nie studiowałem więc nie wiem w dokładnie jak szeroko przerabiany jest materiał na studiach, ale z tego co wiem to ze studiów nie wyniesiesz aż tak dużej wiedzy, dużo ludzi mówiło, że studia rozwijały u nich jakieś podstawy, ale kształcili się tak na prawdę na własną rękę.

A teraz zapraszam do zapoznania się ze słowem "studiować". Studiować, to znaczy, że sam masz zgłębiać pewne problemy, uczelnia daje Ci podstawy i nakreśla kierunki, oraz pomaga - jeśli coś Cię zainteresuje, ale to co chcesz rozwijać i w jaki sposób, tą decyzję musisz podjąć sam!

Inni mieli na tyle dobrze opanowane dane przedmioty, że chodzili wyłącznie na zaliczenia bo na wykładach nie musieli bywać.

Bo studia, to nie szkółka niedzielna, gdzie musisz chodzić na jakieś wykłady. Ty musisz wiedzieć co było na wykładach i rozumieć to, wykład jest dla studenta miejscem, gdzie ma szansę zdobyć wiedzę i to wszystko - nie ma obowiązku chodzenia na takowe (ok u nas było powiedziane, by raczej uczęszczaćna wykłady na pierwszym semestrze, żeby się przyzwyczaić i nauczyć oceniać, co będzie Tobie przydatne).

Przecież w trakcie studiów mogłeś się dodatkowo kształcić w swoim zakresie, a znając życie to zapewne czegoś nauczyli ale byłeś bardzo słabym uczniem i teraz nie możesz znaleźć pracy stąd ten wpis na forum.

Można i niektórzy mogą się nieźle wykształcić, taki Banach oficjalnie nigdy studiów nie skończył, a został profesorem, tylko nie każdy jest Banachem, jeśli sądzisz, że masz podobne zdolności, to rzeczywiście studia Tobie sa niepotrzebne.

0

Nie rozumiem, o co ta cała afera. Poszedł po papier inżyniera, dostał papier inżyniera. Wolny rynek, ot co.

1

@hackm3
O widzę że 3 bany niektórym nie wystarczą żeby zrozumieć że nie są tu mile widziani...
Wiele osób odpada bo są za głupi i nigdy nie powinni byli się na tych studiach znaleźć.
I oczywiście jak nie trudno przewidzieć mylisz studia że szkoła podstawowa.
O jakiej pracy ty niby mówisz? Przecież tu nigdy nie pracowałeś jako programista :D nie masz czasu bo za dużo musisz się chwalić bólem d**y w internecie :D
Studiowałeś w innych krajach? Znasz kogoś kto studiował? Czy znowu stosujesz swoje prorocze zdolności albo wnioskujesz na podstawie znajomości American Pie?

0
kaczus napisał(a):
PrzemolPrzemol napisał(a):

Nie studiowałem więc nie wiem w dokładnie jak szeroko przerabiany jest materiał na studiach, ale z tego co wiem to ze studiów nie wyniesiesz aż tak dużej wiedzy, dużo ludzi mówiło, że studia rozwijały u nich jakieś podstawy, ale kształcili się tak na prawdę na własną rękę.

A teraz zapraszam do zapoznania się ze słowem "studiować". Studiować, to znaczy, że sam masz zgłębiać pewne problemy, uczelnia daje Ci podstawy i nakreśla kierunki, oraz pomaga - jeśli coś Cię zainteresuje, ale to co chcesz rozwijać i w jaki sposób, tą decyzję musisz podjąć sam!

Inni mieli na tyle dobrze opanowane dane przedmioty, że chodzili wyłącznie na zaliczenia bo na wykładach nie musieli bywać.

Bo studia, to nie szkółka niedzielna, gdzie musisz chodzić na jakieś wykłady. Ty musisz wiedzieć co było na wykładach i rozumieć to, wykład jest dla studenta miejscem, gdzie ma szansę zdobyć wiedzę i to wszystko - nie ma obowiązku chodzenia na takowe (ok u nas było powiedziane, by raczej uczęszczaćna wykłady na pierwszym semestrze, żeby się przyzwyczaić i nauczyć oceniać, co będzie Tobie przydatne).

Przecież w trakcie studiów mogłeś się dodatkowo kształcić w swoim zakresie, a znając życie to zapewne czegoś nauczyli ale byłeś bardzo słabym uczniem i teraz nie możesz znaleźć pracy stąd ten wpis na forum.

Można i niektórzy mogą się nieźle wykształcić, taki Banach oficjalnie nigdy studiów nie skończył, a został profesorem, tylko nie każdy jest Banachem, jeśli sądzisz, że masz podobne zdolności, to rzeczywiście studia Tobie sa niepotrzebne.

Bo studia to twór fikcyjny, i tak naprawdę to ile się z nich wyniesie, a właściwie nie z nich, a z tego co się robi poza nimi to tylko Nasza inwencja, a skoro to my robimy coś dodatkowo poza studiami to tylko Nasza zasługa, a nie tych studiów, a więc pretensje autora co do samego systemu kształcenia szkół wyższych jest adekwatny, i prawdą jest, że nawet przechodząc bez problemu z '5' z egzaminów i kolokwiów nic ciekawego i praktycznego się nie nauczy, a więc same studia są felerne i niczego nie uczą.

A skoro tak, i trzeba robić coś poza nimi to już nie jest to "dzięki studiom", a "dzięki Nam". Nigdy tego nie zrozumiecie dokładnie o tym wiem.

0
Shalom napisał(a):

@hackm3
O widzę że 3 bany niektórym nie wystarczą żeby zrozumieć że nie są tu moje widziani...
Wiele osób odpada bo są za głupi i nigdy nie powinni byli się na tych studiach znaleźć.
I oczywiście jak nie trudno przewidzieć mylisz studia że szkoła podstawowa.
O jakiej pracy ty niby mówisz? Przecież tu nigdy nie pracowałeś jako programista :D nie masz czasu bo za dużo musisz się chwalić bólem d**y w internecie :D
Studiowałeś w innych krajach? Znasz kogoś kto studiował? Czy znowu stosujesz swoje prorocze zdolności albo wnioskujesz na podstawie znajomości American Pie?

To ty masz błędne pojęcie o studiach.

Skoro studia nawet jeśli uzyskuje się stypendia naukowe i '5' z egzaminów i kolokwiów, niczego praktycznego nie uczą. I wymagana jest praca własna po studiach to prawdą jest, że studia nie są przydatne. A to co my sobie po nich robimy to tylko "nasza i wyłącznie nasza" zasługa, a nie innych. Nie studiów, a nasza, a skoro tak to celowość studiów jest zerowa. Poza tym mało mam Erasmusów i osób z całego świata na swojej uczelni?

0

@hackm3, to odpowiedz nam tylko na jedno pytanie - po kiego grzyba marnujesz czas na studiach?
@Wielki Samiec, pokaż tą umowę, to będziemy mogli przeanalizować twoje zarzuty XD

Na marginesie, był odcinek na ten temat w Good Wife. Oczywiście studentka przegrała, chyba nawet nie doszło do procesu, bo tak beznadziejna była ta sprawa. Do tego uczelnia jako argument przedstawiła listę obecności studenta na zajęciach...

0
aurel napisał(a):

@hackm3, to odpowiedz nam tylko na jedno pytanie - po kiego grzyba marnujesz czas na studiach?

@aurel

Wiesz, też często zadaję sobie te pytanie (i nie potrafię sobie na nie odpowiedzieć).

0

user image

nie, poważnie - studia do niczego nie są potrzebne, wszyscy pracodawcy już wiedzą że polskie studia nie są nic warte

0
aurel napisał(a):

@hackm3, to odpowiedz nam tylko na jedno pytanie - po kiego grzyba marnujesz czas na studiach?

@aurel

Ale tak szczerze mówiąc, to chyba taka presja wywierana przez pracodawców, wymagających tego magicznego "papierka", gdybym wiedział, że na 100% w życiu nikt nie będzie ode mnie wymagał udokumentowania mojej "wiedzy" w postaci dyplomu szkoły wyższej i nigdy w życiu mi nie przeszkodzi to w zdobywaniu pracy/wyższych stanowisk nie ważne jak wysoko nie chciałbym "wejść" to zamiast teraz uczyć się do sesji z czegoś co mi się nie bardzo przyda, i około i 495 godzin w tym semestrze na wszystkie "zajęcia", zająłbym się dokończeniem mojego projektu, a tak zrobię to dopiero po sesji.

3

Gdzie ty tą presję odczułeś, skoro nigdy nie pracowałeś? -_-' Na ilu rozmowach kwalifikacyjnych powiedziano ci, że nie, bo nie masz papierka?
Przecież to jest jakaś ściema - pracodawcy w znakomitej większości wolą, byś udokumentował swoją wiedzę przez portfolio, a nie papierkiem...

0
aurel napisał(a):

Gdzie ty tą presję odczułeś, skoro nigdy nie pracowałeś? -_-' Na ilu rozmowach kwalifikacyjnych powiedziano ci, że nie, bo nie masz papierka?
Przecież to jest jakaś ściema - pracodawcy w znakomitej większości wolą, byś udokumentował swoją wiedzę przez portfolio, a nie papierkiem...

Ale ty mówisz akurat teraz ściśle o programowaniu. Ja dla sprostowania nie studiuję stricte: Informatyki, a Automatyki i Robotyki i w tej branży w jakiejś poważniejszej firmie/aplikacji mogą tego żądać. I ogólnie mi chodzi o taką presję, że niekiedy do jakiś nawet odrębnych zawodów w ogłoszeniu o pracę, widnieje "wykształcenie wyższe".

0

@hackm3 wywieranie presji przez firmy względem ukończonych studiów i otrzymanego papierka tylko chyba w mało poważnych firmach. Dla poważnej firmy liczy się to co się potrafi i doświadczenie.

Jeżeli firma X wymaga ukończonych studiów, a kandydat tej firmy spełnia wszelkie wymagania w możliwie najwyższym stopniu uważasz, że z tego kandydata zrezygnuje bo nie ukończył studiów?

Nie studiowałem bo uważałem to za stracony czas, który mogę poświęcić też nauce w znacznie większym znaczeniu i będzie to skutkowało większą wiedzą niż tą, którą zdobędę na wykładach.

Typowy student poza studiami musi mieć źródło dochodu więc gdzieś musi pracować przez co ma mniej czasu na naukę. Uczy się po godzinach i wiedza jaką przyswaja zazwyczaj jest w zawężonym zakresie ze względu na brak czasu albo zajmuje mu to znacznie dłużej niż osobie, która nie zdecydowała się na studia tak jak ja i poświęca czas na naukę we własnym zakresie.

Inna sytuacja jest w przypadku osób, które nie muszą pracować bo stać ich na utrzymanie, książki, etc. bo zazwyczaj mają dzianych rodziców i mogą się w pełni zaangażować.

0
PrzemolPrzemol napisał(a):

Typowy student poza studiami musi mieć źródło dochodu więc gdzieś musi pracować przez co ma mniej czasu na naukę. Uczy się po godzinach i wiedza jaką przyswaja zazwyczaj jest w zawężonym zakresie ze względu na brak czasu albo zajmuje mu to znacznie dłużej niż osobie, która nie zdecydowała się na studia tak jak ja i poświęca czas na naukę we własnym zakresie.

Tak to prawda, pracuję jak się coś trafi w weekendy, tzn. mam też przychód z innych źródeł, ale to prawda z tym, że taki student musi jeśli jest na takiej wymagającej bardziej uczelni, czasami poza pracą żeby się utrzymać zajmować się bieżącymi sprawami na uczelni, a na takie sprawy na które będzie patrzył pracodawca (w skrócie to co go naprawdę interesuje) ma bardzo mało czasu. No chyba, że 2 tygodnie po sesji, aż się nowy semestr nie zacznie.

0
hackm3 napisał(a):

I ogólnie mi chodzi o taką presję, że niekiedy do jakiś nawet odrębnych zawodów w ogłoszeniu o pracę, widnieje "wykształcenie wyższe".

od drugiej strony wygląda to tak że bez tego zapisu spływa setki beznadziejnych CV, robi się burdel i ciężko znaleźć dobrego pracownika
zapis taki w większości przypadków ma po prostu wstępnie odfiltrować wszystkich ludzi którzy sami z siebie czują się gorsi od kogoś z wykształceniem wyższym

0
Świetny Kaczor napisał(a):
hackm3 napisał(a):

I ogólnie mi chodzi o taką presję, że niekiedy do jakiś nawet odrębnych zawodów w ogłoszeniu o pracę, widnieje "wykształcenie wyższe".

od drugiej strony wygląda to tak że bez tego zapisu spływa setki beznadziejnych CV, robi się burdel i ciężko znaleźć dobrego pracownika
zapis taki w większości przypadków ma po prostu wstępnie odfiltrować wszystkich ludzi którzy sami z siebie czują się gorsi od kogoś z wykształceniem wyższym

Ale powiem jak to jest w moim przypadku. W tym semestrze mam za oba stypendia (naukowe+sportowe) 800zł, praca weekendowa + inne źródła dochodu (z YT trochę mam, AdSense i innych), więc zwykle jest to około 2000-2500 zł. Gdy powiedzmy sobie zrezygnowałbym teraz z tych studiów to pierwsze co musiałbym iść do pracy fizycznej, pewnie gdzieś po 8-10h, z 2 soboty w miesiącu. Byłbym wyczerpany po tej pracy (bo pracowałem już tak w wakacje w ostatnich latach), musiałbym zajmować się swoim mieszkaniem przez cały tydzień, a nie w weekendy (bo tak mieszkam w akademiku) i szczerze mówiąc nie miałbym też zbyt dużo czasu na naukę na własną rękę, w dodatku musiałbym tracić na dojazdy do miasta gdzie teraz studiuję do klubu w którym trenuję. Jedyną opcją byłoby np. zrezygnowanie studiów i Od razu pójście na junior deva, (i może przeniesienie się ewentualnie na studia zaoczne, żeby móc mieszkać w akademiku) wtedy to byłoby mi na rękę, ale umówmy się, potrzebuję jeszcze trochę czasu żeby się dostać na takie stanowisko.

0
PrzemolPrzemol napisał(a):

Dla poważnej firmy liczy się to co się potrafi i doświadczenie.

Czyżby? A wziąłeś pod uwagę jakie to wszystko może mieć znaczenie względem pi-aru i w oczach również poważnych klientów? Mówię o zatrudnianiu rzekomo fachowca ale bez wykształcenia kierunkowego, co może klientom kojarzyć się z brakiem zaufania czy coś takiego. Mówiąc prościej, Ty będąc klientem chciałbyś żeby cokolwiek dla Ciebie było robione przez amatorów? Tak samo chciałbyś żeby znachor Ciebie leczył jak na coś zachorujesz? Bo może właśnie o to tutaj chodzi, przez wymóg studiów formalnie w ogłoszeniach pokazać jaką to się wykwalifikowaną kadrę posiada tak żeby klienci nie myśleli że firma zatrudnia amatorów.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1