Jak poradzić sobie z nieprzyjemnym managerem

0

Jeśli ktoś stosuje mobbing: wyśmiewanie i nie rozumie, że inni ludzie nie posiadają jego wiedzy, wobec czego nie potrafi przedstawić zadania w taki sposób, żeby druga osoba go zrozumiała, ale nie musząc jej pokazywać krok po kroku i linijka po linijce co ma pisać, to nie nadaje się do pracy, gdzie musi zarządzać ludźmi. Zazwyczaj takie gagadki są ogólnie nie lubiane, więc warto pogadać z resztą zespołu, czy oni mają nieciekawe wrażenia z jego osobą.

Znam taką sytuację, gdzie cała grupa się zebrała, bo miała dość krzywych akcji swojego team leadera i poszli do HR'ów z problemem stawiając warunek, że albo tego team leadera zabiorą im i dadzą kogoś innego, albo oni się wszyscy razem zwalniają. Skończyło się to tak, że wyrzucony został ten team leader. Taka podpowiedź, co można zrobić.

2

Nie będę oceniał wiarygodności autora ani postępowania team leadera. ale tak jak wcześniej już napisano najlepiej samemu uciec albo zostać zwolnionym, jeśli nie spełnia się oczekiwań. Wbrew pozorom bycie zwolnionym to lepsza opcja niż późniejsze ponoszenie kosztów zdrowotnych.

Chcę się też podzielić swoim doświadczeniem, że najgorzej jest unieść się ambicją i próbować sprostać wymaganiom przełożonego jeśli od razu masz poczucie, że jest coś nie tak. Byłem w podobnej sytuacji, gdzie jako świeżak z 3 letnim doświadczenie trafiłem do zespołu "bogów programowania" gdzie każdy spoza zespołu i ja (bo nowy) to byli idioci. Wyzywanie publicznie na daily od frajerów, głupków i wjazd na totalną prywatę to był standard, dodatkowo okraszony mnóstwem przekleństw. Nie wiem jak wytrzymałem tam 3 lata, ale doszło do absurdu takiego, że dokumentowałem wszystko co robiłem, screenami, kawałkami kodu, żeby tylko potwierdzić, że czas spędzony nad zadaniem to nie było opieprzanie a i tak zdarzało się ruganie na publicznym czacie w godzinach nocnych, za to że nie było żadnego commita od południa. A spróbowałbym mieć zastrzeżenia do kodu kogoś z zespołu wtedy wybuchała afera na całego. Próba uzyskania wiedzy czy rozwiązania jakiegoś problemu w 4 oczy i tak przenosiła się na scenę publiczną gdzie było się rzuconym na pożarcie. W moim przypadku zawiodło wszystko, mój brak asertywności, góra nie reagowała na moje zgłoszenia, nikt w zespole nie reagował a właściwie to wszyscy się dołączali do tego spektaklu grozy, próby rozmowy sam na sam też bez skutku. Dziwię się, że nie zostałem zwolniony skoro byłem tak słaby, zamiast tego dostawałem spore podwyżki(to też mnie blokowało przed rzuceniem papierami).

Podsumowując niektórzy automatyczne potrafią zadbać o swój dobrostan, inni niestety - w tym ja - musieli nauczyć się na własnej skórze, że nikt o nich nie zadba jeśli samemu się tego nie zrobi. Czasem warto nawet kosztem zarobków zrobić krok w tył bo powrót do formy po kilku latach tkwienia w toksycznym środowisku jest wyjątkowo trudny i kosztowny. Uważam, że z perspektywy czasu zwolnienie pracownika może wyjść na dobre firmie i samemu pracownikowi. Mobbowanie go, żeby sam to zrobił to już czysty sadyzm.

1
volobolo napisał(a):

Nie będę oceniał wiarygodności autora ani postępowania team leadera. ale tak jak wcześniej już napisano najlepiej samemu uciec albo zostać zwolnionym, jeśli nie spełnia się oczekiwań. Wbrew pozorom bycie zwolnionym to lepsza opcja niż późniejsze ponoszenie kosztów zdrowotnych.

Chcę się też podzielić swoim doświadczeniem, że najgorzej jest unieść się ambicją i próbować sprostać wymaganiom przełożonego jeśli od razu masz poczucie, że jest coś nie tak. Byłem w podobnej sytuacji, gdzie jako świeżak z 3 letnim doświadczenie trafiłem do zespołu "bogów programowania" gdzie każdy spoza zespołu i ja (bo nowy) to byli idioci. Wyzywanie publicznie na daily od frajerów, głupków i wjazd na totalną prywatę to był standard, dodatkowo okraszony mnóstwem przekleństw. Nie wiem jak wytrzymałem tam 3 lata, ale doszło do absurdu takiego, że dokumentowałem wszystko co robiłem, screenami, kawałkami kodu, żeby tylko potwierdzić, że czas spędzony nad zadaniem to nie było opieprzanie a i tak zdarzało się ruganie na publicznym czacie w godzinach nocnych, za to że nie było żadnego commita od południa. A spróbowałbym mieć zastrzeżenia do kodu kogoś z zespołu wtedy wybuchała afera na całego. Próba uzyskania wiedzy czy rozwiązania jakiegoś problemu w 4 oczy i tak przenosiła się na scenę publiczną gdzie było się rzuconym na pożarcie. W moim przypadku zawiodło wszystko, mój brak asertywności, góra nie reagowała na moje zgłoszenia, nikt w zespole nie reagował a właściwie to wszyscy się dołączali do tego spektaklu grozy, próby rozmowy sam na sam też bez skutku. Dziwię się, że nie zostałem zwolniony skoro byłem tak słaby, zamiast tego dostawałem spore podwyżki(to też mnie blokowało przed rzuceniem papierami).

Podsumowując niektórzy automatyczne potrafią zadbać o swój dobrostan, inni niestety - w tym ja - musieli nauczyć się na własnej skórze, że nikt o nich nie zadba jeśli samemu się tego nie zrobi. Czasem warto nawet kosztem zarobków zrobić krok w tył bo powrót do formy po kilku latach tkwienia w toksycznym środowisku jest wyjątkowo trudny i kosztowny. Uważam, że z perspektywy czasu zwolnienie pracownika może wyjść na dobre firmie i samemu pracownikowi. Mobbowanie go, żeby sam to zrobił to już czysty sadyzm.

Wschodni micromanagement. Potem się dziwić, że ktoś zmieni firme i się zasiedzi, bo będzie się bał, że po następnej zmianie będzie tak jak kiedyś.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1