Za jaką kwotę byście się nie podjęli pracy, po magisterce z infy na PW

0

(jeśli byście nie opieparzali się na studiach no i po prostu w głębi duszy wiedzielibyście, że daliście z siebie 100%, a nie, że jedyne co robiliście to chlaliście wódę w akademcu (np. załapalibyście się kilkukrotnie na stypendium naukowe)) ... albo z jakiegoś innego wymagającego kierunku na Polibudzie jak elektrotechnika, automa ?

Albo może lepiej sformułowane pytanie, albo takie dodatkowe - przy jakiej kwocie czulibyście, że nie potrzebnie wybraliście się na studia i cały trud nie był tego warty?

Powiem Wam, że ja jeszcze studiuję i znam sporo osób, które po zawodówce po znajomościach zarabiają w kraju w wieku 20 lat po 4-5 tys w kraju, a za granicą z 2-3 razy tyle (ale to już po znajomościach, a nie, że wyjechali bez niczego).

0

Jeśli ktoś sie nie obijał i kończąc studia ma te 3 lata doświadczenia i jest dobry to może liczyć na jakieś pięciocyfrowe kwoty (brutto :P).

0
Shalom napisał(a):

Jeśli ktoś sie nie obijał i kończąc studia ma te 3 lata doświadczenia i jest dobry to może liczyć na jakieś pięciocyfrowe kwoty (brutto :P).

A skąd 3 lata doświadczenia, załóżmy, że jedyne udokumentowane Twoje doświadczenie (tzn. masz papierek, ale np. zajmowałeś się czymś w domu we własnym zakresie, ale nie w konkretnej firmie) to te nie wiem ile tam dokładnie jest kilkumiesięczne (1-3) z uczelni.

1

To wtedy miska ryżu na umowę o dzieło bo znaczy że jesteś albo leniwy albo jednak słaby. No chyba że możesz się pochwalic jakimis publikacjami naukowymi albo czymkolwiek co by usprawiedliwiało twój brak doświadczenia.

0
Shalom napisał(a):

To wtedy miska ryżu na umowę o dzieło bo znaczy że jesteś albo leniwy albo jednak słaby. No chyba że możesz się pochwalic jakimis publikacjami naukowymi albo czymkolwiek co by usprawiedliwiało twój brak doświadczenia.

Pamiętaj mówimy o magisterce, a nie doktoracie.

I pytam serio.

1

A ja mowie serio. Jak ktoś przez 5 lat nie skalał sie pracą (za którą całkiem dobrze płacą) to znaczy że:

  1. Jest po prostu słaby i nikt go nie chciał zatrudnić.
  2. Jest leniwy.
  3. Robił inne ciekawe rzeczy w tym czasie, na przykład zajmował sie pracą naukową na uczelni.

Poza tym w czasie studiów można w wakacje robic praktyki w Google, ESA czy CERNie a jak ktoś zrobił tylko jedne praktyki i to jeszcze "na lewo" albo u jakiegoś Janusza, to też świadczy o tej osobie... Ja bym nie zatrudnił.

0
Shalom napisał(a):

A ja mowie serio. Jak ktoś przez 5 lat nie skalał sie pracą (za którą całkiem dobrze płacą) to znaczy że:

  1. Jest po prostu słaby i nikt go nie chciał zatrudnić.
  2. Jest leniwy.
  3. Robił inne ciekawe rzeczy w tym czasie, na przykład zajmował sie pracą naukową na uczelni.

Poza tym w czasie studiów można w wakacje robic praktyki w Google, ESA czy CERNie a jak ktoś zrobił tylko jedne praktyki i to jeszcze "na lewo" albo u jakiegoś Janusza, to też świadczy o tej osobie... Ja bym nie zatrudnił.

No dobrze, to powiedzmy, że studiował stacjonarnie i do inżynierki nikt go nie chciał wziąć, po inżynierce (nie wiem ile dni na magisterce jest w ciągu tygodnia), więc powiedzmy, że po każdym semestrze i w wakacje odbywał jakieś praktyki, a więc do 10 semestru, uzbierał się z cały rok. I w ogóle napisz w końcu na temat, to nie ty masz kogoś zatrudniać, a Ciebie mają zatrudniać, poza tym taki człowiek mógłby umieć więcej niż ty.

3

to nie ty masz kogoś zatrudniać, a Ciebie mają zatrudniać

Żeby zrozumieć czemu ktoś nie chce cię zatrudnić albo czemu oferuje dużo mniej niż byś chciał, trzeba postawić sie w roli pracodawcy, a ty cały czas patrzysz z perspektywy słabego, roszczeniowego pracownika z problemami psychicznymi...

0
Shalom napisał(a):

to nie ty masz kogoś zatrudniać, a Ciebie mają zatrudniać

Żeby zrozumieć czemu ktoś nie chce cię zatrudnić albo czemu oferuje dużo mniej niż byś chciał, trzeba postawić sie w roli pracodawcy, a ty cały czas patrzysz z perspektywy słabego, roszczeniowego pracownika z problemami psychicznymi...

Opanuj trochę swoje agresywne zapędy. A ty patrzysz z perspektywy osoby który nie ma pojęcia o umiejętnościach tej osoby, i kieruje się stereotypami. Albo odpowiedz na moje pytanie i prowadź merytoryczną dyskusję, albo nie dyskutuj już ze mną wcale. A jak chcesz prowadzić "bójki" idź do działu "Flame" i się wyżyj za wszystkie czasy. Idę spać. Dobrej nocy życzę i udanej jeśli wiesz o czym mówię.

0

Niestety lepiej niż walczyć o jak najwyższe oceny na uczelni to lepiej już w trakcie studiów ogarnąć pracę w zawodzie na jakąś część etatu np 4/5, 3/5, 1/2 .
Ja jestem na podobnym etapie i w przyszłym roku (o ile się ze wszystkim wyrobię) będę miał mgr na AGH i 2 lata doświadczenia jako Java Developer.

Gdybym mógł cofnąć czas to bym zaczął pracę w zawodzie jeszcze wcześniej. Pomimo faktu iż czasami zazdroszczę osobą które nie pracują że mogą na spokojnie zająć się jakimś ciekawym projektem który robimy na uczelnię a ja zarywam nocki oddając go zrobionego na 3.0. A wiem, że mógłbym zrobić znacznie lepiej. I bym chciał.

W pracy nabywasz dobrych nawyków w programowaniu, pracujesz w zespole robisz coś za co ktoś Ci płaci ale też jest konsekwentny w swoich wymaganiach.
Jak przyjdziesz do pracy to gwarantuję Ci że miną 2-3 miesiące nim podczas code review współpracownicy zaczną cię chwalić a nie refaktoryzować każdą linijkę.

Kolejną rzeczą którą bym przytoczył jest fakt, że na uczelni nieraz uprawiasz "reinventing the wheel". Cóż dzięki temu że implementujesz pewne algorytmy które już ktoś wcześniej napisał uczysz się jak to działa. Zobaczysz, że na początku w pracy często się złapiesz na tym że implementujesz coś co już ktoś inny napisał, albo że jest biblioteka która ma wszystkie potrzebne ci rzeczy. Jak inny programista zobaczy Twój wysiłek to się złapie za głowę. Pokaże ci, że starczyło zaimportować pewną bibliotekę i wywołac z niej 3 metody z odpowiednimi parametrami. Minie trochę czasu nim nabierzesz takiej intuicji i przynajmiej u mnie na studiach z pewnością byś ich nie nabył.

Więc na Twoim miejscu nie wybrzydzał bym w zarobkach tylko starał się zdobyć doświadczenie.

Co nie zmienia faktu, że jak gdzieś przy pracy na pełny etat jako programista jak dadzą ci poniżej 4000 zł brutto to już trochę mało. Ale spokojnie myślę że nawet jakby zarobki nie były za dobre to jak już się zaklimatyzujesz po 2-3 miesiącach możesz się starać o podwyżkę, albo pracę w innej firmie :) .

0

Pytanie zadane w taki sposób, jakby istniała pewna granica stawki która gdy nie jest spełniona, to człowiek nie miałby do siebie szacunku i pracował poniżej swojej godności. Ale mimo wszystko odpowiem na pytanie moją prawdziwą sytuacją.
Gdy ja przyjmowałem się do pierwszej pracy jako programista, nie miałem żadnych wymagań. Wiedziałem że dostanę przynajmniej trochę więcej niż w markecie, ale moim głównym celem było zdobycie doświadczenia. Dlatego nie uważam że w tym zawodzie na start jest coś takiego jak najniższy pułap. Na pewno lepiej przepracować 3 miesiące za grosze, niż 3 miesiące szukać pracy.

Co do zawodówek to nie jest żaden fenomen. Raz miesiącu korzystam z usług fryzjera, codziennie z piekarza i co jakiś czas z mechanika. Ci ludzie kończyli zawodówkę i jak widać jest popyt na ich pracę. Podaż pracowników jest natomiast mała bo zawodówka z jakiegoś powodu ma opinię szkoły dla głupków i leni. Łącząc te 2 fakty, wychodzi na to że to nic nadzwyczajnego że ludzie po zawodówce dobrze zarabiają.

0

Ja kończyłem studia magisterskie (inż dziennie, mgr zaocznie) mając 4 lata doświadczenia, pracę po studiach zacząłem od stawki 13.000 + VAT na FV.

0
Shalom napisał(a):

Jeśli ktoś sie nie obijał i kończąc studia ma te 3 lata doświadczenia i jest dobry to może liczyć na jakieś pięciocyfrowe kwoty (brutto :P).

Już nie przesadzajmy z tymi stawkami. To zależy od miasta, szczęścia i hojności firmy. Można liczyć na dobre wynagrodzenie mając doświadczenie tuż po studiach, ale rzadko kiedy na takie. No chyba, że nie mówimy o Polsce. Poza tym, jak ktoś siedział na pół etatu na dupie przez 3 lata w powolnym projekcie w jakimś korpo, to nie jest od razu wujkiem Bobem. ;-)

0

Ludzie tutaj są takimi trolami, że aż w głowie się nie mieści. Pieprzą głupoty, albo dodają sobie bonusy do pensji.
Jasne - Warszawa, Kraków, czy też Wrocław to miasta gdzie zarobić się da sporo, ale:

  • Ile czasu ma się poza pracą?
  • Ile czasu spędzasz w pracy?
  • Ile obowiązków masz w pracy?
  • W jakich godzinach pracujesz?
  • Jakimi problemami się zajmujesz?
    itd.

Osoba po studiach nie dostanie pięciocyfrowej sumy. Brzmi to absurdalnie.
Normalna stawka wynosi około 2500-3500 zł netto na umowie o pracę.

1

Ale tutaj jest mowa o osobie z 3 letnim doświadczeniem. Myślę że w większych miastach można dostać nawet te 5 cyfrowe kwoty. Równie dobrze można iść na studia mając 10 lat doświadczenia i kończąc je mając 15. Wtedy przecież nie będzie nikt pracował za 2500-3500 netto.

0

3 lata doświadczenia? To źle coś przeczytałem.
3 lata to okres bardzo dużych zmian, gdyż następuje wtedy:

  • Duża podwyżka
    lub
  • Zmiana dotychczasowej pracy.

Ilość zarobków zależy od naszych umiejętności oraz możliwości negocjacji. Według mnie minimum to 4500-5000 zł netto na umowie o pracę.
Trudno jednak powiedzieć coś konkretnie bez rozmowy z daną osobą w cztery oczy, gdyż stawki po 3 latach potrafią być mocno różne.
Inaczej zarabia się w Warszawie, a inaczej w "Pizdkowie mniejszym". Inaczej na umowie o pracę, a inaczej na b2b.

Ze stawkami jednak pięciocyfrowymi bym nie szalał nawet po 3 latach doświadczenia. Owszem są możliwe, ale tylko na b2b i zazwyczaj człowiek nie ma na nic innego czasu. Tylko praca, praca i jeszcze raz praca.

0
Wielki Terrorysta napisał(a):

Ze stawkami jednak pięciocyfrowymi bym nie szalał nawet po 3 latach doświadczenia. Owszem są możliwe, ale tylko na b2b i zazwyczaj człowiek nie ma na nic innego czasu. Tylko praca, praca i jeszcze raz praca.

Lol.
Pracując na B2B też pracuje się 8h, jak na etacie.

0

Taaak? Nie gadaj. Na pewno pracujesz 24h na dobę...

Zupełnie inaczej się pracuje na umowie o pracę, a b2b i nie chodzi tutaj o wymiar godzin.

0
Wielki Terrorysta napisał(a):

Taaak? Nie gadaj. Na pewno pracujesz 24h na dobę...

Tysioncpieńcet miliardów godzin na dobę.

Zupełnie inaczej się pracuje na umowie o pracę, a b2b i nie chodzi tutaj o wymiar godzin.

Zupełnie inaczej to się prowadzi własną firmę albo wykonuje zlecenia. Praca na kontrakcie, mimo że formalnie wymaga posiadania własnej firmy, od pracy na etacie się nie różni. Są godziny pracy, zadania i system raportowania czasu - dokładnie ten sam, którego używają pracownicy etatowi (no chyba, że pracujesz tam, gdzie @Endrju ).

2

Jak mi spadnie 100 zł na ziemię to się nawet nie schylam, wiec minimum 10k sie nalezy.

1

ja dla mnie jak po "magisterce z infy" małe doświadczenie to i za kiepskie pieniądze warto zbierać doświadczenie, zaryzykuję stwierdzenie iż lepiej się uczyć pracując za 12zł\h 20 dni w miesiącu , niż za 100zł\h zero dni w miesiącu ...

1

Zalezy co znaczy to staranie się na studiach. Jeśli mamy za sobą wiele godzin siedzenia nad kodem, zrobione jakieś projekty, poznane technologie, to na pewno nasza wartość będzie większa. Jeszcze większa będzie jeśli pracowaliśmy już w zawodzie - czy to freelancing, czy praca w normalnej firmie. Wtedy same studia będą już raczej tylko dodatkiem w oczach pracodawcy, a patrzył będzie przede wszystkim na lata doświadczenia, a nie sam fakt ukończenia studiów.

Jeśli natomiast nie mamy ani komercyjnego doświadczenia, ani zbytnio co pokazać jeśli chodzi o projekty, to bym wiele nie wymagał, tylko złapał jakakolwiek prace, bo najważniejsze to to, ze tutaj perspektywy SA bardzo dobre i zarobki szybko wzrosną jeśli wykażemy się umiejętnościami.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1