O co chodzi:
Po kilku latach pracy, przebiciu się przez konkurencję fali juniorów, pracy w kilku projektach w firmach z różną charakterystyką doszedłem do momentu, w którym mam stabilność zatrudnienia i mogę wybierać + stwierdzam że ten zawód mi odpowiada, jestem zadowolony z bycia programistą. Powstaje pytanie, co dalej, chciałbym być lepszym "rzemieślnikiem", mam jakieś swoje upodobania które zauważyłem u siebie po tylu latach, zastanawiam się w których gałęziach dalej poprowadzić swój rozwój. Może są tu osoby które pomogą w tym pytaniu, mają przemyślenia co wybrały źle a co dobrze z perspektywy czasu.
To co u mnie charakterystyczne i co chcę osiągnąć:
- nie jestem geekiem IT . Nigdy nie interesowałem się programowaniem przed studiami a potem pracą, chciałem spróbować zawodu i wyszło. Po pracy mimo że ją lubię, i po czasie który wyznaczam na rozwój, wolę robić inne rzeczy. Więc myślę sobie że pewnie nie każda ścieżka jest dla mnie dostępna w porównaniu z osobą która zaczęła wcześniej i wkłada wiele godzin po pracy w programowanie w charakterze hobby.
- mam 10% czasu w firmię przeznaczony na rozwój dowolnie wybranej przez siebie technologii. Przeznaczam też po 2h w sobotę i niedziele na rozwój z własnego czasu.
- nie mam jakiejś jednej ścieżki w której się rozwijałem, przez zawirowania w firmach. Więc nie mam przetartej długiej ścieżki w żadnej technologii.
- nie nudzę się jakoś w pracy specjalnie i nie szukam ciekawej domeny albo ciekawej technologii/języka. Pamiętam jak była taka osoba kiedyś na forum która często mówiła coś o łazikach marsjańskich(przepraszam ale nie pamiętam nicku), przyznam że zupełnie mnie to nie motywuje.
- lubię jak jest porządek, dobra organizacja pracy, brak "gaszenia pożarów". Również jeżeli chodzi o technologię, raczej przedkładam ujednolicenie ponad różnorodność. (mam wrażenie że np. C# jest lepiej uporządkowany niż Java).
- wiem jednak że często w firmach trzeba robić różne rzeczy, więc nie chcę płynąć pod prąd i robić tylko w jednym jeżeli realia są inne(przykładowo na backendzie frontendowe frameworki sa mile widziane, z tego co widzę po ogłoszeniach. Również w firmię w której pracuję nie nastawiają się na jedną technologię).
Chcę przede wszystkim solidnie robić zadania, czuć się kompetentny i zarabiać (realistycznie, nie kosmicznie) lepsze pieniądze w dobrze zorganizowanym miejscu i technologii, zachowując swój balans work-life, pogodzić potrzeby firm i swoje i spotkać się pośrodku jeżeli się da. Jednak przy swoich ograniczeniach, zastanawiam się czy np. jako fullstack bym się sprawdził - czy może lepiej "T shaped developer" albo jeszcze co innego? Obawiam się że dysponuje za małym czasem i zbyt cienkim backgroundem żeby dobrze ogarniać kilka rzeczy naraz, i prowadziłoby to do wypalenia - bo np. nie byłbym w stanie zwiększać kompetencji tak szybko jak przy jednej rzeczy, pracodawca wymagałby od np. fullstacka więcej niż ja jestem w stanie komfortowo dowieźć. Jak to wyglądało u Was? Czego żałujecie a jakie decyzje poszły świetnie?