Ten nasz piękny język polski - po co nam 2 x U,Ó - 2 x CH, H i dwa razy RZ, Ż ???

1

Literowanie polskich wyrazów jest banalne w porównaniu do angielskich, bo poza nielicznymi wyjątkami, pisze się tak samo jak się czyta. Te nieliczne wyjątki to "ż" albo "rz", "ch" albo "h". Pozostałe litery brzmią tak samo jak się nazywają. W angielskim porównaj sobie np jak nazywa się litera "w" w alfabecie, a jak brzmi w wymowie w różnych wyrazach. A nieraz nawet te same litery różnie brzmią w różnych wyrazach, a nazywają się jeszcze inaczej.

A nawet bardzo często, jedna głoska odpowiada wielu literom, jak się czyta np wyraz " Michael? W polskim takich problemów nie ma, każde dziecko które pozba alfabet bez problemu już przeliteruje większość wyrazów

0

No właśnie, więc ortografia angielska jest trudniejsza od polskiej.

0
Nieposkromiony Karp napisał(a):

będę robił i będę robić to to samo więc nie wyszło ci kolego

Ale różne formy gramatyczne. Podobnie angielskie „I’m going to the store tomorrow” to to samo co „Tomorrow I’ll go to the store”.

0

albo nawet prawidłowo wypowiedzieć angular, jquery, htaccess, html :)

0

Nie wiem czy ktoś już to napisał, ale te literki inaczej się akcentuje i/lub wymawia. Nie każdy to robi, ale czasami sami różnica jest znaczna np. powiedź kurwa podniesionym głosem z 'u' wymawiany tak jak w słowach który lub ósemka.

0

W polskim akcent akurat jest przewidywalny, tak samo i w angielskim. Z kolei w rosyjskim niezły sajgon jest, każry wyraz akcentowany inaczej

2
Rerere napisał(a):

Literowanie polskich wyrazów jest banalne w porównaniu do angielskich, bo poza nielicznymi wyjątkami, pisze się tak samo jak się czyta. Te nieliczne wyjątki to "ż" albo "rz", "ch" albo "h". Pozostałe litery brzmią tak samo jak się nazywają.

Yyy... co?
ch to dwuznak oznaczający jedną spółgłoskę bezdźwięczną, podobnie jak sz i cz. Zatem ch „czyta się tak jak się pisze”, tylko trzeba pamiętać że to dwuznak.

h również „czyta się tak jak się pisze”. Większość Polaków wymawia h identycznie jak ch, niektórzy wciąż inaczej - jako spółgłoskę dźwięczną.

ż „czyta się tak jak się pisze”, chyba że jest częścią dwuznaku .

rz teoretycznie czyta się tak samo jak ż (z wyjątkiem górali), ale bardzo często oznacza tak naprawdę dźwięk sz (krzak=kszak) a wyjątkowo nie jest dwuznakiem (marznąć).

Podałeś więc zupełnie złe przykłady.

W polskim bardzo rozbudowany jest system udźwięczniania i ubezdźwięczniania spółgłosek. Zazwyczaj nie jest to odzwierciedlone w pisowni: śnieg = śniek, prośba = proźba, liczba = lidżba. Czasami jest odzwierciedlone - na początku wyrazów: dech - tchu (zamiast dchu). Na dodatek zjawisko to zachodzi pomiędzy wyrazami: kod i kot mają [t] na końcu, ale zarówno "kod źródłowy" jak i "kot źródłowy" wymawia się z [d]. Zależy też od regionu Polski - jedni "tak jakby" wymawiają [takjagby] a inni [tagjagby].

Litera "w" bardzo często oznacza dźwięk [f], ale tu też są różnice: niektórzy wymawiają "twój" jak [tfuj] a niektórzy [tvuj] z zachowaniem dźwięczności tego w.

Jest spore zamieszanie z pisownią i i j po spółgłoskach, którą zmieniano wielokrotnie. Obecna reguła każe pisać Francja/Francji przez j, ale Belgia/Belgii przez i, co powoduje potworka "ii" w dopełniaczu. Kretynizm.

Sama litera i jest niby samogłoską, ale w słowie "śnieg" zastępuje tylko kreskę nad n - słowo wymawia się tak jakby pisało się je "śńeg". Ale już w słowie "nigdy" jest zarówno kreską nad n jak i samogłoską (ńigdy).

Literowanie polskich wyrazów jest banalne w porównaniu do angielskich, bo poza nielicznymi wyjątkami, pisze się tak samo jak się czyta.

Jest znacznie mniej skomplikowane niż w angielskim, ale reguły wcale nie są takie banalne jakby się wydawało a wyjątki są liczne.

0
Althorion napisał(a):
Nieposkromiony Karp napisał(a):

będę robił i będę robić to to samo więc nie wyszło ci kolego

Ale różne formy gramatyczne. Podobnie angielskie „I’m going to the store tomorrow” to to samo co „Tomorrow I’ll go to the store”.

Te angielskie zdania znaczą zupełnie co innego, zaś polskie "będę robił" i "będę robić" znaczą dokładnie to samo. Różnica jest taka, że to drugie jest nowocześniejsze (bo może go używać mówiący, który jeszcze nie zdecydował o swojej płci ;)).

Azarien napisał(a):

W polskim bardzo rozbudowany jest system udźwięczniania i ubezdźwięczniania spółgłosek. Zazwyczaj nie jest to odzwierciedlone w pisowni: śnieg = śniek, prośba = proźba, liczba = lidżba. Czasami jest odzwierciedlone - na początku wyrazów: dech - tchu (zamiast dchu). Na dodatek zjawisko to zachodzi pomiędzy wyrazami: kod i kot mają [t] na końcu, ale zarówno "kod źródłowy" jak i "kot źródłowy" wymawia się z [d]. Zależy też od regionu Polski - jedni "tak jakby" wymawiają [takjagby] a inni [tagjagby].

To, że ludzie jakoś coś wymawiają, to nie znaczy, że tak jest dobrze. Słyszałem już różne dziwaczne rzeczy typu "dżem" jako "drzem" (jak w Tarzanie), no i "potrzeba" jako "poczeba", ale ten "kot źródłowy" przez "d" przebija chyba wszystko.

Jest znacznie mniej skomplikowane niż w angielskim, ale reguły wcale nie są takie banalne jakby się wydawało a wyjątki są liczne.

Co do zasady w polskim (jak w każdym porządnym języku) czyta się to, co się pisze. Wyjątki owszem istnieją, ale to jednak całkowicie odmienna sytuacja niż brak całkowity brak reguł znany w angielskim. Takie "ough" może być wypowiedziane na co najmniej dziesięć sposobów.
A zresztą... ghoti is like a fish.

W angielskim po prostu nie da się nauczyć czytać, trzeba nauczyć się wymowy wszystkich słów na pamięć, z uwzględnieniem tego, że słowo zapisywane tak samo może być czytane na różne sposoby. Nie czyni to bynajmniej angielskiego trudniejszym od polskiego, ale jest głupią uciążliwością.

0

polskie "będę robił" i "będę robić" znaczą dokładnie to samo.
(bo może go używać mówiący, który jeszcze nie zdecydował o swojej płci ;)).

Zatem nie znaczą tego samego, bo „będę robił” niesie informację o płci mówiącego, a „będę robić” - nie.

Różnica jest taka, że to drugie jest nowocześniejsze

Jest odwrotnie: inne języki słowiańskie używają wyłącznie formy z bezokolicznikiem, a forma z -ł jest polskim ewenementem, co sugeruje że jest nowsza.

To, że ludzie jakoś coś wymawiają, to nie znaczy, że tak jest dobrze.

Jest dobrze, i ty też tak mówisz, nawet jeśli nie zdajesz sobie z tego sprawy.

1

Jest odwrotnie: inne języki słowiańskie używają wyłącznie formy z bezokolicznikiem, a forma z -ł jest polskim ewenementem, co sugeruje że jest nowsza.

No nie wiem. Po słoweńsku jest podobnie jak w polskim:
"delal bom" (gdzie "delal" to imiesłów od "delati"(robić, działać), coś jak "robił", a "bom" to "będę").

w słoweńskim czas przeszły się nawet podobnie tworzy z użyciem imiesłowa, tylko jest inne słowo posiłkowe:
"delal sem" (coś jak "robił jestem" zamiast "robiłem")

0

Jaka jest różnica między tymi zdaniami:

Chciał bym to na już.
Chciał bym to na już!
Chciał bym to na juuuuż!!!

Co?
Co??
Co???!
Coooo?!!!!!

??

6

Potwierdza pochodzenie polskiego od (pra)słowiańskich języków. Dlatego m.in. Ukraińcy, Białorusini czy Rosjanie nie będą mieli problemu z poprawnym stosowaniem u/ó, h/ch, rz/ż w j. polskim:
U zastępuje У [wymawia się U] (pusto - пусто), Ó zastępuje О [o] (ból - боль, wróg - ворог, wóz - воз), H zastępuje Г [brak dzwięku w j.polskim] (hak - гак, hiena - гієна/гиена, horyzont - горизонт), CH zastepuje Х [h] (cicho - тихо, duch - дух, ucho - ухо/вухо, ruch - рух), RZ zastępuje Р [r] (rzeka - река, burza - буря, korzeń - корень, orzech - орех), a Ż zastępuje Ж [ż] (żaba - жаба, nóż - нож, mąż - муж).

3

Jezyk polski jest dlatego taki skomplikowany, zeby od razu rozpoznac szpiega. Polszczyzna pomaga w walce z wrogiem- to jest moja wersja i tego sie bede trzymal :]

3
somekind napisał(a):

Jest znacznie mniej skomplikowane niż w angielskim, ale reguły wcale nie są takie banalne jakby się wydawało a wyjątki są liczne.

Co do zasady w polskim (jak w każdym porządnym języku) czyta się to, co się pisze. Wyjątki owszem istnieją, ale to jednak całkowicie odmienna sytuacja niż brak całkowity brak reguł znany w angielskim. Takie "ough" może być wypowiedziane na co najmniej dziesięć sposobów.
A zresztą... ghoti is like a fish.

W angielskim po prostu nie da się nauczyć czytać, trzeba nauczyć się wymowy wszystkich słów na pamięć, z uwzględnieniem tego, że słowo zapisywane tak samo może być czytane na różne sposoby. Nie czyni to bynajmniej angielskiego trudniejszym od polskiego, ale jest głupią uciążliwością.

Angielska wymowa jest dla mnie mocno irytująca. Mogliby się zdecydować na jakąś konkretną regularną wymowę, bo zapamiętywanie wymowy każdego słowa z osobna jest robotą głupiego. Tutaj jest pewne rozwiązanie dla tego problemu:

2

https://pl.wikipedia.org/wiki/Nuż_w_bżuhu

Był kiedyś ruch mający na celu uproszczenie języka.

0

Język polski ma skomplikowaną ortografię, ale czy np język angielski jest prostszy? Nie wydaje mi się. Co prawda nie ma ortografii praktycznie, ale za to pierdylion czasów i wymowa całkiem inna niż pisownia - nie bez powodu jedno z trudniejszych zadań w szkole dla dzieci to przeliterować jakieś słowo.
Naprawdę ciężko zrozumieć, czemu w angielskim nie wystarczy jeden czas przeszły, teraźniejszy i przyszły, skoro w polskim wystarczy i wszytko można jednoznacznie przez to wyrazić.

W założeniach prosty to miał być chyba esperanto, ale jakoś się nie przyjął. Każdy język ma takie niuanse - a po co w hiszpańskim stawiać drugi znak zapytania na początku zdania i to jeszcze odwrócony?

0

Nie, nie jest ciężko zrozumieć dlaczego w angielskim jest tyle czasów. Po prostu czasy zastępują inne konstrukcje. Angielski z trzema czasami byłby mocno upośledzony.

A w hiszpańskim odchodzi się od stosowania pierwszego zapytajnika. Prawdę mówiąc to ja się nigdy nie spotkałem z tym, by ktoś do mnie pisał używając dwóch zapytajnikow.

0

Przy takich rozkminach zawsze w głowie słyszę angielskie Pacific Ocean, w którym występuje 3x litera c i jest czytana na 3 różne sposoby.


A tu Bralczyk o różnicy w wymowie h i ch. Przyznam, że przesłuchałem kilka razy obie wymowy herbaty i hasła i jak dla mnie wymawia je identycznie. Może trochę bardziej zaznaczył/zaakcentował tak jakby chciał podkreślić, na którą literę zwrócić uwagę, ale wymowa w moich uszach jest identyczna.

0
ToTomki napisał(a):

Nie, nie jest ciężko zrozumieć dlaczego w angielskim jest tyle czasów. Po prostu czasy zastępują inne konstrukcje. Angielski z trzema czasami byłby mocno upośledzony.

To ciekawe, co mówisz. Jakie konstrukcje zastępują czasy i czemu byłby upośledzony?

0

Generalnie, to jest kwestia umowy społeczenej, a jako taka raczej nie jest motywowana obiektywnie. Raczej chodzi o przyzwyczajnia, sentymenty czy widzimisię takiego czy innego stronnictwa. Z jednej strony, za bardzo nie ma powodu, żeby nie usunąć nadmiernych liter i tłumaczenie, że nie będzie można odróżnić niektórych słów jest zwyczajnie głupie, bo z kontekstu przecież i tak wiemy o co chodzi (z resztą w mówionym języku nie mamy z tym kłopotu). Z drugiej strony dziwnie byłoby nagle zacząć pisać inaczej. Dziwnie by to wyglądało, choć też dla Rosjan pewnie też dziwnie wyglądało po reformie 1918r, nie mówiąc o Chińczykach po wprowadzeniu pisma uproszczonego. :) Przypuszczam, że nam to jednak nie grozi. Nie oszczędzamy tuszu (jeden z motywów ograniczenia twardego znaku w rosyjskim, podobno dużo oszczędzili), a komputery poprawiają nam błędy. :)

1
Ghost_ napisał(a):

To ciekawe, co mówisz. Jakie konstrukcje zastępują czasy i czemu byłby upośledzony?

W języku angielskim nie występuje aspekt czasownika, zatem trzeba używać różnych czasów, żeby powiedzieć jadłem i zjadłem.
Ale 16 różnych czasów (nawet jeżeli niektórych w praktyce się nie używa) to jednak - jak dla mnie - zdecydowana przesada.

0

Język angielski jest na tyle pokręcony, że ciągle nie wiadomo np jak wymawiać słowo "Azure":

Albo "skurwiel" jak po angielsku?

1
Azarien napisał(a):

Jest spore zamieszanie z pisownią i i j po spółgłoskach, którą zmieniano wielokrotnie. Obecna reguła każe pisać Francja/Francji przez j, ale Belgia/Belgii przez i, co powoduje potworka "ii" w dopełniaczu. Kretynizm.

To jest kretynizm do kwadratu. Przykładowo, mamy identyczny zapis, a różny odczyt:

  • państwo Dania. dańja
  • mięsne dania. dańa

A tutaj odwrotnie, różny zapis i identyczny odczyt:

  • pralni pralni
  • Narnii narni.

I jest nawet kryterium rozróżńiające: przez "i" należy pisać wyrazy rodzime i przyswojone, a przez "ii" obce i nieprzyswojone.

Narnia jest tu świetnym przykładem, bo dekady po wydaniach pisanych przez jedno "i", jakiś kretyn uznał, że to jest słowo nieprzyswojone, i w związku z tym należy zrobić reformę i pisać odtąd niedorzecznie przez dwa "ii". I o ile wszystkie te reguły na "rz", "ó" i "ch" są jeszcze w miarę do przełknięcia i w miarę racjonalne, to przy wymyślaniu zasad pisania tych końcówek kogoś zwyczajnie pogięło.

0

Ale "Narnia" to jest słowo obce nieprzyswojone. Chociaż, też dostrzegam brak logiki, bo czemu "pralni" przez jedno i, a "biologii" przez 2, ale "matematyki" przez jedno?

Inna kwestia - czemu "na Białoruś", ale "do Niemiec". Co prawda, gadające głowy w tv zaczynają mówić "do Białorusi" (nie wiem czy prawidłowe), ale "pojechać na Niemcy" raczej prawidłowe nie jest i nikt tak nie powie. Pojechać na Białoruś i owszem, gdzie jest różnica?

0

Ja mówię "przyszłem" i "posz​łem" :d

0

A czym różni się olej od oliwy? Czemu olej z oliwek to jest oliwa, a wszystkie pozostałe oleje nie?

1
Ghost_ napisał(a):

Chociaż, też dostrzegam brak logiki, bo czemu "pralni" przez jedno i, a "biologii" przez 2, ale "matematyki" przez jedno?

To akurat ma jeszcze jakiś sens, bo w słowie pralnia nie ma tak naprawdę głoski i. Jest tylko ń zapisane dwuznakiem ni.
No ale w Narnii jest identycznie tak samo powinna być pisana. O ile można jeszcze przyjąć zasadę, że nazwy obcych krajów są "nieprzyswojone", to konia z rzędem temu, kto potrafi rozróżnić przyswojone i nieprzyswojone popularne rzeczowniki.

Inna kwestia - czemu "na Białoruś", ale "do Niemiec". Co prawda, gadające głowy w tv zaczynają mówić "do Białorusi" (nie wiem czy prawidłowe)

Taki utarty zwyczaj językowy. Wszelkie "do Białorusi" i "do Ukrainy" prawidłowe nie jest i piszą tak tylko nawiedzeni politpoprawnością agitatorzy, twierdzący, że to Białorusinom i Ukraińcom umniejsza, bo traktujemy ich wtedy jak region (np. na Śląsk) a nie państwo, gdzie powinno być "do". Otóż nie powinno, a jak ktoś tego nie ogarnia, to niech pojedzie NA Węgry i tam mu wyjaśnią.

0

Bo Narnia teoretycznie "powinna być" wymawiana z takim lekko przeciągniętym "nja" jak Dania. I może by była, gdyby od początku konsekwentnie stosowano pisownię "Narnii" a nie "Narni".

Skoro jednak nie jest (a chyba nie jest?), tylko ma wymowę taką jak Gdynia (a nie taką jak Dania) to forsowanie pisowni z -ii jest nieuzasadnione.

to konia z rzędem temu, kto potrafi rozróżnić przyswojone i nieprzyswojone popularne rzeczowniki.

Tu powinno decydować kryterium wymowy, czyli jak "większość" wymawia: z przeciągniętym "nja" czy z krótkim "nia". Ale mam wrażenie że ta różnica w wymowie powoli zaczyna się zacierać.

1

Bo Białoruś była traktowana jak region (na białą ruś), tak samo Ukraina, Litwa. To samo z na Ukrainie (polski, rosyjski) i w Ukrainie (w Ukraińskim 🙃)

0

Mnie trochę drażni, jak w mediach mówią, że ktoś "miał coś zrobić". Podają jakąś informację, ale nie mówią że ktoś coś zrobił, albo podejrzewa się, że coś zrobił, tylko że "miał coś zrobić".

Mam wątpliwości, czy to jest prawidłowe, według słownika języka polskiego: https://sjp.pwn.pl/slowniki/mie%C4%87.html
To nie jest poddawanie w wątpliwość czegoś, o czym przekonaliśmy się po fakcie, więc np podawanie informacji o kimś, kto zabił żonę albo jest o to oskarżony mówiąc, że "miał zabić żonę" wydaje mi się błędne. Byłoby to prawidłowe, gdyby miał zabić żonę, ale się rozmyślił.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1