Był to dzień zupełnie jak każdy inny... gg, wiadomości, nasza-klasa... moja stokrotka działała dosyc wolno, acz dawala rade... 17 miesiecy minelo od reinstalla. Z powodu zamulania nie instalowalem zadnego antywira, od 9 miesiecy tez i firewalla wylaczylem (cos przez niego timeout'y byly). Zylem sobie szczesliwy siedzac za nat'em i beztrosko serwowalem po sieci... o dziwo... stalo sie to nie przy stronach porno, nie przy stronach z crackami, acz przy zwyklym szukaniu chwytow na gitare (lewe, lewe lofff, loffff)... dysk zaczal mulic, wszystko zaczelo sie wlec niemilosiernie... ctrl + shift + esc - zobaczmy co tam sie dzieje? A tu niespodziewana wiadomosc z czerwonym wykrzyknikiem "Administrator wylaczyl menadzer programow"... jest zle pomyslalem... podlaczylem penika i zrobilem backup naistotniejszych dokumentow. Restart dokonalem metoda odciecia zasilania, gdyz wywolanie tego z menu startu okazalo sie niemozliwe.
Przeczucie mialem dobre... po restarcie nie bylo juz szans na zalogowanie sie. Logujac sie na swojego uzytkownika, zostawalem automatycznie wylogowany... co ciekawe, probojac zalogowac sie na Administratora dostawalem bajeczny komunikat "Nie posiadasz odpowiedniej ilości uprawnień"... coz... plytka instalacyjna / recovery 1000km stad... spakowalem gitare w auto i pojechalem nad morze...
Zupelny brak ochoty na reinstall... moze puscic Stokrotke na allegro? Wkoncu zawsze zostaje drugi laptop firmowy...
A jak tam wasze przygody?