Hej
Mam duży dylemat. Pracuje w firmie X. Generalnie firma spoko ale problem jest z kilkoma ludźmi którzy biorą się za coś na czym się nie znają, doprowadzają do katastrofy i potem kiedy jest już słabo zrzucają to na mnie. No i tak gaszę pożary od jakiegoś czasu. Pod koniec zeszłego roku poziom mojej irytacji osiągnął zenit i złożyłem wypowiedzenie. Złożono mi kontrofertę pt. "nie będziemy już brali ludzi z przypadku do projektowania i weźmiemy Ciebie od tego syfu nad którym pracowałeś. Będziesz w nowym projekcie". Nowy projekt mogę podsumować "k*wa mać, to samo" - generalnie jest tak samo słabo jak poprzednio. Po namyśle doszedłem do wniosku, że jeśli mam tak rzeźbić to chcę podwyżki. I jakąś tam mi obiecali teraz i w lipcu na więcej. Niemniej jednak ja liczyłem na podwyżkę 40% co stwierdzili, że jest niewykonalne. Rzuciłem papierami znowu. Nagle znalazło się, że 20% w lipcu będzie, a jak trzeba to i szybciej. Te 20% sprawia, że stawka jest dużo wyższa niż to co mogę zarobić w Polsce. No i mam dylemat
- Przyjąć ofertę od pracodawcy i liczyć się z tym, że będę dalej gasić pożary i mieć łatkę nielojalnego pracownika i mieć dużą stawkę
- Pójść do nowej firmy (która sama mnie znalazła i zaprosiła do rekrutacji) i mieć mniejszą stawkę (po uwzględnieniu podwyżki z tej kontroferty) i robić coś ciekawego (o ile nie kłamali)
Co myślicie o tym ?
UPDATE
Dostałem info, że w zasadzie to podwyżkę mogę dostać od 1 marca. Spięcie pośladków chyba mają, ale raczej pt. kto będzie ogarniał ten bajzel.