Ot, lekka dyskusja w komentarzach pod tym postem: http://4programmers.net/Forum/Flame/239631-placa_minimalna?p=1069224#id1069224
Postawiłem sobie za cel znalezienie źródła, z którego przeczytałem ten śmieszny wywód. I znalazłem! I nie spodziewałem się tego autora! :D
http://nczas.com/publicystyka/korwin-mikke-polska-powinna-sie-wziac-za-eksploracje-kosmosu/
Najciekawszy (według mnie) fragment, przy których śmiałem się najgłośniej:
Klasyczne sposoby wysłania człowieka na „Marsa” zakładają zbudowanie potężnej rakiety, zaopatrzenie jej w tysiące ton paliwa, następnie próby lądowania nią na Marsie, co pochłonęłoby kolejne setki ton paliwa. Tymczasem p. Tomasz Brol, gliwicki krótkofalowiec, i jego koledzy od lat wysyłają ładunki na granice przestrzeni kosmicznej – na wysokość 30-32 kilometrów. Ostatnio przy pomocy zwykłego lateksowego balonika wysłali kilogram ładunku – i podkreślają, że kosztowało to ich 2 tys. zł – podczas gdy państwowe agencje za wyniesienie kilograma w kosmos liczą 200 tys. dolarów. Dodam, że gdyby (na co, zdaje się, nie pozwalają przepisy BHP) zamiast helu użyli dwa razy lżejszego i 10 razy tańszego wodoru – efekt byłby jeszcze znacznie lepszy. Ten wodór można by zresztą potem wykorzystać do silnika…
Oczywiście to jeszcze nie jest kosmos. Jednak wykorzystanie atmosfery do podparcia się powoduje drastyczne potanienie całej zabawy. Co prawda siła grawitacji 30 km od Ziemi nie jest wiele mniejsza niż na jej powierzchni – ale odpada przebijanie się przez atmosferę. Gdyby więc wysyłać tą metodą na raty tysiąc minirakietek – i potem zmontować w przestrzeni kosmicznej z tego kilka „baterii” (proszę zauważyć, że te rakietki w ogóle nie muszą mieć aerodynamicznego kształtu!!) – to w sumie za jakieś 500 milionów zł można by mieć doskonały pojazd kosmiczny. Trzeba by jeszcze zapłacić Rosjanom za wyniesienie w kosmos dwóch ludzi, by razem to to montowali – 40 milionów. Trzeba jeszcze pamiętać o zapasach żywności, o ekwipunku. Tym niemniej koszt nie powinien przekroczyć jednego miliarda złotych. Znacznie mniej, niż ukradziono przy budowie Stadionu Narodowego. Już nie wspominam o tym, co ukradli przy budowie autostrad i innych obiektów towarzyszących.
W(y)zywam pana @Shalom, jako naszego forumowego specjalistę w tych sprawach, aby wypowiedział się na temat komizmu całej sytuacji :)