Jaki poziom kodu występował w projektach/firmach w miejscach Waszej dotychczasowej pracy?

0

No, jak tam u Was to wygląda, podzielcie się odpowiedzią w ankiecie.

10

Nie zaznaczę nic bo występował każdy i myślę, że ten wątek nie ma sensu bo kto popracuje więcej niż kilka lat to każdego kodu zazna.

6

Brakuje opcji Dziecko gwałtu wielu ojców - każdy robił wedle swojej i tylko swojej wizji

7

Trochę bez sensu - po 5-10 latach pracy masz spokojnie szansę zobaczyć wszystkie patologie i jeszcze trochę więcej. I nawet jeśli nie pracujesz w kiepskich firmach - w całkiem dobrych miejscach zdarzają się absurdalne projekty i praktyki. Jedyna różnica jest taka, że w dobrej firmie - ktoś w końcu zwykle problem zauważy.

Dodam moje - mniej trywialne:

  • review zmiany na 2000 linii,
  • tajny kod niemieckiego architekta (robienie części kodu/frameworku projektu w osobnym repo - gdzie reszta zespołu nie ma wejścia...)

Edit: (wspominam stare dobre czasy i podbijam stawke):

  • ftp/samba jako repozytorium kodu,
  • nakaz pisania kodu bez błędów (pod groźbą kary finansowej - UOP),
  • //here ends if starting at line 1128,
  • klasa na 40000 linii (i dwie metody) - absolutna większośc to komętarze (specjalnie), ale i tak był problem z limitami w bytecode i edytowaniem tego w jakimkolwiek IDE, (CTO jak mnie zatrudniał powiedział: nasz kod to tak naprawdę stress test dla IDE)
  • własna klasa StringUtils. Kiedyś głosiłem takie prawo, że każda szanujący się javowy software house - ma klase StringUtils, która duplikuje metody z apache-commons i zwykłego String, zwykle absurdalnie źle napisane (split o złożoności kwadratowej to norma), do tego z komentarzami uzasadniającymi, że metody są szybsze od tych standardowych - raz był dołączony profesjonalny benchmark na Stringach o długości 10 - potwierdzający tą lepszość). Prawo StringUtils przestało działać koło 2010.
    (ale pod tym punktem wrzucam wszystkie własne implementacje stosu, sortowania, tokenizacji itp. jakie swego czasu widziałem w kodzie).
0
jarekr000000 napisał(a):
  • tajny kod niemieckiego architekta (robienie części kodu/frameworku projektu w osobnym repo - gdzie reszta zespołu nie ma wejścia...)

Jakieś wytłumaczenie tej strategii?
Czy może odezwała się krew przodka, operatora-szyfranta Enigmy w Kriegsmarine?

Poważnie pytam, takie postępowanie na poziomie architekta musiało mieć poparcie kogoś "znaczącego na górze".

4

@BraVolt: trzy razy to widziałem w akcji. Trudno to wytłumaczyć rozsądnie. Architekt przekonał management, że część (rdzeń) kodu jest krytyczna i nikt nie powinien tam grzebać. Poza tym Niemiec pisze, więc nie ma po co zaglądać - kod jest bug free, review free, nie ma po co testować.
Zgadnij, gdzie były dramatyczne błędy niszczące nam pracę (które za jednym z tych razów prawie uwaliły projekt).
Dwa razy, po dużych negocjacjach, w drodze wyjątku dostałem, jako jedyny z polskiego zespołu wejście do takiego kodu. Po tym jak drogą wstecznej inżynierii wykazałem, że jednak jakiś tam błąd jest (raz kod w javie, raz kod w c).

0

Cos ci nasi zachodni sasiedzi w sobie maja, ze takie historyjki to slysze ciagle o germanistach. Ciekawe jak za przestrzeni 10-15 lat zrzutuje to na np ich branze automotive, gdzie z roku na rok soft ma wieksze znaczenie.

2

IMO Niemce mają jakieś drobne zboczenia w IT (zamiłowanie do JSF, Java EE itp.), ale to nie stanowi.

Typowy układ niemiecka firma, polski oddział wyrobników skutkuje patologiami. Przykład: Niemiec zaraz po studiach przychodzi do takiej firmy i od razu zostaje Architektem, a jesli nie ma zielonego pojęcia, nawet żeby pisać bzdury, to zostaje managierem. No i masz.
Do tego poczucie wyższości, bo to Ty zatrudniasz chołotę z Europy Wschodniej.
Wszelkie próby przekazania, że coś może być nie bardzo są dość trudne, jeśli kłócić się musisz w języku Goethego. Na pewnym poziomie ubogie słownictwo i błędy gramatyczne powodują, że nie brzmisz przekonująco nawet dla siebie... nawet jak coś w ten niemiecki umiesz.

Btw. też byłem architektem zaraz po studiach (z przypadku), też miałem ultra durne pomysły, z których część niestety weszła w życie, ale jednak z naturalnie byłem wystawiony na bardziej skuteczną krytykę (ze strony koletów), co jednak trochę pomaga nie odpłynąć.

EDIT:
Mam jednorazowe doświadczenie, które wskazuje, że my Polacy, jeśli pracujemy np. z Hindusami łatwo możemy zostać Niemieckimi architektami.

EDIT2:
Co do automotive niemieckiego, jeśli chodzi o soft, to raczej bym się nie obawiał - chyba całość się robi w Polsce :-)

0
jarekr000000 napisał(a):

IMO Niemce mają jakieś drobne zboczenia w IT (zamiłowanie do JSF, Java EE itp.), ale to nie stanowi.
Typowy układ Niemiecka firma, polski oddział wyrobników skutkuje patologiami. Przykład Niemiec zaraz po studiach przychodzi do takiej firmy i od razu zostaje Architektem, a jesli nie ma zielonego pojęcia, nawet żeby pisać bzdury, to zostaje managierem. No i masz.
Do tego poczucie wyższości, bo to Ty zatrudniasz chołotę z Europy Wschodniej.
Wszelkie próby przekazania, że coś może być nie bardzo są dość trudne, jeśli kłócić się musisz w języku Goethego. Na pewnym poziomie ubogie słownictwo i błędy gramatyczne powodują, że nie brzmisz przekonująco nawet dla siebie... nawet jak coś w ten niemiecki umiesz.

Btw. też byłem architektem zaraz po studiach (z przypadku), też miałem ultra durne pomysły, z których część niestety weszła w życie, ale jednak z naturalnie byłem wystawiony na bardziej skuteczną krytykę (ze strony koletów), co jednak trochę pomaga nie odpłynąć.

Też to zauważyłem. Przychodza tacy po studiach, i to nawet nie jakies TU w Monachium, tylko random szkoly o zalosnym poziomie i zostaje seniorami. A w oddzialach w polsce potem wymagaja 7 lat doswiadczenia tego i tego. Maja niekiedy takie mniemanie o sobie,
A Niemcy teraz sa tak głupi, upośledzeni, że nie wiem skąd się to bierze. Przynajmniej ten kraj upada. Za kilka lat będzie koniec z nimi.

1
jarekr000000 napisał(a):

jeśli kłócić się musisz w języku Goethego. Na pewnym poziomie ubogie słownictwo i błędy gramatyczne powodują, że nie brzmisz przekonująco nawet dla siebie... nawet jak coś w ten niemiecki umiesz.

W Polsce nawet duże kontraktornie do niemieckich projektów wyżej oceniają podstawową znajomość niemieckiego (i tak robią później kursy dla pracowników) od wiedzy technicznej.

Rekrutowałem się (z ciekawości) do projektu, klient z południa Niemiec. Komentarze i kod po niemiecku, dokumentacja po niemiecku. Projekt teoretycznie na całą UE. Ktoś w Polsce siedzi i trochę to tłumaczy, ale jak widzisz bez jako takiego kumania po niemiecku nie dasz rady. No, nie dam rady. W projekcie baza, wszystko po niemieckum, nie tylko dane, co IMHO zrozumiałe, ale parzę i nie mam pojęcia z czym kojarzyć nazwy tabel, co to za pola? Trzeba sobie z tym poradzić, nie można przejść na angielski, bo koderzy w Niemczech chcą zostać przy niemieckim.

1
BraVolt napisał(a):
jarekr000000 napisał(a):

jeśli kłócić się musisz w języku Goethego. Na pewnym poziomie ubogie słownictwo i błędy gramatyczne powodują, że nie brzmisz przekonująco nawet dla siebie... nawet jak coś w ten niemiecki umiesz.

W Polsce nawet duże kontraktornie do niemieckich projektów wyżej oceniają podstawową znajomość niemieckiego (i tak robią później kursy dla pracowników) od wiedzy technicznej.

Rekrutowałem się (z ciekawości) do projektu, klient z południa Niemiec. Komentarze i kod po niemiecku, dokumentacja po niemiecku. Projekt teoretycznie na całą UE. Ktoś w Polsce siedzi i trochę to tłumaczy, ale jak widzisz bez jako takiego kumania po niemiecku nie dasz rady. No, nie dam rady. W projekcie baza, wszystko po niemieckum, nie tylko dane, co IMHO zrozumiałe, ale parzę i nie mam pojęcia z czym kojarzyć nazwy tabel, co to za pola? Trzeba sobie z tym poradzić, nie można przejść na angielski, bo koderzy w Niemczech chcą zostać przy niemieckim.

Ooo to też! A jak im mówisz, że to jest słabe i trzeba przejść na angielski, to mówią, że lepiej by język był jak najbliżej biznesu.

0

Biznesowe niemieckie weze, skrocone, bo sa za dlugie i klasa z polami kFHZ abVO vvOO. To wspomniane zboczenie na papierki/tytuly za ktorymi nie ida umiejetnosci tez jest zadziwiajace.

1
  • zarąbisty generator kodu (na podstawie Excela...), który generował całą bezużyteczną strukturę dla CRUDów (klasy obsługa repozytoriów db, DTOsy, mappery+ tony XMLi), w danym czasie tylko jedna osoba może grzebać coś w Excelu i zmieniać model...
1

W wielu projektach poziom był wysoki. Niekiedy był tak wysoki że jak odpadłeś to nie za bardzo było się czego chwycić. Ale ja osobiście lubię ten stan swobodnego upadku.

filemonczyk napisał(a):

Biznesowe niemieckie weze, skrocone, bo sa za dlugie i klasa z polami kFHZ abVO vvOO. To wspomniane zboczenie na papierki/tytuly za ktorymi nie ida umiejetnosci tez jest zadziwiajace.

Uczcie się języka ludzi to problemu nie będzie. A przy okazji zrozumiecie dlaczego ordnung muss sein!

1
filemonczyk napisał(a):

Cos ci nasi zachodni sasiedzi w sobie maja, ze takie historyjki to slysze ciagle o germanistach. Ciekawe jak za przestrzeni 10-15 lat zrzutuje to na np ich branze automotive, gdzie z roku na rok soft ma wieksze znaczenie.

Przecież już widać, że są do tyłu. Niemieckie firmy kupują moduły autonomicznej jazdy niskiej generacji od mobile eya (teraz już) intela albo nvidi. Tesla albo Google są technologicznie 20 lat przed nimi.
Na szczęście Niemcy rządzą w eu i autonomiczne auta będą jeszcze długo blokowane prawnie :)

Niemcy mają tak beznadziejne pomysły jak autosar. W 21 wieku ktoś myśli, że program do wykilkikiwania w sysml-u architektury, generowaniu softu z xml-i i wstawianiu logiki w wyznaczone miejsca to dobry pomysł. W sensie to podsumowuje germańską myśl technologiczną wypełnioną architektami i procesami, ale jeżeli chodzi o programowanie, to są mocno do tyłu.

2

pozwoliłem sobie udzielić odpowiedzi w kontekście zeszłego projektu, ponieważ jak już trafnie @mr_jaro zauważył przez pare lat każdy może zaznać wielu... emocji

0

No, faktycznie, mogłem napisać, żebyście zaznaczali podpunkty, które DOMINOWAŁY w Waszych dotychczasowych miejscach pracy.

Z wyników ankiety póki co widać, że dominuje brak organizacji, brak analizy, planowania, testów, źle opisane taski, bo nawet Ci co siedzą kilka lat w projekcie nie ogarniają co się dzieje w spaghetti , co powoduje piękny dług techniczny, jak również ...źle opisane taski, bo nawet Ci co siedzą kilka lat w projekcie nie ogarniają co się dzieje w spaghetti.

No i proszę jak to się ładnie zapętla i uzupełnia.

0

"Nie wiem co chcemy osiągnąć, nie wiem jak ma działać", ale bez sprintów bo nie wiadomo co kto ma robić.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1