U mnie jest tak, że najpierw dana rzecz musi okazać się ciekawa i zabawna, a ciekawa i zabawna jest tylko wtedy, gdy zamiast odpowiedzi, regularnie pojawiają mi się pytania w głowie. Wtedy właściwie moja nauka przybiera postać gonitwy za króliczkiem.
Następnie, gdy mam pytania, wtedy wybieram jakieś które intuicyjnie rozumiem i staram się na nie odpowiedzieć dokonując różnych prób realizując jakieś zadanie / program. Czasem robię to samo, ale na kilka innych sposobów. Próbuję ocenić co w danej sytuacji jest lepsze.
Gdy mam już jakiekolwiek rozeznanie, wtedy podnoszę poprzeczkę. Staram się pisać większe rzeczy, a na boku czytam kilka książek, aby usystematyzować to co już znam oraz żeby wiedzieć gdzie wrócić jak utknę na czymś większym. Indeksowanie w głowie książek, bardzo mi pomaga, bo w nauce nigdy nie angażuje pozostałych osób - to byłoby strasznie ograniczające.
I będąc tu gdzie jestem mam poczucie, że w końcu rozumiem o co chodzi. Potrafię zaplanować zakres, prac wykonać je i ogarnąć rzeczy, które w trakcie drogi zaskoczyły.
Niestety zrozumienie technologii wymaga też znajomości jej ograniczeń i wad, a to trudno jest poznać gdy całe twoje doświadczenie opiera się na wbijaniu gwoździ jedynym młotkiem jaki znasz. To ultra ograniczające.
Chcąc zrobić krok dalej, warto poznać inne narzędzia, najlepiej takie, które znacząco różnicą się. Wtedy robi się trudniej, bo jednocześnie musisz się uczyć i oduczać. To trwa i jest bardziej frustrujące niż nauka na samym początku.
Dopiero, gdy zacznie Ci coś wychodzić, wtedy zaczniesz lepiej widzieć różnice w podejściach. To wyzwala multum pytań między pierwszym narzędziem, a drugim. W końcu widać jakie kompromisy dzielą oba narzędzia. Wchodząc w głębszą analizę jedno narzędzie pozwala Ci poznać drugie, a to drugie to pierwsze. Stajesz się lepszy w obu, bo znacznie więcej widzisz na czym się to opiera.