Strajk nauczycieli, protesty grup społecznych

5

Nie jesteś pasjonatem, to możesz nie wiedzieć, że żeby stworzyć tę "komfortową" sytuacje, niektórzy z piwnic nie wychodzą, psują oczy, zamiast na piwo kompilują programy itp. "Komfortowa" sytuacja nie wzięła się z niczego, została wypracowana, ciężką, wieloletnią pracą (na bootcampie tego chyba nie mówią).

Co za łamiąca serce historia! Ile zepsutych oczu, zagrzybiałych piwnic, niewypitych piw musiał się złożyć na to, jak mamy dobrze. Wypłacz się Knuthowi w ramię :)

A tak na poważnie: przebranżowianie się nauczycieli może byłoby i rozwiązaniem dla pojedynczych nauczycieli, ale - suprise, suprise - kraje pierwszego świata powinny gwarantować dobrą publiczną edukację dla swoich obywateli. I bez dobrze opłacanych nauczycieli tego nie będzie.

2
BluzaWczolg napisał(a):

pensje nauczycieli, szczególnie tych świeżych są dużo do tyłu uwzględniając inflacje

A czy pensje nauczycieli są zróżnicowane ze względu na region?
Bo w IT często jest tak, że w Warszawie zarabia się po warszawsku, we Wrocławiu po wrocławsku, a w małym mieście proporcjonalnie mniej...
Jeśli w Warszawie nauczyciel zarabia tyle samo, co w Rzeszowie, to w Warszawie mają ciężej...

8
Haskell napisał(a):

@alagner - raczej chodziłeś do fajnej szkoły, u mnie nikt nie rozmawiał na takie tematy. Na matematyce była czysta arytmetyka na absurdalnych przykładach np. liczenie jabłuszek, przykładów życiowych takich jak rrso, oszczędzanie, obliczanie wysokości raty nie było. Na WOS pamiętam, że spisywałem jakieś notatki na podstawie ostatniego wydania wiadomości albo uzupełniałem ćwiczenia dotyczące struktur państwowych. Co to jest PP, to są "Podstawy przedsiębiorczości"? U mnie nic takiego nie było. Na polskim jedyne co dotyczyło autoprezentacji i wystąpień publicznych to było recytowanie wierszyka przed swoją klasą.

Liczenie jabłuszek to chyba w klasach 1-3. ;)
Za moich czasów chyba w 2 klasie liceum były ciągi, była mowa o tym, że używa się ich do liczenia odsetek, była też przerabiane zadania bazujące na przykładach lokat czy pożyczek bankowych.
CV były pisane i na polskim pod koniec szkoły podstawowej i na angielskim w liceum.
W 3 albo 4 klasie liceum były Podstawy Przedsiębiorczości, była mowa o zakładaniu firmy, o tym, do których urzędów trzeba iść w jakiej kolejności, i żeby wyrobić pieczątkę (takie były wtedy czasy).

I nie chodziłem do fajnych szkół. Po prostu taki był wtedy program. Nie wiem jaki jest teraz, ale jeśli tych tematów nie ma, to znaczy, że ktoś je usunął. Albo PiS, albo PO, albo LPR.

3
Michał Kuliński napisał(a):

Stawiam polityczną tezę co do aktualnych wydarzeń:
ZNP jest dogadane z opozycją, że po wyborach wygranych dla opozycji dostaną tyle, a tyle.
I mają nie dogadywać się z rządem choćby skały sr***y.
O przedszkolakach i uczniach tam nikt nie dyskutuje.
Co sądzicie?

Że strajki należy zdelegalizować.

7
Azarien napisał(a):

Że strajki należy zdelegalizować.

Czyli wprowadzić komunizm totalitarny.
Brawo!

1

Dotychczasowe rządowe propozycje dla nauczycieli to: w sumie prawie 15 proc. podwyżki w 2019 r.
W przypadku ustalenia pensum na poziomie 24 h (poziom średniej OECD) nauczyciel dyplomowany mógłby liczyć średnio na następujący wzrost wynagrodzenia 2020 - 6335 zł, 2021 - 7434 zł, 2022 - 7800 zł, 2023 - 8100 zł.

Mało?
Widocznie tak, bo strajkują nadal :]

15

Znam trochę środowisko nauczycielskie bo mam nauczycieli w rodzinie i wśród znajomych. Pomijając jednostkowe przypadki ludzi z misją, to jest to środowisko skrajnie zdemoralizowane, leniwe i roszczeniowe. W wielu przypadkach są to osoby, które nie lubią uczyć i w zawodzie trzyma je tylko to, że nigdzie indziej nie będą mieli możliwości dawania z siebie tak mało. Nauczanie to nie jest praca lekka, łatwa i przyjemna i wierzę w frustrację wielu nauczycieli - dotyczy to zwłaszcza tej dużej części, która nie ma misji i w szkole najzwyczajniej w świecie się męczy, bo nie lubi pracy z dziećmi i młodzieżą. Najbardziej wśród nauczycieli dobija mnie totalna niechęć do zmian i brak chęci samorozwoju.

W tym zawodzie jest też druga strona medalu - to co wyżej opisałem to nie do końca jest wina samych nauczycieli tylko systemu, który promuje tą patologię. Do zawodu trafia wiele osób z ideałami, ale obcując w takim środowisku po prostu równa w dół. Pensje też są słabe, choć obiektywnie jak się przeboleje pierwsze kilka lat to wcale nie jest źle na tle średniej krajowej, zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę nakład pracy.

Ogólnie czekam aż pojawi się ktoś kto weźmie to całe tałatajstwo i zrobi porządną reformę. Po pierwsze podniesie wynagrodzenia, po drugie uzależni wynagrodzenia od wyników i zaangażowania. Powinna też być zreformowana ilość godzin tablicowych - całkiem realne wydaje się 24-28 godzin tablicowych, ale to powinno być uzależnione od przedmiotu, bo inaczej wygląda to u wuefisty a inaczej u polonisty. Wreszcie nauczyciele powinni mieć normalny etat - oprócz prowadzenia lekcji, powinni w tym czasie robić swoją pracę w postaci przygotowań do zajęć, prowadzić koła zainteresowań/wyrównawcze itp. Latem powinny być szkoły letnie dla uczniów którzy sobie radzą gorzej czy też dla tych, którzy chcą rozwijać zainteresowania. Po prostu szkoła powinna zapewniać pełną edukację, a nie tak jak teraz, gdzie duża grupa uczniów musi chodzić na zajęcia dodatkowe. Nauczyciele powinni zarabiać uczciwie, ale też tak jak reszta społeczeństwa wykonywać swoją pracę rzetelnie i być za nią rozliczani.

Moje dziecko uczęszcza do takiej szkoły, gdzie wiele z tych rzeczy własnie tak funkcjonuje - tj nauczyciele nie są na karcie nauczyciela, oprócz pracy lekcyjnej wykonują zajęcia dodatkowe, a w zamian mają "konkurencyjne" wynagrodzenie. Tak więc nie jest to model "urojony", a całkiem wykonalny (nie jest to szkoła prywatna, nie pobiera żadnych składek od rodziców etc).

Ogólnie w dużym skrócie, sprowadzanie wszystkiego do pieniędzy to jest wielkie nieporozumienie i samo podniesienie pensji jakości edukacji nie poprawi. Jak już jako społeczeństwo mamy wydać te pieniądze to fajnie byłoby przy okazji spróbować przepchnąć małą reformę. Ale niestety to się nie stanie ;-(

0
hadwao napisał(a):

Znam trochę środowisko nauczycielskie bo mam nauczycieli w rodzinie i wśród znajomych. Pomijając jednostkowe przypadki ludzi z misją, to jest to środowisko skrajnie zdemoralizowane, leniwe i roszczeniowe. W wielu przypadkach są to osoby, które nie lubią uczyć i w zawodzie trzyma je tylko to, że nigdzie indziej nie będą mieli możliwości dawania z siebie tak mało. Nauczanie to nie jest praca lekka, łatwa i przyjemna i wierzę w frustrację wielu nauczycieli - dotyczy to zwłaszcza tej dużej części, która nie ma misji i w szkole najzwyczajniej w świecie się męczy, bo nie lubi pracy z dziećmi i młodzieżą. Najbardziej wśród nauczycieli dobija mnie totalna niechęć do zmian i brak chęci samorozwoju.

W tym zawodzie jest też druga strona medalu - to co wyżej opisałem to nie do końca jest wina samych nauczycieli tylko systemu, który promuje tą patologię. Do zawodu trafia wiele osób z ideałami, ale obcując w takim środowisku po prostu równa w dół. Pensje też są słabe, choć obiektywnie jak się przeboleje pierwsze kilka lat to wcale nie jest źle na tle średniej krajowej, zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę nakład pracy.

Ogólnie czekam aż pojawi się ktoś kto weźmie to całe tałatajstwo i zrobi porządną reformę. Po pierwsze podniesie wynagrodzenia, po drugie uzależni wynagrodzenia od wyników i zaangażowania. Powinna też być zreformowana ilość godzin tablicowych - całkiem realne wydaje się 24-28 godzin tablicowych, ale to powinno być uzależnione od przedmiotu, bo inaczej wygląda to u wuefisty a inaczej u polonisty. Wreszcie nauczyciele powinni mieć normalny etat - oprócz prowadzenia lekcji, powinni w tym czasie robić swoją pracę w postaci przygotowań do zajęć, prowadzić koła zainteresowań/wyrównawcze itp. Latem powinny być szkoły letnie dla uczniów którzy sobie radzą gorzej czy też dla tych, którzy chcą rozwijać zainteresowania. Po prostu szkoła powinna zapewniać pełną edukację, a nie tak jak teraz, gdzie duża grupa uczniów musi chodzić na zajęcia dodatkowe. Nauczyciele powinni zarabiać uczciwie, ale też tak jak reszta społeczeństwa wykonywać swoją pracę rzetelnie i być za nią rozliczani.

Moje dziecko uczęszcza do takiej szkoły, gdzie wiele z tych rzeczy własnie tak funkcjonuje - tj nauczyciele nie są na karcie nauczyciela, oprócz pracy lekcyjnej wykonują zajęcia dodatkowe, a w zamian mają "konkurencyjne" wynagrodzenie. Tak więc nie jest to model "urojony", a całkiem wykonalny (nie jest to szkoła prywatna, nie pobiera żadnych składek od rodziców etc).

Ogólnie w dużym skrócie, sprowadzanie wszystkiego do pieniędzy to jest wielkie nieporozumienie i samo podniesienie pensji jakości edukacji nie poprawi. Jak już jako społeczeństwo mamy wydać te pieniądze to fajnie byłoby przy okazji spróbować przepchnąć małą reformę. Ale niestety to się nie stanie ;-(

no i w sumie po takim wpisanie mozna zamknac temat

4
hadwao napisał(a):

Znam trochę środowisko nauczycielskie bo mam nauczycieli w rodzinie i wśród znajomych. Pomijając jednostkowe przypadki ludzi z misją, to jest to środowisko skrajnie zdemoralizowane, leniwe i roszczeniowe. W wielu przypadkach są to osoby, które nie lubią uczyć i w zawodzie trzyma je tylko to, że nigdzie indziej nie będą mieli możliwości dawania z siebie tak mało. Nauczanie to nie jest praca lekka, łatwa i przyjemna i wierzę w frustrację wielu nauczycieli - dotyczy to zwłaszcza tej dużej części, która nie ma misji i w szkole najzwyczajniej w świecie się męczy, bo nie lubi pracy z dziećmi i młodzieżą. Najbardziej wśród nauczycieli dobija mnie totalna niechęć do zmian i brak chęci samorozwoju.

W tym zawodzie jest też druga strona medalu - to co wyżej opisałem to nie do końca jest wina samych nauczycieli tylko systemu, który promuje tą patologię. Do zawodu trafia wiele osób z ideałami, ale obcując w takim środowisku po prostu równa w dół. Pensje też są słabe, choć obiektywnie jak się przeboleje pierwsze kilka lat to wcale nie jest źle na tle średniej krajowej, zwłaszcza jak się weźmie pod uwagę nakład pracy.

Ogólnie czekam aż pojawi się ktoś kto weźmie to całe tałatajstwo i zrobi porządną reformę. Po pierwsze podniesie wynagrodzenia, po drugie uzależni wynagrodzenia od wyników i zaangażowania. Powinna też być zreformowana ilość godzin tablicowych - całkiem realne wydaje się 24-28 godzin tablicowych, ale to powinno być uzależnione od przedmiotu, bo inaczej wygląda to u wuefisty a inaczej u polonisty. Wreszcie nauczyciele powinni mieć normalny etat - oprócz prowadzenia lekcji, powinni w tym czasie robić swoją pracę w postaci przygotowań do zajęć, prowadzić koła zainteresowań/wyrównawcze itp. Latem powinny być szkoły letnie dla uczniów którzy sobie radzą gorzej czy też dla tych, którzy chcą rozwijać zainteresowania. Po prostu szkoła powinna zapewniać pełną edukację, a nie tak jak teraz, gdzie duża grupa uczniów musi chodzić na zajęcia dodatkowe. Nauczyciele powinni zarabiać uczciwie, ale też tak jak reszta społeczeństwa wykonywać swoją pracę rzetelnie i być za nią rozliczani.

Moje dziecko uczęszcza do takiej szkoły, gdzie wiele z tych rzeczy własnie tak funkcjonuje - tj nauczyciele nie są na karcie nauczyciela, oprócz pracy lekcyjnej wykonują zajęcia dodatkowe, a w zamian mają "konkurencyjne" wynagrodzenie. Tak więc nie jest to model "urojony", a całkiem wykonalny (nie jest to szkoła prywatna, nie pobiera żadnych składek od rodziców etc).

Ogólnie w dużym skrócie, sprowadzanie wszystkiego do pieniędzy to jest wielkie nieporozumienie i samo podniesienie pensji jakości edukacji nie poprawi. Jak już jako społeczeństwo mamy wydać te pieniądze to fajnie byłoby przy okazji spróbować przepchnąć małą reformę. Ale niestety to się nie stanie ;-(

To co widzisz nie świadczy o tym, że taki jest prawdziwy obraz świata. Narracja jaką stosujesz już na wstępie powoduje, że należy zastanowić jakie są Twoje intencje - "środowisko skrajnie zdemoralizowane, leniwe i roszczeniowe", "tałatajstwo". Powinieneś dorzucić jeszcze trochę "do pieca" bo za mało sobie pofolgowałeś. Walcz na forum, nikt Ci tutaj sławy nie odbierze. Zwalczaj system niegodziwy, nauczycieli leniwych, nierobów, obiboków w końcu płacisz na nich to możesz wymagać, możesz żądać. Masz do tego prawo, lewo i z góry na dół. Znam nauczycieli i doskonałych i leniwych, wypalonych ale psów na nich bym nie wieszał tak jak nie wieszam na sprzedawcach, programistach, urzędnikach czy kolegach z pracy. Stań przed lustrem i powiedz z czystym sumieniem do odbicia jaki to z Ciebie "zajebisty gość"? Bezrefleksyjnie potrafisz?

6
hadwao napisał(a):

jest to środowisko skrajnie zdemoralizowane, leniwe i roszczeniowe

Czyli specjalnie od programistów się nie różnią. ;)

Wreszcie nauczyciele powinni mieć normalny etat

Co to jest normalny etat? 8h dziennie od poniedziałku do piątku?

powinni w tym czasie robić swoją pracę w postaci przygotowań do zajęć

A tak technicznie to jak to ma wyglądać? Gdzie się odbywać? Na czyim sprzęcie?

prowadzić koła zainteresowań/wyrównawcze itp.

A to nie ma już teraz takich zajęć? Za moich czasów na każdym poziomie edukacji nauczyciele prowadzili koła zainteresowań, w ósmej klasie prowadzili dodatkowe przygotowania do egzaminów do szkół średnich, w trzeciej i czwartej liceum zaś fakultety przygotowujące do egzaminów na studia. Nie mogliby tego robić, gdyby mieli "normalny etat".

6

Wczoraj rozmawiałem z żoną o strajku, jest nauczycielką i namawia rodzinę żeby nie głosować na PiS.
Zacząłem jej tłumaczyć, że są manipulowani i są narzędziem w rozgrywkach politycznych.
Jako grupa wysoko wykształcona i inteligentna powinni wiedzieć co się dzieje wokół nich.
To kilka punktów mojej analizy ich sytuacji:

  1. To że nie chce głosować na partię, bo nie spełnia ich żądań to jest podatność na manipulacje.
  2. Jak "Solidarność" chciała strajkować za czasów PO to ZNP się wycofał, teraz ZNP strajkuje "Solidarność" podpisuje porozumienie z PiS.
  3. 10 lat temu jak poznałem żonę miałem pensję mniejszą, teraz mam 2x większa i nie mam dwóch fakultetów tylko maturę.
    Czemu przez te lata zamrożonej pensji praktycznie nic nie zrobili i nagle dają się wmanipulować w rozgrywki polityczne przed wyborami.
  4. Dlaczego PiS ma wspierać nie swój elektorat. Duża część nauczycieli nie głosuje na PiS i wątpię żeby to się zmieniło nawet jak ich obsypią niewiadomą jakimi przywilejami.
  5. Zapytałem jej się o wiedze polityczną. Nie wie co to jest Konfederacja, Koalicja Europejska kto to jest Frasyniuk.
    Jej poziom wiedzy to SLD i ich utrzymanie starych matur, czyli czasy kiedy wchodziła w wiek wyborczy.
    Dodatkowo pewnie wie że na PO, Nowoczesną, SLD głosują inteligenci, na PiS biedota i na PSL rolnicy oraz na inne partie geje i narkomani...

Jeszcze sobie przypomniałem...
Namawia mnie żebym poszedł do szefa i wziął wolne bo jest strajk nauczycieli. Jak ja przez te lata brałem dni na żądanie, zwolnienia lekarskie albo zmieniłem pracę bo się czułem wykorzystywany, przeciążony pracą lub po prostu szukałem czegoś lepszego to nie była zadowolona i mówiła że jestem leniem nie chce mi się pracować albo że boi się o naszą sytuację materialną i żebym tak nie robił.

9

Dlaczego PiS ma wspierać nie swój elektorat. Duża część nauczycieli nie głosuje na PiS i wątpię żeby to się zmieniło nawet jak ich obsypią niewiadomą jakimi przywilejami.

W ogóle nie rozumiem tego argumentu. Nie głosowali na partię rządzącą, więc nie mają prawa strajkować?

Czemu przez te lata zamrożonej pensji praktycznie nic nie zrobili i nagle dają się wmanipulować w rozgrywki polityczne przed wyborami.

Bo nagle "wszyscy" dostają (nawet krowy i świnie!), ludziom żyje się dostatnio, Zachód zazdrości Polsce dobrobytu. To dlaczego dla nauczycieli nie ma pieniędzy?
(BTW: poprzednie protesty nauczycieli były w 1996, 1998, 2002, 2008 i 2015)

Jak "Solidarność" chciała strajkować za czasów PO to ZNP się wycofał, teraz ZNP strajkuje "Solidarność" podpisuje porozumienie z PiS.

Swoją drogą rozbraja mnie fakt, że szef nauczycielskiej "Solidarności", który podpisał porozumienie z PiS, jest radnym z tejże partii i zostało to opowiedziane jak "sukces".

3
Ktos napisał(a):

Dlaczego PiS ma wspierać nie swój elektorat. Duża część nauczycieli nie głosuje na PiS i wątpię żeby to się zmieniło nawet jak ich obsypią niewiadomą jakimi przywilejami.

W ogóle nie rozumiem tego argumentu. Nie głosowali na partię rządzącą, więc nie mają prawa strajkować?

Ja to zrozumiałem jako stwierdzenie, że skoro nauczyciele i tak raczej nie zagłosują na PiS, to PiS nie widzi sensu w spełnianiu ich postulatów. Przeliczają pieniądze na wyborców i wyszło im, że bardziej im się opłaca wpakować monety w tuczniki i przekupić rolników, niż wpakować monety w szkoły i nie przekupić prawie nikogo.

Swoją drogą przypomniało mi się, jak w szkole podstawowej ten jeden, jedyny raz miałem jakieś lekcje z nauczycielką-pisowcem z krwi i kości, za czasów koalicji PiS + LPR + Samoobrona. Wychwalała LPR i Giertycha za mundurki i parę innych wymysłów, to było traumatyczne przeżycie dla smrodów z piątej czy tam szóstej klasy :D

Swoją drogą rozbraja mnie fakt, że szef nauczycielskiej "Solidarności", który podpisał porozumienie z PiS, jest radnym z tejże partii i zostało to opowiedziane jak "sukces".

No Solidarność juź od dawna czuje miętę do PiS, więc jakoś mnie ta informacja nie zaskoczyła. Tylko dotąd zdarzało mi się słyszeć o jakichś polityczno-związkowych romansach głównie w kontekście Piotra Dudy.

2

spotkanie z rodzicami - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać

sprawdzanie sprawdzianów - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać

przygotowywanie materiałów - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać

zajęcia wyrównawcze - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać / jakby dobrze uczyli to by nie były potrzebne

wycieczki - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać

szkolenia - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać

rady pedagogiczne - podwyżka nie spowoduję że przestaną się odbywać

8
gk1982 napisał(a):

Dlaczego PiS ma wspierać nie swój elektorat. Duża część nauczycieli nie głosuje na PiS i wątpię żeby to się zmieniło
nawet jak ich obsypią niewiadomą jakimi przywilejami.

Bardzo celna uwaga i bardzo wiele tłumaczy.
PiS jest gotowy **rozdawać **pieniądze dla posiadaczy: dzieci, krów, świń, bo liczy, że to zwiększy jego szanse w wyborach.
Jednocześnie ten sam PiS nie jest zainteresowany tym, żeby **płacić **za uczciwą pracę, grupie społecznej, w której i tak nie widzi swoich wyborców (bo zbyt mądrzy zwykle na to są).

Dlaczego PiS ma wspierać nie swój elektorat.

Dlatego, że jako partia, która deklaruje, iż "służy Polsce", która wcześniej "była w ruinie" powinien o tę Polskę dbać a nie zajmować się tylko rozdawaniem kiełbasy wyborczej. Niemniej (jak sam zauważyłeś) w praktyce jest inaczej. Dlatego nie warto głosować na tę partię.

4

Ja nadal nie rozumiem jak można ustawa regulowac pensje. Moim zdaniem najlepszy nauczyciel jakiego miałem zasługuje na pensję min. 10k +, a przynajmniej połowa nauczyli jaka miałem powinna wylecieć

4
hadwao napisał(a):

Wreszcie nauczyciele powinni mieć normalny etat - oprócz prowadzenia lekcji, powinni w tym czasie robić swoją pracę
w postaci przygotowań do zajęć, prowadzić koła zainteresowań/wyrównawcze itp.

A nie robią tego obecnie? A tak poza tym wielu z nich chętnie przyklasnęłoby twojemu pomysłowi, żeby iść do roboty na 8 godzin dziennie, ale po skończonej robocie już żadnych: wywiadówek, rad pedagogicznych, komisji, spotkań organizacyjnych, pisania protokołów, korespondencji z rodzicami i sprawdzania sprawdzianów w weekendy.

1

Niebawem jak człowiek porówna ilość urzędasów, mundurowych, tą całą państwówkę, plus socjali, zasiłkowców do normalnie pracujących to wyjdzie, że ci drudzy są w znacznej mniejszości, może czas na jakieś obozy :D

13

To jeszcze ja kilka słów powiem jako były nauczyciel a teraz programista.
W szkole pracowałem od 2010 do 2017, w technikum rolniczym.
Każdy zaczyna od poziomu stażysty więc zacząłem pracę jakoś w kwietniu 2010 (zastępstwo) i byłem na poziomie pensji stażysty czyli na rękę ok 1600 zł. Jako, że byłem w trakcje przygotowania pedagogicznego nie mogłem robić stażu na nauczyciela kontraktowego. Staż rozpocząłem w 2011 . Trwał dokładnie rok. I uzyskałem w 2012 tytuł nauczyciel kontraktowy. Nareszcie wzrośnie pensja. O całe 50 zł netto. Tak tyle mi wzrosło wynagrodzenie pomiędzy stopniem stażysty i kontraktowym. I żeby robić mianowanie trzeba przepracować 2 lata na tym kontraktowym (pensja bez zmian). Po tych dwóch latach rozpoczynam staż na mianowanie, który trwa 2 lata i 9 miesięcy. Czyli przez 5 lat jestem na pensji kontraktowego i dostaje ok 1700 zł + dodatek za staż pracy (chyba jest przyznawany dopiero po 4 latach pracy w wysokości 1% procenta pensji zasadniczej za każdy przepracowany rok). Zrobiłem staż na mianowanie i musiałem zdać egzamin z przepisów co robiłem itp. Tez staże nauczycielskie to pic na wodę straszny. To taki opis swojej pracy na papierze, jakieś prezentacje przed komisją z kuratorium, organu prowadzącego. No i mam tego mianowanego w 2017 roku. I pensja mi wzrosła netto około 150-180 zł. Akurat tak się trafiło, że początkiem 2017 dostałem pracę jako .Net developer to dokończyłem tylko staż na mianowanie i spierniczyłem ze szkoły.
Moja pensja tak od 2015 wynosiła cały czas około 2050 na rękę. (na to się składał dodatek motywacyjny, i czasami miałem dodatek za wychowawstwo, ale w wakacje tego nie było więc było jakieś 1860 na rękę). Na święta 200 zł zapomogi, styczeń 13stka (około 1700), czerwiec wczasy pod gruszą około 1000. Jako, że pracowałem w szkole, która była na wsi to miałem dodatek wiejski w wysokości 180 zł co miesiąc.
Nauczyciel mianowany, który powiedzmy przepracował już w szkole 20 lat otrzymuje coś koło 2400 na rękę (ze względu na dodatek stażowy 20%) . Dyplomowany będzie miał około 2800. Ale żeby dojść do takich stawek to sporo lat trzeba przepracować. PIS po objęciu władzy wydłużył czas staży nauczycielskich średnio o rok na każdy stopień. Zabrał dodatek mieszkaniowy w 2018 .

Oczywiście pamiętajmy, że te dodatki wszelkiego rodzaju w jednej szkole są, w innej nie. A w jeszcze innej są większe (chyba zależne od gminy). Jak gmina bogata to i dodatki fajne. Kiedyś słyszałem coś, że w Kobierzycach pod Wrocławiem dodatek np motywacyjny to coś koło 1500 zł. Znajomi nauczyciele mieli np siostrę pracującą w takiej bogatszej gminie no to przy zwykłym etacie 18h wyciągała 4500 -5000 zł na rękę.
Zaraz ktoś powie 18h tylko. Ale to są godziny lekcyjne. A do lekcji trzeba się przygotować, sprawdzić sprawdziany, wypełnić dokumenty, rady pedagogiczne, zajęcia pozalekcyjne z uczniami.
To nie jest tak, że przychodzisz na 8 do szkoły i o 11 jesteś po lekcjach. Jedna lekcja jest na 8, druga na 11 i kolejna na 13. Są takie dziury najczęściej.
Nauczyciel nauczycielowi nierówny. Inaczej wygląda praca matematyka czy polonisty od pracy wf'isty. Moim zdaniem to powinno być brane pod uwagę w wynagrodzeniu. Nikt nie mówi tego ale nauczyciele przedmiotów ogólnokształcących mają etat 18h, zawodowych mają etat 20h a nauczyciele przedmiotów praktycznych (ja tak miałem na początku) to są 22h. I gdzie tu sprawiedliwość, że wf ista pracuje 18h w tygodniu, a moja żona prowadzi zajęcia na kuchni (przedmioty gastronomiczne) i musi tych godzin machnąć o 4 więcej w tygodniu. A w ciągu miesiąca 16 godzin więcej. (ponoć mają zrównać od września)
Co do wolnego to uwierzcie, że nauczyciel potrzebuje odetchnąć psychicznie w te wakacje czy ferie. Poza tym skoro uczniowie mają wolne to co miałby robić w szkole w te wakacje?.
Użeranie się z uczniami to też nic fajnego. Taka sytuacja z mojego byłego miejsca pracy: Przychodzi uczeń do kolegi nauczyciela pod koniec roku, tak dyskretnie otwiera plecak w środku flacha, żeby mu dał 2 na koniec. Oczywiście pogonił go. To następnego dnia mamusia przyleciała i drze się na całą szkołę "Tak, od wszystkich bierze ale od mojego syna to nie chciał".
Miałem przyjemność pracować w technikum, liceum, gimnazjum, (liceum i gimnazjum prywatne). W prywatnych zdecydowanie lepsze warunki do nauczania (tzn chodzi lepsza młodzież, chcą się uczyć).
Generalnie szkoła nierówna szkole jak i nauczyciel nauczycielowi nierówny. Ale nie jest tak, że większość to lenie i nieroby. Ja akurat pracowałem w szkole gdzie poziom nauczania był niski. Słaba młodzież itp ale nauczyciele zawsze się przykładali. Ci co się obijali to był zdecydowanie margines.

A co do strajku to zgadzam się z @gk1982. To jest zmanipulowane. Ktoś tam pisał, że komuna się skończyła w 89. G..no prawda. Oni się tylko dogadali. Może by się skończyła, gdyby nie obalili rządu Olszewskiego. A tak mamy co mamy. Za największymi aferami w Polsce stoją ludzie związani z poprzednim systemem. Tak się składa, że ja akurat byłem i jestem za PISem. Ale też patrze krytycznie na wiele posunięć z ich strony. Tylko czy jest jakaś alternatywa w wyborach?
Podsumowując pójście do pracy w szkole to był mój największy błąd.

2
szydlak napisał(a):

Użeranie się z uczniami to też nic fajnego. Taka sytuacja z mojego byłego miejsca pracy: (...) To następnego dnia mamusia przyleciała i drze się na całą szkołę (...) W prywatnych zdecydowanie lepsze warunki do nauczania (tzn chodzi lepsza młodzież, chcą się uczyć

dlatego trzeba zaorać przymus nauki i publiczne nauczanie.

4

Tia, bo w sektorze prywatnym nie ma użerania z klientami, czy personelem, kaman ;)

0

w sektorze prywatnym szkołą rozwiązuje umowę z "trudną młodzieżą" lub każe sobie płacić dodatkowy bonus za użeranie się. Wtedy nauczyciel może robić np. za 5 tysiączków z normalnym dziećmi albo za 10 z bachorami.

3

czekac kiedy nauczyciele zaczna strajkowac o zablokowanie dostępu do np Khan Academy tak jak taksiarze blokują Ubera :D 21 wiek ale dzieciak musi siedziec w szkole a nauczyciel przepychac tematy zeby zdazyc do konca roku bo plan nauczania wymaga ich zrealizowania. Ehh...

2

Wy naprawdę myślicie, że ludzie(większość) bez "bata" nad głową by się uczyli? xD

Bardzo optymistyczne podejście, chociaż patrzę z tej perspektywy, która na 90% byłaby przestarzała po tak drastycznych zmianach.

0

Kto przeczytał cały ten wątek?

2

Bat nad głową wszyscy mają. Jeśli człowiek bez nauki i bez pracy dostaje pieniądze (dach nad głową, jedzenie...), to ten bat zanika u tej osoby, a u tych co uczyli się i pracują, ten bat się powiększa.

Kwestia nie rozpieszczania przez rodziców i kontrolowania postępów w nauce - nagroda za ogarnianie odpowiednich nowych zagadnień, a nie takie zwykłe kieszonkowe za nic.

5

Jak z naszych podatków rozdają często nierobom kasę to wszystko Ok, jak z naszych podatków trzeba wynagrodzić płacą za pracę to mamy dużo do powiedzenia. A dajcie Wy im spokój. Ceny rosną z dnia na dzień, porównanie koszyka zakupów to jakieś 40-80% więcej niż kilka lat wcześniej. Główny bankier kraju pokazuje wykresy z płaską charakterystyką w latach rządów oponentów. Ale tylko tym szczuje wzajemnie Polaków na siebie. Przecież doskonale wie że te lata to okres prosperity i ceny były bardzo stabilne. Nikt nawet nie zauważał że coś kosztuje więcej. Premier szczuje a niektórzy obywatele zapominają się. Nauczyciele sami wiedzą czy strajkować czy nie. To Rządzący maja problem. Ci wszyscy co to bez wykształcenia, przygotowania na rympał wciśnięci zostali w ławy rządowe, dzięki koneksjom lub wyklikali sobie stanowiska poparciem rządu na mediach społecznościowych niech się teraz martwią. Rządzą bezwzględną większością tylko dzięki nie doskonałej arytmetyce wyborczej i błędom wyborczym i braku jedności w opozycji. Zaniedbań jest ogrom a Oni myślą że rządzić to rozdawać i brać samemu... Kiedyś to musiało się zawalić i właśnie to się dzieje. Dajcie nauczycielom spokój bo strajk to nie jest łatwa decyzja i z pewnością są odpowiedzialni i wiedzą co robią. Wspierajmy ich bo to również może się nam przytrafić. Bzdury tu czytam na szczęście tylko czasem.

2

Nauczyciele niby tacy inteligentni ludzie, a nie wiedzą, że wszystko co ma swój początek ma i swój koniec, dlatego poparcie dla strajku gwałtownie spadło, a nastroje społeczne zmieniły kierunek i to bynajmniej nie pozytywnie, czasami lepiej przegrać bitwę, a wygrać wojnę ;)

5

@czysteskarpety: w zakresie poparcia dla strajku: wprawdzie mi bardzo on komplikuje życie, bo nagle spadła mi dwójka dzieciaków, którymi musimy się zajmować, zamiast wysłać do szkół, ale mimo wszystko popierałem. Spojrzenie mi się trochę zmieniło na temat, gdy przeczytałem, że na święta strajk zostaje zawieszony.
Za czas strajku nauczyciele nie dostaną wypłat. W święta i tak jest wolne i nikt nie pracuje, więc żeby kilka PLN przytulić, to na ten okres zawieszają strajk.

To tak samo słabe, jakby ktoś zrobił strajk głodowy, a wieczorem, kiedy kamery są wyłączone, skoczył na kebaba.

1
cerrato napisał(a):

To tak samo słabe, jakby ktoś zrobił strajk głodowy, a wieczorem, kiedy kamery są wyłączone, skoczył na kebaba.

Już kiedyś była "rotacyjna głodówka" w wykonaniu niemiłosiernie nam panujących posłów :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1