Zastanawiam się czy jeśli za cel obrać elastyczny czas pracy, czyli: "w tym tygodniu/miesiącu chcę tyle i tyle pracować, więc biorę tyle i tyle zleceń/godzin, a w następnym np. więcej bo taką mam akurat ochotę/potrzebę", to czy back-endowiec dążący do tego nie będzie miał przypadkiem mocno pod górę, w porównaniu do fronta np.?
Jakoś bardziej potrafię sobie wyobrazić póki co taki scenariusz na froncie, gdzie dużo zwykłych osób mam wrażenie, że często potrzebuje sklecenie jakiejś prostej stronki (ew. z minimalnym backendem), przez co wydaje mi się, że łatwiej by tu było z free-lancerką. Plus próg wejścia i zapotrzebowanie na rynku póki co chyba ciągle jest nieco większe na front, więc wnioskuję, że być może tu też by było łatwiej negocjować z potencjalnym pracodawcą warunki pracy, lub ewentualną pracę na pół etatu i dorabianie sobie po godzinach wg. potrzeb...
Zastanawiam się czy różnica w dążeniu do takiego właśnie celu pt. "elastyczny czas pracy" (wytłumaczone jak wyżej), będzie spora na back i front-endzie? A może jeszcze jakaś inna ścieżka jest lepsza do tego?
Dodam jeszcze, że na back-endzie ja np. raczej stronię od ofert fin-tech, gambling, "chamski data science", + prace nad jakimiś wielkimi e-commercowymi SaaSami dla inwestorow też mnie raczej nie interesują, więc to też trochę ogranicza mi np. poszukiwania.