Witam, czy wypada negocjować stawkę na rozmowie o swoją pierwszą pracę? Załóżmy, że widełki są 4000zł-7000zł netto. Zastanawiam się, czy jak powiedzą, że 4000zł, to czy nie zapytać, czy to jest ostateczna stawka. Jeżeli spytają, ile bym chciał w takim razie zarobiać, to powiedziałbym, że kwota 5000zł na ten moment by mnie zadowoliła. Co o tym sądzicie?
Pijany Orzeł napisał(a):
Witam, czy wypada negocjować stawkę na rozmowie o swoją pierwszą pracę? Załóżmy, że widełki są 4000zł-7000zł netto. Zastanawiam się, czy jak powiedzą, że 4000zł, to czy nie zapytać, czy to jest ostateczna stawka. Jeżeli spytają, ile bym chciał w takim razie zarobiać, to powiedziałbym, że kwota 5000zł na ten moment by mnie zadowoliła. Co o tym sądzicie?
Skoro widełki są do 7000 to jak powiedzą ci 4000, odpowiedz "Słabo, widzę że widełki są 7000 więc wolałbym 7000, dlaczego nie chcecie mi dać 7000?"
Stawiaj ich w głupiej sytuacji a nie siebie. Na tym polegają negocjacje. Tylko z niezwykła uprzejmością!! Nie możesz ich obrazić, bo uznają że jesteś "cwaniaczek" i odwalą.
Chcesz w 1 pracy zarabiać 5000 zł? To musisz mieć albo super skille albo wydumane ego albo podajesz nieprawdziwe widełki.
scibi92 napisał(a):
Chcesz w 1 pracy zarabiać 5000 zł? To musisz mieć albo super skille albo wydumane ego albo podajesz nieprawdziwe widełki.
Czemu? Mało ciekawe korpo w Krakowie (np Sabre) czasami wychodzą z takimi stawkami. W mniejszych firmach które robią projekty na zachód można dostać więcej, ale tutaj faktycznie trzeba umieć się sprzedać.
to wszystko zależy od dźwigni, na dźwignię składają się twoje skille, również miękkie, pozycja na rynku, ilość propozycji, jeśli masz solidne argumenty to stać ciebie na mówienie co myślisz, a myślisz o tych 7000 netto, tak więc sam pomyśl czy stać ciebie na powiedzenie tych 7000 netto, czy ciebie nie stać bro :)