Ile czasu po godzinach poświęcacie na następujące czynności rekrutacyjne:
1)wyszukiwanie i aplikowanie pod nowe oferty pracy
Tylko co wpada na LinkedIn, przychodzą maile i czasem zerknę. Rzadko kiedy sam wyszukuję ogłoszeń. Chyba, że jestem w 100% zdecydowany na zmianę pracy.
2)codzienna nauka własnej technologii, której używacie w pracy
Zwykle zero. Chyba, że czegoś naprawdę potrzebuję. Ale zwykle okazuje się, że to jakaś pierdoła bo nie robię żadnego Rocket Science.
Chociaż przydałoby się usystematyzować wiedzę i poszerzyć horyzonty.
3)nauka technologii obcej/czytanie artykułów/podcasty
Null.
4)czytanie i nauka z zakresu top interview questions/dokumentacji
Tylko gdy aktywnie szukam pracy. W ramach przypomnienia by się nie wyłożyćna jakimś drobiazgu z podstaw, którego już nie pamiętam.
5)tworzenie projektów w waszej technologii
We własnej technologii? Tzn mam napisać własny kompilator do własnego języka programowania bym mógł programować we "własnej technologii"?
6)rozwiązywanie zadań codewars/leetcode/hackerrank z technologii waszej lub obcej
Null. Unikam jak ognia. Wyznaję zasadę, że jeśli lekarzom nie dają do zoperowania człowieka na rekrutacji to ja nie zamierzam robić zadań. Mogę coś tam napisać gdy patrzą mi na ręcę podczas rekrutacji, jeśli rekrutacja trwa max 60-90min. Nie mam z tym problemu. Uważam, że jeśli nie potrafisz zweryfikować człowieka w godzinę to nie potrafisz wcale. Zadania w tym niewiele pomogą. A mój czas prywatny jest ważniejszy niż potencjalna praca, dzięki której zarobię trochę więcej kasy.
7)robienie certyfikatów
Null. Też unikam bo jestem zdania, że certyfikaty to tak samo jak studia podyplomowe. Wyrzucanie kasy w błoto. Jeśli czegoś nie robisz codziennie to i tak zapomnisz po dwóch miesiącach. Więc taki certyfikat jest nie warty funta kłaków.
Czy nauka technologii obcej, którą trochę znacie ale jest wymagana w procesie rekrutacji, gdy rozmowa czeka was za kilka dni staje się dla was priorytetowa czy jednak wszystkich technik nauki używacie tak samo po kolei każdego dnia?
To zależy.