Mieszkania budowane wtrakcie pandemii

2

Jest już temat o zakupie mieszkania w 2021 roku ale nikt nie poruszył temtu jakości mieszkań budowanych w trakcie pandemii więc postanowiłem założyć nowy temat.
Czy myślicie, że mieszkania budowane w trakcie pandemii są lub będą gorsze od tych budowanych przed pandemią. Od kilku osób pracujący w budowlance słyszę, że tak jest. Buduje się, żeby tylko stało, jak za komuny, byle tylko odbiór techniczny przeszedł, który i tak za wiele nie sprawdza(wiele rzeczy wyjdzie później).
Co o tym myślicie i co wiecie na ten temat?

5

Trochę w tym prawdy. Sam wynajmowałem w stolicy 2 lata temu mieszkanie tuż po oddaniu do odbioru i wykończeniu i była taka masa niedoróbek że głowa mała. Ludziom na najwyższym piętrze zalewało sufit po mocniejszym deszczu.

U siebie rób jak u siebie, a u kogoś na od.......

https://www.facebook.com/ZarzadzaMy/photos/pcb.229811355421200/229806038755065/?type=3&theater

Tyle że to nie jest efektem pandemii jako takiej, tylko patologii na rynku nieruchomości.

Podaż nie nadąża za popytem, ludzie kupują dziurę w ziemii, to mają.

0

Ktoś ostatnio kupował? Jakie macie doświadczenia?

1

Też ostatnio kupowałem (część budowy naszła faktycznie na pandemie). Każde deweloperskie ma więcej lub mniej wad. Pytanie jak deweloper wywiązuje się z napraw.
Takie rzeczy jak zalewanie podczas deszczu na ostatnim piętrze - to chyba standard. Zawsze jak się kupuje pierwsze/ostatnie piętro to trzeba uwzględnić to, że bez dużego rabatu takiego mieszkania się nie bierze. Do tego dochodzą rzeczy, które wychodzą po czasie i warto mieć dewelopera, który szybko reaguje - np. przez ruchy budynku pojawiają się pęknięcia na tynku czy okna niepoprawnie chodzą bo budynek przesuwa się o milimetr i trzeba wyregulować.

Zastanawiam się jedynie jaka jest alternatywa poza własnym domkiem? Przecież aktualnie kupno ruiny do remontu się nie opłaca, po 1. jest dużo więcej roboty, syfu żeby to zaorać do zera, po 2. ściany, instalacje są stare/krzywe, po 3. wielkość klatki/brak windy dyskwalifikuje jakiekolwiek zamieszkanie jak masz dziecko (wózek)/jesteś starszą osobą. po 4. cenowo wychodzi moim zdaniem na to samo, bo nawet rynek wtórny się ceni.

2
froziu napisał(a):

Zastanawiam się jedynie jaka jest alternatywa poza własnym domkiem? Przecież aktualnie kupno ruiny do remontu się nie opłaca, po 1. jest dużo więcej roboty, syfu żeby to zaorać do zera, po 2. ściany, instalacje są stare/krzywe, po 3. wielkość klatki/brak windy dyskwalifikuje jakiekolwiek zamieszkanie jak masz dziecko (wózek)/jesteś starszą osobą. po 4. cenowo wychodzi moim zdaniem na to samo, bo nawet rynek wtórny się ceni.

Na temat ruiny do remontu mogę się wypowiedzieć bo sam takową nabyłem w tym roku i doprowadziłem do stanu zamieszkania. Mieszkania szukałem dosyć długo rozglądając się zna rynku wtórnym jak i deweloperskim. Ostatecznie zdecydowałem się na 60m (3pokoje+osobna kuchnia+ łazienka i przedpokój) mieszkanie w Krakowie w dzielnicy Krowodrza (była to dzielnica, którą rozważałem w pierwszej kolejności jako dobra lokalizacja pod ewentualny przyszłościowy wynajem dla studentów)
Decydując się na ruinę trzeba mieć świadomość, że remont i wykończenie nie potrwa 3-4tygodnie jak w przypadku deweloperki tylko co najmniej kilka miesięcy w zależności od wielkości ekipy remontowej i zakresu prac. W moim przypadku było to mieszkanie w stanie takim jak oddano go w latach 80 czyli przez 40lat nie było w nim nic zmieniane, do wymiany wszystkie instalacje (wodno-kanalizacyjne, elektryka dodatkowo usunięcie gazu), prostowanie ścian, przerobienie ścianek działowych, wylewki. Cenowo wyszło całkiem fajnie: cena zakupu + remont + wykończenie wraz z wyposażeniem agd w kuchni + robocizna wyszło taniej niż zakup samego mieszkania w stanie deweloperskim. Nie będę rozważał tutaj plusów i minusów starych mieszkań vs deweloperskich, ja się na takie zdecydowałem ze względu na stosunek cena/wielkość/lokalizacja.

1
froziu napisał(a):

Też ostatnio kupowałem (część budowy naszła faktycznie na pandemie). Każde deweloperskie ma więcej lub mniej wad. Pytanie jak deweloper wywiązuje się z napraw.

Takie rzeczy jak zalewanie podczas deszczu na ostatnim piętrze - to chyba standard.

A w jakim mieście/u jakiego dewelopera to standard? Bo mieszkam na ostatnim piętrze od 5 lat i widzę, że mnie oszukali nawet na standardzie.
A mieszkania nie na ostatnim piętrze nie ma sensu kupować, no chyba, że chce się skończyć jak Andrzej:

Zawsze jak się kupuje pierwsze/ostatnie piętro to trzeba uwzględnić to, że bez dużego rabatu takiego mieszkania się nie bierze. Do tego dochodzą rzeczy, które wychodzą po czasie i warto mieć dewelopera, który szybko reaguje - np. przez ruchy budynku pojawiają się pęknięcia na tynku czy okna niepoprawnie chodzą bo budynek przesuwa się o milimetr i trzeba wyregulować.

To i tak bez większego znaczenia, bo jak developer sprzeda wszystkie lokale, to rozwiązuje spółkę celową i już nie ma komu świadczyć gwarancji.

0

To i tak bez większego znaczenia, bo jak developer sprzeda wszystkie lokale, to rozwiązuje spółkę celową i już nie ma komu świadczyć gwarancji.

W jakim mieście/u jakiego dewelopera to bez znaczenia? Bo mieszkam u siebie rok, inni 10 lat i chyba nas na tym deweloper oszukał..

0

A co za różnica przed, czy po... Od kilku lat to taki sam sh... z masą niedoróbek. Już mieszkania z wielkiej płyty są lepsze pod tym względem.

4
froziu napisał(a):

W jakim mieście/u jakiego dewelopera to bez znaczenia?

I przez 10 lat naprawiają wady, mimo że prawnie wymagana gwarancja to 5 lat? Brzmi jak niesamowite szczęście w życiu.

Bo mieszkam u siebie rok, inni 10 lat i chyba nas na tym deweloper oszukał..

W każdym, to powszechna praktyka. Spółka celowa jest powoływana na czas jednej inwestycji, potem jest likwidowana. Wielu deweloperów działa w ten sposób, być może nie wszyscy. Sugeruję poczytać i się doedukować, np. tu: https://www.domiporta.pl/poradnik/7,126867,20619357,kupujesz-mieszkanie-od-dewelopera-zapytaj-kto-usunie-usterki.html
(Ironia działa lepiej wtedy, gdy ma się pojęcie na temat tego, o czym się pisze. :P)

0

@froziu
Co jest złego w pierwszym(parter) i ostatnim piętrze?

1
cpp_beginer napisał(a):

@froziu

Co jest złego w pierwszym(parter) i ostatnim piętrze?

  • Parter - wilgoć/zimno od piwnicy i lukający sąsiedzi
  • Ostatnie piętro - za ciepło jak słońce przygrzeje i czasem cieknący dach
2
cpp_beginer napisał(a):

@froziu

Co jest złego w pierwszym(parter) i ostatnim piętrze?

Parter a zwłaszcza niski (a obecnie to w zasadzie tylko takie się buduje) moim zdaniem jest mocno niekomfortowy ze względu na przechodniów patrzących w okna ale jeśli okna są oddalone od chodnika a jeszcze lepiej jak jest ogródek, który można zaaranżować w taki sposób żeby zapewnić sobie odrobinę prywatności to wtedy parter jest akceptowalny.

Ostatnie piętro tutaj moim zdaniem jest mocno wyolbrzymiane bo w dobie gdzie klimatyzacja to nie jest jakiś mega wysoki koszt zwłaszcza przy pensji programisty to upał i gorąc nie jest jakiś mocno uciążliwy a niebywałą zaletą jest to, że nie mamy nad sobą sąsiada tupającego co bywa czasami mocno niekomfortowe zwłaszcza jak nad nami mieszkają dzieci, które skaczą i biegają.

0

@cpp_beginer:
Dodam do postu powyższego
Parter - u nas przez jedno mieszkanie wszyscy wchodzili do reszty budynku, podobnie jak budowlańcy i nawet w momencie jak wstawili im framugi okien, do dziś z tego co wiem im ich nie wymienili i bujają się z gwarancją. Do tego jak wyżej - jest większa szansa, że będzie zimno przez klatkę/garaż przez tych którzy nie zamykają bramy/drzwi do bloku. Do tego słyszysz wszystkich ludzi wchodzących do klatki mijających Twoje drzwi.
U nas na samym dole ludzie mają ogródek i przez 3 miesiące jakaś babeczka wywieszała kartki na rzucających jej pety ludzi. Pierdoły, ale są to elementy mogące irytować i różnią się od pięter wyższych.
Ostatnie piętro - j.w. głównie rozchodzi się o sporą szansę (somekind mówi, że to bullshit) na cieknący dach. To jest poprawiane i po kłopocie, ale po prostu warto to zaznaczyć jako potencjalny minus. Mimo wszystko na plus dużo lepsze widoki z okna.

1

To nie jest kwestia pandemii. To jest problem całego "nowoczesnego" budownictwa. Deweloperzy budują z najtańszych materiałów, zatrudniając najtańszych (czyli często kiepskich) fachowców i nie przejmują się za bardzo sztuką budowlaną (jest takie pojęcie prawne, jak sztuka budowlana).
Bardzo trudno jest rościć cokolwiek u dewelopera, nawet gdy defekty widać od razu i są ewidentne, bo taki deweloper dalej potrafi negować. No i przecież nie każdy pracuje z budowlance, by się na tym znać.
Dodatkowo niestety duża część błędów (a zwłaszcza te grubsze) wychodzą dopiero po jakimś czasie liczonym w miesiącach, a nawet latach. Często trzeba "poczekać" na inną porę roku, żeby zmieniły się warunki atmosferyczne i część rzeczy wyszła.
Ewentualne "naprawy", które są wykonywane, bardzo często polegają na zakryciu wady, a nie jej naprawieniu (gdzie naprawienie wady jest czasami skrajnie nieopłacalne =P). Taka wada potem wychodzi z powrotem.

Czemu? Bo tak jest taniej. Deweloper więcej zarobi partacząc, a potem tylko przykrywając ewentualne błędy, które uda się klientom wywalczyć. Nie każdy ma wiedzę, czas i środki, żeby walczyć z deweloperem.

Oczywiście to nie znaczy, że wszystkie mieszkania nie nadają się do niczego. Przecież deweloper nie partaczy celowo. Po prostu szansa, na trafienie mieszkania, które nie ma istotnych wad jest mała.

Odnosząc się do tematu ostatniego piętra, obawiam się @somekind , że nie masz racji. Stwierdzenie, że jeżeli spieprzył coś tak banalnego jak dach niestety pokazuje twój brak wiedzy.
Wszystkie połączenia są trudne. Ściana-balkon, ściana-fundament, ściana-okno jak i również ściana-dach są elementami skomplikowanymi. Dodatkowo, nie mówimy tu o dachach skośnych stosowanych w budownictwie jednorodzinnym, tylko o dachach płaskich.
A te same z siebie są szalenie skomplikowane i bardzo łatwo zrobić je źle. Ponadto te błędy często są nienaprawialne, bo jedyne co można zrobić to odkrywkę. Próby naprawienia od zewnątrz z reguły przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Do tego dodaj narzut na połączenie ze ścianą, oraz narzut na fakt, że połączenie jest w trzech płaszczyznach (róg, wszystko co złe najpierw wychodzi w rogach)

0
Exmotion napisał(a):

Parter a zwłaszcza niski (a obecnie to w zasadzie tylko takie się buduje) moim zdaniem jest mocno niekomfortowy ze względu na przechodniów patrzących w okna ale jeśli okna są oddalone od chodnika a jeszcze lepiej jak jest ogródek, który można zaaranżować w taki sposób żeby zapewnić sobie odrobinę prywatności to wtedy parter jest akceptowalny.

Widziałem ostatnio takie osiedle, ludzie na parterze mają tarasy/ogródki z bezpośrednimi wyjściami na chodnik. De facto każdy z zewnątrz sobie może wejść i z takiego ogródka skorzystać.

Najlepsze są te 3m2 trawnika. I koniecznie kosiarka spalinowa do koszenia. :D

U mnie ludzie na parterze mają takie ogródki, niektórzy 3m2, ale pode mną to nawet 20m2. Zastanawiałem się nawet, czy jakiejś owcy nie kupić, za dnia bym ją trzymał na balkonie, a na noc spuszczał na bloczku do sąsiadów na wypas.

froziu napisał(a):

Ostatnie piętro - j.w. głównie rozchodzi się o sporą szansę (somekind mówi, że to bullshit) na cieknący dach.

Nie tyle bullshit, co nie uważam, że jest na to "spora szansa". Na pewno jakaś jest, ale trzeba by mieć jakieś statystyki na ten temat. Myślę, że jest 1000 razy większa szansa na cieknącą instalację wodną/kanalizacyjną/CO.

Trzeba też pamiętać, że ewentualnie cieknący dach to nie jest problem tylko osoby z ostatniego piętra, bo pękające na mrozie nasiąknięte mury mogą szybko stać się problemem także na niższych kondygnacjach. Dlatego jeśli deweloper jest znany z takich fakapów, to ja bym nie kupował u niego żadnego mieszkania na żadnym piętrze.

Tyvrel napisał(a):

Wszystkie połączenia są trudne. Ściana-balkon, ściana-fundament, ściana-okno jak i również ściana-dach są elementami skomplikowanymi. Dodatkowo, nie mówimy tu o dachach skośnych stosowanych w budownictwie jednorodzinnym, tylko o dachach płaskich.

No właśnie - jeśli deweloper (czy raczej wykonawca) spieprzył coś tak banalnego jak dach płaski, to bardzo źle o nim świadczy, i jest to wskaźnik, że fakapów może być więcej. Taki dach robi się z prefabrykowanych płyt żelbetowych, które następnie zalewa się betonem (czyli tu się nie różni od każdego innego stropu), a następnie pokrywa izolacją i gresem. To jest prostsze niż np. jakakolwiek instalacja wodna czy elektryczna, i naprawdę trzeba się postarać, żeby się nie udało. Gdyby to był jakiś skomplikowany ciesielsko dach drewniany w budynku z mansardami i lukarnami, to mógłbym nieszczelności zrozumieć. Ale nie w płaskim, betonowym stropodachu.

0

Dodam jedną strasznie wkurwiająco rzecz w nowych osiedlach a mianowicie nie otwierające się częściowo okna najgorsze co widzialem juz na paru osiedlach to:

A weź teraz przewidź to. Często na pytanie jakie będą okna jedynie co mozesz dostać, że trzyszybowe zgodnie z prawem xD.

4
somekind napisał(a):

No właśnie - jeśli deweloper (czy raczej wykonawca) spieprzył coś tak banalnego jak dach płaski, to bardzo źle o nim świadczy, i jest to wskaźnik, że fakapów może być więcej. Taki dach robi się z prefabrykowanych płyt żelbetowych, które następnie zalewa się betonem (czyli tu się nie różni od każdego innego stropu), a następnie pokrywa izolacją i gresem. To jest prostsze niż np. jakakolwiek instalacja wodna czy elektryczna, i naprawdę trzeba się postarać, żeby się nie udało. Gdyby to był jakiś skomplikowany ciesielsko dach drewniany w budynku z mansardami i lukarnami, to mógłbym nieszczelności zrozumieć. Ale nie w płaskim, betonowym stropodachu.

@somekind
Eh. Faktycznie, jeśli myślisz o samej konstrukcji stropodachu, to owszem jest to proste, a staje się jeszcze prostsze jak stosujesz prefabrykaty. No, może w przypadku prefabrykatów, wbrew temu co twierdzą producenci, wcisnąć to zbrojenie rozdzielcze to dramat i katorga. No to nigdy to siebie nie pasuje, a jeszcze weź operuj ciężkim niewygodnym prętem na dużym ramieniu. No ale nawet jak wykonawaca oleje zbrojenie rozdzielcze, to strop po prostu będzie klawiszował. Ojej.
Teoretycznie w przypadku stropu lanego masz większe pole do popisu. No ale z drugiej strony jak nie zrobisz otuliny, to ojej zbrojenie które wyjdzie zaszpachlujesz. Jak nie zatrzesz betonu, odparzy ci wierzchnią warstwę i odsłoni zbrojenie górne i ono skoroduje, to ojej, ale górne i tak jest pro-forma bo to dolne zapewnia nośność. Jak będziesz lał beton z wysokości i się rozwarstwi, to ojej zaszpachlujesz raki, bo strop jest za cienki, żeby mógł się porządnie rozwarstwić.
Oczywiście wyżej wymienione błędy wpływają negawywnie na nośność, no i strop ugnie się troche bardziej, pojawią się zarysowania na nim i elementach przyległych, no ale po kilku latach, gdy budynek już wykona wszystkie ruchy, to zaszpachlujesz i po kłopocie. Jakoś nie wyobrażam sobie katastrofy budowalnej stropu powstałej w wyniku "zwykłych" błędów wykonawczych.

Błędy o których mówiłem, które powstają przy stropodach są bardziej natury użytkowej. Generalnie można je podzielić na trzy grupy: termiczne, wodoszczelne i stojące na styku dwóch poprzednich, nazwijmy je, eee... biologiczne (chodzi o grzyba =P).

Jeśli chodzi o termikę takiego stropodachu, to generalnie brzmi łatwo, ot kładziesz płaskie elementy na płaskiej powierzchni.Tylko, że no po dachu bloku się chodzi, więc potrzebujesz albo twardszej izolacji (czyli droższej) po której da się chodzić, albo ustawiać żeberka co jakiś czas - a każde takie żeberko to mostek termiczny przez który dosłownie wywiewa ci ciepło z budynku. Do tego dochodzą detale połączeń ze ścianą, gdzie w jakiś sposób musisz wyeliminować ewentualne mostki cieplne, co już na etapie projektu nie jest łatwe. Niby najlepiej po prostu obłożyć całą ściankę kolankową ociepleniem, ale nie zawsze jest to możliwe jeśli mamy jakieś dziwne formy architektoniczne.
Albo można po prostu olać sprawę, zaoszczędzić kupę kasy na materiale i robociźnie i niech wieje =D Nikt normalny tego nie wyłapie, bo musiałbyś chodzić z kamerą termowizyjną i to jeszcze podczas mrozu, bo w lecie nic ci nie wyjdzie. A jak już wyłapie to ojej i tak nic z tym nie zrobią już.

Kwestia wody jest nieco trudniejsza, żeby nie powiedzieć, że najtrudniejsza. Generalnie nie możesz dopuścić do zamoczenia izolacji termicznej, bo ta traci wszelkie właściwości izolacyjne. Oczywiście, że są materiały, które mogą być mokre, które są stosowane w dachach zielonych, no ale są turbo drogie. W tym celu na izolację kładzie się warstwę wodoszczelną i tu zaczynają się schody, bo zrobienie tego w sposób ciągły jest szalenie trudne. Folia jest mało trwała na uszkodzenia mechaniczna, zwłaszcza jak po niej chodzisz w podkutych buciorach. Musisz ją jakoś przymocować, a jak ją przybijesz to robisz piękne korytarze dla wody. Arkusze folii musisz jakoś połączyć, no i nie na zakład, bo przecież woda i tak spenetruje. Dużo trwalszą i oczywiście droższą formą izolacji wodoszczelnej jest stara dobra papa, ale prawidłowe zgrzanie papy wcale nie jest takie łatwe. Nawet doświadczonym papiarzom zdarzają się jednostkowe miejsca, gdzie ona się odparzy, a to już czasami wystarczy wodzie by zalała wełnę. No i papy nie zgrzejesz do izolacji, musisz się wykosztować na warstwę chudego betonu nad nią.
Potem trzeba tylko sobie poradzić z detalami, czyli jakimiś kominami, odpowietrznikami i innymi dziwnymi urządzeniami, wokół których też musisz uszczelnić. Do tego dochodzi nietrywialny problem połączenia ze ścianą, gdzie trzeba przeprowadzić folię tak, żeby było szczelnie i dodatkowo nie stworzyć mostka o którym pisałem wcześniej.
Oprócz tego dochodzi ci warstwa paroizolacji pod izolacją termiczną, którą rządzą się analogiczne problemy. No i musisz jakoś połączyć izolację ciężką z paroizolacją.
Teraz nawet jeśli zrobisz wszystko dobrze, to ruchy budynku i tak mogą ci rozszczelnić izolację.
Ogarnięty robotnik oczywiście ma na to wszystko swoje patenty i sposoby i umie to zrobić tak, żeby było dobrze, ale daleko temu problemowi do "banalności" i zwykły "łazior" nie zrobi tego dobrze.

Na styku tych dwóch problemów leży trzeci - czyli grzyb. Generalnie problem jest taki, że w ciepłym powietrzu rozpuści ci się więcej wody, niż w zimnym powietrzu. Czyli przy zeru stopniach w powietrzu będziesz miał X litrów wody przy wilgotności 40%, a przy dwudziestu stopniach będziesz miał 3X litrów wody przy tej samej wilgotności (40%) - temu powstaje rosa. W przegrodzie masz izolację termiczną, która powoduje gwałtowy spadek (lub wzrost w zależności od której strony patrzysz) temperatury - na dwudziestu centymetrach nagle masz dwudziestukilkustopniowy gradient temperatury. Źle zaprojektowana przegroda sprawia, że woda ci się skrapla w izolacji, co powoduje grzyba.
W przypadku stropów masz z definicji zły układ izolacja-folia, który sprzyja rozwojowi grzybów, więc ewentualne błędy wykonawcze mocno zwiększają ryzyko pojawienia się grzyba.

Podsumowywując - żeby dobrze zrobić stropodach potrzebujesz lepszych jakościowo lub/i technologicznie materiałów, oraz lepiej wykwalifikowanej kadry niż w przypadku innych elementów konstrukcyjnych. Jako, że deweloper oszczędza na jednym i na drugim to stropodach jest jednym z gównych elementów narażonych na błędy.
Akurat grzyb w narożach jest bardzo częstą wadą zgłaszaną deweloperowi, a jego obecność wprost świadczy o nieprawidłowo wykonanym stropie. Mam nadzieję, że trochę to wyjaśniło i nie będziesz pisał więcej głupot =)

0

Kilka miesięcy temu miałem też miałem zagwozdkę z wyborem nowego lokum. Mieszkania, jakaś masakra, ceny z kosmosu, jakość słaba, dookoła i tak sąsiedzi, słychać ich pierdzenie. Szeregowce trochę lepiej ale cena iście kosmiczna za to co oferują. Potem oglądaliśmy bliźniaki, całkiem spoko. Od developera lepiej unikać bo nawet na gołe oko widać że budowane byle szybciej i wciskane gdzie się da.
Ale bliźniak to praktycznie cena domu, więc kupiliśmy kilkuletni dom wolnostojący. I jest git.

0
Tyvrel napisał(a):

Podsumowywując - żeby dobrze zrobić stropodach potrzebujesz lepszych jakościowo lub/i technologicznie materiałów, oraz lepiej wykwalifikowanej kadry niż w przypadku innych elementów konstrukcyjnych. Jako, że deweloper oszczędza na jednym i na drugim to stropodach jest jednym z gównych elementów narażonych na błędy.
Akurat grzyb w narożach jest bardzo częstą wadą zgłaszaną deweloperowi, a jego obecność wprost świadczy o nieprawidłowo wykonanym stropie. Mam nadzieję, że trochę to wyjaśniło i nie będziesz pisał więcej głupot =)

@Tyvrel: jak pisałem, wylanie betonu na płaską powierzchnię i pokrycie go papą jest banalne w porównaniu z chociażby zrobieniem drewnianego łamanego dachu, pokrytego deskami, w którym masz więcej zagięć, skosów i kątów, których szczelne obrobienie jest zwyczajnie bardziej skomplikowane, a do tego dochodzi chociażby ryzyko, że mocowanie pokrycia (np. blachy) przebije deskowanie. Lanie betonu jest najprostszą czynnością na budowie, bo nawet murując trzeba przynajmniej udawać, że trzyma się pion, nie wspominając już o jakichkolwiek instalacjach, które wymagają specjalistycznej wiedzy oraz precyzji, bo wystarczy chociażby nieprawidłowo połączyć rury i spowodować wyciek w podłodze, który może być trudnym do znalezienia problemem dla wielu mieszkań.

Jeżeli wiedziałbym, że deweloper pieprzy masowo płaskie dachy na swoich blokach, to na pewno niczego bym od niego nie kupił. Ale Ty oczywiście możesz świadomie kupować u znanego z fuszerek dewelopera i znaleźć bardzo dużo technicznych uzasadnień rozgrzeszających to spieprzenie, mnie nic do tego.

Za to chętnie bym zobaczył jakieś statystyki udowadniające to hurtowe lanie się wody z dachu w nowych blokach, bo naprawdę osobiście się z czymś takim nie spotkałem ani nie słyszałem, a o wielu innych rodzajach niedoróbek jakoś tak.

1
Tyvrel napisał(a):

Wszystkie połączenia są trudne. Ściana-balkon, ściana-fundament, ściana-okno jak i również ściana-dach są elementami skomplikowanymi. Dodatkowo, nie mówimy tu o dachach skośnych stosowanych w budownictwie jednorodzinnym, tylko o dachach płaskich.
A te same z siebie są szalenie skomplikowane i bardzo łatwo zrobić je źle. Ponadto te błędy często są nienaprawialne, bo jedyne co można zrobić to odkrywkę. Próby naprawienia od zewnątrz z reguły przynoszą więcej szkody niż pożytku.

Dach płaski można przykryć dachem spadzistym :-)

4

Ostatnio wyskoczyła mi reklama jakiegoś nieznanego mi dewelopera, i z tego powodu postanowiłem zapoznać się z jego ofertą. I to co ujrzałem, jest wprost cudowne.

Na początek mieszkanie blisko 100m2:

screenshot-20210817010049.png

Nie wiem jak Wam, ale 100m2 to mi wydaje się całkiem spory metraż, w którym wszystko powinno się zmieścić. Teraz mam 77m2, ale gdybym miał 100m2, to miałbym pewnie kwadratowe pokoje, oddzielne gabinety dla siebie i swojej lubej, no i przede wszystkim brak konieczności nocowania gości w dużym pokoju.

Twórcy tego mieszkania poszli jednak w inną stronę, tutaj kuchnia co prawda została wciśnięta pod schody, ale za to zmywarka się nie otwiera do końca, więc naczynia trzeba będzie wrzucać przez ledwo otwarte drzwi. Co czyni to mieszkanie idealnym dla @superdurszlak bo durszlaki i tak się nie tłuką.

Bohater nr dwa, 3 pokoje na 53m2.

screenshot-20210817011944.png

Tak chamsko wmontowanej kuchni jeszcze nigdzie nie widziałem. W centrum mieszkania, nie tylko bez własnego okna, ale i godności. Nawet na wizualizacji to wygląda jak kiepski fotomontaż.

Kolejne, tylko dwa pokoje na 38m2:

screenshot-20210817012228.png

Może i salon z aneksem ma tylko 17m2, ale za to korytarz prawie 5! No o i te skosy w łazience oraz sypialni zapewnią wiele godzin zabawy z próbami zaaranżowania tej przestrzeni.

Mieszkanie 4 to po prostu majstersztyk:

screenshot-20210817012505.png

122m2 i tylko 4 pokoje, WC prawie wielkości łazienki, wszystko tak rozmieszczone aby nie dało się niczego z tym zrobić. Właściwie jedyna zaleta tego mieszkania to 25m2 korytarza. Można się potem chwalić, że ma się większy korytarz niż @Burdzi0 mieszkanie.

No i na koniec

screenshot-20210817012845.png

89m2 i aż 5 pokojów oraz łazienka chamsko wycięta z dwóch z nich.

Kto to kurde projektuje? Ktoś w ogóle, czy to tak samo wychodzi?

0
cpp_beginer napisał(a):

@froziu

Co jest złego w pierwszym(parter) i ostatnim piętrze?

pierwsze: powódź, koty sąsiadów, ciemno (bo gęsto bloki i wysokie), ostatnie: gorąco latem, zimno zimą, wysoko więc trzeba zapieprzać po schodach (dla ludzi starszych albo z problemami ruchowymi jest to bariera)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1