Wątek przeniesiony 2022-05-20 09:34 z Off-Topic przez cerrato.

Fałszywe dyplomy ukończenia studiów

0

Witam,
ostatnio zainteresował mnie temat fałszywych dyplomów uczelni wyższych. Ciekawi mnie ile ludzi zrobiło na nich karierę. To taki temat taboo bo nikt o tym nie powie otwarcie. Znacie takie osoby?
Pytam z ciekawości, oczywiście nie chcę w to wchodzić, skądże znowu ;)).

Zastanawiam się też na ile popularne jest sprawdzanie przez firmę czy dana osoba rzeczywiście ukończyła to co wpisuje w CV. Osobiście nigdy się z tym nie spotkałem. Firmy proszą jedynie o skan dyplomu, żeby przeliczyć dni urlopu. Ale nikt tego nie sprawdza (chyba). Druga sprawa, jak pracodawca miałby to zrobić? Nie słyszałem o jakimś centralnym rejestrze studentów gdzie każdy może sprawdzić kto co studiował i kiedy. Jedynie może napisać osobiście do uczelni z prośbą o potwierdzenie czy ta osoba rzeczywiście ukończyła studia. Ale to też ciężko powiedzieć czy uczelnia ze względu na RODO może udzielać takich informacji.
Poza tym uważam że takie prześwietlenie jest stosowane częściej w poważniejszych firmach na zachodzie i przy rekrutacji na wyższe stanowiska.

Zostaje też kwestia odpowiedzialności:
„§ 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Ciężko powiedzieć jaką karę sąd zastosuje za takie przestępstwo, zależy to pewnie od stanowiska jakie zajmuje dana osoba.
Poza tym nawet jeśli komuś udałoby się perfekcyjnie podrobić dyplom i jechać na nim kilka lat to nigdy nie wiesz czy akurat tego dnia pracodawca nie wpadnie na pomysł żeby tak profilaktycznie to sprawdzić. To takie życie w stresie, jakby cały czas nosić paczkę kokainy w kieszeni.

Pozdrawiam

1
Adamkrolikowski4 napisał(a):

Zastanawiam się też na ile popularne jest sprawdzanie przez firmę czy dana osoba rzeczywiście ukończyła to co wpisuje w CV

Właśnie zastanawiam się też jak to wygląda. W Wielkim Gatsby'im była mowa o rejestrze absorwentów studiów. W amerykańskich filmach można spotkać albumy absorwentów gdzie każdego można sprawdzić z imienia i nazwiska. A w Polce jest coś takiego? Zresztą teraz RODO jest. No ale skądś wiedziano że jeden prezydent studiował, ale nie skończył itd

2

Jak aplikujesz do instytucji finansowych (fintechy, banki) lub do firm z UK/US to na pewnie będzie background screening check, ale im wystarcza to, co sam dostarczysz (na 95% nie weryfikują wiarygodności dostarczonych przez Ciebie dokumentów).

5

Są firmy, którym zleca się background checki. Zostawiasz info w dziekanacie, że mogą udzielić o Tobie info zewnętrznej firmie, ta firma dzwoni i się pyta czy to prawda. Zdarzają się takie rzeczy.

6

Z tego, z czym miałem do czynienia i zgodnie z moją wiedzą to sytuacja wygląda następująco:

  • nikt nie weryfikuje dyplomów, więc o ile nie aplikujesz na jakieś mega-hiper stanowisko wymiatacza albo np. do instytucji rządowych/dostęp do informacji tajnych to na 98% nikt tego nie wykryje (a w sumie - raczej taki mega wymiatacz będzie zatrudniony w oparciu o posiadane doświadczenie, a nie przez jakiś papierek z uczelni 20 lat temu)
  • osobiście nie kojarzę ludzi, którzy posługiwali by się fałszywym dyplomem
  • raczej ściemnianie ma miejsce w CV - podawanie większego zakresu obowiązków, technologii których nie zna, zawyżanie doświadczenia
  • jest możliwość sprawdzenia - wystarczy papierek, w którym kandydat wyraża zgodę na odpytanie przez potencjalnego pracodawcę uczelni o przebieg swojej edukacji itp. Całkowicie legalne i do ogarnięcia w ciągu dosłownie max kilku dni (a jak się uda to może i od ręki)
  • w razie fakapu z takim lewym dyplomem - zarówno można ponieść odpowiedzialność karną za fałszerstwo i posługiwanie się sfałszowanym dokumentem (wbrew temu co może się wydawać, to są osobne przestępstwa ścigane z innych paragrafów) jak i na drodze cywilnej. Firma może (i z dużym prawdopodobieństwem wygra) zgłosić się do sądu i żądać odszkodowania zarówno za poniesione straty (bo przez Twój brak kompetencji zawaliłeś temat i firma płaciła kary umowne) jak i chociażby zwrot zawyżonego wynagrodzenia: ze studiami miałeś 12k, a bez nich byś dostał 8k, czyli za każdy miesiąc Twojej pracy firma była 4k w plecy :P
2

Dyplom jakiejś podrzędnej uczelni to i tak jest g**no wart. A jak będzie jakieś porządnej to weryfikacja jest dość wysoce prawdopodobne jak ktoś wymaga takowego na konkretne stanowisko.

4
  1. Kupujesz fałszywy dyplom.
  2. Zlecasz background check na samego siebie.
  3. Dowiadujesz się prawdy.
  4. Profit.
0

@cerrato
Okej, czyli potrzebna jest zgoda pracownika. W takim przypadku może tej zgody nie wyrazić bo ''ceni sobie prywatność' i zwolnić się pod jakimś innym pretekstem (przeprowadzka, lepsza oferta itd.).
Pytanie czy wtedy firmie będzie się chciało prowadzić dochodzenie i szarpać się w sądzie o odszkodowanie którego nie dostanie (bo pracownik nie zaczął pracy), tylko po to żeby dojść sprawiedliwości i wsadzić do więzienia kogoś kto ich de facto już nie obchodzi

1

Pytanie czy wtedy firmie będzie się chciało prowadzić dochodzenie i szarpać się w sądzie o odszkodowanie którego nie dostanie

Z drugiej strony - wystarczy zgłosić do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a oni sprawę pchną dalej. Nawet jak okaże się, że dyplom jest OK, to nic nie ryzykujesz, bo miałeś podejrzenie że jest to fałszywy dyplom, a nie pewność i tylko poinformowałeś o swoich podejrzeniach ;)

0

Czyli w sumie gra niewarta świeczki. Bo albo się pracuje tam gdzie się pracuje albo kupuje dyplom który umożliwia wejście na wyższe stanowisko. A jeśli rzeczywiście jest ku temu awansowi KONIECZNY, to firma pewnie zrobi background check.

1

Nie spotkałem się. Weryfikacja to zwykle telefon na uczelnie, ale i to się da obejść. Co innego, że w większści wypadków fakt ukończenia studiów jest filtrem czy też polem opcjonalnym na rekrutacji. Potem to albo ktoś dobrze pracuje, albo nie. Dyplom czy jego brak, ma tyle do znaczenia co domyślanie się w jakich aspektach dana osoba może mieć braki itp.

1

Podobno czasami jest tak, że firma chce dostarczenia dyplomu ze szkoły/szkolenia, bo startują do jakiegoś przetargu. Przykładowo przetarg jest taki, że w projekcie muszą brać udział ludzie z magistram/doktorem albo z jakimś certyfikatem - to wtedy firma prosi o dostarczenie tych co mają

0

Są firmy, w których procesy screeningowe wymagają od ciebie dostarczenia dyplomu, a firma zajmująca się procesem sprawdza prawdziwość tego dokumentu. Nie jest potrzebna na to zgoda - każdy może pójść do dowolnego wystawcy dokumentów i poprosić o potwierdzenie prawdziwości dokumentu.

Z takich znanych mi osobiście firm sprawdzających dyplomy są banki inwestycyjne oraz istnieją projekty (zazwyczaj rządowe/europejskie), w których np. obsadzenie roli architekta ma wymogi formalne takie jak exp, certyfikaty i dyplom właśnie - wtedy firmy, które rekrutują pod dany projekt bardzo mocno na to patrzą.

0
Adamkrolikowski4 napisał(a):

Witam,
ostatnio zainteresował mnie temat fałszywych dyplomów uczelni wyższych. Ciekawi mnie ile ludzi zrobiło na nich karierę. To taki temat taboo bo nikt o tym nie powie otwarcie. Znacie takie osoby?
Pytam z ciekawości, oczywiście nie chcę w to wchodzić, skądże znowu ;)).

Zastanawiam się też na ile popularne jest sprawdzanie przez firmę czy dana osoba rzeczywiście ukończyła to co wpisuje w CV. Osobiście nigdy się z tym nie spotkałem. Firmy proszą jedynie o skan dyplomu, żeby przeliczyć dni urlopu. Ale nikt tego nie sprawdza (chyba). Druga sprawa, jak pracodawca miałby to zrobić? Nie słyszałem o jakimś centralnym rejestrze studentów gdzie każdy może sprawdzić kto co studiował i kiedy. Jedynie może napisać osobiście do uczelni z prośbą o potwierdzenie czy ta osoba rzeczywiście ukończyła studia. Ale to też ciężko powiedzieć czy uczelnia ze względu na RODO może udzielać takich informacji.
Poza tym uważam że takie prześwietlenie jest stosowane częściej w poważniejszych firmach na zachodzie i przy rekrutacji na wyższe stanowiska.

Mnie już chyba kilka razy "prześwietlali", ale żadnych dyplomów nie weryfikowali, ani nie musiałem dostarczać (z jednym wyjątkiem, gdy raz byłem na UoP - ale też tych dyplomów nie weryfikowali).

Moje dyplomy były oczywiście autentyczne.

Zostaje też kwestia odpowiedzialności:
„§ 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Ciężko powiedzieć jaką karę sąd zastosuje za takie przestępstwo, zależy to pewnie od stanowiska jakie zajmuje dana osoba.
Poza tym nawet jeśli komuś udałoby się perfekcyjnie podrobić dyplom i jechać na nim kilka lat to nigdy nie wiesz czy akurat tego dnia pracodawca nie wpadnie na pomysł żeby tak profilaktycznie to sprawdzić. To takie życie w stresie, jakby cały czas nosić paczkę kokainy w kieszeni.

Pozdrawiam

Z jednej strony, można byłoby to uznać dodatkowo za oszustwo (art. 286 k.k.) - w celu wyłudzenia korzyści majątkowej w postaci wynagrodzenia za pracę, za wyższy wymiar płatnego urlopu, itd.

Z drugiej strony, kandydat może się bronić, że nie chciał niczego wyłudzić, a jedynie miał zamiar uczciwie wykonywać pracę, do wykonywania której miał w swojej ocenie kompetencje, które uzyskał w jakiś inny sposób, a z dodatkowego wymiaru urlopu nie zamierzał korzystać (albo że ma odpowiedni staż pracy), może podnosić, że wynagrodzenie nie należy się za dyplom, ale za pracę, itd.

A jeśli w ogłoszeniu o pracę jest wymóg posiadania wyższego wykształcenia bez obiektywnych przesłanek, to IMHO jest to forma dyskryminacji - może podnosić, że taktyka polegająca na nieujawnieniu braku formalnego wykształcenia w CV (zamieszczenie fikcyjnej informacji o wykształceniu odpowiadającemu faktycznie posiadanym kwalifikacjom wymaganym na danym stanowisku) może być więc uzasadniona i może chronić przed dyskryminacją w zatrudnieniu - tylko wtedy raczej nie powinien posługiwać się fałszywym dyplomem.

2
pms_enable_synaptics napisał(a):

Z drugiej strony, kandydat może się bronić, że nie chciał niczego wyłudzić, a jedynie miał zamiar uczciwie wykonywać pracę, do wykonywania której miał w swojej ocenie kompetencje, które uzyskał w jakiś inny sposób, a z dodatkowego wymiaru urlopu nie zamierzał korzystać (albo że ma odpowiedni staż pracy), może podnosić, że wynagrodzenie nie należy się za dyplom, ale za pracę, itd.

Słaba argumentacja, Panie władzo przejechałem go, ale on i tak był złym człowiekiem.

1
pms_enable_synaptics napisał(a):

Z jednej strony, można byłoby to uznać dodatkowo za oszustwo (art. 286 k.k.) - w celu wyłudzenia korzyści majątkowej w postaci wynagrodzenia za pracę, za wyższy wymiar płatnego urlopu, itd.

To żadne oszustwo, tylko podrobienie: https://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-15/63643,Podrabianie-dokumentow-art-270.html

Z drugiej strony, kandydat może się bronić, że nie chciał niczego wyłudzić, a jedynie miał zamiar uczciwie wykonywać pracę, do wykonywania której miał w swojej ocenie kompetencje, które uzyskał w jakiś inny sposób, a z dodatkowego wymiaru urlopu nie zamierzał korzystać (albo że ma odpowiedni staż pracy), może podnosić, że wynagrodzenie nie należy się za dyplom, ale za pracę, itd.

Nie ma to żadnego znaczenia. Fałszerstwo jest przestępstwem i jedyną obroną w takiej sytuacji może być "nie zrobiłem tego". To, o czym piszesz to okoliczność łagodząca, która może wpłynąć na skalę wyroku, ale nie na orzeczenie o winie.

może podnosić, że taktyka polegająca na nieujawnieniu braku formalnego wykształcenia w CV (zamieszczenie fikcyjnej informacji o wykształceniu odpowiadającemu faktycznie posiadanym kwalifikacjom wymaganym na danym stanowisku) może być więc uzasadniona i może chronić przed dyskryminacją w zatrudnieniu - tylko wtedy raczej nie powinien posługiwać się fałszywym dyplomem.

Nie ma to żadnego znaczenia. Możesz pozwać potencjalnego pracodawcę za dyskryminację, ale w żaden sposób nie zmieni to klasyfikacji popełnionego czynu.

1

Ja przechodziłem "background scan", gdzie wyglądało to tak:
Poprosili mnie o wypełnienie formularza on-line, który był tak zrąbany, ze naprawdę nie chciało mi się tego robić. Uczelnie jakieś tam miejsca pracy.
Zaznaczyłem zgodę na przeprowadzenie takiego sprawdzenia, przetwarzanie danych osobowych itp.
Samo zadanie zostało przekazane do jakiejś tam sprawdzalni, HireRight, czy jakoś tak i zaczęło się robić zabawnie.
Faktycznie zadzwonili do moich szkół, poprzednich pracodawców i usłyszeli z grubsza sp.... RODO SRODO.
Zadzwonili do mnie i poprosili o skan dyplomu + jakieś świadectwa pracy.
Skan dyplomu przyjęli, ale świadectw pracy jak każdy szanujący się IT biznesmen nie miałem wcale z ostatnich wielu, wielu lat.
To poprosili mnie o parę potwierdzeń przelewów, coś tam miałem, czegoś tam nie miałem, albo nie chciało mi się szperać.
Godzinę po wysłaniu tych dokumentów miałem po procesie.

Ogólnie w PL IT na dyplomy zwracają chyba jedynie uwagę kadry, może jakieś firmy publiczne, ewentualnie korpo, którym ktoś z centrali kazał na to patrzeć.

0
wartek01 napisał(a):
pms_enable_synaptics napisał(a):

Z jednej strony, można byłoby to uznać dodatkowo za oszustwo (art. 286 k.k.) - w celu wyłudzenia korzyści majątkowej w postaci wynagrodzenia za pracę, za wyższy wymiar płatnego urlopu, itd.

To żadne oszustwo, tylko podrobienie: https://statystyka.policja.pl/st/kodeks-karny/przestepstwa-przeciwko-15/63643,Podrabianie-dokumentow-art-270.html

Pisałem o późniejszym posłużeniu się fałszywym dokumentem w celu wyłudzenia wynagrodzenia - a to jest już oszustwo.

Z drugiej strony, kandydat może się bronić, że nie chciał niczego wyłudzić, a jedynie miał zamiar uczciwie wykonywać pracę, do wykonywania której miał w swojej ocenie kompetencje, które uzyskał w jakiś inny sposób, a z dodatkowego wymiaru urlopu nie zamierzał korzystać (albo że ma odpowiedni staż pracy), może podnosić, że wynagrodzenie nie należy się za dyplom, ale za pracę, itd.

Nie ma to żadnego znaczenia. Fałszerstwo jest przestępstwem i jedyną obroną w takiej sytuacji może być "nie zrobiłem tego". To, o czym piszesz to okoliczność łagodząca, która może wpłynąć na skalę wyroku, ale nie na orzeczenie o winie.

Ja to napisałem w kwestii oszustwa (art 286 kk), nie podrobienia dokumentu (art 270 kk).

może podnosić, że taktyka polegająca na nieujawnieniu braku formalnego wykształcenia w CV (zamieszczenie fikcyjnej informacji o wykształceniu odpowiadającemu faktycznie posiadanym kwalifikacjom wymaganym na danym stanowisku) może być więc uzasadniona i może chronić przed dyskryminacją w zatrudnieniu - tylko wtedy raczej nie powinien posługiwać się fałszywym dyplomem.

Nie ma to żadnego znaczenia. Możesz pozwać potencjalnego pracodawcę za dyskryminację, ale w żaden sposób nie zmieni to klasyfikacji popełnionego czynu.

Orzecznictwo w wielu przypadkach nie jest jednoznaczne, nie zdziwiłbym się, gdyby utrzymała się linia obrony powołująca się np. na stan wyższej konieczności lub obronę konieczną.

Co prawda w znanym mi przypadku nie chodziło o zatrudnienie, jednak mamy już orzecznictwo, gdzie oskarżony powołał się na stan wyższej konieczności i został na tej podstawie uniewinniony od zarzutów - m.in. podrabiania dokumentów.

1
pms_enable_synaptics napisał(a):

Pisałem o późniejszym posłużeniu się fałszywym dokumentem w celu wyłudzenia wynagrodzenia - a to jest IMHO już oszustwo.

Nieważne, co sądzisz. "posłużenie się fałszywym dokumentem" to praktycznie 1:1 zapis z artykułu 270.

Orzecznictwo w wielu przypadkach nie jest jednoznaczne, nie zdziwiłbym się, gdyby utrzymała się linia obrony powołująca się np. na stan wyższej konieczności lub obronę konieczną.

Nie ma znaczenia, czy zdziwiłbyś się, czy nie. Mówimy o sytuacji, w której ktoś posługuje się fałszywym dyplomem.

Co prawda w znanym mi przypadku nie chodziło o zatrudnienie, jednak mamy już orzecznictwo, gdzie oskarżony powołał się na stan wyższej konieczności i został na tej podstawie uniewinniony od zarzutów - m.in. podrabiania dokumentów.

Czyli przypadek nie przystaje do sytuacji z zatrudnieniem, a znając życie to pewnie ktoś niepoprawnie sklasyfikował czyn.

0
wartek01 napisał(a):

Nie ma znaczenia, czy zdziwiłbyś się, czy nie. Mówimy o sytuacji, w której ktoś posługuje się fałszywym dyplomem.

Tyle, że mamy w kk coś takiego, jak zbieg przestępstw.

Sprawca, który używa fałszywego dyplomu w celu wyłudzenia wynagrodzenia naraża się na odpowiedzialność z art. 286 k.k. w zb. z art 270 k.k.

Co prawda w znanym mi przypadku nie chodziło o zatrudnienie, jednak mamy już orzecznictwo, gdzie oskarżony powołał się na stan wyższej konieczności i został na tej podstawie uniewinniony od zarzutów - m.in. podrabiania dokumentów.

Czyli przypadek nie przystaje do sytuacji z zatrudnieniem, a znając życie to pewnie ktoś niepoprawnie sklasyfikował czyn.

Błąd był ewidentnie po stronie prokuratury, która nie uwzględniając działania podejrzanego w stanie wyższej konieczności, skierowała do sądu, a następnie popierała akt oskarżenia.

6

stan wyższej koniecznośći to jest fałszywa kenkarta w czasie wojny a nie że ktoś musi akurat mieć ten etat a nie inny

1
Miang napisał(a):

stan wyższej koniecznośći to jest fałszywa kenkarta w czasie wojny a nie że ktoś musi akurat mieć ten etat a nie inny

Bezsensowne porównanie, uważam że wręcz obrzydliwe.

Zdajesz sobie sprawę, że w czasie Holocaustu w męczarniach życie straciło około 6 milionów Żydów?

W najśmielszych snach nie wyobrażałem sobie, że obecną sytuację na rynku pracy można porównywać z codziennym piekłem ofiar II wojny światowej, z ciągłą walką o życie, głodem, łapankami, obozami, piecami i komorami gazowymi, stosami ciał zagazowanych ofiar.

Zwłaszcza sytuację w IT, gdzie naprawdę nie jest trudno o zatrudnienie, jeśli tylko miało się stworzone odpowiednie warunki do nauki i minimum chęci.

Zwłaszcza wobec tego, co teraz dzieje się za naszą wschodnią granicą.

Po prostu brak mi słów.

0

Zależy od firmy, do której aplikujesz, niektóre firmy oleją temat, niektóre nie. Zwykle to robią przez zewnętrzną firmę np. HireRight i w zależności od wyboru pracodawcy czy wymogów prawnych masz background check czy pracowałeś w danej firmie czy ukończyłeś studia itd. Jak sam zauważyłeś szkoły nie mogą same z siebie dać im danych czy szkołę ukończyłeś więc albo szkoła skontaktuje się z tobą cyz udzielasz takiej zgody albo wypełnisz papier, w którym z góry ich upoważniasz do udzielenia im takiej informacji. Oczywiście możesz odmówić, ale wtedy to skutkuje negatywnym background checkiem i wycofaniem umowy lub brakiem oferty. Najdokładniejszy background check miałem jak miałem ofertę z banku z Szwajcarii, chcieli wszystko łącznie z informacją czy byłem karany. Mniej dokładny background check miałem do firmy IT w Krakowie ale też przez HireRight.

0
pre55 napisał(a):

Zależy od firmy, do której aplikujesz, niektóre firmy oleją temat, niektóre nie. Zwykle to robią przez zewnętrzną firmę np. HireRight i w zależności od wyboru pracodawcy czy wymogów prawnych masz background check czy pracowałeś w danej firmie czy ukończyłeś studia itd. Jak sam zauważyłeś szkoły nie mogą same z siebie dać im danych czy szkołę ukończyłeś więc albo szkoła skontaktuje się z tobą cyz udzielasz takiej zgody albo wypełnisz papier, w którym z góry ich upoważniasz do udzielenia im takiej informacji. Oczywiście możesz odmówić, ale wtedy to skutkuje negatywnym background checkiem i wycofaniem umowy lub brakiem oferty. Najdokładniejszy background check miałem jak miałem ofertę z banku z Szwajcarii, chcieli wszystko łącznie z informacją czy byłem karany. Mniej dokładny background check miałem do firmy IT w Krakowie ale też przez HireRight.

Z mojego doświadczenia mogę napisać, że miałem robione background checki przez jakieś profesjonalne firmy, ale nikt ze strony szkół ani byłych pracodawców mnie nie pytał o zgodę.

Raz musiałem przesłać zdjęcie dowodu osobistego - z zaczernionym numerem, innym razem dostarczyć zaświadczenie z KRK, jeszcze kiedy indziej wypełnić jakiś formularz, gdzie miałem podać miejsca zamieszkania chyba do 7 lat wstecz - to wpisałem adres wirtualnego biura, a co do wcześniejszych okresów, nie podałem adresu.

1

Ciekawi mnie ile ludzi zrobiło na nich karierę.

A ile osób zrobiło na zwykłych? (oczywiście mowa o IT w PL)

3

@pms_enable_synaptics: Opowiadasz farmazony o stanie wyższej konieczności, czyli naruszeniu przepisów karnych w imię ochrony innej, większej wartości i się indyczysz, bo ktoś gdzieś użył słowa "holokaust" przeczytałeś chociaż całą wypowiedź?
Na czym polega ta inna, wyższa wartość prawnie chroniona? Owocowy czwartek?
Dyskryminacja ze względu na wykształcenie? Przecież jak ktoś chce cię zatrudnić, to może chcieć jakiegoś potwierdzenia, że masz te kwalifikacje, których poszukuje. Tak samo może wymagać, żebyś miał zdany jakiś tam certyfikat z jakiegoś języka programowania. jego prawo. Nie może cię odrzucić ze względu na płeć, wyznanie, pochodzenie etniczne, orientację seksualną, wiek, rodzaj umowy.

12

Wymóg ukończenia studiów może stanowić w szczególności formę dyskryminacji

Piłeś - nie pisz. Serio.

7

Kłamstwo ma krótkie nogi.
To trochę jak skłamać na temat wielkości przyrodzenia.

Właściwie to nie taki głupi pomysł...

No temat studiów lepiej nie kłamać.
Opiszesz, ze studiowałeś na uczelni X w latach Y i się trafi jakiś gość z tej uczelni i zacznie pytać:

  • a pamietasz prof. x?
    no i co powiesz?
    Wstydu sie najesz, raczej watpliwe, ze ktoś pojdzie z tym na policje, bardzo watpliwe. Po co miałoby komuś sluzyc takie zamieszanie i ujawnianie wewnetrznych syfów?
1
pms_enable_synaptics napisał(a):

Tyle, że mamy w kk coś takiego, jak zbieg przestępstw.
Sprawca, który używa fałszywego dyplomu w celu wyłudzenia wynagrodzenia naraża się na odpowiedzialność z art. 286 k.k. w zb. z art 270 k.k.

No i znowu "xD". Pisałem już, że ewidentnie nie masz pojęcia o prawie i po raz kolejny to powtarzam.
Rozmowa toczy się korzystania z fałszywych dokumentów - i niczego więcej.

Błąd był ewidentnie po stronie prokuratury, która nie uwzględniając działania podejrzanego w stanie wyższej konieczności, skierowała do sądu, a następnie popierała akt oskarżenia.

Jakiś wydumany (pewnie zmyślony, chociaż istnieje szansa, że jest prawdziwy) przypadek, który nie dotyczy sprawy o której rozmawiamy nie ma znaczenia.

0
wartek01 napisał(a):
pms_enable_synaptics napisał(a):

Tyle, że mamy w kk coś takiego, jak zbieg przestępstw.
Sprawca, który używa fałszywego dyplomu w celu wyłudzenia wynagrodzenia naraża się na odpowiedzialność z art. 286 k.k. w zb. z art 270 k.k.

No i znowu "xD". Pisałem już, że ewidentnie nie masz pojęcia o prawie i po raz kolejny to powtarzam.
Rozmowa toczy się korzystania z fałszywych dokumentów - i niczego więcej.

Narzucanie innym toku rozmowy nie leży w Twojej gestii.

Ocenianie mojej znajomości prawa też.

Nie tak dawno mieliśmy głośny przypadek takiego, który najpierw dostał wyższy wyrok, niż sobie zaplanował, a później biegał z nożem po scenie z nożem i wykrzykiwał coś w stylu "Siedziałem niewinny w więzieniu. Siedziałem niewinny w więzieniu. P. mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął A.!".

Tak więc odradzam popełniania jakichkolwiek przestępstw - i to nie tylko dlatego, że można się przeliczyć, planując sobie wymiar kary.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1