Do jakiego miasta emigrować ku lepszej przyszłości?

0

Cześć.

Niedługo kończę studia, aktualnie od ponad roku pracuję jako programista w niedużej lokalnej firmie, w niedużym mieście. Ani miasto ani firma nie malują przyszłosci ze snu, co było wiadome już przy rozpoczynaniu studiów. Zbliżam się realizacji planów wyjazdu do innego miasta.

Chciałbym się dowiedzieć, czy dane miasto spośród np. Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Poznania nie ma znaczenia? To duże miasta kilkukrotnie większe od mojego, więc czy jest jakieś znaczenie, które z nich wybiorę? O ile wybór miedzy Pcimiem Dolnym a Wrocławiem jest oczywisty o tyle w przypadku miast >300 tys mieszkańców już chyba nie ma to aż tak dużego znaczenia? Czekam na propozycje i wskazówki czym się kierować.

Specjalizuję się w .NET i MSSQL i chcę siedzieć właśnie w tym. Znam tez Javę i C++, ale chcę byc dobrym w jednej rzeczy. Czy w Polsce istnieja jakies zagłebia, gdzie częsciej wykorzystuje sie technologię .NET a w innych rejonach np. Javę?

Czy w innych dużych miastach, uczelnie tam produkują masowo absolwentów wykształconych pod lokalny rynek pracy? Mam pewne obawy, przyjeżdżając z niedużej miejscowości po słabej uczelni. Czuję, że jestem dobry - ale porównuję się do innych z tej samej uczelni/miasta. Tu nie trudno być lepszym. Jednak czy dyplom uczelni krzak, da mi w ogóle możliwość pokazania w innym mieście, że jestem równie wartościowy co absolwenci tamtejszych dużych ośrodków akademickich? Studiując tu nie opuszczało mnie przekonanie, że uczelnie takie jak PWR, UW, AGH to fabryki masowo produkujące geniuszy, którzy wypełniają 100% zapotrzebowania tamtejszego rynku pracy programistów.

Dzięki za odpowiedzi.

0

Wyprowadze Cie z jednego bledu - to, ze sie studiowalo na tzw. dobrej uczelni NIE ZNACZY, ze jest sie dobrym (sam znam wielu... niedoksztalconych (delikatnie mowiac) ludzi ;p).

Skoro jestes dobry, to wg mnie i tak znajdziesz prace. Szczegolnie, jesli bedziesz potrafil tego dowiesc przed pracodawca np na tescie rekrutacyjnym. Mozesz tez przygotowac sobie jakies "portfolio" z pokazem jakosci Twojego kodu.

Nie doluj sie, w tym kraju nie ma duzo dobrych ludzi ;) A jesli Ty do nich nalezysz, to o nic sie nie martw. Aktualnie uczelnie (te znane i te nieznane) produkuja masowo absolwentow, ktorzy nie umieja zbyt duzo. Wazna jest ilosc a nie jakosc (swoja droga - szkoda...).

0
Marius napisał(a)

Niedługo kończę studia, aktualnie od ponad roku pracuję jako programista w niedużej lokalnej firmie, w niedużym mieście. Ani miasto ani firma nie malują przyszłosci ze snu, co było wiadome już przy rozpoczynaniu studiów. Zbliżam się realizacji planów wyjazdu do innego miasta.

W jakim sensie? Małe zarobki? Ograniczony rozwój?

Czy w innych dużych miastach, uczelnie tam produkują masowo absolwentów wykształconych pod lokalny rynek pracy?

Uczelnie jedno, rynek pracy drugie. Zwłaszcza, że studia to nie kurs zawodowy.

Mam pewne obawy, przyjeżdżając z niedużej miejscowości po słabej uczelni.

Małe szanse, aby Twoje pochodzenie i wykształcenie miało znaczenie. Zazwyczaj liczą się umiejętności, więc zawsze możesz się wykazać.

0

Tak, u nas liczą się umiejętności, nie uczelnia.

To jednak miecz obosieczny: fory też nie dostaniesz tylko dlatego, że jesteś ze słabszej uczelni. Jeśli jesteś lepszy od tych z lepszych uczelni, to Ty wygrasz. Jeśli oni są lepsi -- to przegrasz. W grę wchodzą również oczekiwania finansowe. Słabsi programiści są tańsi i niekiedy to oni właśnie są potrzebni. Zwykle jednak potrzebni są w słabszych firmach (czasami nawet w gigantach, ale giganci też mogą być słabi!). Chodzi o to, że jeśli w firmie są dobrzy koderzy, to automatycznie firma jest lepsza. A jak są ciency, to jest gorsza i mniej chcesz tam pracować. Kod tworzy się zwykle w kilka osób i naprawdę chcesz, by Twoi koledzy z firmy byli dobrzy.

Nie bój się jednak, że dobre uczelnie produkują cyborgów. Większość absolwentów dobrych uczelni to ludzie raczej ciency. Problem w tym, że ci po słabszych uczelniach są zwykle jeszcze cieńsi ;).

To prawda, że dobre uczelnie skupiają lepszych programistów. Jeśli chciałbyś znaleźć dziesięciu koderów, to gdzie ich prędzej znajdziesz? Wśród absolwentów dobrej uczelni technicznej czy dobrego uniwerku? Czy szkoły-krzaka? Raczej to pierwsze. Ale jeśli będziesz szukał 50 dobrych koderów, to nie znajdziesz ich raczej ani na roku dobrej, ani (tym bardziej) słabej uczelni.

My, programiści, w ogóle jesteśmy ciency w tym co robimy. Nawet ci zawodowi. Generujemy kod słabszy niż byśmy chcieli, z błędami. Jedyne, co możesz zrobić, to pisać mniej lipny kod niż inni.

Kod pisze się po prostu trudno. Zależności i ruchomych części jest tyle co w promie kosmicznym, a czasu i środków mniej. W międzyczasie wymagania także potrafią mocno się zmienić, a np. inżynierowi samochodowemu nikt nie każe w połowie procesu tworzenia samochodu domontować jeszcze dwóch kół i sprawić, by rodzinny sedan stał się sportowym supersamochodem. U nas takie rzeczy to niemal codzienność, to i okazuje się, że pomimo -nastu lat doświadczenia, dziesiątek przeczytanych książek i milionie przeczytanych artykułów, wciąż piszemy kod gorzej niż dobry murarz układa cegły. Nie przejmuj się więc, jeśli Twój kod nie jest idealny.

Musisz realnie oceniać swoje umiejętności i tyle. Jeśli uważasz, że jesteś dobry, to może dlatego, że faktycznie jesteś (to super), a może wynika to z Twojej ignorancji. W pierwszym przypadku wypadniesz na rozmowach kwalifikacyjnych i testach lepiej niż szary absolwent dobrej uczelni.

Uważam, że decyzja o opuszczeniu miasta może być jak najbardziej dobra. Co do wyboru... Wymieniłeś dobre miasta, choć nie jest tajemnicą, że -- patrząc bezwzględnie -- zarobki w Warszawie są po prostu sporo większe. Ale i utrzymanie więcej kosztuje, a ceny mieszkań bywają kosmiczne.

0

W Łodzi jest brzydko.

0

Wcale utrzymanie dużo w Warszawie kosztować nie musi. Zależy to w głównej mierze od ciebie, przyzwyczajeń itd. Ceny w supermarketach są takie same jak w całej Polsce, sądzę nawet, że niektóre artykuły mogą być tańsze. Ja na jedzenie wydaję średnio 400zł (w tym jakiś obiad na mieście od czasu do czasu, piwo albo dwa), a większość rzeczy i tak kupuję w sklepie osiedlowym. Co do mieszkań, tutaj faktycznie nie jest już tak różowo, mam na szczęście własne mieszkanie, ale za wynajęcie kawalerki w jakimś sensownym miejscu możesz zapłacić około 1000zł. Do tego rachunki, tv, internet, komórka, 2000zł musisz mieć, a nawet na początek uważam, że żaden pracodawca nie będzie marudził na więcej.

Ale Warszawa może ci się zwyczajnie nie spodobać. To specyficzne miasto, inne niż wszystkie. Z doświadczenia wiem, że sporo osób zwyczajnie nie może się zaaklimatyzować. Jak mówią, możesz je albo pokochać albo znienawidzić. Ja nie zamieniłbym Warszawy na żadne inne polskie miasto. Zdecydowanie wolałbym coś w stylu Barcelony, żadne wieżowce nie są mi potrzebne (choć sam pracuję na 14. piętrze), zwięzłe, nieduże, piękne pod każdym względem miasto. Tylko zdecydowanie za dużo turystów i zbyt ciepło w lecie. Ale z drugiej strony, po pracy wsiadasz w pociąg i na szerokości kilkuset kilometrów masz costa brava i plażę co kilkaset metrów. Ahh, dalej się dziwię dlaczego mój kolega programista, Katalończyk, przeprowadził się z Barcy do Warszawy ;).

0

Jak to dlaczego sie przeniosl - poznal jakas Polke zapewne. Znam wielu takich.
Ja jestem z tej grupy ktorej zbiera sie na wymioty jak widza Wawe :-P

0

za wynajęcie kawalerki w jakimś sensownym miejscu możesz zapłacić około 1000zł.

Rozumiem ze to bez czynszu? Bo jesli z czynszem to wcale nie jest drogo.

Ale Warszawa może ci się zwyczajnie nie spodobać. To specyficzne miasto, inne niż wszystkie.

Ja tam lubię Warszawę. Mógłbym tam mieszkać, przede wszystkim dlatego ze tam zawsze cos sie dzieje.

0

W Warszawie za 1000zł?! To chyba gdzieś na Białołęce, Rembertowie czy Ursusie... W normalnym miejscu trzeba dać przynajmniej 1300 za jakąś obskurną kawalerkę z karaluchami lub normalną ale bez mebli. Oczywiście zdarzają się okazje ale jak ktoś nie śledzi na bieżąco ogłoszeń to bardzo ciężko na takie trafić.

0

prawdopodobnie wawa, mimowszystko jest tam najwiekszy rynek pracy w IT no i najwyzsze wynagrodzenia, co do krakowa to maksymalne zarobki na stanowiskach programistycznych o ktorych slyszalem to 8..12k, natomiast realna wiekszosc to +- polowa z tego

0

Dzięki za odpowiedzi! ;-)

Czyli jednak Warszawa mocno odstaje od reszty miast względem rynku pracy. Myślałem, że ten stan rzeczy się systematycznie zmienia od jakiegoś czasu.

Co do tego, co rozumiem przez bycie dobrym. Nie jestem ignorantem - lubię to co robię, poza projektami na uczelni i w pracy piszę dla siebie, poznaje nowe technologie, mam manię na punkcie czystości i elastyczności kodu (to może być wada, bo ta skrajność zmniejsza wydajność pracy). Gdy tylko mam okazję biorę udział w szkoleniach i konferencjach. Lubię czytać książki na ten temat - kończę pierwszą książkę obcojęzyczną, co uważam za spory sukces, bo rozumiem co przeczytałem i przymierzam się do jakiejś ścieżki certyfikacji MS.

W jakim sensie? Małe zarobki? Ograniczony rozwój?

I jedno i drugie. Ale rozwój to firma już mi zapewniła. Przez samo pracowanie, a nie specyfikę firmy - nauczyłem się pracy w zespole, zobaczyłem jak wygląda Scrum w praktyce, projekty w firmie wymusiły na mnie, aby w końcu poznać dokładniej systemy rozproszone. W firmie jest duża rotacja pracowników właśnie, przez zarobki.

Jeśli ktoś chce się jeszcze wypowiedzieć, op czekam z niecierpliwością :-)

0

Fakt, ze Warszawa mocno odstaje... ale nawet za polowe wieksza stawke nie chcialbym tam mieszkac! Mieszkalem przez 4 miesiace i nigdy wiecej. Szkoda zdrowia na 'warszawski styl zycia'. Jesli chcesz zyc w miare na poziomie i bez stresu to polecam Poznan, Wroclaw lub Kraków. W dwoch pierwszych mieszkalem sporo czasu i najlepiej mi bylo w Poznaniu, co do Krakowa to ponoc miasto w podobnych klimatach do dwoch pierwszych :)

Wszystko byle nie Warszawka :) Najlepiej zrob jak ja... wyjedz na emigracje, zarob troche i wroc (chociaz po 2,5 roku jestem na etapie 'trzeba wrocic' i troche ciezkie sie to robi, gdy juz zazna sie zupelnie bezstresowy lifestyle i gory kasy). Np w Niemczech ponoc teraz ludzi do IT potrzebuja bo deficyty maja :)

0

Znasz dobrze angielski i niemiecki? Jestes osoba komunikatywna? Lubisz podrozowac?
Od reki moglbys znalezc w Niemczech ciekawa prace w jednej z najwiekszych firm konsultingowych swiata.
Zarobki od 40.000€/a brutto. Projekty w najwiekszych swiatowych koncernach, po 2 latach bedziesz rozrywany na rynku pracy. Rekrutuja aktualnie >70 ludzi na miesiac.

0

Znasz dobrze angielski i niemiecki? Jestes osoba komunikatywna? Lubisz podrozowac?
Od reki moglbys znalezc w Niemczech ciekawa prace w jednej z najwiekszych firm konsultingowych swiata.
Zarobki od 40.000€/a brutto. Projekty w najwiekszych swiatowych koncernach, po 2 latach bedziesz rozrywany na rynku pracy. Rekrutuja aktualnie >70 ludzi na miesiac.

[rotfl]

edit: @down - nie chodziło mi o ofertę, tylko nagle się wciąłeś w dyskusję z ofertą wyraźnie skopiowaną z jakiejś gazetki reklamowej (+ obietnica "po 2 latach bedziesz rozrywany na rynku pracy).

0

Na twoim miejscu bym sie najpierw dokladnie poinformowal zanim zaczniesz sie z czegos wysmiewac bo poza progami for internetowych sie kiedys na tym poslizniesz.

0

@up
Napisz doklaniej co oferujesz bo na razie to brzmi jak bys sobie to z palca wyssal. Tak latwo az tak nie jest. Zarobek moze jest realny. Najpierw na jego miejsce bedzie brane 3 niemcow pod uwage (zalezy od landu) a potem on.

0
mwili napisał(a)

@up
Napisz doklaniej co oferujesz bo na razie to brzmi jak bys sobie to z palca wyssal. Tak latwo az tak nie jest. Zarobek moze jest realny. Najpierw na jego miejsce bedzie brane 3 niemcow pod uwage (zalezy od landu) a potem on.

Ja niczego nie oferuje, tylko zwracam uwage ze jesli jestes dobry (fachowo + soft-skills) i ambitny to o ciekawa prace nie ciezko. Tymabrdziej w aktualnej sytuacji rynkowej w DE.

Konkretnie mialem na mysli niejaki Accenture, gdzie pracowalem pare lat i nadal mam dobry kontakt z ich ludzmi. Aktualnie nie nadazaja z rekrutowaniem, o czym swiadczy m.in. oferta na 500 miejsc pracy na ich stronie internetowej.
Projekty maja po calych Niemczech i niemal wylacznie w duzych koncernach, wiec mozna zdobyc bardzo pozadany know-how. Wiadomo ze taki job zawiera pare implikacji, jak np. ciagle podrozowanie, ktore trzeba lubiec, ale jakby nie bylo ma to tez swoje uroki.
Podejrzewam rowniez, ze aktualna sytuacja rekrutacyjna w innych firmach wyglada analogicznie.

Jesli chodzi o "Najpierw na jego miejsce bedzie brane 3 niemcow pod uwage (zalezy od landu) a potem on" - nie jest to tyle problem naraodowosci ile znajomosci jezyka - bo jak wiadomo 80% problemow na projektach to problemy natury komunikacyjnej i kazde dodatkowe utrudnienia to wieksze ryzyko.

0
de napisał(a)

Jesli chodzi o "Najpierw na jego miejsce bedzie brane 3 niemcow pod uwage (zalezy od landu) a potem on" - nie jest to tyle problem naraodowosci ile znajomosci jezyka .

to jest wymog a nie problem. W urzedzie pracy dostaniesz formularz, w ktorym podajesz pracodawce, zarobki itp... Urzad pracy szuka niemcow najpierw na to miejsce.. potem ty mozesz i dostajesz pozwolenie na prace. Znasz pracodawce to pewnie nie ma problemow , ale ta procedure musi kazdy przejsc. Chronia tak sobie rynek pracy. Wiec tak latwo az tez nie ma. Jesli chodzi o zarobki to 3000 euro brutto w gore dostaje sie na dzien dobry, jako wyksztalcony informatyk. W duzych koncernach jak np volkswagen dostaniesz duzo wiecej, jesli bedziesz bezposrednio zadrudniony.

0

Zapewne wybierajac miasto w ktorym bedziesz mieszkal, nie bedziesz bral pod uwage jedynie rynku pracy, prawda? Musisz takze uwzglednic inne czynniki, takie jak "jakosc zycia". W warszwie podobno zyje sie bardzo szyko oraz panuje wyscig szczurow oraz tzw "warszawka" ;) Bedac tam nie zauwazylem jakiegos szybkiego trybu zycia, wiec nie wiem co to wlasciwie oznacza. Pewnie trzeba tam troche pomieszkac, aby wiedziec co to znaczy ;) Natomiast jezeli chodzi o "warszawke", to nie moge sie nie zgodzic ;) Bywalem w tamtejszych klubach, takich burzujskich, do ktorych chodza polscy celebryci ;) Szpan, snobizm - generalnie moim zdaniem sztywna atmosfera. No, ale sa pewnie tez bardziej "normalne" lokale ;) Co do samego miasta, to niezbyt mi sie podoba. Szykuj sie tez na gigantyczne korki i dlugie czasy dojazdu do pracy.

We Wroclawiu jest natomiast duzy rynek pracy IT, wiele duzych firm tutaj inwestuje i bedzie inwestowac, wiec pracy nie powinno zabraknac. IMHO rynek pracy IT jest wiekszy niz w Poznaniu czy Krakowie. Korki niestety tez gigantyczne (Wroclaw jest na 2 miejscu po Warszwie, pod tym wzgledem). Tak wiec polecam ;) Dla mnie jednak istotna jest uroda i tzw "klimat" danego miasta. Jezeli nie mieszkalbym we Wroclawiu, to chcialbym mieszkac w Krakowie, poniewaz najbardziej w Polsce mi sie to miasto podoba :)

0

Ja się teraz przeprowadziłem do Krakowa i szczerze mówiąc trochę brakuje mi Wrocka :) Wrocław jest na pewno bardziej zadbanym miastem niż Kraków i odnosze wrażenie, że jest bardziej przyjazny. A korki w Krakowie są jeszcze większe niż we wrocku :P
Jeżeli chodzi o rynek pracy IT to jest dosyć podobnie, chociaż mi się akurat udało wyrwać ciekawszą pracę w Krakowie.

0

Owszem, centrum Warszawy jest brzydkie, głównie przez tego niedomytego kutasa w centrum i dworzec.

AdamPL napisał(a)

W normalnym miejscu trzeba dać przynajmniej 1300 za jakąś obskurną kawalerkę z karaluchami lub normalną ale bez mebli. Oczywiście zdarzają się okazje ale jak ktoś nie śledzi na bieżąco ogłoszeń to bardzo ciężko na takie trafić.

Nie mam karaluchów ani pleśni, mam łóżko od którego nie bolą plecy, duży balkon, nowy stolik i fotele. Kuchnia i pralka nowością nie grzeszą, ale idzie przeżyć. Jedynie biurko na komputer i krzesło musiałem mieć swoje. 5 minut do metra, do centrum jadę 13, do pracy idę 8 minut (tyłem i na rzęsach). No bo skoro mam wynajmować tu mieszkanie, to jasne, że wynajmę blisko pracy, przecież nie jestem masochistą. :)
Dużo zieleni, cisza i spokój, a z drugiej strony wszędzie blisko. I wszystko za 1300 + rachunki.

Nie wiem co to ta "warszawka". Jeśli chodzi o kluby, to chodzę do studenckich, nie muszę się pokazywać na Nowym Świecie czy gdzieś tam. Piję ze znajomymi, nie z aktorami. ;P Latem po prostu wsiadam na rower i po 12 minutach jestem w lesie, i coraz dalej od miasta. Zresztą - Ursynów sam z siebie ma zabudowę raczej małego miasteczka niż metropolii.
To tyle jeśli chodzi o mieszkanie w tzw. Warszawie.

0
somekind napisał(a)

Nie wiem co to ta "warszawka".

Będąc swego czasu w Warszawie na małym zlocie starych znajomych kupowałem bilet w kiosku, przy okazji chciałem się zapytać który autobus lepiej wybrać. Pani w kiosku wyglądająca na 50-60 lat dała mi taką odpowiedź:

Aaa, zgubiliśmy się w dużym mieście co?

(edit literówki)

0

@several: o czym to swiadczy ? Podejrzewam, ze ta Pani pochodzi z jakiegos zadupia i "wielka" warszawianka sie stala po przyjezdzie tutaj ;p

Tak czytam te Wasze wypowiedzi o Warszawie i z jednej strony chce mi sie smiac, a z drugiej jest mi smutno, ze nie zdarzyliscie poznac urokow Warszawy. Miasto samo w sobie jak juz ktos zauwazyl jest specyficzne, a wlasciwie nie samo miasto, a mentalnosc ludzi tu mieszkajacych. Osoby, ktore tu sie wychowaly, a ktore nie sa aktorami, czy innymi "gwiazdami" sa z natury spokojne, sympatyczne, skore do pomocy bym powiedzial. na pewno nie ma u nas takiej zawisci jak w innych miastach, czy miasteczkach, gdzie ludzie po prostu obgaduja sie nawzajem, czy tez zazdrosza innym czegos. Tutaj wiekszosc sie nie przejmuje tym, ze ktos jezdzi sobie Ferrari, czy szasta pieniedzmi albo cos zlego mu sie przytrafilo(chyba, ze jakas bliska osoba oczywiscie), po prostu nas to nie obchodzi ;) Co do picia to pijemy sobie glownie we wlasnych domostwach i na laweczkach na podworkach lub ewentualnie w pubach, a nie chodzimy sie lansowac po klubach - dalej mowie o nie gwiazdach i nie o zakompleksionych przybyszach, ktorzy chca byc kims przez pokazanie sie na salonach. Jak ktos sie napina, ze wielkie miasto albo ze jest kims, bo tu mieszka to w 99% przypadkow nie wychowal sie tu, a przybyl.

0
somekind napisał(a)

Owszem, centrum Warszawy jest brzydkie, głównie przez tego niedomytego kutasa w centrum i dworzec.

AdamPL napisał(a)

W normalnym miejscu trzeba dać przynajmniej 1300 za jakąś obskurną kawalerkę z karaluchami lub normalną ale bez mebli. Oczywiście zdarzają się okazje ale jak ktoś nie śledzi na bieżąco ogłoszeń to bardzo ciężko na takie trafić.

Nie mam karaluchów ani pleśni, mam łóżko od którego nie bolą plecy, duży balkon, nowy stolik i fotele. Kuchnia i pralka nowością nie grzeszą, ale idzie przeżyć. Jedynie biurko na komputer i krzesło musiałem mieć swoje. 5 minut do metra, do centrum jadę 13, do pracy idę 8 minut (tyłem i na rzęsach). No bo skoro mam wynajmować tu mieszkanie, to jasne, że wynajmę blisko pracy, przecież nie jestem masochistą. :)
Dużo zieleni, cisza i spokój, a z drugiej strony wszędzie blisko. I wszystko za 1300 + rachunki.

Tak jak pisałem zdarzają się okazje. Wystarczy zajrzeć na gumtree aby się przekonać ile kosztuje wynajem kawalerki na Ursynowie
http://warszawa.gumtree.pl/f-Nieruchomosci-dom-mieszkanie-wynajme-Warszawa-Ursynow-Kawalerka-lub-garsoniera-W0QQAQ5fNumberRoomsZ10QQCatIdZ9008QQLocationZ3200020

Średnio 1500-1700 za umeblowaną kawalerkę w pobliżu metra.

0

Hm jedyne co ja mialem do czynienia z ludzmi mieszkajacymi w warszawie to gdy pytalem którym tramwajem gdzies dojechać oraz w tramwaju gdzie wysiąść. Jakoś nie widziałem reakcji podobnej do tej "pani z kiosku". Podobnie, miła starsza pani wytłumaczyła mi że lepiej jechać tramwajem (i powiedziała którym i jak, bo piechotą jest za daleko), gdy chciałem w jedno miejsce iśc z buta.

Wydaje mi się, ze takie teksty to nie jest kwestia Warszawy albo nie, to samo mogło zdarzyć się wszędzie, jak wiadomo ludzie są różni. To zresztą mógł być tylko żart lub kolega wyglądał na przestraszonego prowokując taką odpowiedź :>

0
AdamPL napisał(a)

Tak jak pisałem zdarzają się okazje. Wystarczy zajrzeć na gumtree aby się przekonać ile kosztuje wynajem kawalerki na Ursynowie
http://warszawa.gumtree.pl/f-Nieruchomosci-dom-mieszkanie-wynajme-Warszawa-Ursynow-Kawalerka-lub-garsoniera-W0QQAQ5fNumberRoomsZ10QQCatIdZ9008QQLocationZ3200020

Średnio 1500-1700 za umeblowaną kawalerkę w pobliżu metra.

Czy ja wiem czy okazję. Trzeba umieć poszukać z głową i poczekać dwa tygodnie, aż trafi się coś tańszego niż zwykle. :)

0

Warszawski snobizm i cholernie brzydkie miasto, krótko o Warszawie ; )

(bijcie warszawiaki, macie okazje ;p)

Kraków, Wrocław, Poznań tak z mojej strony ; ) W Łodzi rok mieszkałem, łodziaki spoko ludzie (choć trochę smutni i wyglądający na zmęczonych nieco życiem), ale kiepskie perspektywy pracy, niezadbane, nudne miasto, nie polecam.

0
somekind napisał(a)
AdamPL napisał(a)

Tak jak pisałem zdarzają się okazje. Wystarczy zajrzeć na gumtree aby się przekonać ile kosztuje wynajem kawalerki na Ursynowie
http://warszawa.gumtree.pl/f-Nieruchomosci-dom-mieszkanie-wynajme-Warszawa-Ursynow-Kawalerka-lub-garsoniera-W0QQAQ5fNumberRoomsZ10QQCatIdZ9008QQLocationZ3200020

Średnio 1500-1700 za umeblowaną kawalerkę w pobliżu metra.

Czy ja wiem czy okazję. Trzeba umieć poszukać z głową i poczekać dwa tygodnie, aż trafi się coś tańszego niż zwykle. :)

Kawalerka w niższej cenie niż średnia to okazja. Osoba, która przyjeżdża do miasta ma ograniczone pole manewru i nie może poczekać dwóch tygodni, ponieważ potrzebuje czegoś od zaraz. Czasem może przemieszkać w hotelu, bądź u znajomych ale to raczej możliwość na dni, a nie tygodnie. Poza tym mieszkania po okazyjnej cenie zazwyczaj zaraz się rozchodzą, więc szukanie z pewnością może trwać dłużej niż 2 tygodnie.

0

Łódź, prostytutka. O 23 zamykają ostatniego McDonalda i całe życie kulturalne się kończy.

Warszawa ma jedną zaletę w porównaniu z innymi miastami, czyli komunikacja miejską. W innych "metropoliach" zjawisko niespotykane.
A odnośnie kultury, to z tego co ja zauważyłem np. u siebie w pracy, to właśnie ci przyjezdni są jacyś tacy milsi i grzeczniejsi, a rodowici to raczej chamy z ograniczonym poczuciem humoru. Tylko ta próba statystyczna jest zbyt mała, żeby wyciągać jakieś wnioski.

0

@up - jezeli dla Ciebie zycie kulturalne to mcdonald to gratuluje ;P A poza tym jest sporo innych miejsc w ktorych mozna cos zjesc, a jak juz koneicznei musisz byc mcdonald to masz mcdrive'a ;p O ile dobrze pamietam otwarty do 3 albo 4, a potem od 6 czy 7.
Ogolnie w Lodzi w ostatnich latach sporo sie zmienilo i caly czas zmienia, moim zdaniem na +. Powstaja nowe centra handlowo-rozrywkowe(czy jak to sie tam nazywa) - tak tak, juz nie tylko Piotrkowska ;) ale rowniez manufaktura, galeria, port lodz i pewnie cos jeszcze, oprocz tego jakies parko-podobne twory(nie wiem jak to okreslic). Moze jakiejs wielkiej rewolucji w lodzi nie ma(bo to ogolnie raczej spokojne miasto), ale moim zdaniem jest lepiej niz bylo kiedys. Jesli chodzi o perspektywy pracy w naszej branzy to nie jest az tak zle, jak to by moglo z zewnatrz wygladac - ok chyba nie ma w lodzi zadnego gigantaa, ale jest za to sporo malych firm w ktorych mozna nabrac doswiadczenia i potem ew. rozejrzec sie za lepsza praca.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1