Po drugie, maseczka ma bardziej chronić innych, a każdy ma w dupie innych, zważa tylko na swój komfort.
Nie masz racji co do tego, że każdy ma w dupie innych. Gdyby tak było, to nie istniałyby przeróżne akcje zbiórek na dobroczynne cele, nie byłoby WOŚP, nie byłoby reklam telewizyjnych dotyczących odliczania 1% podatku - bo zwyczajnie nie udawałoby się tym akcjom znaleźć odpowiedniej puli "jeleni". Większość ludzi cechuje się myśleniem nie tylko o sobie, ale także o innych - jedni w większym, inni w mniejszym stopniu, ale jednak.
Bardzo wielu ludzi nie wierzy w pozytywny bilans zysków i strat noszenia szmaty, więc noszenie postrzegają jako robienie z siebie pajaca i jednoczesne uprzykrzanie sobie oddychania, więc unikają jak mogą.
Czemu tak miło? Czy przysłanianie genitaliów też budzi w Tobie tak negatywne skojarzenia i sprawia tak wielki problem?
W jakiejś dyskusji był już wątek chodzenia nago. Łatwiej nie dopuścić do unormowania nowego zakazu, niż obalić istniejący przez dziesięciolecia bądź stulecia. I chociaż ja osobiście jestem zwolennikiem wolnego wyboru w kwestii ubioru bądź jego braku np. na plażach, to nie jestem aż tak wielkim zwolennikiem, by próbować walczyć z czymś tak utrwalonym w normach naszego społeczeństwa.
Obalenie prób wprowadzenia nakazu noszenia szmaty na twarzy teraz, daje większe szanse powodzenia, niż gdyby zacząć z tym walczyć kilka pokoleń później, gdy już zostanie to wpisane w ogólnie wszystkim znane normy kulturowe.