W Wyborczej wałkują temat uczelni wyższych. W dzisiejszym papierowym i elektronicznym wydaniu GW rozpoczęła się seria artykułów pod tytułem "Wyższa Szkoła Wstydu".
Na początek przytoczono wyniki sondaży z których płynie ogólny optymizm i samozachwyt studentów i pracowników uczelni. Poza tym zaobserwowano ciekawe zjawisko zarówno studenci uczelni publicznych jak i państwowych odpowiadali w sondażu bardzo podobnie, choć były pewne różnice.
Na pytanie "Czy zdawałeś egzamin na którym wykładowca tolerował ściąganie?" twierdząco odpowiedziało 32% studentów uczelni prywatnych i aż 43% studentów uczelni publicznych. Na pytanie "Czy wykładowcy wkładają w zajęcia wiedzę i serce" twierdząco odpowiedziało 30% studentów uczelni prywatnych i tylko 19% studentów uczelni publicznych.Podobnie na niekorzyść uczelni publicznych wypada statystyka tego jak często nie odbywają się zajęcia lub jak często wykładowcy spóźniają się na zajęcia. Prof. dr hab.Edmund Wnuk-Lipiński w wywiadzie dla GW powiedział nawet, że nie powinno się dzielić uczelni na prywatne i publiczne, ponieważ wbrew pozorom jest między nimi więcej podobieństw niż różnic. Zasugerował nawet, że studenci którzy samodzielnie opłacają swoje studia są bardziej pracowici i chętniej korzystają z wykładów, ponieważ nie dostają studiów "za darmo" ale muszą na nie zarobić.
Pojawiło się również ciekawe pytanie "Czy zgadzasz się, że ze znacznej części zajęć i wykładów można by zrezygnować bez straty dla studiów?" twierdząco odpowiedziało 20% wykładowców i aż 48% studentów.
W artykułach przedstawiono również założenia reformy szkolnictwa wyższego, która zakłada zakaz pracy wykładowców na więcej niż dwóch uczelniach. Dodatkowo każdy wykładowca chcąc iść na "drugi etat" musiałby dostać zgodę rektora macierzystej uczelni. Kolejną planowaną zmianą jest ograniczenie dostępu do darmowych studiów polegające na możliwości darmowego studiowania tylko na jednym kierunku studiów, możliwość zmiany kierunku wynikająca "ze złego wyboru studenta" byłaby tylko na pierwszym semestrze.
Na koniec pojawia się list od studenta prawa na UW - zatytułowany "Prawo? Pięć zmarnowanych lat młodości". Student w gorzkich słowach przedstawia całą prawdę o studiach prawniczych na prestiżowym uniwersytecie, nazywając studia wprost "masowym rozdawnictwem nic nie wartych na rynku dyplomów".
Jakie Wy macie zdanie na ten temat tego co GW przedstawiła w artykułach oraz jak zapatrujecie się na te planowane zmiany w ustawie o szkolnictwie wyższym? Czekam na wszystkie opinie, argumenty i własne doświadczenia. Póki co na naszym forum zetknąłem się z bardzo krytycznym podejściem do uczelni prywatnych oraz samouwielbieniem studentów politechnik :)