Matka mnie wygoniła na zajęcia pozalekcyjne, bo stwierdziła, że za dużo czasu spędzam w domu - ale była na tyle miła, że wybrała coś związanego z komputerami, skoro lubiłem ogólnie pojętą technikę. Okazało się, że kodzenie to całkiem to przyjemne zajęcie i bardzo fajno jest, po przelaniu swojego mentalnego rozwolnienia na klawiaturę, zobaczyć jak coś działa. Uczyłem się, bo miałem dużo pomysłów, ale mało wiedzy, więc trzeba było albo odpuścić, albo wejść w cykl nie umiem -> szukam -> robię -> jakoś działa -> ulepszam -> jest ok -> kolejny element.