Cześć,
Od roku biję się z myślami by spróbować się przebranżowić na programistę. Pomóżcie proszę o wybranie ścieżki biorąc pod uwagę mój konkretny przypadek, który zaraz opiszę. Będę bardzo wdzięczny wszystkim doświadczonym osobom o wskazówki, które mam nadzieję pomogą podjąć mi decyzję jaki język programowania wybrać na start oraz w jaki sposób się uczyć.
Kilka punktów tytułem wstępu/ streszczenia sytuacji:
- Nie mogę iść na studia dzienne czy zaoczne (praca mi na to nie pozwoli o czym będzie niżej)
- Interesuje mnie nauka online. Na tę chwilę najbardziej rozważam 6-9 miesięczne bootcampy (wiem, że na tym forum ta forma nauki jest przez większość krytykowana, ale dlaczego je rozważam też będzie niżej)
Mam 39 lat. Skończyłem technikum o profilu elektronika ogólna i specjalności sysytemy komputerowe. Studiowałem również 1,5 roku informatykę, ale zaraz jak weszliśmy do UE czmychnąłem za granicę za lepszymi pieniędzmi i na studia nigdy już nie wróciłem. W każdym razie technologiami interesuję się cały czas (amatorsko). Nie jestem więc panem Władkiem z warzywniaka, który nie potrafi nawet sprawnie posługiwać się komputerem. Obecnie pracuję w Norwegii jako.... monter rusztowań. Pracuję na rafineriach, stoczniach, platformach wiertniczych. Praca jest w systemie rotacyjnym. Tzn. 2 tygodnie pracuję po 12 godzin a potem jestem przez 3 tygodnie w domu. Właśnie to wyklucza naukę stacjonarną. Na razie nie chcę rezygnować z tej pracy, bo jest bardzo dobrze płatna (12-20tys za rotację zależnie od projektu). Jest to jednak praca fizyczna i za kilka, kilkanaście lat pewnie nie będę mógł/chciał już jej wykonywać. Poza tym nigdy jej nie lubiłem, wygrały pieniądze ;). Kiedy zacząłem się zastanawiać nad planem B na przyszłość przyszło mi na myśl własnie programowanie. Łączy to moje zainteresowanie komputerami, informatyką z realną szansą na niezłe zarobki (oczywiście ze świadomością, że będę się musiał duzo i długo uczyć). Mieszkam w mieście 60tys ludzi, ale do pracy mógłbym dojeżdzać do oddalonej o 40km Łodzi. Język angielski na poziomie B1.
I teraz tak. Dlaczego myślę o bootcampie?
- Bo mnie stać.
- Bo zainwestowanie 10-15 tys zł będzie mnie, mam nadzieję, dodatkowo motywowało
- Bo nie będę musiał marnować czasu na szukanie samodzielnie informacji, darmowych kursów, książek itp, a czasu wolnego do poświęcenia dla nauki mam ograniczoną ilość. W pracy pracuję po 12 godzin, więc na naukę zostanie jakieś 2 godziny dziennie, a w domu mam dwójkę dzieci, w tym jedno 1,5 roczne- także też więcej niż 2-3 godziny dziennie nie wygospodaruję
I teraz pojawiają się pytania do Was:
- Jeśli nie bootcamp (nie będę wymieniał nazwy firmy, żebym nie był posądzony o reklamę) to jaka inna forma nauki w moim przypadku?
- A jeśli w mojej sytaucji bootcamp będzie racjonalnym wyborem, to jaki kurs wybrać? :
-
web developer (front-end i back-end w jednym kursie, lub sam front-end). Być może dzięki takiemu wyborowi będę mógł zacząć pracować (przyjmując jakieś zlecenia) nie rezygnując od razu z pracy w Norwegii, a swoje projekty wykonywać po pracy lub kiedy będę 3 tygodnie w domu? Dzięki temu nadal będę się rozwijał, nie rezygnując jednocześnie z pracy tak długo jak długo uznam, że mogę już fajnie zarabiać w PL (a "fajnie" zaczyna się u mnie od powiedzmy 7tys zł) bez potrzeby jeżdzenia do Norwegii, opuszczania rodziny, itp.
-
java developer. Z jednej strony zdaje się, że jest to język, gdzie są wyższe zarobki, szersza możliwośc rozwoju, ale z drugiej strony trudniej się tego nauczyć, nie jestem pewien czy podołam. No i zdaje się, że ciężko będzie pogodzić pracę w Norwegii i jednocześnie pracowanie jako programista, bo tu chyba większość firm szuka ludzi na pełny etat, więc w pewnym momencie musiałbym odstawić Norwegię, poszukac pracy dla juniora, przełknąć też pewnie, ze przez rok, a moze i 2,3 lata zarobki na poziomie 3-4 tyś złotych i nie być pewnym czy mój mózg jest jeszcze wystarczająco wydajny by za jakiś czas przestać już być juniorem i zacząć zarabiać lepsze pieniądze.
-
tester automatyzujący - wprawdzie to nie programista, ale połączony z tą branżą. Ponoć znacznie łatwiejsze od nauki javy, ponoć wakatów "na wejściu" więcej, ale z drugiej strony możliwości rozwoju i lepszego zarobkowania szybko sięgają sufitu, który nie jest najwyżej powieszony.
Rozmawiałem na te tematy z "doradcami" z bootcampu, ale wiadomo, że oni próbują sprzedać mi produkt, bo mają z tego prowizję (sam pracowałem kiedyś w handlu ;) ), więc moja wiara w ich słowa jest bardzo mocno ograniczona. Dlatego też jestem tutaj, u źródła :)
Tak to wygląda z mojej strony. Czy znając moją sytuację możecie mi coś merytorycznie doradzić?
z góry dziękuję.