Za to szczerze nienawidzę winzgrozy... za sposób w jaki coś jest instalowane...
Innymi słowy jest niby MSI, ale każdy ma swój sposób.
Wszystko robią po swojemu i nawet Microsoft odpierdala w każdej aplikacji po swojemu.
Otóż próba zainstalowania Microsoft Visual C# Express kończy się tak:
WTF? nie mam partycji I: co to prostytutka jest w ogóle?
no, nic..
subst I: c:\wtf
i jedziemy dalej...
Wybrałem, że instalować chcę w D:\programy\Mircosoft(...)
Doszedłem do pasku postępu i... nic się nie dzieje przez minutę.
No, to okno instalatora w tło i porobię coś innego w międzyczasie
PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ
pop, firewall pyta mnie, czy zezwolić setup.exe na dostęp do czegośtam
patrzę w okno instalatora, pasek postępu jak był tak jest na 0%
wtf? pół godziny zero akcji, srsly?
No, okej.. zaczyna się ściąganie komponentów.
ściągnęły się, aż jestem pełen podziwu, że w międzyczasie się nic nie spierdoliło.
za to gdy zaczęły się instalować...
CO TO prostytutka JEST? (d:\keraj\workspace to mój javowy workspace)
blokuję folder na czas instalacji... i tyle
jeden komponent się zainstalował, jest okej...
leci drugi... .NET 4.5
I to było wręcz przewidywalne
Koniec i tyle? Jakiś kod błędu? Jakieś logi, wtf? Po prostu "nie można bo nie"?
I na co mi ten skrót do kontynuacji instalacji, skoro nie wiem nawet co mam zrobić, żeby to zadziałało?
Jakby tego było mało, cały dysk jest zapchany folderami typu "c092534f7eb3805845" lub WTFDUPA#%.TMP i każde w jakimś innym miejscu... ZAMIAST w WINDOWS/TEMP to rzuca mi tym gównem po dysku i później go nawet nie usuwa.
Srly? W swoim własnym systemie microsoft nie potrafi sensownie zainstalować aplikacji?
Wcześniej tego nawet nie zauważyłem, ale...
http://out.keraj.net/images/6891592916502202708-7043088369943278191.jpg