Kawalerstwo, Panieństwo. kto ma gorzej? Jakie opinie?

0

Jak to mówią:
" Kawaler żyje jak król, a umiera jak pies: żonaty żyje jak pies, a umiera jak król."

A stara panna? Dałoby się tak powiedzieć o kobiecie?
Zamężna gdzieś tam jeszcze na Królową się łapie ale stara panna? Nieeee.
Nawet społecznie mi się wydaje, że stary kawale jest lepiej odbierany niż stara panna.
W życiu też facetowi jest łatwiej sobie radzić jak jest sam niż samotnej kobiecie.
Taka to zajdzie jeszcze w ciążę i zostaje samotną matką. Katastrofa gotowa.

Kto z starego kawalera chciałby zamienić się miejscami na starą Pannę? Chyba nikt.
A taka stara panna to myślę, nie jedna by się zamieniła na starego kawalera.

5

A teraz przenieś się z 1990 do 2023 i zobacz jakie są realia.

0

Nie trzeba się domyślać, wystarczy spojrzeć jaka jest rzeczywistość. W Hiszpanii można zmieniać płeć z dnia na dzień, czyli można się zamieniać wedle woli. Statystyki mówią, że najczęściej mężczyźni zamieniają się miejscami z kobietami, więc nie masz racji:
https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/5700190,zmiana-plci-na-zyczenie-od-16-roku-zycia-ustawa-trans-w-hiszpanii.html

Trzeba by tylko jeszcze sprawdzić, czy statystyki są takie same, gdy wziąć pod uwagę tylko osoby stanu cywilnego wolnego. Także zgadzam się z @itsme trzeba tylko zobaczyć jakie są realia dziś. Mamy na to twarde dane.

0

W młodym wieku to na pewno panieństwo. Kobiecie łatwiej szukać znajomości (wystarczy odpalić tindera), kobiety też zazwyczaj mają większy krąg znajomych. Póżniej to chyba kawalerstwo, bo maleje ta przewaga a kobiecie dużo bardziej zależy na związku (dzieci, stabilizacja, emocje) niż mężczyźnie

0
gajusz800 napisał(a):

Nie trzeba się domyślać, wystarczy spojrzeć jaka jest rzeczywistość. W Hiszpanii można zmieniać płeć z dnia na dzień, czyli można się zamieniać wedle woli. Statystyki mówią, że najczęściej mężczyźni zamieniają się miejscami z kobietami, więc nie masz racji:
https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/5700190,zmiana-plci-na-zyczenie-od-16-roku-zycia-ustawa-trans-w-hiszpanii.html

Trzeba by tylko jeszcze sprawdzić, czy statystyki są takie same, gdy wziąć pod uwagę tylko osoby stanu cywilnego wolnego. Także zgadzam się z @itsme trzeba tylko zobaczyć jakie są realia dziś. Mamy na to twarde dane.

Mam z tym pewien dylemat, czy akurat dane o osobach które nagle poczuły się kobietą powinny być brane w tym wypadku pod uwagę. Dajmy na to jakiś czas temu w Szkocji była debata czy facet oskarżony o gwałt powinien iść do kobiecego więzienia bo w czasie procesu poczuł się kobietą.

Osobiście takie osoby które nagle zmieniają zdanie na temat swojej płci widzę jako przypadki albo psychiatryczne albo jak wyżej cwanie próbujące na dziwnej ideologi ugrać coś dla siebie.


Czy stara Panna wiedzie szczęśliwsze życie niż stary kawaler. Komu jest łatwiej. To pytanie też przyświecało mi gdy pytałem w wątku.
Starym kawalerem zostaje się po 34 a kobieta starą panną po 30.
Nawet wiekowo na faceta jest mniejsza presja. Te liczby się nie wzięły z powietrza.
Kiedy kobieta słyszy po 30, czas najwyższy abyś sobie kogoś poszukała. Facet może dalej balować jeszcze 4 lata.

Liczby mogą być jakimś argumentem ale może być też tak, że duża grupa ludzi żyje złudnym wrażeniem, ze podjęła słuszną decyzję.

Dlatego chętnie usłyszę opinie podparte jakimiś obserwacjami etc.

0

Szczerze powiedziawszy to nie wiem. Ciężko coś na ten temat jednoznacznego powiedzieć.

0
ksh napisał(a):

Osobiście takie osoby które nagle zmieniają zdanie na temat swojej płci widzę jako przypadki albo psychiatryczne albo jak wyżej cwanie próbujące na dziwnej ideologi ugrać coś dla siebie.

Nie ma czegoś takiego jak ideologia lgbt. Wiele już razy było to wyjaśniane nawet na tym forum. Głosisz ksenofobiczne poglądy i nic nie rozumiesz z kwestii tożsamości płciowej. Chciałbym zaprotestować oficjalnie przeciw dyskryminacji osób trans, @cerrato na pewno mnie poprze.

4

Kobieta ma szczyt swojej atrakcyjnosci gdy jest mloda (18-24 lata), po 30 u wiekszosci lasek ktore byly kiedys ladne zaczyna widac po skorze/wlosach/dloniach/zapachu ze juz sie postarzaly, po 40 zaczyna sie rownia pochyła - gwałtowne tycie o ile nie ma regularnego ruchu, zmarszczki, utrata jedrnosci. Po 50 wiekszosc kobiet to babuleńki. Oczywiscie mozna to troche spowolic sportem i dieta ale wciaz jak spojrzysz na zadbana 40latke, a na szczupla 20latke, ktora jakos specjalnie nie uprawnia sportu, to jest to przepasc.
Mężczyzna - szczyt atrakcyjnosci ma miedzy 30-50 rokiem, o ile jest troche piekniejszy od diabla, ma juz wyrobioną kariere, uksztaltowany charakter i coś posiada (dom/mieszkanie/samochod).
Mysle ze to odpowiada kto ma gorzej i kiedy.

2

A kontekście atakcyjnosci K i M to przypomniało mi sie powiedzenie nauczyciela języka polskiego z 7-8 klasy:
Kobieta brzydnie od urodzenia, mężczyzna trzy lata po śmierci

3

Mam pare innych wątków do wyjaśnienia, ale ten mozna okreslic jako EMERGENCY.

NIGDY się nie żeń, NIGDY. Jezeli odrzesz to z rytuału, kultury, ładnego budynku, ładnej sukienki, to UMOWA, którą podpisujesz jest gorsza niż w Bocianie, czy Providencie (w bankach tez maja ladne sukienki i ladne budynki).

Poczytaj sobie o alimentacji, alienacji rodzicielskiej, podziale majątku, ORZECZENIACH O WINIE, dożywotnich alimentach na małżonkę, odmowie rozwodu itp.
Polskie prawo rodzinne jest gorsze niż szariat (dosłownie).

TLDR
Małżeństwo to umowa, która chroni prawnie stronę biedniejszą, bogatszej nie dająć ŻADNYCH praw, a kulturowo sądy i tzw. biegli w 99% stają po stronie kobiety.
Czytaj umowę małżeństwa następująco: daje Tobie małżonko wszelkie prawo mnie okraść, zniszczyć i zrujnować, a Ty w zamian nie zobowiązujesz się do niczego innego.

Jak chcesz być z kobietą, to z nią bądź, ale nie bierz slubu. Mozesz wziac slub koscielny bez skutków cywilnych, czyli taką msze sobie zamówić, chyba ze chcesz w jakims innym obrządku, buddyjski, czy coś tam - spoko.

PS. A juz NIGDY, PRZENIGDY nie żeń się z kobietą biedniejszą od siebie!

4

Dziwnie się czuję jako singielka, czytając niektóre dotychczasowe wypowiedzi. Zawoniało średniowieczem. Bycie w związku to jest jakiś wyższy status społeczny z automatu, że bez skarpetek zgnuśniałego faceta do prania albo marudzenia baby o każdą pierdołę jest 'gorzej'? No chyba nie te czasy.

1

W Polsce niestety nadal jest zaścianek jeśli chodzi o szeroko pojęte "partnerstwo". Szczególnie starsi ludzie tak do tego podchodzą. No bo przecież sensem życia każdego człowieka jest małżeństwo i założenie rodziny :D

Dla mnie osobiście małżeństwo to niepotrzebny dodatek, który rodzi więcej niebezpieczeństw niż realnych korzyści (prawnych). Oczywiście nie potępiam, bo dla kogoś może być to ważne - spoko.

0
sehanine napisał(a):

Dziwnie się czuję jako singielka, czytając niektóre dotychczasowe wypowiedzi. Zawoniało średniowieczem. Bycie w związku to jest jakiś wyższy status społeczny z automatu, że bez skarpetek zgnuśniałego faceta do prania albo marudzenia baby o każdą pierdołę jest 'gorzej'? No chyba nie te czasy.

Samotność z wyboru to brzmi jak egoizm.

2
ledi12 napisał(a):

W Polsce niestety nadal jest zaścianek jeśli chodzi o szeroko pojęte "partnerstwo". Szczególnie starsi ludzie tak do tego podchodzą. No bo przecież sensem życia każdego człowieka jest małżeństwo i założenie rodziny :D

Bo generalnie tak jest. A jeśli tego nie czujesz to zwyczajnie jesteś zbyt młody. Znam 3 takich co są kawalerami. Jeden 60+. Dwóch pozostałych koło 50tki. Uwierz mi nie są szczęśliwi. Samemu jest spoko, wyszaleć się jak jesteś młody. Podróże itp super fajnie. Ale przychodzi taki wiek, że te rzeczy nie mają znaczenia i człowiek chce nie być sam. Znajomi założą rodziny a ty zostaniesz sam. Będąc już koło 50tki nie pójdzie z 30latkami na impreze.

Dla mnie osobiście małżeństwo to niepotrzebny dodatek, który rodzi więcej niebezpieczeństw niż realnych korzyści (prawnych). Oczywiście nie potępiam, bo dla kogoś może być to ważne - spoko.

Więcej to jest właśnie realnych korzyści. Zakup mieszkania, kredyty, sprawy spadkowe itp. W życiu nie wybudowałbym np domu z kobietą która nie była by moją żoną. Potem jak dochodzi do jakiegoś rozstania to tylko problemy.

1

Tzn ja od wielu lat żyję z jedną partnerką :) Więc kawalerem w sensie "samotny" nie jestem. Właśnie do tych problemów dochodzi jak jesteś w formalnym związku. No chyba, że masz ogarniętą rodzielnoćć majątkową. Znam co najmniej dwie sytuacje z mojego towarzystwa, gdzie "żona" za dużo nie miała i ogołociła połowę sporego majątku "męża" z powodu braku rozdzielności :D Oczywiście nie chce tutaj mędrkować i tworzyć jakieś teorię, że zawsze tak jest - Tak po prostu może się zdarzyć.

3

Bo o związek małżeński trzeba dbać. A jak ktoś myśli, że będzie tak samo jak był kwalerem/panną no to sory. To nie formalny związek jest problemem tylko ludzie

2
szydlak napisał(a):

Bo generalnie tak jest. A jeśli tego nie czujesz to zwyczajnie jesteś zbyt młody. Znam 3 takich co są kawalerami. Jeden 60+. Dwóch pozostałych koło 50tki. Uwierz mi nie są szczęśliwi. Samemu jest spoko, wyszaleć się jak jesteś młody. Podróże itp super fajnie. Ale przychodzi taki wiek, że te rzeczy nie mają znaczenia i człowiek chce nie być sam. Znajomi założą rodziny a ty zostaniesz sam.

Sam jestem kawalerem i znam innych kawalerów. Wg mnie, stan kawalerski, a dokładniej nie-bycie w ogóle w związku, zarówno nieformalnym jak i małżeńskim, jest bardzo problematyczne, jeśli ktoś nie jest naturalnie nonkonformistą. Do pewnego momentu w życiu, największym moim ograniczeniem było, że tego czy tamtego niby to mi nie wypada, bo - typowy cytat - "nie jesteś już nastolatkiem". Uświadomiłem sobie, że to jest manipulacja, mająca na celu pozbawienie mężczyzn radości z życia i postawienie przed nimi fałszywych celów, z obietnicą, że jeśli zaczną te podstawione cele realizować - ta radość z życia, na pozbycie której sami się zgodzili, wróci.

Odrzucenie tej manipulacji pozwala odzyskać radość z życia, pozostając w kawalerskim stanie, ale po pierwsze trzeba samemu mieć naturę taką, że dobrze się znosi presję społeczną, oraz trzeba wielkiej cierpliwości i szczęścia, by znaleźć sobie grono znajomych, którzy również odważą się pójść pod prąd. Mało kto dobrze znosi samotność, więc towarzystwo jest chyba kluczowym problemem do rozwiązania w życiu dorosłego mężczyzny w naszej kulturze. Nie tylko kawalera, bo mężczyźni mający żony i dzieci też wielokrotnie miewają ogromny problem z tym, że nie mają z kim porozmawiać na interesujące ich tematy i w sposób, który im odpowiada. Ale czują się częścią większości, czują społeczne poparcie, że to co oni robią, jest dobre. Jakimś ułatwieniem w życiu na pewno to jest.

Będąc już koło 50tki nie pójdzie z 30latkami na impreze.

Tu nie masz racji. Nie pójdzie, jeśli sam sobie nałoży ograniczenie, że mu nie wypada. Ja nie mam jeszcze 50tki, ale potrafiłem się zadawać z osobami dwukrotnie ode mnie młodszymi i być przez nich akceptowanym (sport). Na imprezy nie chodziłem, ale z powodu mojego braku zainteresowania imprezami. Może się zdarzyć, że jakaś grupa kogoś w swoim towarzystwie nie zechce, ale wg mnie jest to problem marginalny w porównaniu z ograniczeniami, jakie sami na siebie nakładamy, słuchając się presji społecznej.

2

Btw. Partner/Partnerka to jest zarezerwowane dla celebrytów. Dla plebsu to używa się pojęć konkubent/konkubina :P

0

Ciężko powiedzieć, pewnie obaj z pewnego punktu widzenia.

Zawsze dwóch ich jest, nie więcej, nie mniej. Jeden co władzę posiada i drugi co jej pożąda.

1

Jest tu trochę osób które w komentarzach dają do zrozumienia, że ten podział sobie wydumałem, a dzisiejszy świat się zmienił do tego stopnia, że stara panna i stary kawaler to są przedawnione terminy. Nie chcą jednak podjąć szerszej dyskusji. Ograniczają się do kąśliwych uwag. Szanuję waszą buntowniczą postawę i serdecznie pozdrawiam.


Ktoś napisał powyżej, zdanie które wg mnie ma wiele w sobie prawdy
" Ale przychodzi taki wiek, że te rzeczy nie mają znaczenia i człowiek chce nie być sam. "
To dobrze się poznaje jak się pomieszka samemu jakiś czas. Dużo obowiązków domowych wygodniej jest podzielić.
Nagle już nie jest tak fajnie wszystko samemu, ciągnie aby założyć swoje małe stadko.
Zarówno kobieta jak i mężczyzna mają swoje słabsze, i mocniejsze strony. Uzupełniają się.
Na starość gdy jedno już jest bardzo słabe, drugie je jeszcze ciągnie.
Rodzina to też takie nasze dodatkowe zabezpieczenie, ubezpieczenie.


Wątek dodatkowo podryfował troszkę w takim kierunku, że może lepiej być tym starym kawalerem niż ryzykować, że dziewczyna finansowo wyciśnie Cię jak cytrynę.
Posiłkując się argumentem, że w razie rozwodu trzeba dzielić majątek w którego większy wkład ma mężczyzna.

Można się z tym kłócić bo nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze.

Jednak gdzieś tu jest inny problem. Bo przecież dwoje tych osób się ze sobą w pewnym momencie związało. Jeżeli małżeństwo nagle się szybko rozsypuje to znaczy, że te dwie połówki nie właściwie się rozpoznały. Popełniły szereg błędów. Oczywiście są skrajne przypadki i zwyczajnie statystycznie zawsze się trafi taki jeden potwór który rozsadzi wszystko. Tyle, że rozwodów jest bardzo dużo. Wyraźnie młodzi ludzie sobie nie radzą.

Dajmy jeszcze jakichś absurdalnych przykładów z życia wziętych. Bo pikantne historyjki są zawsze ciekawe.

Znam osobiście taką sytuację jak żonie facet po ślubie powiedział, ze on kłamał wcześniej i dzieci posiadać nie chce. A teraz jak są już związani to nie musi tego ukrywać.
W wyniku czego małżeństwo świeżo upieczonej pary rozwaliło się już po 3 miesiącach.

Sąsiadka z dołu. Wyjątkowy pomiot i przypadek psychiatryczny rzucajacy się do wszystkich mieszkańców bolku o cokolwiek. Odbiła faceta ( rozwaliła znaczy małżeństwo ), chłop zrobił jej dziecko, wyremontował mieszkanie po czym pewnego dnia jak wrócił z pracy czekały przed drzwiami na niego walizki. ;-) Facet w sumie nie lepszy bo zdradził.

To już perełka. Baba uciekła do nowego chłopa ( lekarz ). Pół roku walka o dzieci ( wygrała ), gdzie oskarżała go o różne niegodziwości. Wiele złośliwości i nawet był fizyczny atak kogoś z jej rodziny. Aby po tym wszystkim jeszcze rok nie minął. Pojawić się przed drzwiami z dziećmi pod drzwiami osoby której wyrządziła takie świństwo. Trzeba być kompletną szmatą bez honoru. Facet przyjął kobitę z dziećmi ale osobiście uważam, że był zbyt dobrotliwy. Ciężko wyobrazić sobie co by się na jego miejscu zrobiło. Chyba bym nie potrafił czegoś takiego, wybaczyć komuś.


Może pytanie w wątku powinno brzmieć.
"Czy kawaler/panna to stan w którym człowiek może być szczęśliwy i osiągnąć spełnienie ?"

1
ksh napisał(a):

" Ale przychodzi taki wiek, że te rzeczy nie mają znaczenia i człowiek chce nie być sam. "
To dobrze się poznaje jak się pomieszka samemu jakiś czas. Dużo obowiązków domowych wygodniej jest podzielić.

Poznałem mieszkanie samemu, przez wiele lat, co mi tylko udowodniło, że bardzo wiele "obowiązków domowych", wykonywanych w gospodarstwach domowych, których mieszka kobieta lub kobiety, w rzeczywistości nie jest obowiązkami, bo da się żyć także jeśli nie są wykonywane. Dla doprecyzowania napiszę tylko, że np. sprzątanie samo w sobie jest potrzebne, ale już duża częstość i skrupulatność jego wykonywania, nie jest obiektywnym obowiązkiem, lecz zachcianką.

Jednak gdzieś tu jest inny problem. Bo przecież dwoje tych osób się ze sobą w pewnym momencie związało. Jeżeli małżeństwo nagle się szybko rozsypuje to znaczy, że te dwie połówki nie właściwie się rozpoznały.

Tu pojawia się absolutnie podstawowe pytanie: czy ta idea dwóch połówek rzeczywiście ilustruje ludzką naturę, czy jest to jedynie fikcja literacja i filmowa. Według mnie, to drugie. Człowiek przede wszystkim tworzy stada, a nie pary. Stada, w których mężczyźni dużo więcej czasu spędzają w towarzystwie swojej płci, niż w mieszanym. Współczesne małżeństwa i związki w ogólności, nakładają presję opisaną zdaniem "twoja partnerka powinna być twoim najlepszym przyjacielem", a to niestety jest bardzo trudne, w przeciwieństwie do dobrania najlepszego przyjaciela spośród przedstawicieli własnej płci.

Prawda w którymś momencie wychodzi - że z osobą płci przeciwnej jest mniej miło niż w doświadczanej w przeszłości przyjaźni z osobą własnej płci - i w związku z tak rozpowszechnioną wiarą w teorię dwóch połówek, pojawia się złość na tę drugą osobę, bo to na pewno jej wina, a nie nierealistycznej idei, którą para próbowała wprowadzić w życie. Stąd mogą się rodzić pokusy, by tej drugiej osobie "odpłacić", za to że jest tą złą.

Może pytanie w wątku powinno brzmieć.
"Czy kawaler/panna to stan w którym człowiek może być szczęśliwy i osiągnąć spełnienie ?"

Całkowitego spełnienia człowiek nie osiąga nigdy. Musi dokonywać wyborów, że z czegoś rezygnuje, aby zyskać coś innego. Takim samym wyborem jest tworzenie rodziny, jak i jej nie-tworzenie. Uważam, że można będąc kawalerem, być w większym stopniu zadowolonym z życia, niż żyjąc w związku. Zależy to od osoby, ale myślę że tych, którym życie kawalerskie odpowiada bardziej, jest całkiem dużo.

1
Chdzk napisał(a):

Mężczyzna - szczyt atrakcyjnosci ma miedzy 30-50 rokiem

no zgadza się, fajnie. Tylko, że w tym wieku kobiety są już pozajmowane, a taka 25 latka nie zechce przeciętnego 40 latka. No chyba, że wygląda super lub ma super gadane albo laska jest porypana i sobie tak uzupełnia brak ojca.

3

@LitwinWileński:

Oh men, wiekszych bzdur nie slyszalem. Uwazasz, ze 25 latka nie zechce kasiastego zadbanego 35 latka, tylko szczyla ze studiów, który pozycza na piwo?

1
renderme napisał(a):

@LitwinWileński:

Oh men, wiekszych bzdur nie slyszalem. Uwazasz, ze 25 latka nie zechce kasiastego zadbanego 35 latka, tylko szczyla ze studiów, który pozycza na piwo?

to se zobacz na ulicach z kim chodza 25 letnie dziewczyny oraz jaki zakres lat maja ustawione na tinderze. Teraz młodzi szybko dobrze zarabiają. Wystarczy się do korpo załapać. 22 latkowie sięzałapują.

0
Chdzk napisał(a):

Kobieta ma szczyt swojej atrakcyjnosci gdy jest mloda (18-24 lata) ...
Mężczyzna - szczyt atrakcyjnosci ma miedzy 30-50 rokiem ...

True.

screenshot-20230521001644.png

0
PdP napisał(a):
Chdzk napisał(a):

Kobieta ma szczyt swojej atrakcyjnosci gdy jest mloda (18-24 lata) ...
Mężczyzna - szczyt atrakcyjnosci ma miedzy 30-50 rokiem ...

True.

screenshot-20230521001644.png

Ten cały wykres bierze pod uwagę tylko nielicznych facetów, którzy mają odpowiedni wygląd, pozycje, zarobki. Nie ma co się nakręcać na jakiejś statystyki tylko jeśli chcę się kogoś poznać to działać. Tylko trzeba wiedzieć na co sobie można pozwolić bo jeśli szuka się pięknych kobiet mając świadomość, że samemu nie spełnia się takich wymagań to wtedy w większości przypadków dostanie się kosza. Prawda jest taka, że do pewnego wieku można się bawić, potem już czasami brakuje tej drugiej osoby. Warto poznać kobiecą naturę i wiedzieć na co uważać ale też nie nakręcać się, że każda kobieta ma olbrzymie wymagania bo można wpaść w pułapkę.

2

50% warszawskich małżeństw kończy się rozwodem...
Wg. mnie nie ma najmniejszego sensu "rejestracji" związku w państwowych kartotekach. Dziecko możesz uznać tak czy siak. A jak coś pójdzie nie tak to możesz uniknąć wielu kłopotów (pacz świetna książka https://rozwod.eu/).

Przypominam że były przypadki podważania intercyzy w polskim sądownictwie.

Na koniec: wszyscy wiemy jak to jest z "miłością", dzisaj jest a jutro może nie być. Nie każda para jest szczęśliwa w związku, a znam takie co wegetują "bo dziecko".

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1