Skończyłem informatykę, mam tytuł inżyniera. Kilka miesięcy stażo-pracy (w papierach staż, w realiach zdecydowanie głęboka woda), teraz udało mi się dostać na stanowisko juniorskie jako Android developer w Warszawie. Pełen etat, umowa o pracę, 4k brutto/miesiąc. Na początku trzy miesiące okresu próbnego. Fajna, profesjonalna firma, przyjemni ludzie, ciekawy projekt dostałem.
Z tego co porównałem z innymi ofertami, z internetem, ze znajomymi - trafiłem bardzo dobrze. I żeby nie było, że jestem niewdzięczny czy rozpieszczony - naprawdę jestem ucieszony z tego obrotu spraw.
Lubię jednak mieć jakiś cel do którego dążę. Na studiach każdy egzamin zaliczałem z myślą "dobra, kiedyś mi się to zwróci". Potem, gdy szukałem pracy, doskonale wiedziałem czego chcę (mobilne technologie to mój konik) - nie poddawałem się, gdy coś mi się nie udawało, ani nie dawałem się skusić na alternatywne, łatwiejsze, ale za to mniej przyszłościowe, prace.
Teraz jednak... nie wiem co dalej. Jestem trochę przerażony nowym środowiskiem i programowaniem "biznesowym". Ale gdy przestanę być żółtodziobem, zarzucę sobie nowy cel...
I teraz pytanie do was - bardziej doświadczonych - co mnie czeka dalej?
Po pierwsze, kiedy załapię się na następny próg zarobkowy?
Wydaje mi się, że pewien kamień milowy to "programista z rocznym doświadczeniem". Prawda to?
Czy "renegocjacja" umowy po trzech miesiącach okresu próbnego jest czymś normalnym? Czy mam dać sobie spokój i się nie wygłupiać?
Co proponujecie mi zrobić w kierunku "własnego rozwoju"? Na chwilę obecną, moją piętą Achillesową było doświadczenie zawodowe. No, ale te kiedyś w końcu zdobędę, nie? W końcu po to wstaję rano i idę do pracy... Studia magisterskie mam zamiar zrobić, ale muszę podreperować budżet życiowy, bo opłacanie życia przez rodziców niestety się skończyło.
Czy uważacie, że certyfikaty językowe to dobry pomysł? Znam angielski bardzo dobrze, na każdej rozmowie o pracę widziałem kątem oka jak wpisywano mi maksy. Ale jako takiego papieru nie posiadam.
Sporo pytań, wiem. Próbuję jednak ukształtować sobie obraz własnej przyszłości. Zdaję sobie, że żółtodziób taki jak ja, pytający o podwyżkę ledwie po rozpoczęciu pracy jest wręcz śmieszny, ale jak już powiedziałem - zależy mi na celu do osiągnięcia. W tej chwili nie wiem jak on jest i chcę go sobie z Waszą pomocą postawić.