Aha, jak firma jest w różnych strefach czasowych to spotkania wypadają w dziwnych godzinach i nie ma pracy od 8 do 16. Weź tu zgraj ludzi z Singapuru, Polski, zachodniej części USA i Brazylii.
pikachu_ napisał(a):
Mała odpowiedzialność,
LOL jasne, przewalić x baniek bo miał być system bankowy, a wyszedł Tetris, to żadna odpowiedzialność.
jakby co to można zrzucić winę na programistów, że się obijają.
LOL, chociaż w sumie pewnie piszesz to na podstawie swoich doświadczeń. Jeżeli programiści pozwalają na siebie zwalić winę, za to, że system nie powstał, ma opóźnienie, robi coś innego niż miał robić, to brakuje im doświadczenia. Serio, zabawne jest, jak czytam płacze jak to programiści są gnębieni przez całą resztę. Jak masz doświadczenia z kiepskimi wymaganiami, robieniem tabelek z SP i marnowaniem czasu na retro, to znaczy, że również ty, zawiniłeś. Ktoś kiedyś powiedział temu analitykowi, że jego robota to kupa, niech spada i wróci jak wypluje z siebie coś sensownego? Podobnie zresztą ze SM.
Praca wydaje się jakby przyjemniejsza i lżejsza niż klepanie kodu.
LOL Dogadać się z setką ludzi w organizacji, z których każdy ma inne wyobrażenie, co i jak system powinien robić, to lekka praca. Dołóż do tego jeszcze jakieś korpowojenki pomiędzy księgowością, kadrami itd.
Taki analityk pracuje z ludźmi z biznesu i po latach pracy na pewno bliżej mu do stanowisk kierowniczych, zarządu i dobrych zarobków niż szeregowemu programiście klepaczowi kodu. Przeglądam ogłoszenia i wymagania nie są jakieś kolosalne. Są jakieś minusy?
To co piszesz świadczy, że nie masz pojęcia o tej pracy. Jeżeli z twojego punktu widzenia określenie co ma robić system, żeby przynosić wartość jest łatwiejsze niż implementacja to mało widziałeś.
Praca moim zdaniem spoko, jeśli ktoś to lubi. Trzeba pamiętać, że praca z klientem wymaga paru rzeczy - trzeba być miłym, ogarniętym, nie możesz sobie rzucać kur.., pierd... i inne takie przerywniki ;-) Nawet jak Cię klient z równowagi wyprowadza, to nie ma lekko, trzeba się uśmiechać - nać klient, nać pan :-D
No i angielski to nie może być ten kołkowaty angielski, którym mówią programiści - tu musi być piękny akcent, żeby brzmieć dokładnie jak Anglik czy Amerykanin, a nie jak człowiek z Europy Wschodniej czy Azji, bo to jednak wbrew pozorom też robi różnicę, a przynajmniej w poważniejszym biznesie.
Pracowałem z wieloma analitykami i szczerze im współczuję. Oni muszą przeważnie korzystać z Worda. To nawet nie są już szkodliwe warunki pracy - to jest znęcanie się nad zwierzętami.
Ja myślę że z twoim podejściem OPie to... TAK! Idź na analityka.
Niestety analityk musi komunikować się z innymi ludźmi (i to pisemnie), więc odpada ta ścieżka.
PaulGilbert napisał(a):
No i angielski to nie może być ten kołkowaty angielski, którym mówią programiści - tu musi być piękny akcent, żeby brzmieć dokładnie jak Anglik czy Amerykanin, a nie jak człowiek z Europy Wschodniej czy Azji, bo to jednak wbrew pozorom też robi różnicę, a przynajmniej w poważniejszym biznesie.
Tylko po co, skoro będzie gadał głównie z ludźmi z Europy Wschodniej i Azji? Brytyjski czy amerykański akcent mogą tylko przeszkadzać.
Poza tym, że naprawdę lubię kodować... W pewnym momencie osiągasz w PL sufit płac i uderzasz na zachód. W przypadku analityka obawiam się, że będzie to prawie niemożliwe. Bo raz niższy próg wejścia czyli większa konkurencja i dwa język komunikacji - raczej poziom C2 pożądany (bo kluczowe to dobra komunikacja z biznesem - tak jak koledzy wyżej napisali).
ciekawe co piszą na forum 4consultants o programersach :P
Analitycy biznesowi to pośrednik pomiędzy dwoma światami. Jak nie dowieziesz założonych wyników to bywa różnie. Atmosfera gęstnieje. W końcu ktoś przeprowadzi audyt. W najlepszym wariancie wylecisz z firmy, w najgorszym zajmą się Tobą prawnicy.