Jest tu trochę osób które w komentarzach dają do zrozumienia, że ten podział sobie wydumałem, a dzisiejszy świat się zmienił do tego stopnia, że stara panna i stary kawaler to są przedawnione terminy. Nie chcą jednak podjąć szerszej dyskusji. Ograniczają się do kąśliwych uwag. Szanuję waszą buntowniczą postawę i serdecznie pozdrawiam.
Ktoś napisał powyżej, zdanie które wg mnie ma wiele w sobie prawdy
" Ale przychodzi taki wiek, że te rzeczy nie mają znaczenia i człowiek chce nie być sam. "
To dobrze się poznaje jak się pomieszka samemu jakiś czas. Dużo obowiązków domowych wygodniej jest podzielić.
Nagle już nie jest tak fajnie wszystko samemu, ciągnie aby założyć swoje małe stadko.
Zarówno kobieta jak i mężczyzna mają swoje słabsze, i mocniejsze strony. Uzupełniają się.
Na starość gdy jedno już jest bardzo słabe, drugie je jeszcze ciągnie.
Rodzina to też takie nasze dodatkowe zabezpieczenie, ubezpieczenie.
Wątek dodatkowo podryfował troszkę w takim kierunku, że może lepiej być tym starym kawalerem niż ryzykować, że dziewczyna finansowo wyciśnie Cię jak cytrynę.
Posiłkując się argumentem, że w razie rozwodu trzeba dzielić majątek w którego większy wkład ma mężczyzna.
Można się z tym kłócić bo nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze.
Jednak gdzieś tu jest inny problem. Bo przecież dwoje tych osób się ze sobą w pewnym momencie związało. Jeżeli małżeństwo nagle się szybko rozsypuje to znaczy, że te dwie połówki nie właściwie się rozpoznały. Popełniły szereg błędów. Oczywiście są skrajne przypadki i zwyczajnie statystycznie zawsze się trafi taki jeden potwór który rozsadzi wszystko. Tyle, że rozwodów jest bardzo dużo. Wyraźnie młodzi ludzie sobie nie radzą.
Dajmy jeszcze jakichś absurdalnych przykładów z życia wziętych. Bo pikantne historyjki są zawsze ciekawe.
Znam osobiście taką sytuację jak żonie facet po ślubie powiedział, ze on kłamał wcześniej i dzieci posiadać nie chce. A teraz jak są już związani to nie musi tego ukrywać.
W wyniku czego małżeństwo świeżo upieczonej pary rozwaliło się już po 3 miesiącach.
Sąsiadka z dołu. Wyjątkowy pomiot i przypadek psychiatryczny rzucajacy się do wszystkich mieszkańców bolku o cokolwiek. Odbiła faceta ( rozwaliła znaczy małżeństwo ), chłop zrobił jej dziecko, wyremontował mieszkanie po czym pewnego dnia jak wrócił z pracy czekały przed drzwiami na niego walizki. ;-) Facet w sumie nie lepszy bo zdradził.
To już perełka. Baba uciekła do nowego chłopa ( lekarz ). Pół roku walka o dzieci ( wygrała ), gdzie oskarżała go o różne niegodziwości. Wiele złośliwości i nawet był fizyczny atak kogoś z jej rodziny. Aby po tym wszystkim jeszcze rok nie minął. Pojawić się przed drzwiami z dziećmi pod drzwiami osoby której wyrządziła takie świństwo. Trzeba być kompletną szmatą bez honoru. Facet przyjął kobitę z dziećmi ale osobiście uważam, że był zbyt dobrotliwy. Ciężko wyobrazić sobie co by się na jego miejscu zrobiło. Chyba bym nie potrafił czegoś takiego, wybaczyć komuś.
Może pytanie w wątku powinno brzmieć.
"Czy kawaler/panna to stan w którym człowiek może być szczęśliwy i osiągnąć spełnienie ?"