Nie, ja nie jestem ani za argumentacją lewicy, ani prawicy. Ja tylko opisuje problem. Dzieci nie są w stanie przeanalizować wielu rzeczy (bo w wieku 12 lat człowiek dopiero rozpoczyna porządne analityczne myślenie, są oczywiście jednostki wybitne). Gdyby to zrobiły, wtedy mogłyby podjąć świadomy i obiektywny wybór. Jeżeli jest to tylko wybór na zasadzie tożsamości, która się dopiero rozwija w dziecku, to bardziej przypomina mi to concrete thinking, lub ja nazywam to - zmysłowością (cecha z testu osobowości MBTI), Problem dyskryminacji istnieje, jest realny i jest zagrożeniem. I według mnie, powinno uczyć się społeczeństwo toleracji każdej odmienności. Dyskryminacja odmienności seksualnych jest patologią.
Według mnie decyzje o tym, czy człowiek chce zmienić płeć (co ja nie traktuję w ogóle ani pod względem pozytywnym ani negatywnym, jestem neutralny wobec tego) - po osiągnięciu dorosłości lub conajmniej po osiągnięciu dojrzałości myślenia analitycznego. (wg tego źródła jest to proces toczący się od 11 do 16 roku życia, czyli 16 lat, ale nie uogólniałbym tego w tak sposób.)
Poza tym, na tą decyzje nie powinna się składać sama tożsamość, ale np poparta latami własnych doświadczeń wiedza, o tym, co to oznacza być płcią przeciwną (ja o płci przeciwnej się dowiaduje mnóstwo rzeczy każdego dnia i nadal wiem tyle co nic), jakie są zagrożenia związane z możliwą dyskryminacją u innych (nie życzę nikomu np PTSD, bo sam mam PTSD, z innego powodu, ale podobnego - szkolnego), a także rozsądnie przemyślana decyzja. Nie podejmowana pochopnie i od razu pod wpływem impulsu. Bo ten impuls może kosztować trzeźwość życia albo stabilność psychiczną. Właśnie tej osoby. Szkoły sa różne, są różne nacje, są różne tendencje, są różni rodzice, są różni przyjaciele/znajomości, zagrożenia, i co? To ma dziecko od razu zdecydować?
Wyjąwszy rzadkie przypadki osób, które funkcjonując w sprzyjającym środowisku, mogły rozpocząć korekty płci w bardzo młodym wieku i praktycznie rzecz biorąc dojrzewały i podlegały socjalizacji w zgodzie ze swoją płcią odczuwaną.
Jest taki termin - Melioryzm. Zakłada pozytywny scenariusz. Jednak aby wygenerować pozytywny scenariusz trzeba ogromna doza sceptycyzmu i analizy rzeczy złych, żeby się przed nimi ochronić.
Natomiast bycie transem, który nie może przejść tranzycji to gwarancja posiadania większych problemów do kwadratu.
Tak, tylko że Ty mówisz o kwestii tego, że nie może przejśc tranzycji a chce być płcią przeciwną. (Czyli problem na zasadzie - niemożliwy do zrealizowania w stopniu absolutnym) Ja wcale nie neguję tego problemu i uważam że to jest problem (więc tak jakbym był za lewicą), tylko że uważam, że ta decyzja nie powinna być podejmowana pochopnie, od razu, pod impulsem, bez analizy sytuacji, Sprawdź ten film co wysłałem od Autumn Asphodel, ona tam opisała co konkretnie się wydarzało w jej życiu, ja jej wierze na ślepo (dlaczego, nie powiem. Mam pewien powód, wierzę)
Problem rodziców:
Rodzice również są różni. Masa jest takich, którzy mają zaburzenia osobowości i osoby które naprawdę mają problemy z odpowiedzialnością, a i tak mają pełne prawa rodzicielskie. Jeżeli system będzie źle zbudowany, zarówno sytuacja 1. jest możliwa jak i 2. :
- Rodzic będzie wpływał na dziecko w taki sposób (niekoniecznie bezpośrednio) by zmieniło płeć, co będzie dla niego niekorzystne
- Dziecko być może chce skrajnie zmienić płeć, ale rodzic mu nie będzie pozwalał, i będzie ten drugi problem
Obie osoby będą cierpieć i obie sytuacje są możliwe, przez ten sam system.
Sytuacje 1. Będzie chronić lewica
Sytuacje 2. Będzie chronic prawica
Sytuacja 1. Będzie piętnowana przez prawicę
Sytuacje 2. Będzie piętnowana przez lewicę
Mimo, że obiektywnie, obie sytuacje nie powinny mieć miejsca. I będziecie właśnie, argumentować, czy to powinno być tak, czy siak, obaj się myląc.