sarin. napisał(a)
A takie rozwiązanie; robimy coś ciekawego(po godzinach, na studiach) z softu, puszczamy to wolno i robimy z tego płatne szkolenia, konsultacje, wdrożenia?
Niedawno ktoś z 37signals mówił, że zaczynali od consultingu i że to bardzo kiepska branża w porównaniu z tym, co teraz robią. A co teraz robią? Są świetni, sławni, robią świetne aplikacje webowe i za ich korzystanie pobierają miesięczną opłatę. Oczywiście ta forma pracy nie podchodzi pod to o czym myślałem zakładając ten temat (to bardziej takie "założenie własnej firmy", które się sprawdza w każdej branży).
Natomiast jeśli chodzi o zrobienie czegoś ciekawego i puszczenie tego wolno, za darmo... Przynajmniej w okresie studiów, a nawet liceum (!) jest to IMO dobre rozwiązanie. Może nawet odpłacić finansowo, o czym wspomnę niżej, w odpowiedzi do kolejnej osoby.
Sid_ napisał(a)
A powiedzcie mi... Na jaka kwotę może liczyć świeżo upieczony magister, bez większego stażu???
W naszej branży liczą się bardziej umiejętności niż staż. Tak mnie uczy mój przykład. Ja programowaniem zainteresowałem się bardzo wcześnie i miałem szczęście dostać od losu takich rodziców, a nie innych, dzięki czemu pierwsze formalne, indywidualne lekcje z programowania brałem jeszcze... w podstawówce (gimnazjów wtedy nie było). Potem przez liceum też sporo robiłem i pod koniec byłem już całkiem niezły jak na licealistę (choć np. w algorytmice najlepszy nie byłem). Na studiach (dzienne na dobrej polibudzie) uczyłem się jeszcze intensywniej robiąc projekty na własną rękę. Nawet te zaliczeniowe robiłem ze 2 czy 3x bardziej złożone niż było to wymagane -- ot, żeby poznać język, nauczyć się czegoś. Na półce mam pełno dobrych, branżowych książek, które czytam nałogowo. Normalka: zwykły koder, który lubi programować i chce poszerzać horyzonty.
Do tego momentu, mimo że już nie wypuszczałem chłamu, jeszcze niczego nie sprzedawałem (poza drobnymi przypadkami, o których świat się i tak nigdy nie dowie).
I niemal bez komercyjnego doświadczenia poszedłem jeszcze na studiach do roboty, w tej słabej niby branży webowej. W pierwszej agencji interaktywnej miałem troszkę więcej niż 3k netto. I to nie w Warszawie.
Pewnie, może nie jest to kosmiczne "osiągnięcie" (choć będę się kłócił, że ponadprzeciętne), ale jeśli uwzględnić to, że umiejętności do momentu tej pierwszej pracy były nabyte wyłącznie nauką samodzielną i pracą niekomercyjną (z czego duża część... nie ujrzała nawet światła dziennego!), to IMO jest to pewnym argumentem za tym, że jeśli na wczesnych latach studiów nie musisz zarabiać, to można robić za darmo -- dla społeczności lub dla siebie. Wtedy przynajmniej rzeczywiście skupiasz się na nauce. Nie masz deadline'ów. Paradoksalnie, możesz osiągnąć większą jakość niż w niejednej firmie, gdy działa presja czasowa, a Account Managerowie nie umieją się obronić przed głupimi (z punktu widzenia naszej branży) żądaniami klienta.
@Adam Boduch
Potwierdzam sytuację na stronach typu zlecenia.przez.net. Co do motywacji odnośnie tej całej dyskusji... Gadanie o pieniądzach wpływa -- w tym wypadku przynajmniej wpłynęło -- podobnie jak jakaś zaraza :). Ktoś o tym coś powiedział, więc mnie zainteresowało coś innego.
Ten topic może nam zresztą pomóc czy to podczas rozmowy kwalifikacyjnej i wyceniania samego siebie, czy to podczas szukania branży. W sumie jeśli chce się być DOBRYM (i bogatym ;)) programistą, to być może najważniejsze umiejętności są... niemal uniwersalne. Działają w prawie każdym języku programowania. Sprawdzają się w każdej programistycznej branży. Inżynieria oprogramowania, tworzenie kodu wysokiej jakości, odpowiednio sprawnie działającego. Te ostatnie dwie to wciąż cechy niewielu używanych obecnie przez ludzkość fragmentów kodu.
Pewnie, by być mistrzem, trzeba też mieć opanowany "swój" język programowania w jednym paluszku, a mimo wszystko trochę się one różnią. No i biblioteki standardowe i... niestandardowe też. Ale może i ta uniwersalna baza jest najtrudniejsza do zdobycia, najważniejsza i wymaga od programisty najwięcej serca.
Może też właśnie ona sprawia, że ktoś naprawdę lubi programowanie. Rozwiązywanie problemów. Obojętnie czy to pisząc PHP-a, czy kod biznesowy w SAP-ie. Więc może wybrać sobie optymalną również finansowo gałąź. Cóż, to nie takie proste, bo SAP jest akurat tak "bloated", że ten konkretny przykład nie jest najlepszy (w sumie... jakby PHP nie było "bloated"!).