Wątek przeniesiony 2020-08-20 22:40 z Nietuzinkowe tematy przez cerrato.

Ambicja do pisania czegoś ważniejszego

0

Cześć,
spoglądacie czasami dookoła siebie i zauważacie, że macie możliwości zmiany w jakiejkolwiek, nawet najmniejszej cząstce otaczającego was świata? Zrobienie jakiejś przełomowej sztucznej inteligencji, pisania softu na kwantowe maszyny wirtualne IBM, dopracowywanie algorytmów biomedycznych czy pisanie oprogramowania dla teleskopów poszukujących życia we wszechświecie(via @Shalom)? Zamiast tego najpewniej piszecie(podobnie do mnie) powtarzalny soft jakiego mnóstwo, oparty na zwykłych crudach i opłacany przez ludzi nie mający co zrobić ze swoim czasem i pieniędzmi. Jak wygląda u was chęć do zaistnienia przy czymś bardziej przełomowym, macie w ogóle takie potrzeby czy wystarczy stabilna praca i dobre zarobki a reszta ląduje w kącie? Nie nudzą was takie powtarzalne projekty nad którymi musicie siedzieć te 8h dziennie?
Mnie osobiście troche nużą takie projekty przez które nie mam już czasu i siły później siedzieć i rozwijać własnych pomysłów.

Czekam na wasze opinie na ten temat.

2

Kiedyś interesowałem się logika formalna i przetłumaczyłem z angielskiego na polski:
https://en.wikipedia.org/wiki/On_Formally_Undecidable_Propositions_of_Principia_Mathematica_and_Related_Systems
Jakże to to tak, nie ma polskiego wydania? Ale potem koszty, znalezienie sponsora, wydawcy chcą zarobić. Leży se gdzieś w szufladzie, już nie piszę nic ważnego :-)

3

Ja chcę i znajduję czas oraz motywację - zarówno w obszarze programowania/elektroniki jak i poza nimi. Po godzinach zgłębiam tajniki algorytmów genetycznych i sieci neuronowych ( pisałem o tym tu: Rozwój osobisty to strasznie trudne i nudne ... ) oraz szeroko rozumianej cyfrowej obróbki sygnałów audio, praktykując to także z lutowaniem procesorów DSP itp ...
Czy wymyślę coś przełomowego? Nie wiem - podejrzewam, że jak już to zrobię to okaże się, że jakiś "skośny" zrobił to już 5 lat temu. Mam jednak pomysł, który jest dość trudny ale logiczny więc krok po kroku go realizuję. Jak się nie uda to nie zarobię milionów i nie będę sławny. Na szczęście sama satysfakcja ze zrozumienia zjawisk i zdobytej wiedzy też będzie dla mnie satysfakcjonująca. To się nazywa hobby.

Dużo silniejszą potrzebę realizacji czuję jednak w obszarze edukacji ludzi młodych i zdolnych. Chcę pomagać załapać się im w prawdziwy świat programowania, trochę bardziej naukowy i bardziej ambitny niż ten ze szkoły lub znany ze świata komercyjnego. Inspirowane jest to tym, że mam sporo znajomych na uczelniach, nauczycieli, doktorów i profesorów, którzy całe swoje życie poświęcili karierze naukowej i mimo tego, że niektórzy z nich byli bardzo zajęci to i tak znajdowali czas by bezinteresownie i za darmo edukować młodych ludzi ( tak istnieją takie organizacje ).
Na początku celem byłyby pozalekcyjne zajęcia dla uczniów ambitnych, dla których szkolny program informatyki to za mało.
Od kilku lat myślę jak to coś zorganizować żeby w końcu to ruszyło. Chciałbym zacząć od kilkuosobowych spotkań z wybranymi uczniami ze szkół średnich albo nawet starszych klas podstawowych. Znalazłem nawet kilku chętnych do pomocy. Niestety nie mam jeszcze ostatecznej koncepcji na ostateczną formę tych działań. Myślę, że 4 - 6 lat będę dysponował jeszcze większą ilością wolnego czasu i wtedy wszystko ruszy.

0

Fajnie! Przynajmniej wiem że nie tylko ja tak mam.

2

A czy masz odpowiednia wiedzę żeby to robić? Poza umiejętnością programowania konieczna jest wiedza domenowa albo ktosc ci musi powiedziec jak to ma działać. Pojedyncze jednostki nie są w stanie opracować przełomowych rozwiązań, do tego konieczne są zespoły kierowane przez wizjonerów. To jak chcesz to robić to poszukaj pracy w takiej firmie, tylko moze sie ona okazać tak samo nudna i powtarzalna jak pisanie crudow.

7

Satysfakcja z pisanego kodu a wizjonerstwo i ambitne plany to nie to samo. Ja napisałem trochę oprogramowania, które nie jest może ambitne, ale niektórzy używają go do dziś. To jest fajne, bo sam dostarczyłem komuś kompletny program z dokumentacją: to działa i robi swoje. Fakt, było to ambitniejsze, niż CRUD, ale rocket science też nie.
Pan Musk też zmienia świat, ale on bardziej skupia się na samym wizjonerstwie. Mówi ludziom dlaczego coś robić, inni wymyślają jak to zrobić a jeszcze inni to realizują. Od Muska do spawacza w Tesli jest drabinka ludzi i spawacz może w ogóle nie czuć, że robi coś wizjonerskiego.

4

spoglądacie czasami dookoła siebie i zauważacie, że macie możliwości zmiany w jakiejkolwiek, nawet najmniejszej cząstce otaczającego was świata? Zrobienie jakiejś przełomowej sztucznej inteligencji, pisania softu na kwantowe maszyny wirtualne IBM, dopracowywanie algorytmów biomedycznych czy pisanie oprogramowania dla teleskopów poszukujących życia we wszechświecie(via @Shalom)?

Typowe żale ludzi, którzy sprzedali swoje ideały za hajs.

Kolego, masz 22 lata. Ja w Twoim wieku nie myślałem o pracy tylko studiowałem. A po skończeniu studiów poszedłem na studia III stopnia i normalną pracę zacząłem dopiero w wieku 28 lat. Późno, nie? Ale miałem czas by robić własne projekty, wgłębiać się w zrozumienie rzeczy, które mnie interesowały (zwłaszcza matematyki) a nie prześlizgiwać się po nich byle zaliczyć. Przeszedłem bardzo długą drogę, nawet dłuższą niż musiałem, ale robię teraz coś innowacyjnego, coś co mnie interesuje i w jakimś stopniu zmienia świat.

Tak, wiem że obecnie wszyscy myślą, że szkoda czasu na studia i trzeba iść jak najszybciej do pracy. Można i tak. Ale studia są też po to by się trochę ponudzić, by mieć czas na realizację własnych pomysłów, chodzić za głosem serca, czerpać inspirację z innych sfer życia, bo to one Cię mogą natchnąć na coś przełomowego. Ludzie myślą sobie: 99% programistów nie przyda się w pracy algebra liniowa, statystyka, itp więc po co mam się jej uczyć? I się jej nie uczą i więc nic dziwnego, że kończą w pracy, która tej wiedzy nie wymaga. Ale jeśli tego nauczysz i będziesz umiał praktycznie tą wiedzę wykorzystać, to będziesz w tym 1%.

Jak chcesz robić coś co zmienia świat to skup się na nauce wiedzy podstawowej - ucz się matematyki, fizyki, algorytmiki, może elektroniki - co Cię interesuje. Można to robić w ramach studiów, można bez nich, ale w tym drugim przypadku musisz być zdyscyplinowany i wiedzieć w którym kierunku się rozwijać, a to jest trudne, więc mimo zdarzających się spektakularnych karier ludzi, którzy studia rzucili, sugerowałbym jednak dobre studia, nawet niekoniecznie z informatyki. Miej też hobby niezwiązane z nauką i pracą. Rozwijaj się w kołach naukowych. Czytaj książki. Dyskutuj z ludźmi, nie tylko z własnej bańki. Jeszcze się w życiu nazarabiasz pieniędzy, gdzie Ci tak śpieszno?

2
Escanor16 napisał(a):

macie w ogóle takie potrzeby czy wystarczy stabilna praca i dobre zarobki?

Mi wystarczy.

Nie nudzą was takie powtarzalne projekty nad którymi musicie siedzieć te 8h dziennie?

To co mnie nie nudzi, to rozwiązywanie problemów. A czy to jest problem wysłania ludzi na marsa czy dołożenie poprawnej adnotacji w Springu, to już mnie nie obchodzi.

9

Kluczowe jest tu stwierdzenie nie mam już czasu.
Czas nie należy do nas. Nigdy nie mamy go więcej czy mniej - zawsze tyle samo - 24h/dobę.
To jak te godziny spędzasz zależy od Ciebie.
Polecam książkę "Nawyk nieodwlekania. Proste sposoby pokonania prokrastynacji", autor: S.J. Scott

Zwykle stwierdzenie "nie mam na to czasu" należy sobie rozkodować jako "mam ważniejsze rzeczy na głowie".
To może być opieka nad dzieckiem, budowa domu, remont zabytkowego motocykla.
Gorzej jeśli to jest siedzenie przed TV z piwem w ręku. Być może oznacza to, że opisane ambicje którymi się chwalisz tak naprawdę nie są Twoje, ktoś Ci je kiedyś narzucił a Ty je starasz się ignorować zarzekając się przy tym że je ciągle masz.

"Nie mam na to czasu" może też oznaczać że w ogóle nie masz czasu wolnego. Po pracy mnóstwo obowiązków mniej lub bardziej ważnych. Na to też jest lekarstwo - zacznij robić mniej. Wywal jedno-dwa zadania z planu dnia.
O tym możesz przeczytać w "Getting Things Programmed. Droga do efektywności", autor: Michał Bartyzel.
U mnie się sprawdziło np. w poprzednim projekcie. Spotkania nie pozwalały mi programować ("nie miałem na to czasu" - rola lidera technicznego).
Pomogło delegowania uczestnictwa w niektórych spotkaniach komuś innemu.

2

Ja ambicje próbowałem realizować w pracy, i w zasadzie dzięki temu wiem, że trzeba uważać na to jakie wypowiada się życzenia. Firma do jakiej trafiłem obiecywała klientom gruszki na wierzbie, i sama się wkręcała w robienie pokręconych wymagań, co więcej te wymagania trzeba było jakoś spełnić w dość krótkim czasie inaczej firma obrywała karę. Nie powiem jakie to było zadania, ale zawsze gdy na nimi pracowałem nie wiedziałem od której strony w ogóle można zacząć.

Dzięki temu odkryłem jak ważną rolę odgrywają ograniczenia, one pobudzają kreatywność i pozwalają odpowiedzieć na problemy, których nigdy wcześniej byś sam nie rozwiązał nawet gdyby było na to wszystko więcej czasu. To było cenne doświadczenie. Ostatecznie po wywiązaniu się z kontraktu, dałem sobie z tym spokój, ponieważ kości mi wysiadały, a kasa z tego i tak była słabsza niż robota przy której klepie się powszechne crudy.

Z czasem myślałem, że ambitne znaczy robić coś zwykłego w niezwykły sposób. I trochę to jest prawda, a trochę fałsz. Ambitne nie jest robienie banałów w złożonych narzędziach typu cassandra czy scala. Ambitne jest robienie niezwykłych rzeczy w prosty i szalenie skuteczny sposób.

Mnie imponują ludzie, który prostymi środkami realizują swoje cele. Bruce Lee - on kwestionował szkoły walki, stawiał na prostotę, dopasowanie się do zmieniających okoliczności i szybkość. Bokserzy? SZYBKOŚĆ spala, gdy masz szybkość nie musisz kombinować, po prostu sprowadzasz pracę do prostych działań, i prostymi seriami roznosisz w pył przeciwnika. To samo w piłce nożnej czy nawet biznesie. Szybkość pozwala odpowiedzieć na potrzeby i pozwala pominąć szereg analiz, wywalania kasy w błoto. Szybkość zmienia zasady sprawia, że możesz zobaczyć więcej, zrozumieć więcej - to czynniki, które dają pierwszeństwo.

A gdy masz szybkość wtedy działasz na wyobraźnie ludzi - i to jest moja odpowiedź na ambicje.

3
GutekSan napisał(a):

Typowe żale ludzi, którzy sprzedali swoje ideały za hajs.

Kolego, masz 22 lata. Ja w Twoim wieku nie myślałem o pracy tylko studiowałem. A po skończeniu studiów poszedłem na studia III stopnia i normalną pracę zacząłem dopiero w wieku 28 lat. Późno, nie? Ale miałem czas by robić własne projekty, wgłębiać się w zrozumienie rzeczy, które mnie interesowały (zwłaszcza matematyki) a nie prześlizgiwać się po nich byle zaliczyć. Przeszedłem bardzo długą drogę, nawet dłuższą niż musiałem, ale robię teraz coś innowacyjnego, coś co mnie interesuje i w jakimś stopniu zmienia świat.

Własne projekty można robić cały czas.

Tak, wiem że obecnie wszyscy myślą, że szkoda czasu na studia i trzeba iść jak najszybciej do pracy. Można i tak. Ale studia są też po to by się trochę ponudzić, by mieć czas na realizację własnych pomysłów, chodzić za głosem serca, czerpać inspirację z innych sfer życia, bo to one Cię mogą natchnąć na coś przełomowego. Ludzie myślą sobie: 99% programistów nie przyda się w pracy algebra liniowa, statystyka, itp więc po co mam się jej uczyć? I się jej nie uczą i więc nic dziwnego, że kończą w pracy, która tej wiedzy nie wymaga. Ale jeśli tego nauczysz i będziesz umiał praktycznie tą wiedzę wykorzystać, to będziesz w tym 1%.

Myślę, że to nie jest kwestia wyboru: praca- studia. To kwestia podejścia. Jeśli ktoś naprawdę ma idee i marzenia, umie do nich dążyć i wie co chce osiągnąć, zrealizuje je nawet bez studiów. Chcę tu dać do zrozumienia, że ani studia ani praca nie są rozwiązaniem wszystkich problemów - o to trzeba zatroszczyć się samemu.
U nas niestety dalej pokutuje kult zapierdolu - dlatego trzeba szybko do pracy i zarabiać na etacie. Na forum pojawia się dużo takich pytań, bo ludzie nauczyli się, że nie można się wychylać, żeby nie oberwać. Widać, że komuś tli się pomysł i szuka poparcia. Jak widać, nigdy wcześniej go nie otrzymał. Czasami wydaje się, że tu na forum można znaleźć wsparcie dla ambitnych ludzi. Też nie do końca. Najlepiej jak ktoś zarabia >15k na B2B - jeśli ma inaczej, niech się nie wychyla. Czasem te 15k jest ważniejsze od innych rzeczy.

0
chyba napisał(a):

Mnie imponują ludzie, który prostymi środkami realizują swoje cele. Bruce Lee - on kwestionował szkoły walki, stawiał na prostotę, dopasowanie się do zmieniających okoliczności i szybkość. Bokserzy? SZYBKOŚĆ spala, gdy masz szybkość nie musisz kombinować, po prostu sprowadzasz pracę do prostych działań, i prostymi seriami roznosisz w pył przeciwnika. To samo w piłce nożnej czy nawet biznesie. Szybkość pozwala odpowiedzieć na potrzeby i pozwala pominąć szereg analiz, wywalania kasy w błoto. Szybkość zmienia zasady sprawia, że możesz zobaczyć więcej, zrozumieć więcej - to czynniki, które dają pierwszeństwo.

Text na mojej ulubionej koszulce
Weeks of programming can save you hours of planning

0
Escanor16 napisał(a):

Cześć,
spoglądacie czasami dookoła siebie i zauważacie, że macie możliwości zmiany w jakiejkolwiek, nawet najmniejszej cząstce otaczającego was świata? Zrobienie jakiejś przełomowej sztucznej inteligencji, pisania softu na kwantowe maszyny wirtualne IBM, dopracowywanie algorytmów biomedycznych czy pisanie oprogramowania dla teleskopów poszukujących życia we wszechświecie(via @Shalom)?

Na to będę miał czas jeszcze za 5, 10 czy 20 lat (myślę nawet czy nie pójść na jakieś studia ścisłe i nie zostać na uczelni jako programista-naukowiec. Ale to w przyszłości, jak będę miał biznes, który będzie się jakoś tam kręcił i kiedy będę miał czas na poświęcenie się nauce). Teraz natomiast moje ambicje są raczej bardziej związane z chęcią zrobienia softu, który w lepszy/prostszy sposób rozwiązuje jakiś istniejący problem*. A jak zrobię, to będę kosił hajs na własnym produkcie.

*A tak bardziej konkretnie to myślę o czymś, co ułatwi robienie prezentacji 3D w przeglądarce (zastosowania: wizualizacje mieszkań, konfiguratory produktów(np. mebli), wirtualne wystawy, proste gierki, portfolia artystów, prezentacje edukacyjne itp. ).

1
Escanor16 napisał(a):

Jak wygląda u was chęć do zaistnienia przy czymś bardziej przełomowym, macie w ogóle takie potrzeby czy wystarczy stabilna praca i dobre zarobki a reszta ląduje w kącie?

Chęć do zaistnienia? Istnieję. Nie z własnej decyzji, nie z własnej woli - zawsze istniałem. Trybalistyczne popędy do ustawienia miejsca w hierarchii w pewnym wieku zaczynają bawić. Odkrywasz co istnieje, nie możesz odkryć niczego co nie istnieje. Odkrywanie sprawia ci przyjemność? Bardzo dobrze ale picie wina również.

Chcesz zostać zapamiętanym przez historię? Historia jest dla żywych, zresztą jest wiele dróg do tego. Jakiś przegryw w starożytności spalił świątynię Artemidy - jego imię znamy do dziś. Może też coś spal? W końcu pamięć znaczy tylko zmiany.

Nie nudzą was takie powtarzalne projekty nad którymi musicie siedzieć te 8h dziennie?

Zdradzę ci sekret jak pozbyć się powtarzalności w tym co robisz - po prostu zapomnij co robiłeś wcześniej. Simple as that!

Mnie osobiście troche nużą takie projekty przez które nie mam już czasu i siły później siedzieć i rozwijać własnych pomysłów.

Zapytaj wędkarzy co jest fascynującego w siedzeniu paręnaście godzin nad wodą. A zresztą, po co pytać wędkarzy - napiszę ci jak to wygląda z punktu widzenia maratonów nawiedzonego cyklisty.

Wstajesz ze wschodem słońca po całym tygodniu robienia tego samego. Szybkie ogarnięcie pojazdu, wrzucenie zaplanowanej trasy i jazda. Pierwsze kilka godzin z swoimi myślami, strumień myśli, mielenie kombinacji w najdziwniejszych konstruktach, ciekawe/nieciekawe, zapomniane, ja pierd***le znowu jakiś tłuk nie patrzy wyjeżdżając z podporządkowanej. Jest moc.

Kilka godzin, słońce zbliża się do zenitu, organizm przestawia się na ciągły wysiłek, nie pocisz się już jak świnia, chyba pierwsze oznaki odwodnienia. Myśli zwalniają, stają się powtarzalne, schematyczne i pojawiają ciągle w tych samych konfiguracjach, zresztą i tak cię już nie interesują bo wolisz podziwiać krajobrazy. Liczy się tylko osiągnięcie bingo point.

Bingo point. Cel. Osiągnięty ale w sumie mało cię to obchodzi bo jest grubo po południu a chcesz wyrobić się przez zmrokiem. Każda przerwa powyżej 10 min to tępy ból prawie każdego mięśnia. Więc krótki odpoczynek i powrót.

Powrót - kolejne godziny. Nie myślisz bo i tak całe rezerwy energetyczne idą w mięśnie. Widoki służą tylko do omijania przeszkód, skracaniu trasy w celu omijania przewyższeń i oceny z grubsza ile pozostało do końca. Bo tylko to jeszcze ma znaczenie - koniec. Tam można będzie odpocząć.

Dobiłeś do końca, słońce chowa się za horyzontem. Jesteś zadowolony choć nie wiadomo dlaczego bo czujesz się jak mechaniczna lalka - robi bez opamiętania wszystko a najmocniej dupa. Teraz powoli sobie uświadamiasz że jutro nie zejdziesz z łóżka a prawdziwe cierpienie dopiero przed tobą gdy endorfiny zdążą wypłukać się z krwi. Ale wiesz że i tak zrobisz to ponownie. Za tydzień, może dwa. Mimo że to niekonstruktywne, mimo że to nic nie zmienia, mimo że to bez sensu.

Chyba to jest najlepsze określenie całej tej wędrówki - https://pl.wikipedia.org/wiki/Przeb%C3%B3stwienie

Tak więc drogi OPie - weź nie pi**dol komunałów o ambicjach ani rzeczach ważnych bo nawet nie wiesz co to znaczy.

2
Escanor16 napisał(a):

Cześć,
spoglądacie czasami dookoła siebie i zauważacie, że macie możliwości zmiany w jakiejkolwiek, nawet najmniejszej cząstce otaczającego was świata?

W kwestiach zawodowych - jestem wyrobnikiem z Europy Wschodniej, w dodatku takim z mlekiem pod nosem. Na co dokładnie miałbym mieć wpływ?

Zrobienie jakiejś przełomowej sztucznej inteligencji, pisania softu na kwantowe maszyny wirtualne IBM, dopracowywanie algorytmów biomedycznych czy pisanie oprogramowania dla teleskopów poszukujących życia we wszechświecie(via @Shalom)? Zamiast tego najpewniej piszecie(podobnie do mnie) powtarzalny soft jakiego mnóstwo, oparty na zwykłych crudach i opłacany przez ludzi nie mający co zrobić ze swoim czasem i pieniędzmi. Jak wygląda u was chęć do zaistnienia przy czymś bardziej przełomowym, macie w ogóle takie potrzeby czy wystarczy stabilna praca i dobre zarobki a reszta ląduje w kącie?

Nie wystarczy - niestety stabilna praca i dobre zarobki mają zbyt wysoki priorytet, by z tego zrezygnować, a póki co wyjazd zagranicę by próbować pogodzić "godne życie" z "robieniem czegoś ważnego" pozostaje w sferze luźnych rozważań i gdybań.

Z nudów i potrzeby usprawniania zaczynam od czasu do czasu kombinować, czytać i myśleć jak to wszystko można robić lepiej, sprawniej i bardziej niezawodnie. Potem się okazuje, że z takiego czy innego powodu wychodzi z tego g***o i trzeba z powrotem podkulić ogon.

Od czasu do czasu łapię zajawki na zrobienie "czegoś", na początku studiów była to chęć napisania swojego małego OS, później różne pomysły na projekty jak np. stanowisko do eksperymentów balistycznych - robiłem do prac dyplomowych trochę symulacji balistyki końcowej i takie stanowisko pomogłoby mi w miarę rzetelnie weryfikować wyniki. Nic z tego nie wyszło. Teraz mam zajawkę na prościutką biblioteczkę discrete event simulation. Może uda się ją wypuścić jeśli będzie mieć ręce i nogi - no, ale na tym etapie to jeszcze nic pewnego i równie dobrze za tydzień mogę stracić zapał.

Nie nudzą was takie powtarzalne projekty nad którymi musicie siedzieć te 8h dziennie?

Nudzą, frustrują, gdyby perspektywy były porównywalne, a ryzyko bycia kopniętym w d**ę mniejsze, to wolałbym III stopień i robienie czegoś bardziej ambitnego. Ale nie są, a nikt mi nie zafunduje przedłużania sobie dzieciństwa w nieskończoność.

0
Escanor16 napisał(a):

Czekam na wasze opinie na ten temat.

Rozbicie na 4 kwestie:
Nuda:
U mnie akurat nie ma takiej potrzeby, bo lubię rozwiązywać jakiekolwiek problemy i zawsze można zrobić coś szybciej nawet jeżeli coś jest podobne.
Przełomowość:
Nie myślę o tym czy jest to przełomowe w skali świata bo jest mi to osobiście niepotrzebne(jako np. prestiż albo 'nowe wody'). Światu może potrzebne są (niektóre) przełomy, i świadomość takiej dużej pomocy dałaby ogromną satysfakcje mi osobiście, ale tu dochodzi kwestia priorytetów czy możliwości.
Możliwość:
Może i istnieje, teoretycznie. Kwestionowałbym swój poziom kreatywności. Także jak już to uczestniczenie w czymś przełomowym niżej w drabinie jak wielbłąd to ujął wyżej.
Priorytety:
Dla mnie IT/nauka o świecie(taka gdzie coś można zmienić) to nie całe życie ani nawet jego pokaźny fragment. Kwestia chociażby zabezpieczenia finansowego rodziny jest dla mnie istotna.

Mnie osobiście troche nużą takie projekty przez które nie mam już czasu i siły później siedzieć i rozwijać własnych pomysłów.

Dlaczego tego nie zmienisz po prostu? "Musisz sobie odpowiedzieć na jedno ********, ale to ******* ważne pytanie" ;)

Napisałeś w końcu, że "masz możliwość".

Btw czasami kasa i przełomowość się nie wyklucza.

0

Jakiś czas temu podjąłem się pracy nudnej jak cholera, bo zajmuję się głównie utrzymaniem wielkiej aplikacji i systemu dla jednego klienta, gdzie zadań rozwojowych i naprawdę ciekawych jest tyle co nic. I szczerze powiem, że w ogóle mi to nie przeszkadza, bo dobrze mi płacą, jest fajna atmosfera i chodzenie do tej pracy jest całkowicie bezstresowe, toteż powiem szczerze, że jeżeli miałbym do wyboru tą pracę, a inną która byłaby ambitna i rozwojowa, to wolałbym tą co mam teraz. Ale też i może przede wszystkim coraz bardziej nudzi mnie branża IT i myślę o odejściu, toteż bardzo mocno skupiam się na zaspokajaniu swoich ambicji poza pracą tj uczę się nowych języków obcych, rozwijam dodatkowy biznes i zajmuję się rzeczami naprawdę ciekawymi, toteż spełnienia ambicji mi nie brakuje. Poza tym uważam że nie ma czegoś takiego jak rozwój w pracy - jest rozwój finansowy i nic więcej, dlatego tez swojej przyszłości z żadną pracą nie wiążę.

5
Escanor16 napisał(a):

Nie nudzą was takie powtarzalne projekty nad którymi musicie siedzieć te 8h dziennie?

Nad niepowtarzalnym projektem też by trzeba siedzieć 8h :(

Zresztą nigdy nie pracowałem dwa razy w takich samych projektach.

  1. System do callcenter - patrzyłem jak niedofinansowanie projektu i dziwne wymagania go samoubija
  2. System do zarządzania kryzysowego - patrzyłem jak JSF/PrimeFaces ubija projekt
  3. System dla ochrony zdrowia - patrzyłem jak zły proces zarządzania wykańcza kierowników
  4. System do IoT - patrzyłem jak Architekci Którzy WIedzą lepiej wykończają projekt

itd. itp.
Z każdego z tych projektów wyniosłem jakąś wiedzę.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1