Cześć...
Studiuje na Wyższej Szkole Robienia Hałasu w Wypizdowie Górnym i zastanawiam się, czy nie rzucić studiów. Zacząłem tam studia bo sytuacja finansowa nie pozwoliła wyjechać gdzieś dalej. Jestem obecnie na trzecim roku, zostało mi półtora do licencjatu. Dostałem niedawno ofertę pracy w innym mieście, przeszedłem testy, lecz niestety nie ma możliwości pracy zdalnej.
Ogólnie dlaczego myślę o rzuceniu studiów:
- Nic się tutaj jeszcze nie nauczyłem.
- Większość rówieśników na kierunku nawet nie napisze dobrze silni.
- Na zajęciach robimy głupie rzeczy typu przeciąganie kontrolek na formę. Na przedmiotach typu systemy operacyjne/obliczenia w chmurze instalujemy systemy operacyjne.
- Gdy próbuje cokolwiek zrobić bardziej ambitnie (co nie jest proste przy poziomie trudności zadań), np skorzystać z bardziej zaawansowanych elementów języka, jestem sprowadzany na ziemie. Dostaje polecenie zrobić według instrukcji.
Dlaczego waham się przed rzuceniem studiów? - Zrobiłem już dwa lata, szkoda tak w połowie zostawiać
- Lepiej dyplom mieć niż nie
- Studia nie zabierają mi tak dużo czasu
- Rzucenie studiów i wyjechanie będzie otworzeniem wojny z rodzicami. Są trochę starej daty, próbowałem wielokrotnie im przetłumaczyć że studia nie są potrzebne i wiem że zdania nie zmienią. Gdyby się np. złożyło, że zwolnią mnie z firmy, to nie wyobrażam sobie siebie wracającego z podkulonym ogonem. Na jakikolwiek problem powiedzą mi "radź sobie sam skoro próbujesz być samodzielny".