Gender - fakt, mit czy kit?

0

Ostatnio w polskich media pojawiło się sporo informacji na temat gender, czyli płci kulturowej. Wg gender za różnice w preferencjach kobiet i mężczyzn co do wyboru zawodu czy w ogóle roli w społeczeństwie odpowiadają wpływy społeczno-kulturowe, natomiast nie ma na nie wpływu biologia. Kościół straszy, że gender to część cywilizacji śmierci, która doprowadzi do samozagłady społeczeństwa. Z kolei przedstawiciele organizacji LGBT i innych lewicowych, uważają gender za jedno z najnowszych dokonań nowoczesnych społeczeństw, które sprawi, że znikną nierówności między mężczyznami, a kobietami. Jestem ciekaw jakie macie zdanie w tej kwestii. Jest to szczególnie ciekawe w przypadku naszego zawodu, gdzie kobiet programistek jest jak na lekarstwo. Czy uważacie, że kobiety nie decydują się na pracę w zawodzie programisty ze względu na biologicznie uwarunkowane preferencje czy też chodzi tutaj o wpływ kultury i różnych oczekiwań jakie stawia społeczeństwo przed kobietami, a może o jedno i o drugie?

6

Nie wnikałem jakoś bardzo w definicję wspomnianego gender (nie ma jakiejś polskiej nazwy? to się w ogóle odmienia?), ale uznawanie braku różnic pomiędzy płciami jest nonsensowne. Biologia i natura ma olbrzymi wpływ na to, kim jesteśmy. Z punktu widzenia biologii jesteśmy zwierzętami, tylko znacznie bardziej rozwiniętymi. Ponieważ zwierzęta nie mają ideologii, można je wziąć za przykład jakby bez tej ideologii żył człowiek. Zoologiem nie jestem, ale często bardzo wyraźnie widać podział ról u zwierząt. Polujące lwice czy broniące stada goryle.

Twierdzenie, że urodziło się ono i jak dorośnie, to się określi, czy jest płci męskiej czy żeńskiej to jakiś ponury żart. Płeć jest biologiczna. Co innego umysł, który może czuć się lepiej jako płeć przeciwna, ale biologicznie płeć jest jasna. Są oczywiście różne mutacje, dochodzą dodatkowe chromosomy i wtedy już nie jest tak oczywiste. Czytałem o przypadku kobiety, która zgłosiła się w sprawie swojej bezpłodności. Okazało się, że biologicznie jest mężczyzną, ale z niezstąpionymi jądrami. W takich przypadkach można debatować czy dana osoba jest mężczyzną czy kobietą, ale to są nadal przypadki kliniczne, mutacje genetyczne i można tu mówić o jakichś zmianach chorobowych. Absolutnie nie należy temu dodawać plakietki ideologii.

Jeśli chodzi o podział umysłowy, to są osoby androgyniczne, ale chyba nie o to chodzi w tym całym gender?

0

Jakieś uwarunkowania kulturowe zawsze są, ale nie znaczy to wbrew temu, co lewica mówi, że jest to coś złego. Tradycyjny model związany społeczeństwa europejskiego był np. odporny przed zalewem imigrantów bardzo niepokojowej religii ;) Tej odporności nie uświadczysz w obecnych "nowoczesnych" lewicowych społeczeństwach.

Z drugiej strony zwalanie wszystkiego na kulturę jest idiotyczne. Mężczyźni zwykle są silniejsi fizycznie (zdarzają się wyjątki ofc, ale mówimy o większości), więc to wcale nie uwarunkowanie kulturowe, że większość np. górników to mężczyźni.

Co do naszego zawodu to jest on na tyle nowy, że raczej winy nie zwalałbym na jakieś uwarunkowania kulturowe. Kobiety po prostu same z siebie rzadziej wybierają tą ścieżkę kariery i nie ma tutaj niczyjej winy czy też potrzeby zmiany tej sytuacji.

edit:
tak btw. Lwy też polują, tylko samotnie i w ukryciu ;)

0

Gender uznam za fakt wtedy, kiedy dwie osoby tej samej płci poczną i urodzą (nie oboje tylko jedno z nich) dziecko METODAMI NATURALNYMI. Koniec kropka. Mówienie o nierozróżnialności płcie w przypadku gatunków, gdzie jeden z osobników potrzebnych do spłodzenia potomstwa musi mieć "patyczek" a drugi "dziurkę", czyli muszą się FIZYCZNIE RÓŻNIĆ, jest po prostu głupotą i nie przyjmowania do wiadomości "oczywistej oczywistości"

a nawiązując do pytania zawartego w tytule wątku dla mnie to kolejny kit

2

Moja definicja Gender: jedno z pojęć, które powoduje przekrzykiwanie się prawicowych i lewicowych durniów.
W tym nie chodzi o to by odnaleźć jakąś prawdę, ale by narzucić własny światopogląd wszystkim lub wykląć tych o przeciwnych poglądach.

4

Gender to kolejny bardzo dobry (po podstawach ekonomii) przykład tego, jak jego propagatorzy są dalece oderwani od rzeczywistości i jakiejkolwiek logiki. Biologia? Kto by się tym przejmował, przecież to nieistotny detal, miliony (a właściwie to miliardy) lat ewolucji kombinującej z rozmnażaniem płciowym, mieszaniem genów, różnicowaniem zdolności i atrybutów, zabezpieczeniami przed chowem wsobnym, itp. to przecież nieistotny fakt, od dzisiaj wszyscy są równi, 'bo tak'. Dobrze, że jeszcze póki co nie chcą ucinać kobietom piersi a mężczyznom penisów tuż po urodzeniu, żeby wszyscy byli 'równi'.

1

Jakieś uwarunkowania kulturowe zawsze są, ale nie znaczy to wbrew temu, co lewica mówi, że jest coś złego.
I takie jest moje zdanie.
Nawet jeśli uwarunkowania są kulturowe a nie biologiczne (nie uważam tak, ale nawet jeśli) to wcale nie oznacza, że należy to obalać albo przeinaczać.

Z punktu widzenia biologii jesteśmy zwierzętami, tylko znacznie bardziej rozwiniętymi.
Pod względem inteligencji – ale już np. pod względem siły fizycznej wypadamy bardzo słabo.

0

Przede wszystkim całe zamieszanie wynika z wyimaginowanego szowinizmu, który opętał cały świat.

W świecie IT jest mało kobiet, a dodatkowo to faceci głównie zgarniają lepiej płatne stanowiska. Z drugiej strony jednak nie spotkałem się nigdy z sytuacją czy z informacją by gdziekolwiek ktoś odrzucił kandydaturę programistki tylko dlatego że była kobietą. Wręcz przeciwnie - na takich studiach czułem że niektóre kobiety są trochę faworyzowane (w sensie mają nieco lepsze warunki poprawiania ocen). W ogóle nie mam odczucia by ktokolwiek z mojego otoczenia w IT był szowinistą. A mimo tego kobiet jak na lekarstwo. Teoria o szowinizmie w przypadku IT leży w gruzach.

O przypadkach szowinizmu dowiaduje się głownie z nagłówków gazet. Z drugiej strony jednak z mediów dowiaduję się też, że np w Polsce jest relatywnie dużo kobiet na stanowiskach kierowniczych (w porównaniu do krajów UE), a kobiety-szefowe wcale nie są bardziej pobłażliwe dla kobiet-podwładnych niż mężczyźni-szefowie.

Spotkaliście się w ogóle z przypadkami, by gorzej traktowano kogoś w pracy tylko i wyłącznie ze względu na płeć? Pomijając oczywiście przypadki typu sprzątanie damskiej szatni, bo to w zasadzie logiczne, że facet nie powinien tam sprzątać.
A jeśli ktoś zna takie przypadki to czy sądzi że rzeczywiście szowinizm jest rozpowszechniony na taką skalę by tłumaczył różnicę w zarobkach pomiędzy kobietami i mężczyznami?

0
Wibowit napisał(a):

Wręcz przeciwnie - na takich studiach czułem że niektóre kobiety są trochę faworyzowane (w sensie mają nieco lepsze warunki poprawiania ocen).

Ale przecież to jest przykład szowinizmu w węższym kontekście, a dokładnie seksizmu, czyli poglądu, że kobiety i mężczyźni nie powinni posiadać równych praw. Z resztą każdy normalny, zdrowy mężczyzna jest seksistą i daje większe prawo do przebywania w swojej sypialni kobietom niż mężczyznom, a pardon zapomniałem o gejach...

Z resztą geje też są seksistami, bo wolą facetów :)

5

Wg gender za różnice w preferencjach kobiet i mężczyzn co do wyboru zawodu czy w ogóle roli w społeczeństwie odpowiadają wpływy społeczno-kulturowe, natomiast nie ma na nie wpływu biologia.

Yyyy, ja się jakoś bardzo na gender nie znam, ale mi się wydawało, że oni nie twierdzą, że biologia nie ma żadnego wpływu.

Różnice między płciami są dość oczywiste i trzeba być poprawnym politycznie debilem, by twierdzić, że różnic nie ma. Nie da się ukryć, że mężczyzna nie ma piersi, ergo, na mamkę się nie nadaje! (Zawód może już nie spotykany, ale przykład jakże trafny ;)).

Jednocześnie... Wierzcie mi, biologia nie miała nic wspólnego z tym, jaki zawód wybrałam. U kogoś z was było inaczej? ;)
Wpływ społeczeństwa i kultury jest dużo szerszy, niż biologii. Biologia eliminuje mnie z zawodu górnika czy policjanta (żadnego stereotypu tu nie łamię, jestem słaba i nie mam kondycji :P). Łatwiej za to zostać mi striptizerką, niż przeciętnemu mężczyźnie ;D Ale większość zawodów, ogromna większość - nie wymaga żadnych preferencji biologicznych.

Skąd więc ta dysproporcja w IT....? Ano cóż, szczerze to ja tam nie wiem. Może tak po prostu jest, że u kobiet programowanie cieszy się mniejszą popularnością. A może... Hm... Zapytam tak - czy któregoś z was, panów, mama goniła kiedyś od komputera do haftowania...? Mnie goniła... Czy któryś z was dostał po głowie za rozkręcanie sprzętu domowego? Za zabawy z prądem? Ja dostałam... Za każdym razem z dłuuugą tyradą, że głupia jestem, że nie wiem czym się dziewczynki powinny zajmować, że żaden chłopak mnie nie zechce, bom chłopaczara, bla bla bla... Całe młode życie mama sączyła mi do uszu na maksa stereotypowy jad. Nawet teraz, wyrzuca mi, że przecież nie mogę zarabiać więcej niż mój mężczyzna, bo żaden związek tego nie przeżyje XD
Ciekawe, ilu z was by zostało programistami, gdybyście całe życie słyszeli, że się do tego nie nadajecie...? ;)

Twierdzenie, że urodziło się ono i jak dorośnie, to się określi, czy jest płci męskiej czy żeńskiej to jakiś ponury żart. Płeć jest biologiczna. (...) Czytałem o przypadku kobiety, która zgłosiła się w sprawie swojej bezpłodności. Okazało się, że biologicznie jest mężczyzną, ale z niezstąpionymi jądrami. W takich przypadkach można debatować czy dana osoba jest mężczyzną czy kobietą, ale to są nadal przypadki kliniczne, mutacje genetyczne i można tu mówić o jakichś zmianach chorobowych. Absolutnie nie należy temu dodawać plakietki ideologii.

Są też przypadki hemafrodytów wśród ludzi. Jaka to płeć? Tak, to margines. Ale prawo powinno obejmować też margines. Czy propozycja, by płeć wybierać po osiągnięciu dojrzałości płciowej i w tym wypadku brzmi absurdalnie...? Bo dla mnie absurdalne jest zmuszanie rodziców do decyzji przed wypisaniem aktu urodzenia... No i rodzice decyduję - obcinamy! A dziecko okaleczone jest już na zawsze...

0

Ja bym najpierw chciał poczekać aż fani równouprawnienia, gender itp. wprowadzą urlop ojcowski równy macierzyńskiemu, taki sam próg wieku emerytalnego, te same testy sprawnościowe dla mundurówek etc etc, a dopiero potem się wypowiadają.

1

W Gender nie chodzi o feminizm jako taki. Moja dziewczyna na socjologii pisała pracę na temat płci kulturowej.
Pamiętam, że myślą przewodnią było coś na zasadzie, że mężczyźni (jako, że są biologicznie silniejsi) to dawno temu, gdy tworzyły się struktury państwowe, na zasadzie umowy społecznej ustalili własne zasady oraz podział ról wewnątrz społeczeństwa. Narzucili taki, a nie inny podział ról bo był dla nich wygodny. Podział więc nie wynika z "natury" czy naturalnych warunków ale został kiedyś narzucony , co się utrwaliło i utworzyło stereotypy i role które niekoniecznie odpowiadają rzeczywistości wynikającej z natury obu płci.

0
aurel napisał(a):

Czy któryś z was dostał po głowie za rozkręcanie sprzętu domowego?
I to jak! Wchodzi rodzicielka po pracy do domu i co widzi? Jej 8..10 letniego syna, a przed nim na dywanie w częściach pierwszych świeżutkie video Panasonica prosto z Pewexu za dolary od cinkciarzy. Syna mówiącego, że właśnie naprawia... ;-)

aurel napisał(a):

Są też przypadki hemafrodytów wśród ludzi. Jaka to płeć? Tak, to margines. Ale prawo powinno obejmować też margines. Czy propozycja, by płeć wybierać po osiągnięciu dojrzałości płciowej i w tym wypadku brzmi absurdalnie...? Bo dla mnie absurdalne jest zmuszanie rodziców do decyzji przed wypisaniem aktu urodzenia... No i rodzice decyduję - obcinamy! A dziecko okaleczone jest już na zawsze...
Miałem w treści posta hermafrodytów, ale koniec końców poprzestałem na androgynii.
Ale to trochę jak nie nadawanie imienia, bo może mu się nie spodoba. Niech dorośnie i sam się nazwie.

Jak wspominałem, androgynia czy hermafrodyci nadają się na dyskusję "co wpisać do aktu urodzenia", ale w przypadku zdrowego osobnika? Nie widzę podstaw by nad tym dumać.

0
aurel napisał(a):

Yyyy, ja się jakoś bardzo na gender nie znam, ale mi się wydawało, że oni nie twierdzą, że biologia nie ma żadnego wpływu.

To rzeczywiście się nie znasz :) Terminem gender określa się "płeć kulturową" i jest to wyraźne odróżnienie od płci biologicznej. Orędownicy gender uważają, że role w społeczeństwie są z góry narzucone mężczyznom i kobietom, a nie są wynikiem ich naturalnych, zakodowanych w genetyce preferencji.

aurel napisał(a):

Różnice między płciami są dość oczywiste i trzeba być poprawnym politycznie debilem, by twierdzić, że różnic nie ma. Nie da się ukryć, że mężczyzna nie ma piersi, ergo, na mamkę się nie nadaje! (Zawód może już nie spotykany, ale przykład jakże trafny ;)).

Ależ oni nie twierdzą, że różnic między płcią męską i żeńską nie ma. Po prostu uważają, że różnice ograniczają się tylko do wyglądu zewnętrznego, natomiast wewnętrzne przekonania i predyspozycje co do ról w społeczeństwie to wynik narzuconych przez społeczeństwo wzorców.

aurel napisał(a):

Jednocześnie... Wierzcie mi, biologia nie miała nic wspólnego z tym, jaki zawód wybrałam. U kogoś z was było inaczej? ;)
Wpływ społeczeństwa i kultury jest dużo szerszy, niż biologii. Biologia eliminuje mnie z zawodu górnika czy policjanta (żadnego stereotypu tu nie łamię, jestem słaba i nie mam kondycji :P). Łatwiej za to zostać mi striptizerką, niż przeciętnemu mężczyźnie ;D Ale większość zawodów, ogromna większość - nie wymaga żadnych preferencji biologicznych.

Piszesz tutaj o sile fizycznej, a zastanawiałaś się z czego ona wynika? Tak dobrze pamiętasz z biologii to wynik działania hormonów. Androgeny takie jak testosteron powodują, że mężczyźni mają predyspozycje do posiadania większej tężyzny fizycznej oraz mają zarost, wielu ma skłonność do łysienia. Z kolei estrogeny powodują, że kobiety mają piersi. Czy to jedyne predyspozycje na jakie wpływają hormony? Oczywiście nie. Testosteron wpływa na wzrost zachowań agresywnych, pewność siebie, postawy dominacji, skłonność do ryzyka czy rywalizacji. Stąd na ulicach w czasie zamieszek podczas Marszu Niepodległości zobaczysz głównie młodych mężczyzn i nastolatków u których poziom testosteronu jest najwyższy. Z kolei estrogeny wpływają na większą umiejętność empatii, umiejętność pracy w grupie, zdolności lingwistyczne. Ciało kobiety w czasie ciąży i porodu wytwarza olbrzymie ilości hormonów, które poza przygotowaniem kobiety do porodu oraz karmienia piersią, mają również przygotować kobietę do opieki nad dzieckiem oraz wyzwalają tzw. "instynkt macierzyński". U nastolatków mówi się o tzw. burzy hormonów, która jest związana często z zachowaniami aspołecznymi czy wybuchami agresji.

aurel napisał(a):

Skąd więc ta dysproporcja w IT....? Ano cóż, szczerze to ja tam nie wiem. Może tak po prostu jest, że u kobiet programowanie cieszy się mniejszą popularnością. A może... Hm... Zapytam tak - czy któregoś z was, panów, mama goniła kiedyś od komputera do haftowania...? Mnie goniła... Czy któryś z was dostał po głowie za rozkręcanie sprzętu domowego? Za zabawy z prądem? Ja dostałam... Za każdym razem z dłuuugą tyradą, że głupia jestem, że nie wiem czym się dziewczynki powinny zajmować, że żaden chłopak mnie nie zechce, bom chłopaczara, bla bla bla... Całe młode życie mama sączyła mi do uszu na maksa stereotypowy jad. Nawet teraz, wyrzuca mi, że przecież nie mogę zarabiać więcej niż mój mężczyzna, bo żaden związek tego nie przeżyje XD
Ciekawe, ilu z was by zostało programistami, gdybyście całe życie słyszeli, że się do tego nie nadajecie...? ;)

Tak, mnie mama cały czas odganiała od komputera. Co prawda nie kazała mi haftować, ale nie kazała robić nic konkretnego poza nazwaniem tego jako "coś pożytecznego". Czy dostałem po głowie za rozkręcenie sprzętu domowego? Oczywiście, dodatkowo usłyszałem długą tyradę, że jestem głupi i mam przestać robić coś na czym się nie znam. Podobnie było jak kupiłem farbę i chciałem odmalować swój pokój. Ojciec powiedział, że nie może na to patrzeć, zabrał mi pędzel i sam go pomalował, chociaż nie szło mi wcale źle jak na pierwszy raz. Dodatkowo we wczesnym dzieciństwie ze względu na moją urodę obce osoby często podchodziły do wózka w którym siedziałem i mówiły do mojej mamy: "ohh jaka ładna dziewczynka". Na domiar złego ściany w moim pokoju były różowe, a pacyfistyczni rodzice kupowali mi lalki i misie zamiast czołgów i samolotów, którymi chciałem się bawić. Społeczeństwo w rzeczy samej próbowało mi narzucić rolę dziewczynki. Pomimo wszystko hormony zrobiły swoje, a młodzieńcze lata spędziłem na ganianiu za dziewczynkami i ciąganiu ich za warkocze, sklejaniu czołgów i samolotów, majsterkowaniu i oczywiście poznawania komputera i informatyki.

1

Piszesz tutaj o sile fizycznej, a zastanawiałaś się z czego ona wynika? (...)

Mam wrażenie, że nie przeczytałeś dokładnie, albo się nie zrozumieliśmy... Przyznałam przecież, że są zawody, w których biologia ma znaczenie, np. ze względu na siłę. To co ty mi tłumaczysz tutaj? Może mi jeszcze wyjaśnij, jak działa cykl owulacyjny? :|
Jednocześnie twierdzę, że dotyczy to nielicznych zawodów. Twoja wypowiedź temu nie przeczy.

Pomimo wszystko hormony zrobiły swoje, a młodzieńcze lata spędziłem na ganianiu za dziewczynkami i ciąganiu ich za warkocze, sklejaniu czołgów i samolotów, majsterkowaniu i oczywiście poznawania komputera i informatyki.

A u mnie hormony mimo wszystko zrobiły swoje, co przejawia się w moim zainteresowaniu do informatyki. Oczywiście! XD
Serio...? Taka wg ciebie jest zależność...? :)

Bo wg mnie nie bardzo... Hormony zrobiły swoje, więc mam piersi, tycie zaczyna się u mnie od tyłka, cerę mam całkiem ładną.
Natomiast w komputerach grzebałam już mając ~10 lat, więc nie sądzę, by hormony miały na to jakiś wpływ. A przynajmniej nie te, które wymieniasz w swoim poście... A samo programowanie wybrałam na swą karierę nie dlatego, że rywalizacja/agresja/siła/umiejętność pracy w grupie/umiejętności lingwistyczne czy cokolwiek z tych zagadnień, a tylko i wyłącznie dlatego, że lubię rozwiązywać problemy.

1
aurel napisał(a):

Piszesz tutaj o sile fizycznej, a zastanawiałaś się z czego ona wynika? (...)

Jednocześnie twierdzę, że dotyczy to nielicznych zawodów.

Trochę ich jednak jest, bo w zasadzie pomimo postępującej automatyzacji pracy fizycznej nie brakuje i dlatego facetowi łatwiej znaleźć robotę nawet jak się na niczym nie zna.

Co do rodziców, to chyba zależy od tego jacy oni są, bo np. moja matka moich sióstr nawet gotować nie nauczyła (w końcu same się nauczyły, ale to inna sprawa), a jest raczej tradycjonalistką. W dzisiejszym świecie gdzie prawie każdy dzieciak ma komputer nie powiedziałbym, że rodzice odganiają dzieci od tego. Pewnie nawet nie wiedzą czy ktoś odpala facebukę czy też dokumentację w przeglądarce.

Swoją drogą denerwują mnie wszelkiego rodzaju dyskryminację wprowadzane (lub proponowane) z powodu tych genederowych bredni i innych feministycznych pierdół jak kiedyś głośne parytety w polityce. Czysty idiotyzm i tyle.

2
abrakadaber napisał(a):

Gender uznam za fakt wtedy, kiedy dwie osoby tej samej płci poczną i urodzą (nie oboje tylko jedno z nich) dziecko METODAMI NATURALNYMI. Koniec kropka.

A co to ma do tematu wątku?

Mówienie o nierozróżnialności płcie

A kto o tym mówi?


Jak zwykle - mieszanie pojęć i brak znajomości chociażby definicji omawianego zagadnienia. Zdecydujcie się, czy piszecie o gender, o homoseksualizmie, czy o dyskryminacji płciowej, bo się Wam wszystko zwyczajnie pierdzieli.

0

@aurel - Nie zaprzeczysz jednak temu, że większość kobiet nie wybiera typowo męskich zawodów oraz nie interesuje się komputerami. Dotyczy to nawet takich typowo laickich i postępowych krajów jak Szwecja czy Norwegia, gdzie ideologia gender jest obecna już od kilkudziesięciu lat. Dodatkowo taki wybór zawodów i zainteresowań jest obecny również w innych kulturach niż nasza i jest niezależny od szerokości geograficznej. Preferencje co do wyboru ról w grupie można również zauważyć u zwierząt, które nie posiadają kultury, a ich zachowania są ściśle zależne od biologii. Btw. robiłaś sobie kiedyś badania poziomu hormonów? Czytałem kiedyś artykuł na podstawie badań antropologów, z którego wynika, że kobiety obejmujące stanowiska managerskie i zdominowane przez mężczyzn zawody mają większą koncentrację androgenów niż gospodynie domowe. Naukowcy spierają się teraz czy jest to skutkiem czy przyczyną takiego wyboru ścieżki zawodowej.

3

Ja tylko dodam ze Gender to nie teoria, a fakt. W roznych kulturach mezczyzni i kobiety maja rozne role, wynikajace z kultury ktora ich otacza. Inaczej jest w Polsce, Danii, Iranie, inaczej w plemionach afrykanskich, czy amazonskich.

Sporne zawsze jest tylko, ktore elementy determinuje plec, a ktore kultura- to jest przyczyna kontrowersji

0
Sdfa napisał(a):

Ja tylko dodam ze Gender to nie teoria, a fakt. W roznych kulturach mezczyzni i kobiety maja rozne role, wynikajace z kultury ktora ich otacza. Inaczej jest w Polsce, Danii, Iranie, inaczej w plemionach afrykanskich, czy amazonskich.

Sporne zawsze jest tylko, ktore elementy determinuje plec, a ktore kultura- to jest przyczyna kontrowersji

Aha to bardzo ciekawe co piszesz. Mógłbyś rozwinąć tę myśl, może przytoczysz jakieś argumenty? Czy w puszczy amazońskiej na polowania mężczyźni i kobiety chodzą na zmianę, podobnie zamieniają się obowiązkami związanymi z opieką nad dzieckiem? Jakie są różnice w wybieraniu roli jaką pełnią mężczyźni i kobiety między kulturą papuasów, a Polską? Czy papuaski częściej wybierają męskie role niż Polki? Dlaczego w typowo laickich i postępowych krajach jak Norwegia i Szwecja, gdzie ideologia gender istnieje od lat ilość kobiet w zawodach typowo męskich nie przekracza 10% i odwrotnie?

7

@aurel - Nie zaprzeczysz jednak temu, że większość kobiet nie wybiera typowo męskich zawodów oraz nie interesuje się komputerami.

Ano, nie zaprzeczę, też to widzę :) Wystarczy podnieść głowę z nad monitora - kobiet mam open space'ie w sumie 3. Tak samo większość mężczyzn nie wybiera zawodów typowo kobiecych. Dlaczego? A nie wiem, socjologiem nie jestem ;) Mam tylko nadzieję, że nie dlatego, że byłoby to społecznie źle widziane... Szkoda własnego życia marnować z powodu uprzedzeń społeczeństwa ;)

Btw. robiłaś sobie kiedyś badania poziomu hormonów? Czytałem kiedyś artykuł na podstawie badań antropologów, z którego wynika, że kobiety obejmujące stanowiska managerskie i zdominowane przez mężczyzn zawody mają większą koncentrację androgenów niż gospodynie domowe.

Tja, robiłam, jak każda kobieta, która chce stosować antykoncepcję hormonalną. Normalne mam hormony...
Zresztą... Drażni mnie takie dwubiegunowe patrzenie... Albo gospodyni domowa, albo menedżer! Albo kobieco, albo męsko! A ja jestem programistą, ale gotuję, robię przetwory, szydełkuję i uprawiam mikro-ogródek na balkonie. Pracuję w typowo męskim zawodzie, ale jestem definitywnie kobietą... Nie "mężczyzną uwięzionym w ciele kobiety", nie "kobietą z upośledzoną gospodarką hormonalną", nie "kobietą udającą mężczyznę". Po prostu kobietą. Której tak się złożyło, że lubi programować.

IMHO każdy z nas ma w sobie cechy, które można by określić jako męskie, i cechy, które można by określić jako kobiecie. Każdy z nas jest jakąś mieszanką tych cech o najróżniejszych proporcjach, przy czym mężczyzna może mieć dużo cech kobiecych i jednocześnie być męski (bo bycie męskim akurat nie ma nic wspólnego z wysokim poziomem testosteronu... IMHO).

1

Są na pewno powody, dla których w pewnych zawodach jest przewaga kobiet, a w innych mężczyzn.
Ale to nie znaczy, że te powody są znane i w pełni rozumiane. To nie znaczy również, że gdy siłą zaprowadzimy „równość”, to będzie lepiej.
Bo dlaczego równość, rozumiana jako 50:50 płci w danym zawodzie, to jest lepiej?
Lepiej dla kogo?

Jestem przeciwny dyskryminacji płciowej, rasowej czy religijnej w dostępie do zawodu (choć jestem skłonny uznać istnienie mocno uzasadnionych przypadków¹), ale nawoływanie do „równości” jest taką dyskryminacją.
Na przykład, jeśli 90% (załóżmy) posłów to mężczyźni, to próby narzucenia że ma być ich tylko 50% są właśnie dyskryminacją.

¹) mocno uzasadnionym przypadkiem jest np. niezatrudnianie Murzyna do filmu w roli Bolesława Chrobrego.

0
aurel napisał(a):

IMHO każdy z nas ma w sobie cechy, które można by określić jako męskie, i cechy, które można by określić jako kobiecie. Każdy z nas jest jakąś mieszanką tych cech o najróżniejszych proporcjach, przy czym mężczyzna może mieć dużo cech kobiecych i jednocześnie być męski (bo bycie męskim akurat nie ma nic wspólnego z wysokim poziomem testosteronu... IMHO).

Ty lewacka genderystko! Pewno jeszcze chcesz, aby wszystkie fabryki były państwowe! A Korea Północna to Twój ulubiony kraj!

0
aurel napisał(a):

IMHO każdy z nas ma w sobie cechy, które można by określić jako męskie, i cechy, które można by określić jako kobiecie. Każdy z nas jest jakąś mieszanką tych cech o najróżniejszych proporcjach, przy czym mężczyzna może mieć dużo cech kobiecych i jednocześnie być męski (bo bycie męskim akurat nie ma nic wspólnego z wysokim poziomem testosteronu... IMHO).

LOL kobieta, która definiuje męskość :D

Cechy kobiece u mężczyzn to wynik wpływu kultury i społeczeństwa oraz obecnego stylu życia. Fast foody i brak ruchu zaburzają gospodarkę hormonalną, a mężczyźni stają się co raz bardziej kobiecy, niektórym nawet rosną piersi, ponieważ tkanka tłuszczowa sprzyja procesowi aromatazy, czyli zamiany androgenów w estrogeny. To nie jest normalne w społeczeństwach pierwotnych. Ponadto pisałem o wpływie kultury i społeczeństwa, od mężczyzn oczekuje się obecnie, że będą empatyczni, uczuciowi, wprowadza się w tym celu nawet urlop tacierzyński. Niestety mężczyźni, którzy poddają się tym wpływom społeczeństwa często nie czują się dobrze sami ze sobą na dłuższą metę, mają problemy i poszukują swojej tożsamości, ponieważ jedyny wzór męskości jaki otrzymali pochodził... od kobiet - np. matek czy z mediów - np. hollywoodzkie filmy romantyczne. Stąd ostatnio często pojawia się w mediach temat tzw. "kryzysu męskości".

2

Cechy kobiece u mężczyzn to wynik wpływu kultury i społeczeństwa oraz obecnego stylu życia.

Chcesz powiedzieć, że taka np. empatia, komunikatywność, opiekuńczość - naturalnie u mężczyzn nie występują? :D

0
aurel napisał(a):

Cechy kobiece u mężczyzn to wynik wpływu kultury i społeczeństwa oraz obecnego stylu życia.

Chcesz powiedzieć, że taka np. empatia, komunikatywność, opiekuńczość - naturalnie u mężczyzn nie występują? :D

http://www.autismresearchcentre.com/project_15_foetaltst

We have conducted studies of typical individual differences and found that foetal testosterone is inversely associated with social development, language development, and empathy;

1
Adam Borowski napisał(a):

@aurel - Nie zaprzeczysz jednak temu, że większość kobiet nie wybiera typowo męskich zawodów oraz nie interesuje się komputerami.

Nie można też zaprzeczyć, że te lepsze informatyczki zazwyczaj są obdarzone naturalną brzydotą. To też ma wpływ na ich wybór IT - ograniczona ilość mężczyzn odciąga je od nauki, chcą udowodnić innym, że brak urody nadrabiają inteligencją, żyją w przeświadczeniu, że swoją urodą nie przyciągną bogatego, przystojnego męża, więc same na siebie będą musiały zarabiać. Mają dużą motywację do działania.

1

Kobiet w IT jest za mało by wyciągać wiarygodne wnioski.

W każdym razie, atrakcyjne i rozchwytywane kobiety często wyżej srają niż dupę mają, a co za tym idzie takie osobniczki raczej nie miałyby cierpliwości do siedzenia przed kompem w skupieniu całymi godzinami.

Facet samą urodą daleko nie zajedzie (no chyba, że ma do tego niezły bajer), więc motywacja do zarabiania i tak jest mimo wyglądu.

0
Wibowit napisał(a):

Kobiet w IT jest za mało by wyciągać wiarygodne wnioski.

Coś w tym jest :D
user image

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1