Pracuję w dużej firmie produktowej, która ma biura w kilku miejscach na świecie. Ja i inni programiści mamy bardzo słabe rozeznanie czym zajmują się inne zespoły, kto jest odpowiedzialny za jaki projekt, na czym biznesowo polegają te projekty i jakie technologie wykorzystują.
Jak to u Was w firmach wygląda?
Wiemy wiemy. Czasem się do biura przychodzi i pogada to wtedy się wie.
Średnio. Z jednego Big Data czytamy dane przygotowywane przez Hindusów i przesyłamy je do innego Big Data gdzie czytają to inny Hindusi. LM/TL i PO ogarniają za mnie tę komunikację z nimi
Brak wiedzy co robią inne zespoły jest tak wielki że mamy specjalne spotkanie gdzie teoretycznie co dwa tygodnie ktoś opowiada o swoim projekcie. Teoretycznie ma być to po to żeby każdy zespół nie wynajdywał koła na nowo. No, ale żeby to w praktyce zadziałało to każdy dev musiałby mieć dostęp do prawie każdego repo i mieć jeszcze czas na przejrzenie cudzego kodu. Trudno rozbić takie silocy IMHO
Byłem raz w takim projekcie dla jednego banku, gdzie co do 2 miesiące organizowali spotkanie dla wszystkich zespołów, żeby każdy pochwalił się co robi. Taki call trwał 9h, bo teamów było duzo (bank międzynarodowy) i jakakolwiek argumentacja, że jest to strata czasu (szczególnie w przypadku 99% teamów, z którymi nie mieliśmy nic do czynienia), holenderski PO dostawał białej piany na ustach i zaczynał się kotlić :D W skrócie - dopóki czyjaś praca nie ma wpływu na moją pracę, to zwyczajnie mnie to nie interesuje.
Pracuje w korpo. Ja nawet nie wiem jakie zespoly istnieja, a co dopiero czym sie zajmuja :D.
Po części tak. Tj. znam inne zespoły, i wiem, nad czym pracują. Natomiast nie wiem, czym zajmują się wszystkie inne zespoły w firmie.
To, że ludzie nie wiedzą co robią inne zespoły jest dużym problemem w korporacjach, które są tak duże, że za cholerę nie spamiętasz kto co robi. Jak to powiedział kiedyś jeden dyrektor (cytat niedokładny, bo pamięć już nie ta :D) "czasem trzeba przez dwa dni gadać z ludźmi z całego świata po to tylko, żeby człowiek siedzący dwa biurka dalej ogarnął ci sprawę od ręki".
to zaszlyana od kumpla historia, ale zalatwil robote swojemu znajomemu w firmie w ktorej wówczas pracowal i ten znajomy mu powiedzial ze idzie do zespulu xyz i go zapytal czy fajny
ten kolega ktory zalatwial zapytal na swoim czacie grupowym czy znaja kogos z tego zespolu i czy spoko - okazalo sie on byl wlasnie w tym zespole xyz.
pracowal tam juz rok
Ja nie wiem, bo nie muszę tego wiedzieć.
Ja pracując pare lat w firmie, która przechodziła proces korporyzacji miałem tak:
- Na początku wszystkie zespoły były lokalne/polskie, ludzie na miejscu, kierownicy na miejscu. Wtedy mniej więcej była wiedzy kto jakim systemem się zajmuje, kogo pytać o szczegóły jak trzeba było jakieś integracje z innym systemem robić
- Zaczęli wchodzić ludzie z korpo z Europy, zespoły dalej lokalne, ale kierownicy już różnie. Żeby coś załatwiać zaczyna się zgłaszanie ticketów i nie zawsze wiadomo co do kogo zgłosić bo następuje jakaś odgórna separacja obowiązków
- Korpo wjeżdża na kolejny poziom, pojawiają się Hindusi i jeszcze większa separacja obowiązków, kierownictwo międzynarodowe - na tym etapie już pojawia się po prostu chaos, nie wiadomo kto co robi, żeby się dowiedzieć to tygodnie dyskusji o przerzucania ticketów.
I po tym 3 etapie już nawet nie mam ochoty wiedzieć kto, gdzie i czym się zajmuje.
U mnie każdy nowy pracownik przechodzi szereg szkoleń z tego, czym się firma zajmuje, jak jest podzielona, i na czym biznes polega. Ale szkolenia wprowadzono już długo po tym, jak tam dołączyłem, więc ja właściwie oficjalnie nie wiem, czym się firma zajmuje i po co te bajty przepycham.
Ale ja też nie muszę, bo jestem w takiej specyficznej sytuacji, że to inne zespoły chcą czegoś od mojego, nie odwrotnie.
Nie bo zbyt duże korpo, poza tym nie jest to istotne dla mojej pracy. Wiem czym się zajmują zespoły z którymi się integrujemy/współpracujemy. Od wiedzy kto co u mnie w korpo robi są Enterprise Architekci, którzy zajmują się architekturą biznesową przedsiębiorstwa. Potem przychodzi taki EA do mnie i mówi, ej, markone zespół XYZ robi jakąś tam hurtownie danych (taki wewnętrzny SaaS), może byśmy podpięli się do nich z naszą częścią raportową, żeby zoptymalizować koszty i przerzucić development części BI naszego rozwiązania na kogoś innego. I ja wtedy patrzę czy ma to sens, jeżeli ma sens to przygotowuję plan, wycenę i architekturę takiej migracji, przedstawiam do akceptacji i jak jest zielone światło to bierzemy się do roboty i migrujemy.
my nawet nie wiemy do końca czym się nasz zespół zajmuje