Oglądał ktoś? Jak wrażenia po filmie? ;)
Ode mnie mocne 3/10
Oglądał ktoś? Jak wrażenia po filmie? ;)
Ode mnie mocne 3/10
Hmmm, Kevin Sorbo, Herkules, półbóg ateistą :D ?
Byłem na filmie, bo dziecko chciało iść do kina, a nic innego lokalnie nie leciało ;)
W sumie nie było źle, pokazali jaki fanatyzm religijny jest zły (los dziewczyny tego wykładowcy).
Pokazali też (niestety) jacy katolicy nie są - tamci muzycy współczujący kobiecie chorej na raka.
Nieodpalające auto księży to zbyt nadprzyrodzone zagranie jak na tak "realistyczny" film.
Filmy nasiąknięte propagandą kleru i fanatyzmem religijnym omijam szerokim łukiem
Świetny Pomidor2 napisał(a):
Filmy nasiąknięte propagandą kleru i fanatyzmem religijnym omijam szerokim łukiem
A na jakies podstawie stwierdziles, ze film omijany przez ciebie szerokim łukiem jest nasiakniety propaganda kleru? Bo ma "Bóg" w tytule?
Co do tematu, to film wg mnie plasuje sie pomiedzy "dobry" a "taki sobie". Bylo kilka momentow, ktore bym wywalił (auto murzyna i tego drugiego pastora, uduchowieni muzycy pod koniec), ale spodobal mi sie glowny motyw pojedynku profesora z zoltodziobem:)
Przesiąknięty stereotypami, truizmami i patetyczny. Poza tym średniawa.
Czy jeśli katolicy mogą czuć się obrażeni po np. Golgota picnic to czy nie wierzący mogą czuć się urazeni tym filmem?
Komentarze paru użytkowników wykopu (szczególnie chodzi o komentarz michalkosecki, który jest wierzący i to nie wierzący w formie "co tydzień do kościółka i oto moja wielka wiara"):
http://www.wykop.pl/wpis/11864691/film-pro-katolicki-majacy-sklaniac-do-refleksji-na/
Według mnie ten film miał potencjał. Starczyło zestawić argumenty profesora i studenta na równi. Zamiast tego mamy "dyskusje" w której tak <ort>na prawdę</ort> żadna strona nic nie udowodniła. Plus kilka wątków pobocznych o których nawet nie warto wspominać
Komentarze paru użytkowników wykopu
Komentarze jakieś chyba pomylone, bo choć filmu nie oglądałem, to na Wiki czytam:
The film follows an evangelical Christian college student (Shane Harper) who finds his faith challenged by a philosophy professor who believes that God does not exist.
“evangelical Christian”. Mta. Podejrzewam więc że w filmie nie ma ani sekundy katolicyzmu, a już tym bardziej "pro-".
Bo u jankesów katolicy to mniejszość.
A ciekawe: czy tv Trwam wyemituje "bogów i królów", czy też za dużo tam herezji? Co na to kościół
Josh sprzeciwia się poglądom profesora filozofii. Aby zaliczyć kurs, musi udowodnić, że Bóg istnieje [1].
[1] http://www.filmweb.pl/film/B%C3%B3g+nie+umar%C5%82-2014-684049
No i jak, udowodnił, że bóg chrześcijan istnieje? Poczekajcie, niech zgadnę... nie udowodnił. Eh, ja naiwny... OCZYWIŚCIE, że bohater (jego zdaniem) udowodnił istnienie chrześcijańskiego boga. Udowodnił istnienie boga... Jak to w ogóle brzmi kręci głową wzdycha.
PS Strzelam, że ten profesor filozofii jest ateistą, a jest ateistą, bo coś w życiu stracił (pewnie bliską osobę). Pod koniec filmu pewnie dozna objawienia i się nawróci :)
(nie, nie oglądałem filmu)
@Proximao
Chrześcijanie są grupą bo spotykają się co tydzień w wyznaczonych miejscach w konkretnym celu związanych z ich religią.
Ateiści nie są grupą, bo brak im wspólnego celu więc się nie spotykają.
"Antyteiści" są grupą, bo jednoczy ich wspólny cel - walka z religiami.
"Antyteiści"??????? Do tej pory myślałem, że podział jest na ateistów (wierzą, że nie ma żadnej siły wyższej) i agnostyków.
wikipedia napisał(a)
Bertrand Russell w broszurze "Kto to jest agnostyk?" stwierdził, że chrześcijanie twierdzą, że wiemy, że Bóg jest, ateiści – że wiemy, że Boga nie ma, natomiast agnostycy przyjmują, że nie ma dostatecznych podstaw, aby potwierdzić istnienie Boga lub mu zaprzeczyć.
Nie wiem czy jest na to formala nazwa, ale chodzi o ludzi którzy nie tyle nie wierzą w boga, co nie wierzą w boga i dodatkowo mają silny cel walki z kościołem(jakiejś wybranej religii).
Bo jest różnica czy ktoś nie wierzy w boga, czy jest uczulony na krzyże.
Na to jest już gotowy zwrot: ateizm walczący.
Chociaż jak niby odróżnić ateizm walczący od powszechnej laicyzacji? Rząd naszego państwa i rządy państw tzw Zachodu (tak, z dużej) konsekwentnie wprowadzają prawo stojące w sprzeczności z chrześcijańską tradycją i robią to w imię specyficznie rozumianego postępu (aczkolwiek nasz rząd jest mocno w tyle z tym tzw postępem). Walka z religią nie odbywa się dzisiaj przez walkę z ludźmi czy instytucjami wprost, tylko walkę z wartościami.
Powszechna laicyzacja postępuje na skutek działań kościoła. Skoro zniechęca do siebie ludzi postępowaniem swoich urzędników, aferami, bogactwem, pychą, i całą resztą siedmiu grzechów głównych, to ludzie się od niego odwracają.
Innym problemem jest to, że wojujący fundamentaliści religijni (Terlikowski, Oko, parę osób z tego forum) wrzucają wszystkich ateistów do jednego worka, tymczasem zdecydowana większość ateistów nawet nie próbuje nikogo do niczego przekonywać.
Wibowit napisał(a):
Na to jest już gotowy zwrot: ateizm walczący.
A nie antyklerykalizm? ;)