Delikatna(?) patologia lat doświadczenia

9

Kolega który od lat pracował w CPP dostał pracę w innej technologii, w której chciał pracować
chce zmienić pracodawcę, ze względu na finanse, ale zderzył się ze ściana HR-u

W tej nowej technologii pracuje około 2 lata i przez HR jest traktowany jako dwulatek, świeżak, takie nieopierzony jeszcze. Jako jego wcześniejsze obycie z branżą, projektami nie istniało.
Aż nie chciało mi się wierzyć, ale sam na własne oczy widziałem odmowy z HR z uzasadnieniem, że mało doświadczenia.

Tymczasem jestem ja, który niby ma 6 lat w owej technologii, ale gdyby to ścisnąć i odlać wodę, to by wyszło coś miedzy 2 a 3 lata realnego doświadczenia

ale to ja jestem lepiej postrzegany, a nie kolega

jest to dziwne, podobnie jak komercyjna znajomość narzędzi, które da się ogarnąć w tydzień
Przykład - odrzucono mnie kiedyś za brak komercyjnej znajomości dockera, coś tam się bawiłem na swój użytek, ale w innej firmie nawet wdrażałem dokeryzację, bo była taka potrzeba
Nie chcę przez to powiedzieć czy pokazać, że co to ja nie jestem
chcę tylko powiedzieć, ze mając generalnie doświadczenie i obycie można w miarę szybko ogarnąć nowe narzędzia itd

Dlatego patrzenie sztywne na lata doświadczenia w A bez patrzenia na całokształt to patologia, a raczej jedna z patologii

35

Rekrutacje IT to jedna wielka patologia, firmy niby lamentują nad brakiem programistów, a jak przyjdzie co do czego to konkurs piękności. A przecież kto wybrzydza ten nie rucha.

4

No i tu się mylisz. Kto wybrzydza w IT ten jak najbardziej rucha. Tylko rucha albo drożej albo wolniej albo gorzej.

Po prostu firmy wybrzydzają bo szukają:

  • tanich
  • dobrych
  • dostępnych

specjalistów.

47

Tani i dobry - Oksymoron :D

3

Ja mam CV omijające ścianę z HR, wpisuje na każdym stanowisku 10 technologii, HR zachwycony, potem jak mam normalniejszych ludzi na rozmowie technicznej to ewentualnie mówię że czegoś używałem sporadycznie na tym stanowisku.

13
ledi12 napisał(a):

Tani i dobry - Oksymoron :D

Oj zdziwiłbyś się ile jest dobrych programistów na poziomie mida, ale zabiających 5k na rękę, bo są zahukani z prowincji i im głupio prosić więcej bo rodzice po 30 lat doświadczenia zarabiają łącznie mniej.

3
sobbek napisał(a):

Dlatego patrzenie sztywne na lata doświadczenia w A bez patrzenia na całokształt to patologia, a raczej jedna z patologii

Co zrobisz, takie życie w korpo:

  • Można próbować z tym walczyć Ale w zasadzie jak? To byś musiał wbić na jakieś forum dla HRu i tam im powiedzieć że są debilami ich zachowanie jest debilne
  • Możesz próbować z tym żyć. Co często kończy się podkolorywaniem CV tak żeby pasowało do wzoru
  • Można znaleźć sobie kontraktornię która sprzeda cię bez mrugnięcia okiem jako seniora
  • Można dłużej szukać firmy w nadziej znalezenia takiej gdzie nie ma tak durnego procesu rekrutacji
  • Można wybrać bardziej niszową technologię gdzie też dobrze płacą, ale bardziej patrzą na umiejętności niż dupogodziny dupolata

Opcji jest multum

1
sobbek napisał(a):

Dlatego patrzenie sztywne na lata doświadczenia w A bez patrzenia na całokształt to patologia, a raczej jedna z patologii

Czy ja wiem, jedynym problemem tutaj jest to że mając np. 100 kandydatów to firma wybiera 10 najlepszych po CV, przeprowadza z nimi rozmowy, jak uzupełni wakaty to resztę odrzuca. Firmie szkoda czasu i pieniędzy na przeprowadzanie rozmów z każdym kandydatem.

0

Jemu wisi czy go przyjmą a im wisi bo znajdą innego... więc dzieje się tak jak ma się dziać.

Ludzie oddają swój los i wolność w cudze ręce a potem się dziwią się, że traktują ich jak dzieci.
Dla mnie nie jest do wyobrażenia to w jaki sposób bym musiał pracować żeby przez "wiele lat" pracy nie zdobyć odpowiednich znajomości czy możliwości zmiany pracy pomijając najniższy poziom rekrutacji dla tłumu... Chyba, że chciałbym aplikować do jakiegoś Google, MS czy innego prawdziwego korpo to wówczas schowałbym ogon pod siebie i w pocie czoła przygotowywał do tego by spełnić ich wymagania.

Z mojego punktu widzenia to wygląda tak jakby chłop do rozmowy się nie przygotował, nie miał odpowiedniego portfolio, nie miał żadnych projektów którymi może się pochwalić...
Czy najprawdopodobniej jest zwykłym biernym pracownikiem, który dużo lat "chodził do pracy" ale w tym czasie nie wykazał się niczym ponadprzeciętnym... a w takiej sytuacji nie dziwota, że tak został potraktowany.

Takie gadanie

sobbek napisał(a):

Kolega który od lat pracował w CPP dostał pracę w innej technologii, w której chciał pracować
chce zmienić pracodawcę, ze względu na finanse, ale zderzył się ze ściana HR-u

W tej nowej technologii pracuje około 2 lata i przez HR jest traktowany jako dwulatek,

Jeśli nie potrafi wykazać się w tym obszarze niczym szczególnym to prawidłowo. To, że na budowie ktoś machał łopatą15 lat a potem poszedł na 3 letnie studia to trudno mówić, że jest inżynierem z ponad 15-letnim doświadczeniem...

świeżak, takie nieopierzony jeszcze. Jako jego wcześniejsze obycie z branżą, projektami nie istniało.
Aż nie chciało mi się wierzyć, ale sam na własne oczy widziałem odmowy z HR z uzasadnieniem, że mało doświadczenia.

A czym uzasadnił to swoje doświadczenie? Tym, że chodził do innej pracy X lat? Wg mnie za mało i jeśli HR szuka poważnych pracowników to nie dziwi mnie ich postawa.

Tymczasem jestem ja, który niby ma 6 lat w owej technologii, ale gdyby to ścisnąć i odlać wodę, to by wyszło coś miedzy 2 a 3 lata realnego doświadczenia
ale to ja jestem lepiej postrzegany, a nie kolega

Bo "machałeś" 6 lat takim rodzajem łopaty, jakiego nowy pracodawca wymaga a kolega machał inną więc nie mają pewności czy będzie dobrze machał.

jest to dziwne, podobnie jak komercyjna znajomość narzędzi, które da się ogarnąć w tydzień

Dużo rzeczy da się ogarnąć w tydzień a mimo to większość wiele nie ogarnia...

Przykład - odrzucono mnie kiedyś za brak komercyjnej znajomości dockera, coś tam się bawiłem na swój użytek, ale w innej firmie nawet wdrażałem dokeryzację, bo była taka potrzeba
Nie chcę przez to powiedzieć czy pokazać, że co to ja nie jestem
chcę tylko powiedzieć, ze mając generalnie doświadczenie i obycie można w miarę szybko ogarnąć nowe narzędzia itd

Idąc do pracy do kogoś nie Ty stawiasz warunki a pracodawca.

6
benoni12 napisał(a):

Ja mam CV omijające ścianę z HR, wpisuje na każdym stanowisku 10 technologii, HR zachwycony, potem jak mam normalniejszych ludzi na rozmowie technicznej to ewentualnie mówię że czegoś używałem sporadycznie na tym stanowisku.

Gorzej jak na rozmowie technicznej są jacyś zasiedzeni programiści, którzy jak się dowiedzą, że czegoś używałeś sporadycznie, to tak jak HR, uznają że się nie znasz

Przez "zasiedzeni" - mam na myśli programistów, którzy okopali się w jakimś stacku technologicznym i raz, że będą się wozić tylko dlatego, że coś dłużej i lepiej znają, Dwa, że tacy programiści już zapomnieli o tym, jak to jest uczyć się nowych technologii, więc nie przyjdzie im do głowy to, że nawet jak ktoś słabo coś zna, to może się tego nauczyć szybko.

A od rozmowy technicznej do zatrudnienia może upłynąć kilka tygodni. Później w pracy z 2 tygodnie można czekać na dostępy. Więc równie dobrze ktoś może z połowy rzeczy nie znać, ale do czasu, kiedy faktycznie będzie ich potrzebować, zdąży się nauczyć.

Ale nawet zakładając, że praca jest od razu i że dostępy są od razu, to wejście w nowy stack to może z tydzień, dwa intensywnej nauki. Pewnie, to dla firmy ileś tysięcy w plecy (płacić za to, że programista się uczy), ale chyba za bardzo firmom to by nie przeszkadzało, skoro i tak rzadko kiedy nowozatrudniony programista może zrobić sensowną kontrybucję - bo czekanie na dostępy, wdrażanie się w projekt ze słabą dokumentacją itp.

2
LukeJL napisał(a):

Gorzej jak na rozmowie technicznej są jacyś zasiedzeni programiści, którzy jak się dowiedzą, że czegoś używałeś sporadycznie, to tak jak HR, uznają że się nie znasz

Przez "zasiedzeni" - mam na myśli programistów, którzy okopali się w jakimś stacku technologicznym i raz, że będą się wozić tylko dlatego, że coś dłużej i lepiej znają, Dwa, że tacy programiści już zapomnieli o tym, jak to jest uczyć się nowych technologii, więc nie przyjdzie im do głowy to, że nawet jak ktoś słabo coś zna, to może się tego nauczyć szybko.

Dla mnie to akurat jest zaletą, odrzucą mnie i uratują przed pracą w której doświadczyłbym regresu umiejętności.

3

Spoko, mnie wczoraj odmówiono wzięcia udziału w rekrutacji bo dostępny będę "dopiero" od stycznia xd że niby seniorzy siedzą na dvpie czekając na oferty i są dostępni asap xd

12

Niedawno na rekrutacji mocno mnie przemaglowywali ze znajomości ActiveMQ. Znałem tylko część możliwości message brokera, a do tego nie znałem paru innych niuansów technicznych, więc mnie odrzucili na zasadzie "za mało doświadczony". Prawda jest taka, że wystarczyłyby 2-3 dni na poznanie tajemnych sztuk ActiveMQ i innych rzeczy na odpowiednim poziomie. Ale zamiast tego wolą szukać dalej :P

3
Stanisław Wokulski napisał(a):

Niedawno na rekrutacji mocno mnie przemaglowywali ze znajomości ActiveMQ. Znałem tylko część możliwości message brokera, a do tego nie znałem paru innych niuansów technicznych, więc mnie odrzucili na zasadzie "za mało doświadczony". Prawda jest taka, że wystarczyłyby 2-3 dni na poznanie tajemnych sztuk ActiveMQ i innych rzeczy na odpowiednim poziomie. Ale zamiast tego wolą szukać dalej :P

Czy ten ActiveMQ to jakaś popularna technologia wykorzystywana w wielu firmach, do których chciałbyś aplikować? Innymi słowy - czy opłaca się tobie znać to ActiveMQ?

Jeśli tak, to fakt, że cię z niej przepytali i odrzucili jest dla ciebie korzystny. Bo jeśli wystarczyłyby 2-3 dni na poznanie tajemnych sztuk ActiveMQ i innych rzeczy na odpowiednim poziomie, to znaczy, że możesz teraz poświęcić te 2-3 dni na douczenie się tej technologii (a że przepytali cię z niej, to już masz wskazówkę, czego konkretnie się uczyć, z czego miałeś braki). I do innej firmy idziesz już z lepszą znajomością ActiveMQ.

Tak naprawdę ta firma tylko straciła, bo udzieliła ci darmowego coachingu/porady zawodowej (odrywając swoich własnych pracowników od pracy), nie wykorzystując jednak twoich umiejętności do niczego. Plus jeśli wolą szukać dalej , to tracą czas na coachowanie kolejnych odrzucanych kandydatów, zamiast w końcu zatrudnić jakiegoś.

Czyli rekrutacja = działalność charytatywna firm polegająca głównie na udzielaniu kandydatom darmowych porad zawodowych i czasami (ale stosunkowo rzadko) kończąca się zyskiem dla firmy.

2

Poniekąd bo jednak większość programistów i tak nic nie robi w pracy więc jest szansa że przynajmniej dostali pieniądze za zrobienie czegoś konkretnego, tj.porada zawodowa.

9

HR to nie jest delikatna tylko sroga patologia

7

Mam podobny przykład jak autor. Kolega z koleżanką poszli na praktyki studenckie, chyba ze 2-3 lata temu do pewnej firmy. Po praktykach zostali pracownikami. Tylko że jakoś się tak wszyscy tam przyzwyczaili, że byli na praktykach i mimo upływu czasu i zdobycia sporego doświadczenia wszyscy ich tam nadal traktują jak praktykantów.
Mówią, że mimo, że firma spoko, to chyba będą musieli zmienić pracę, żeby ich ludzie zaczęli poważniej traktować :-)

5

Aż nie chciało mi się wierzyć, ale sam na własne oczy widziałem odmowy z HR z uzasadnieniem, że mało doświadczenia.

To po co się przyznawał? XD

Poza tym - czy w jednej firmie go odrzucili? Bo jak tak, to nie ma co się przejmować. Ta odrzuci, inna przyjmie. Rekrutacja jest trochę jak fizyka kwantowa. Liczy się statystyka, bo wyniki konkretnych rekrutacji są losowe.

8

Wychodzisz z założenia, że ludzie w HR dostają CV, czytają je i myślą czy to będzie dobry kandydat. Niby byłoby to rozsądne, ale tak sie nie dzieje. Nie wiem jak jest w innych firmach, ale u mnie jest "proces pozyskiwania talentów" (jprdl). Czyli jak potrzebuję kogoś do projektu i już dostanę pozwolenie, to HR prosi mnie o wymagania dla tego stanowiska. Wymagania dzielą się na wymagane i mile widziane. Jeżeli wpiszę, że wymagane są 3 lata doświadczenia w X, to ktoś, kto ma 35 miesięcy doświadczenia zostanie odrzucony z automatu. Może być genialnym programistą, mieć 20 lat komercyjnego doświadczenia w Y, które jest prawie że X, ale wypełni na którymś etapie formularz i zaznaczy opcję < 3 lata doświadczenia i nawet nie dowiem się, że kandydował. Prawdopodobnie nawet HR'y sie tak do końca nie dowiedzą, bo jakiś if odrzuci z automatu taki formularz. Dlatego w wymaganiach twardych wpisuję jedynie jakieś bzdety, typu "angielski B2", bo wtedy każde CV, które takie warunki spełnia trafi do mnie i mogę sam zdecydować, czy z kandydatem pogadać, czy raczej nie ma to sensu.

Podejrzewam, że ten proces nie jest jakoś szczególnie odbiegający od innych firm, bo sami go przecież nie wymyślili.

1

Czasami wejście w jakiś stack to nie jest kwestia paru tygodni. A im wyższa pozycja, tym więcej się oczekuje od pracownika. W takiej sytuacji obniżenie stanowiska ma sens. Po opanowaniu technologii prosić o awans, w przypadku odmowy awans poza strukturami firmy.

Kolega kiedyś przechodząc ze świata embedded do aplikacji zatrudnił się jako junior, z obietnicą awansu na mid od razu po pół roku. Nie pamietam dokładnie, ale chyba miał to zapisane w umowie. Wg mnie to sprawiedliwe podejście.

Sam zmieniłem prace na programistę k8s (głównie operatory i kontrolery k8s) nie mając wystarczającej wiedzy, przechodząc do firmy która jest amerykańskim startupem i w której pracuje się intensywnie, a nie jak w korpo. Utrzymałem stanowisko seniorskie. Wiedziałem o tym ja i rekrutujący, rozmowy poszły dobrze, bo wiedzę ogólna mam spora i ponad 14 lat doświadczenia w branży. I widzę, że nadal odstaje od naprawdę mocnego zespołu, mimo, iż ciagle się douczam. Szczerze to zastanawiam się czy nie powinienem zacząć niżej.

1

@piotrpo: ale, tak naprawdę, co jest niby złego w tym algorytmie? Skoro go znasz, to jeśli dostajesz "złych" kandydatów, to możesz mieć pretensje tylko do siebie.
Twój przykład z 35 miesiącami to tylko jakiś wyjątek, ale przecież dzięki tym wymaganiom nie masz tam samych ludzi bez doświadczenia albo po samych stażach. ciekawe, jak szybko byś skapitulował, gdybyś całkiem zrezygnował z wymogu doświadczenia i HR podsylalby ci takich gości na rozmowy ¯⁠\⁠⁠(⁠ツ⁠)⁠⁠/⁠¯

3
nalik napisał(a):

A im wyższa pozycja, tym więcej się oczekuje od pracownika.

Czasem tak, czasem wręcz przeciwnie - im wyższa pozycja, tym mniej do roboty, a na juniorów zrzuca się całą brudną robotę.

Sam zmieniłem prace na programistę k8s (głównie operatory i kontrolery k8s) nie mając wystarczającej wiedzy, przechodząc do firmy która jest amerykańskim startupem i w której pracuje się intensywnie, a nie jak w korpo. Utrzymałem stanowisko seniorskie. Wiedziałem o tym ja i rekrutujący, rozmowy poszły dobrze, bo wiedzę ogólna mam spora i ponad 14 lat doświadczenia w branży. I widzę, że nadal odstaje od naprawdę mocnego zespołu, mimo, iż ciagle się douczam. Szczerze to zastanawiam się czy nie powinienem zacząć niżej.

Pewnie powinieneś, ale co z tego? Skoro cię chcieli, to niech się martwią.

Rekrutacje to dziwna rzecz, niektóre firmy potrafią odrzucić za głupotę - np. masz kilka lat doświadczenia w jakiejś technologii, ale nie znasz jakiejś rzadko używanej i łatwej do nauczenia opcji, która przez przypadek jest używana często i gęsto w projekcie? Nie nadajesz się.

A niektóre firmy potrafią cię zatrudnić, mimo że nie znasz połowy/większości stacku, bo przecież się nauczysz. I w rezultacie przez pierwsze tygodnie pracy po prostu się douczasz używanych technologii. I firma płaci za twoją naukę (mimo że inna firma szukała kandydata idealnego, który wskoczy w projekt i technologie bez ani minuty nauki)

Utrzymałem stanowisko seniorskie. Wiedziałem o tym ja i rekrutujący, rozmowy poszły dobrze, bo wiedzę ogólna mam spora i ponad 14 lat doświadczenia w branży. I widzę, że nadal odstaje od naprawdę mocnego zespołu, mimo, iż ciagle się douczam

A nie pomyślałeś może, że jesteś w tym konkretnym zespole juniorem, tylko z kasą i tytułem seniora, bo uznali, że masz ogólnie dużą wiedzę i doświadczenie?

1

Temat walkowany wielokrotnie. Lata doswiadczenia zupelnie jak dupogodziny - o niczym nie swiadcza. Problem jest taki, ze nie istnieja zadna metryka pozwalajaca oszacowac czyjas wiedze/umiejetnosci bez faktycznej rozmowy z kandydatem, a i ta nie do konca odzwierciedla stan wiedzy.

Jezeli firma dostaje mase CVek to moze sobie ustalic durne zalozenia, ze senior to minimum 8 lat itd, bo i tak bedzie w czym wybierac.

W mojej pracy rzekomy "senior" nie rozumie podstaw sieci dockerowych, a pracujemy w mikroserwisach i wszystko stoi na obrazach dockerowych ¯_(ツ)_/¯

1

Ja właściwie nie wiem czy to patologia. To że ktośdziałał w jakieś technologi 5 lat nie znaczy ze w nowej będzie lepszy na starcie od kogos kto w niej siedzi 2 lata juz. Może tyle ze sie szybciej nauczy ale to też niekoniecznie. hmmm nie takie latwe zeby to ocenic w sumie

1

@chomikowski: zależy jak bardzo są zbliżone. Przykładowo ja kodowałem w angularze, a jeden klient potrzebował gościa od vue. Wejście we vue i pisanie tak jak ludzie którzy tam rzekomo siedzą lata zajęło mi tydzień.

Kolega robił tylko w laravelu tak jak ja, przyjęli go do firmy gdzie miał robić w symfony i to od razu na seniora. Przestawił się w około 2 tygodnie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1