Jak się zapatrujecie jeśli chodzi o ryzyko zakażeniem?
SW wydają mi się bardziej ryzykowne ale jednak to siłownie mają lockdown.
Jako człowiek, który w ostatnich kilku latach do żadnego z takich miejsc nie chodził, ale obu w życiu próbował, wypowiem się.
W roku koronawirusowej histerii pewnie bym tak nie postąpił, natomiast w ogólności: czując się nie do końca dobrze, mógłbym się wybrać na siłownię - parę razy podniósł bym sobie sztangę, a większość czasu - przegadał. Na sport walki w takim stanie bym nie poszedł. Czyli prędzej mógłbym kogoś zarazić na siłowni, zakładając że - co jest bardzo prawdopodobne - łatwiej kogoś zarazić mając początkowe/końcowe objawy choroby, niż ich nie mając.
Od czasu lockdawnu nie ćwiczę. Odwala mi, zaburzył się totalnie mój harmonogram tygodnia, czuję zmiany hormonalne i chyba mam podwójną jesienna depreche :D
Czy tylko na mnie tak to dziala?
W sporcie chodzi głównie o dwie rzeczy, czasem trzy. Pierwsza to ogólnie ruch, druga - kontakty towarzyskie, trzecia - występująca u mniejszości - nadzieja na znaczące osiągnięcia sportowe. Domyślam się, że element trzeci u Ciebie nie występuje, bo gdyby występował, nie miałbyś absolutnie żadnych problemów, by improwizować i wykorzystywać do ćwiczeń wszystko co masz dostępne w domu czy w jego pobliżu (w wieku ok 17-25 lat tak miałem).
Bez elementu drugiego bardzo trudno o motywację i ciężko rozpocząć jakieś ćwiczenia nawet jeśli ma się pełną świadomość, że pozwolą poczuć się lepiej. Na mnie samotność (w sensie brak kontaktów z ludźmi, których lubię i których emocjonuje to co mnie; nie z ludźmi w ogólności - czyli np. osoba z rodziny, która interesuje się czymś innym, nie kompensuje mi braku kontaktu z kolegami interesującymi się uprawianiem sportu) i brak aktywności fizycznej też działa źle. Na szczęście udaje mi się jakoś się zebrać i wyjść coś poćwiczyć w lesie, a czasem też udaje mi się coś porobić z kolegą.
Pamiętam sprzed paru lat, jak wyjechał mi za granicę kolega, z którym miałem zwyczaj ćwiczyć (na powietrzu): czułem się fatalnie i przez kilka miesięcy ciężko mi się było zebrać do treningu indywidualnego. Absolutnie mnie nie dziwi, że fatalnie może się czuć ktoś, komu zamknięto siłownię, w której ćwiczył z kolegą/kolegami, z którymi był emocjonalnie związany.