Podzielam nieco zdanie Kaczora.
Jako pierwszy zaznaczyłem "Dlaczego nie.. co mam do stracenia.."
Programuję od jakiś 12 lat, od kilku zawodowo w celach zarobkowych. Znam dobrze kilka języków, po torsze kilkanaście.. ale męczy mnie to już. Z chęcią bym sobie pograł chwilę w GW w dżdżysty wieczór a w słoneczne południe skoczył na rower czy grill ze znajomymi.
Z jednej strony mnóstwo kontaktów typowo sieciowych, długa lista gg, intensywne uczestnictwo w kilku sporych forach, w tym na większości status admina/modera. Sporo powodów, by tego nie rzucać, sporo ludzi się przez to poznało..
Ale gdyby nagle mnie oświeciło.. obudziłbym się z umiejętnością i pasją do czegoś nie związanego z kompami, to z chęcią bym to wszystko rzucił. Komp zjadł mi połowę życia, rozwalił totalnie wzrok.. niestety, aby żyć, trza trzepać kasę, bo za darmo to w kartonie pod mostem.. Aby mieć szmal, to trza pracować.. Mogę wybrać kopanie rowów albo programowanie - bo tylko w tych zawodach coś umiem. Więc niejako nie mam wyboru. Muszę ślęczeć po nocach przed kompem, wpatrzony w jasny ekran.. niczym Lain :/ Bo przecież nie zacznę nagle malować obrazów albo uczyć historii.. bo po prostu tego nie umiem.
To niejako paradox. Bo chciałbym to rzucić, bo "co mam do stracenia" ale bez tego mogę myć gary w barze na rogu, więc raczej "nie wyobrażam sobie życia bez programowania". Gorzka ironia życia..