Jakiego największego hardkora spotkaliście w pracy?
Dla mnie największym hardkorem był koleś który wyciskał sobie syfy i myśląc że nikt nie widzi, zjadał.
Jakiego największego hardkora spotkaliście w pracy?
Dla mnie największym hardkorem był koleś który wyciskał sobie syfy i myśląc że nikt nie widzi, zjadał.
Kładł książkę na klawiaturę, prawą rękę na czoło, pochylał głowę i spał udając że czyta książkę. Tak przez cały dzień z małymi przerwami. Ponieważ do programowania za bardzo nie nadawał się, kazali mu pisać helpy do programów. Tam też spał - po tym jak zamienił kilka screenshotów w helpie na te z innego programu i wszystkich już wkurwił, zwolnili go.
Przez pół roku udawał nolife'a który tylko siedzi przed kompem dniami i nocami,
a nagle jednego piątku bierze wolne i przysyła maila że nazajutrz się żeni i jak ktoś chce to może przyjść.
miała na imię Anna, była normalną kobietą, ale jak zszywała przymiarki to do nich mówiła; a właściwie to 'szemrała'
jak się z nią zagadało, to można było w pewnym momencie przestać mówić, bo też wpadała w tryb szemrania; może przyzywała demony
sehanine napisał(a)
bardzo dużo mozna się dowiedzieć; o odkurzaczach, polityce, dziewczynach z brzydkimi zębami...
Cepa i jego panna z krzywymi zebami to chyba faktycznie na zawsze pozostanie hiciorem tego forum : D
A co do wspolpracowników... przez dwa tygodnie siedzialem kolo kolesia co glosno wciagal gile, lub tez szedl do toalety i zaczynal tak pierdziec, ze na calym pietrze go bylo slychac. O mlaskaniu przy jedzeniu juz nie wspominajac i najlepsze jest to, ze wszystko to mial gleboko w czterech literach... myslalem, ze sie pozygam ale na szczescie po 2tyg zniknal.