Jesli nie Corpo to co?

0

Ze wzgledow biurowych jestem zmeczony praca w open space (zimno, halas, brak mozliwosci zasloniecia okien, sztuczne swiatlo sterowane automatycznie ktorego nie da sie zgasic itp).

Szukam alternatywy. Co istotne jestem przez jakis czas jeszcze przywiazany do Krakowa i finansowo nie chialbym spac ponizej dolnych widelek dla Seniora w tym miescie. Potraficie cos polecic ?

0
WhiteLightning napisał(a):

Ze wzgledow biurowych jestem zmeczony praca w open space (zimno, halas, brak mozliwosci zasloniecia okien, sztuczne swiatlo sterowane automatycznie ktorego nie da sie zgasic itp).

Pracuje w korpo - na kazde kolejne 6 osob przypada klimatyzer/ogrzewacz, okna mozna otwierac/zamykac oraz zaslaniac. Na kazde kolejne 6 osob mamy rowniez swiatlo z 4 stopniami jasnosci. Co do halasu - fakt w poprzednim pokoju bylo rozrywkowe towarzystwo (aczkolwiek ja lubie jak jest wesola atmosfera). Teraz jestem w pokoju, gdzie jest grobowy spokoj ;)
Nie wszedzie wiec korpo takie zle ;P

0

Open space to dla Ciebie największy problem w korporacji? Chyba tam za krótko pracujesz.
Polecam rozwiązanie z "Szpiedzy tacy jak my" - słuchawki.

0

@WhiteLightning
Podpowiedz: firma piszaca aplikacje dla bankow inwestycyjnych. Oddzialy w Łodzi i w Poznaniu. Pisze z punktu widzenia oddzialu w Poznaniu, nie wiem czy tak samo maja w Łodzi.

0

widocznie kiepsko trafiłeś, ale to nie znaczy że tak jest wszędzie. w dużym korpo /oddziały Szczecin-Wrocław ;-)/ miałem warunki zbliżone do opisanych przez QwerQwer. a narzekałem raczej na gorąco w środku zimy niż na zimno...

1

@WhiteLightning ponoć najlepszy biurowiec w krakowie ma IBM, ale z kasą tam raczej tak-sobie. No i też open space tak czy siak.
A koniecznie chcesz siedzieć w krakowie? Ja na przykład mam swoje biuro... :P

0
QwerQwer napisał(a):

@WhiteLightning
Podpowiedz: firma piszaca aplikacje dla bankow inwestycyjnych. Oddzialy w Łodzi i w Poznaniu. Pisze z punktu widzenia oddzialu w Poznaniu, nie wiem czy tak samo maja w Łodzi.

Rule na seniora może Ci dać te 9-10tys brutto na umowie o pracę :) Też nie przepadam za korpo, bo w sumie liczy się gdzie siedzisz ale tu na szczęście zawsze trafiałem w róg plecami do ściany :) Inaczej szybko bym odszedł. W małych firmach też można sobie trochę zarobić, tylko problem tam jest taki, że wtedy jesteś od wszystkiego.

0

Lol, w bumie zimno? U mnie jest zawsze za gorąco...

0

Ciesz się że nie pracujesz w takich korporacjach, gdzie pracownika mają za nic. Za którą stroną by się upomniał z włodarzami z doliny krzemowej, czy koderami, oszukanymi pracownikami? Zmowa pracodawców w Krzemowej Dolinie. Największe firmy z Krzemowej Doliny walczą z kompromitującym je pozwem zbiorowym obecnych i byłych pracowników, którzy twierdzą, że zawiązano przeciwko nim spisek pracodawców. Sprawa przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości ciągnie się od jakiegoś czasu, a w kwietniu bieżącego roku firmy Apple, Adobe, Google i Intel zgodziły się wypłacić 325 milionów dolarów w zamian za ugodę w sprawie oskarżenia o działanie na szkodę pracowników. Wygląda na to, że ci ostatni mają spore szanse na uzyskanie większej sumy pieniędzy, bo kolejne zeznania i dowody w sprawie rzucają na spisek coraz więcej światła.

Prowadząca sprawę sędzia Lucy Koh w ubiegłym tygodniu praktycznie wyrzuciła propozycję ugody do kosza na śmieci argumentując całkowite jej odrzucenie tym, że sprawa jest mocna, a pracownikom należy się więcej. Oskarżyciele twierdzą, że wymienione firmy manipulowały procesami rekrutacji pracowników, konkretnie inżynierów i innych, wysokowykwalifikowanych kandydatów tak, aby ci nie mieli szans otrzymania lepszych warunków pracy (w tym pensji) u innych, największych pracodawców w tzw. Krzemowej Dolinie.

Apple, Adobe, Google i Intel bronią się twierdząc, że działania te miały na celu chronienie potencjalnych konkurentów przed przepływem pracowników w obawie o to, że traciliby utalentowanych pracowników. Sędzia Lucy Koh w długim uzasadnieniu odrzucenia propozycji ugody stwierdziła, że pozwani "nie zdołali przedstawić przekonujących dowodów" na to, że działali w dobrej wierze.

Dzięki rozprawie sądowej na światło dzienne wyszły bardzo istotne informacje dotyczące szczegółów tego spisku. Sąd stwierdził, że istnieją poważne i przekonujące dowody na to, że centralną postacią procederu mogł być nie kto inny, jak Steve Jobs. Lucy Koh oświadczyła, że pojawiły się materiały dowodowe wskazujące na to, że Jobs po raz pierwszy tego typu praktyki zastosował z firmami Pixar i LucasFilms, z którymi przez lata bardzo blisko współpracował - już jako szef Apple. Dopiero później praktyki te zaczęły przenosić się na inne firmy. Sędzia stwierdziła, że właśnie po tym, jak zasięg spisku został rozszerzony, Steve Jobs zaczął pełnić główną rolę w nadzorowaniu realizacji jego założeń.

W pozwie zbiorowym pracowników Steve Jobs jednak nie pełni roli jedynego "złego luda". W toku rozprawy ustalono, że jego odpowiednicy (szefowie) w firmach Adobe, Google i Intel co prawda odgrywali role drugoplanowe, ale nie umniejsza to w żadnym wypadku ich udziału w spisku. W toku rozprawy ustalono, że wpływali oni na decyzje rekrutacyjne wtedy, gdy uznawali, że ktoś z pozostałych "graczy" łamie zasady, które miały być stosowane pomimo tego, że nigdy nie spisano ich na papierze. "Nie mieliśmy niczego podpisanego. Był uścisk dłoni "nie zatrudniamy" pomiędzy Eric'iem i mną" zeznał szef Intela, Paul Otellini, odnosząc się do Erica Schmidta z firmy Google.

Warto zauważyć też, że w sprawie wykazywano, że kontrola wszelkich naruszeń niepisanego porozumienia szła z samej "góry". W toku rozprawy ujawniono m.in. sytuację, w której osoba z kadr firmy Google skontaktowała się, poprzez e-mail, z pracownikiem Apple, w 2007 roku. Oczywiście chodziło o propozycję pracy. Okazało się, że w posiadanie tej wiadomości w jakiś sposób wszedł sam Steve Jobs. Ten wiadomość przesłał dalej, do Erica Schmidta z Google, który wypytał swoją ekipę "dlaczego to ma miejsce?". Schmidtowi odpowiedziano, że osoba ta "zostanie zwolniona w ciągu godziny". Inny członek kadry kierowniczej Google wykazał zadowolenie z tego działania i napisał wręcz, żeby "zrobić z tego zwolnienia publiczny przykład dla reszty członków grupy. To powinno, mam nadzieję, zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości". Po tym Eric Schmidt odpisał Jobsowi zapewniając, że sytuacja została opanowana. Co ciekawe Steve Jobs przekazał tą wiadomość do własnej ekipy dodając do niej emotikonkę ":)". Najwyraźniej miało to na celu ustawienie jej do pionu. Sędzia Lucy Koh ustaliła jednak, że kierownictwo Google nie poprzestało na tym jednym zwolnieniu. Pracę straciły też inne osoby, a pozostałym grożono kolejnymi zwolnieniami.

Sprawa, jak się okazało, nie była ograniczona tylko do Doliny Krzemowej. Ujawniono, że miała zasięg międzykontynentalny. Gdy osiem lat temu firma Google rozważała ekspansję do Europy, a konkretnie do Paryża, najpierw skonsultowała to z ówczesnym szefem Apple. Jak wynika z wiadomości e-mail, Steve Jobs dał jasno do zrozumienia, że nie życzy sobie aby firma Google realizowała swoje plany zatrudnienia jednego z aktualnych i kilku byłych inżynierów Apple. Reakcja Google'a była równie jasna. W odpowiedzi napisano "Steve, biorąc pod uwagę Twój silny stosunek do zatrudniania byłych inżynierów Apple, my zdecydowaliśmy o tym aby nie otwierać centrum inżynieryjnego Google w Paryżu." Imię i nazwisko członka kadry kierownicznej z firmy Google na razie nie zostało ujawnione, ale dowody wskazują na to, że ta sama odpowiedź dla Jobsa została przekierowana także do założycieli Google'a (Sergey Brin i Larry Page).

Jednym z największym zagrożeń dla "krzemowego spisku" okazał się być Facebook, który odmówił przyjęcia jego założeń. W toku rozprawy wykazano, że na linii spiskowców i Facebooka mocno iskrzyło. Przykładowo gdy kierownik działu rekrutacji w firmie Google odkrył, że Facebook niemalże skopiował opisy stanowisk pracy i zatrudniał najlepsze talenty z jego firmy, rzucił kilka pomysłów. Wśród nich było uruchomienie agresywnej kampanii przeciwko Facebookowi i ruszenie za jego pracownikami. W pomyśle stwierdzono wręcz, że w akcji nie może być żadnej taryfy ulgowej, a nawet, że Google będzie "bezlitosne, jak siły natury". Jeden z doradców zaproponował potem aby ktoś skontaktował się z Markiem Zuckerbergiem (CEO) lub Sheryl Sandberg (COO), gdyż jak twierdził "trzeba zawrzeć zawieszenie broni". Dopiero po tym, jak Facebook kolejny raz odmówił przystąpienia do spisku, tak naprawdę zmusił Google do wymyślenia sposobu na zatrzymanie swoich pracowników. W efekcie postanowiono o 10-procentowej podwyżce i jednorazowej premii, w wysokości 1000 dolarów.

0

Hmmmm praca w korpo jest zła?

no to tak: pracuję w korporacji już dwa lata

  • Mam własny pokój który dzielę tylko z jednym kolegą.
  • mamy w pokoju klimatyzację
  • Okna i światło normalne. Jak chcemy to zamykamy okna, jak nie to otwieramy.To samo z zasłonięciem lub gaszeniem światła.
  • Cisza i spokój.

Ja w OpenSpace bym pracować nie mógł za nic. Na pewno do takiej firmy bym nie poszedł.

0

Hmmmm praca w korpo jest zła?

Nie korpo jest złe, tylko warunki pracy są dobre albo złe. Jak ktoś ma wizję na styl amerykański - wielka hala na 100 osób - to to jest złe.
Pracowałem w pokojach na 2, na 5 i na 12 osób (nie więcej) i to jest OK.

0

Pokój na 4 osoby też może być kiepską opcją, jeśli szefo regularnie wpada i drze ryja (z emocji?).

0

A moge prosic o nazwy firm gdzie biuro bylo przyjazne (i nie byl to Open Space w stylu Amerykanskim)?

Ja nie chce oceniac czy Corpo sa dobre czy zle, czy Open Space jest dobry czy zly, po prostu to co mam teraz nie do konca mi pasuje a nie chce w pakowac sie z deszczu pod rynne.

2

@Azarien bywa jeszcze ciekawiej :P Na przykład Sabre w krakowie stosuje program oszczędnościowy Flex, który oznacza że nie tylko jest open space, ale dodatkowo nie ma czegoś takiego jak twoje biurko, krzesło czy nawet twój kilkuosobowy box. Miejsc jest ~10-15% mniej niż pracowników, bo założenie jest takie że zawsze kogoś w pracy nie ma, bo urlop, choroba czy praca zdalna z domu (szczególnie że zalecają pracować przynajmniej 1 dzień z domu). Przy biurkach są monitory i krzesła a ty masz swojego laptopa, klawiaturę i myszkę. Przychodzisz rano do pracy i polujesz na miejsce do siedzenia, najlepiej gdzieś blisko twojego teamu :D
O ile w poniedziałek czy piątek nie robi to wielkiego problemu, albo jak przychodzisz do roboty na 7:00, ale jak studiujesz i przychodzisz do pracy późno, bo rano masz zajęcia, albo przychodzisz o normalnej porze ale w środku tygodnia to czasem jest masakra.
Nie wspomnę już nawet o tym że wszystkie krzesła były popsute. Żelowe podłokietniki były odrapane i wydłubane (srsly...), połowa możliwych płaszczyzn regulacji krzesła była zepsuta etc. I to wszystko dlatego że krzesło nie było "twoje" więc ludzie zwyczajnie o to nie dbali i mieli gdzieś.

1

W Rule'u dostajesz sprzet, ktory jest do Ciebie przypisany (monitory, laptop, klawa, mysz itd) i wybierasz sobie jednorazowo wolne biurko przy ktorym chcesz siedziec i juz tam ciagle siedzisz. No chyba ze zmieniasz projekt na projekt innej firmy, wiec musisz zmienic strefe i tracisz dostep do pokoju poprzedniej firmy.
Wieksze pokoje maja tak okolo 34 miejsc, natomiast mniejsze tak okolo 24.

0
Shalom napisał(a):

@Azarien bywa jeszcze ciekawiej :P Na przykład Sabre w krakowie stosuje program oszczędnościowy Flex, który oznacza że nie tylko jest open space, ale dodatkowo nie ma czegoś takiego jak twoje biurko, krzesło czy nawet twój kilkuosobowy box. Miejsc jest ~10-15% mniej niż pracowników, bo założenie jest takie że zawsze kogoś w pracy nie ma, bo urlop, choroba czy praca zdalna z domu (szczególnie że zalecają pracować przynajmniej 1 dzień z domu). Przy biurkach są monitory i krzesła a ty masz swojego laptopa, klawiaturę i myszkę. Przychodzisz rano do pracy i polujesz na miejsce do siedzenia, najlepiej gdzieś blisko twojego teamu :D
O ile w poniedziałek czy piątek nie robi to wielkiego problemu, albo jak przychodzisz do roboty na 7:00, ale jak studiujesz i przychodzisz do pracy późno, bo rano masz zajęcia, albo przychodzisz o normalnej porze ale w środku tygodnia to czasem jest masakra.
Nie wspomnę już nawet o tym że wszystkie krzesła były popsute. Żelowe podłokietniki były odrapane i wydłubane (srsly...), połowa możliwych płaszczyzn regulacji krzesła była zepsuta etc. I to wszystko dlatego że krzesło nie było "twoje" więc ludzie zwyczajnie o to nie dbali i mieli gdzieś.

LOL, nie do końca to prawda. W moim dziale wszyscy mamy swoje biurka i monitory (niektórzy po dwa). Źle trafiłeś i tyle.

0

@duzo111 bullshit, a może po prostu akurat nie siedzi obok was żaden "przeładowany" projekt? No i po "czystce" w Sabre pewnie sporo miejsc się zwolniło, a przecież biuro jest to samo. Może chwilowo mają wystarczającą liczbę miejsc...
(albo były wakacje i mało ludzi w firmie i ty jeszcze nie wiesz że jutro rano ktoś zabierze twoje biurko i monitory :P)

1

duzo111 - ale u Was za to bija murzynow...

0

Opowiem jak było w Tieto w Szczecinie. Stan na dwa lata temu - jeśli coś się od tego czasu zmieniło to nie mam o tym pojęcia.

Pokoje były przeciętnie 12-osobowe. Z klimą, dużymi oknami. Część ścian wewnętrznych murowana a część szklana - przez co niektóre "akwaria" miały nawet z czterech stron szyby.
Okna otwieralne, zasłanialne, wyskakiwalne jakby co.
Dostęp rozgraniczany całymi piętrami, czyli w ramach piętra miało się swobodę poruszania.
Dostęp był rozdawany raczej liberalnie niż restrykcyjnie.

Biurka własne, monitory zazwyczaj dwa, niektórzy mieli cztery.

Wtedy wszystko było cud miód nowe - firma się dopiero wprowadziła do nowego biurowca, teraz jest pewnie niestety "normalniej".

0
Shalom napisał(a):

@duzo111 bullshit, a może po prostu akurat nie siedzi obok was żaden "przeładowany" projekt? No i po "czystce" w Sabre pewnie sporo miejsc się zwolniło, a przecież biuro jest to samo. Może chwilowo mają wystarczającą liczbę miejsc...
(albo były wakacje i mało ludzi w firmie i ty jeszcze nie wiesz że jutro rano ktoś zabierze twoje biurko i monitory :P)

lol, pracuje w tym dziale od 1,5 roku. Jest to nowy dział, mamy swoje pomieszczenie niezależne od reszty także przykro mi. Zazdrość zżera? ;)

1

@duzo111 zżera bo ja musiałem walczyć jak lew o popsute krzesła z wyłażącymi z podłokietników glutami i to jeszcze 20 metrów od reszty mojego zespołu... Ale teraz mam własne biuro, więc teraz ty możesz zazdrościć :P

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1