Hej,
Wcześniej gdy pracowałem w poprzednich firmach realizowałem zadania w Sprincie bardzo spokojnie, nigdy nie było problemów jakbym nie skończył na czas, nieraz przekładano nieukończone zadania na kolejny sprint. Nigdy nie było problemów z zamykaniem laptopa o 15.30 i miałem spokój w głowie, jakoś o pracy nie myślałem, mogłem się realizować poza pracą i mieć czas na rodzinę. Nieraz miałem luzy w pracy że mogłem coś się pouczyć we własnym zakresie.
Jednak od paru miesięcy w nowym projekcie (software housie) odmieniło się wszystko. Ilość tasków zadanych na Sprint jest nieproporcjonalnie duża że przestałem się wyrabiać. W ciągu dnia mamy 3 checkpointy 9:00, 11:00, 15:00 z Projekt Managerem jak nam idzie z pytaniami kiedy skończę i tak dalej. Panująca presja spowodowała to że niektórzy z zespołu zaczęli robić darmowe nadgodziny. Sam po sobie zacząłem czuć taka presję że zaczynam siedzieć za darmo po godzinach aby coś skończyć. Do tego wszystkiego doszło to, że zacząłem się zaniedbywać i nie spać dobrze.
Czy ktoś spotkał się w pracy z podobnym scenariuszem? Jak sobie z tym radzic