Można napisać rozwijając swoją myśl, zamiast puszczać takie "pierdy", jak w poprzednim Twoim komentarzu? Okazuje się, że można. Często tak masz, że puszczasz brzydkiego bąka, a potem obruszasz się, że ktoś Ci to wypomina?
@bad811: nie żartuję sobie z Ciebie. I nie uważam się za lepszego od Ciebie. Świnią jestem i widocznie też jestem bufonem, ale na pewno nie geniuszem.
Na wymienione przez Ciebie tematy takie jak: Geopolityka? Fizyka kwantowa? Socjologia?
chętnię podyskutuję. Chcesz one2one na callu na fb, czy robimy tutaj dyskusję? Może streamujemy to na twitchu? Dla mnie nie ma sprawy, jestem chętny.
Od razu zaznaczam, że na tematy geopolityki chętniej posłucham niż porozmawiam, bo nie jestem znawcą. Fizyka kwantowa jest bardzo ciekawym tematem, którym się rajcowałem od dawna, ale moje podstawy samej fizyki klasycznej są już rozmyte i mogę popełniać błędy. A gdybym znał się na socjologii, to zapewniam Cię, że nie mielibyśmy tego dyskursu.
Wystarczy mi, że przyznałeś się, że omnibusem jednak nie jesteś. Taki był cel, został osiągnięty, nie widzę więc potrzeby wykładania Ci geopolityki.
Przypuszczałem, że możesz mieć awersję do mojego postu. Ale serio, tylko chciałem, żebyś sam się zastanowił, czy w Twoim wieku to jest to czego faktycznie szukasz? Rozumiem Twoje pobudki, bo pieniądze są w tej branży i w miare stabilna praca. Rozumiem to, że praca za granicą się skończyła i to też powoduje dyskomfort. Tylko zrozum proszę, że to nie jest dla każdego. Może inaczej...
Pieniądze w mojej branży są przypuszczalnie większe niż zarabia przeciętny programista. Pomysł z nauką programowania zakwitł u mnie, jak już wspominałem, znacznie wcześniej przed tym cyrkiem z koronawirusem. Plan B (czyli co mogę robić w Polsce gdyby "Norwegia" się skończyła lub gdybym poczuł, że już mnie to za bardzo męczy). pierwotnie miałem zacząć realizować jak dziecko skończy chociaż dwa lata (wtedy dzieciak nie angażuje już praktycznie całego czasu), przymusowa kwarantanna stała się jednak bodźcem do podjęcia tematu już teraz.
Czy to już koniec mojej pracy w Norwegii? Nie sądzę, choć nie można tego wykluczyć. Podkreślę tylko raz jeszcze- to nie obawa o pracę mnie motywuje do przebranżowienia. To marzenia o pracy, w której będę mógł się poczuć bardziej spełniony. Rozumiem, że to praca nie dla każdego. Wiem jakie cechy należy posiadać, by to dźwignąć. Chcę spróbować, nie rozumiem więc Twojego bólu tyłka z tego powodu.
Ostatnio trafiłem na stanowisko do nowej pracy, o którą się starałem. Trafiłem do banku i okazało się, że terminy są napięte jak bycze jaja. Rozmowy o produkcie są chaotyczne i jako new-comer nie miałem dostępów do podstawowych zasobów, i ogólnie rzecz biorąc "cały pokład" jest na baczność, ale nawet seniorzy nic nie wiedzą o produkcie. Dostałem zadanie do wykonania, ale nie poznałem aplikacji. Pierwszy miesiąc pracy to są nadgodziny. Mam seniora nad sobą, który sam się gubi w tym co mówi. Po tygodniu pracy stwierdził, że zmienił mu się koncept, czyli para w gwizdek, ale spoko trzeba doklepać trochę kodu i będzie cacy, ważne żeby produkcja działała, bo przecież to jest bank który ma dziesiątki milionów klientów.
Tak teraz wygląda moje życie: bugi i debug i klepanie kodu na oślep, bo nikt nic nie wie, a biznes musi być zadowolony, bo inaczej nie zapłaci.
Teraz wracając do Ciebie - nie mając żadnych utrwalonych podstaw programowania: czy wiesz czym jest produkcja? Czy wiesz czym jest walidacja? Czy wiesz czym jest testowanie? Czy cokolwiek wiesz, poza tym że naczytałeś się w internecie jakie wspaniałe są zarobki? Wiesz jak trudno zostać programistą w jakiejkolwiek firmie? Nawet w startupie, który być może, mógłbyś sam założyć?
Nie, nie wiem. Albo inaczej, na pewno nie wiem tyle co Ty. Ale co to ma do rzeczy? Co to w ogóle za argument? Ty kiedyś też się zacząłeś uczyć tego wszystkiego. Czy zanim rozpocząłeś naukę wiedziałeś o tym wszystkim o co mnie pytasz? Cofnij się pamięcią w tamten okres. Może przypomnisz sobie nawet, ze wtedy też miałeś jakiegoś "doradcę" od kariery, który mówił Ci wtedy coś na kształt "Wiesz kolego, daj sobie spokój. Nie dasz rady. Wiesz ile trzeba się uczyć na progamistę? Wiesz co to walidacja? testowanie? Z Twoim podejściem? Szkoda czasu i kasy. Zrób sobie inny zawód- nie wiem, sprawcza, albo coś". Co wtedy sobie pomyślałeś o takim "doradcy". Nadęty buc? Świnia? To teraz wróć z powrotem do dzisiejszych czasów i pomyśl o sobie.
Programowanie to zawód, który niezmiennie się rozwija, od wielu lat. Ludzi w branży cały czas brakuje. Owszem, próg wejścia jest teraz dość wysoki. Ale po pierwsze nie oznacza to, że tak będzie za 5 lat , bo choćby 5 lat temu było inaczej, dlaczego więc sytuacja miałaby się nie powtórzyć za kilka lat? W dobie błyskawicznej, następującej więc logarytmicznie cyfryzacji? Do tego mam wrażenie, że "cyfryzacja" po koronawirusie jeszcze gwałtowniej przyśpieszy, bo juz teraz Państwa zachodu zaczynają zazdrościć Chinom ich technologicznej kontroli nad ludźmi. Smutne to i straszne zarazem, ale stawiam tezę, że świat będzie zmierzał w tym kierunku, gdy tylko kurz opadnie.
A nawet jeśli za kilka lat ten próg wejścia będzie tak samo wysoki- dlaczego niby miałbym nie dać rady? Nie wiedziałem, że junior programista zatrudniony w firmie to jednostka tak wybitna, że nawet nie mam co startować z nauką by za jakiś czas z nim się zrównać.
Rozumiesz teraz do czego zmierzam? Jak masz ambicję, spoko, tylko bycie juniorem w Twoim wieku i z Twoim podejściem to jest... faux pas.
I nie jestem gołosłowny, wysłałem mój kontakt fb na pw do Ciebie :P
W moim wieku? Nie żartujmy sobie. Nie mam 60 lat. W 5 lat mogę się wiele nauczyć i być w branży kolejne kilkanaście ładnych lat. Kluczem jest zaangażowanie i motywacja. Wiek 39 lat nie jest żadną przeszkodą. Również na rozmowach kwalifikacyjnych, bo ktoś podniósł argument, że wszyscy wolą zatrudniać młodych, a ja się nie przebiję. Tymczasem wiedza z pogranicza socjologii, marketingu, sprzedaży- mówi co innego. Jeśli wszyscy na rozmowie kwalifikacyjnej to 20-letni "smarkacze", to naturalnie z miejsca jestem "wyróżniony" i "zapamiętany". Stanowię ciekawy przypadek, który już mi daje jakiś tam atut. Jeśli za tym pójdzie jakaś wiedza i umiejętności, to często HR-owcy wolą postawić na taką osobe, która ma już ułożone życie, wie czego chce, a jak stawia sobie cele, to najczęściej wytrwale do nich dąży. A młody? często w głowie mu tysiące innych rzeczy i często rotują.
Mój wiek już znasz. Pochwal się może swoim, żebym ja również mógł mieć pogląd na to z kim tak naprawdę rozmawiam.
I zdradź mi proszę co znaczy to magiczne określenie "z Twoim podejściem". Serio, być może czegoś nie dostrzegam, wezmę sobie do serca.