Jest sens z QA Engineera na DevOpsa?

0

Cześć, mam taki dylemat i za bardzo nie wiem co zrobić, być może znajdę w odpowiedziach jakąś inspirację.

Jestem na etapie kiedy jako QA engineer dobijam do sufitu płacowego w PL. Szczerze to nudzi mnie już ta praca, klepię żeby klepać, nie czuję satysfakcji. Wyczerpałem temat. Nic lepszego w tym obszarze nie zrobię, a robiłem już wszystko. Takiej stawki jaką mam obecnie to już oferują jedynie jakieś pojedyncze ofertki wpadające raz na x tygodni.

Technicznie jestem dużo bardziej wszechstronny i mam większą wiedzę techniczną niż wielu programistów, z którymi pracowałem, nie mówiąc o testerach, z którymi miałem przyjemność i czułem się jakbym dostał pod skrzydła stażystę, a nie seniora.

QA Leadem nie chcę być, bo totalnie mnie nie interesują stanowiska zarządcze praktycznie za tą samą kasę co mam teraz. Wolę iść bardziej w stronę nazwijmy to ekspercką, techniczną.

Chciałbym robić coś dużo bardziej "technicznego" powiedzmy i wkręciłem się trochę w tematy devopsowe i zacząłem się pod to uczyć.

Nie ukrywam, że najbardziej mnie blokuje właściwie już od jakiegoś czasu tylko kwestia finansowa. Istnieje duże ryzyko, że będę musiał spuścić z tonu i trochę zejść ze stawki żeby przejść na stricte devopsa mimo, że wiele rzeczy "devopsowych" już robiłem jako QA.

Czy to jest ogólnie dobry kierunek rozwoju? Czy ktoś przeszedł podobną drogę z testera na devopsa i pomyślał "no i to jest zajebiste"?

Najbardziej właśnie interesują mnie opinie osób, które przeszły z testera na devopsa. Czy są zadowolone z takiego ruchu, zarówno pod kątem realizowania swoich ambicji zawodowych jak i zarobkowych.

Dzięki bardzo za wszelką pomoc.

ps. proszę darujmy sobie dyskusję w zakresie "nie ma takiego stanowiska jak devops". Jak masz ochotę się ponapinać i powymądrzać to idź lepiej na wykop.

7

jeśli chodzi o pieniądze to jest to dobry kierunek. Co do reszty się nie wypowiem bo tematy konfiguracyjno sieciowe mnie nudzą (jestem programistą) i trochę demotywuje to iż jak nauczyłem się kubernetesa to mam wrażenie iż wszystkie firmy rezygnują z kubernetesa i używają chmur bezpośrednio. A chmur jest 3 i trzeba się wstrzelić której się uczyć

UPDATE Chociaż w praktyce spotkałem tylko awsa i azura

4

Idź, jaknanszybciej. Uciekłem z testowania i jedyne, czego żałuję, to że tak późno.

Nie ukrywam, że najbardziej mnie blokuje właściwie już od jakiegoś czasu tylko kwestia finansowa. Istnieje duże ryzyko, że będę musiał spuścić z tonu i trochę zejść ze stawki żeby przejść na stricte devopsa mimo, że wiele rzeczy "devopsowych" już robiłem jako QA.

Spuścisz z tonu na pół roku, a potem zaczniesz wracać. Poza tym, możesz równie dobrze przedstawiać się jako Automation Engineer a nie QA Engineer (mówisz, że automatyzujesz wszystkie procesy, nie tylko testy), jak byłem testerem to dostawałem oferty przejścia na devops gdzie zadania były właśnie 50/50, ale to było parę lat temu.

4

Tak ja przeszedlem. Zreszta cala kariere sobie skacze miedzy Dev <-> QE <-> Ops. Mozna przeskoczyc bez spuszczania z tonu. Idziesz do firmy jako QE, robisz swoje taski, ale w szczegolnosci interesujesz sie rzeczami zwiazanymi z opsowaniem (jak pojdziesz w testy wydajnosciowe to jeszcze latwiej bo przewaznie musisz sobei setup systemu ogarnac) i po jakims czasie przeskakujesz na opsowanie. W szczegolnosci latwo pojsc w rzeczy devprodowe zwiazane z CI/CD Jenkinsami/Gitlabem itd. Bo potrzeby duze, a chetnych albo majacych wiedze na ten temat malo. To sie wszystko pozniej bardzo fajnie spina.

@KamilAdam z k8s zalezy od skali systemu, przy malych nie ma sensu bo overhead jest duzy. Przy duzych sie uzywa i stawia go na cloudzie albo po prostu uzywa EKS (na AWS). IMHO w duzych firmach czesciej trafisz na GCP niz Azure, a najczesciej AWS. Poza tym jak poznasz klocki z jednej chmury to kolejna idzie dosc szybko przez analogie ogarnac.

2

@KamilAdam:

@testowy_user:

@WhiteLightning:

Naprawdę mnie zmotywowaliście jeszcze bardziej do nauki i do zmiany. Dzięki serdeczne.

Oczywiście chętnie poczytam jeszcze inne opinie jak ktoś ma ochotę się pochwalić, bądź ma jakieś uwagi/rady

2

Fake it till you make it.
Jeżeli problemem nie są umiejętności tylko brak "oficjalnego" expa jako devops to wpisz sobie w CV że pracujesz lub pracowałeś jako devops w poprzedniej firmie. Ten trik pozwoli Ci nie schodzić z zarobków, ale tylko pod warunkiem że faktycznie ogarniasz tematy devopsowe.

0
Seken napisał(a):

Fake it till you make it.
Jeżeli problemem nie są umiejętności tylko brak "oficjalnego" expa jako devops to wpisz sobie w CV że pracujesz lub pracowałeś jako devops w poprzedniej firmie. Ten trik pozwoli Ci nie schodzić z zarobków, ale tylko pod warunkiem że faktycznie ogarniasz tematy devopsowe.

Ktoś tak serio robił? Znam tylko jeden przypadek z tego forum.

2

W swoim życiu przerobiłem z kilkanaście dużych projektów. Znalezienie ogarniętego QA to wyzwanie, a znalezienie ogarniętego QA automatyzującego to rzadkość. Raz czy dwa zdarzył się QA który potrafił ogarnąć środowiska dev, qa, stage i powiem, że na wszystkich robiło to wrażenie bo zespół był mały, a roboty opsowej nikomu nie chciało się dotykać. Poza tym wielu devopsów ma background networking / datacenter / wirtualizacja, a słabo znają kwestie aplikacyjne które nie będą Tobie obce. Moim zdaniem dobry kierunek i warto w iść w temat. Szansa jest bo w zespołach projektowych brakuje kompetencji devopsowch. Jak to sprytnie poukładasz to da się spokojnie wynegocjować zmianę stanowiska. Jak masz rozległą wiedzę to opcją też jest SRE.

0
mrxormul napisał(a):

W swoim życiu przerobiłem z kilkanaście dużych projektów. Znalezienie ogarniętego QA to wyzwanie, a znalezienie ogarniętego QA automatyzującego to rzadkość. Raz czy dwa zdarzył się QA który potrafił ogarnąć środowiska dev, qa, stage

to chyba o mnie piszesz to właśnie robię.

Ogarniam maszyny wirtualne, konfiguruję pipeline'y, konfiguruję środowiska. Linux, Jenkins, Azure, Docker, Kubernetes - w tych obszarach poruszam się swobodnie.

Już właśnie pisałem sobie z jednym forumowiczem na pw, że często w tej roli czuję się dosłownie jakbym się dusił, wiedząc z kim pracuję na równoległym stanowisku, bo 90% testerów, z którymi miałem do czynienia byli przy mnie jak praktykanci / stażyści. Najprostsze rzeczy im muszę tłumaczyć.

Praktycznie w każdym projekcie od razu jestem przymierzany do QA Lead, a ja na to w ogóle nie mam ochoty i tak właściwie potencjał techniczny sobie leży i się marnuje, bo się czuję jak doktor fizyki, który uczy dzieci w szkole wzorów na prędkość.

Inna sprawa, że choćbym nie wiem jak był dopakowany technikaliami i wiedzą to koniec końców i tak przychodzi moment, w którym programista, który jedyne co umie zrobić to odpalić edytor i naklepać coś w jednym języku, każe mi "przeklikać" coś ręcznie xDDD i trzeba klikać :D

No i plus jest taki, że bardzo dobrze płacą, bo nie mam właściwie na rynku konkurencji (jestem dzisiaj wyjątkowo nieskromny, sorry :D)

1
tosiezateguje napisał(a):
mrxormul napisał(a):

W swoim życiu przerobiłem z kilkanaście dużych projektów. Znalezienie ogarniętego QA to wyzwanie, a znalezienie ogarniętego QA automatyzującego to rzadkość. Raz czy dwa zdarzył się QA który potrafił ogarnąć środowiska dev, qa, stage

to chyba o mnie piszesz to właśnie robię.

Ogarniam maszyny wirtualne, konfiguruję pipeline'y, konfiguruję środowiska. Linux, Jenkins, Azure, Docker, Kubernetes - w tych obszarach poruszam się swobodnie.

Już właśnie pisałem sobie z jednym forumowiczem na pw, że często w tej roli czuję się dosłownie jakbym się dusił, wiedząc z kim pracuję na równoległym stanowisku, bo 90% testerów, z którymi miałem do czynienia byli przy mnie jak praktykanci / stażyści. Najprostsze rzeczy im muszę tłumaczyć.

Praktycznie w każdym projekcie od razu jestem przymierzany do QA Lead, a ja na to w ogóle nie mam ochoty i tak właściwie potencjał techniczny sobie leży i się marnuje, bo się czuję jak doktor fizyki, który uczy dzieci w szkole wzorów na prędkość.

Inna sprawa, że choćbym nie wiem jak był dopakowany technikaliami i wiedzą to koniec końców i tak przychodzi moment, w którym programista, który jedyne co umie zrobić to odpalić edytor i naklepać coś w jednym języku, każe mi "przeklikać" coś ręcznie xDDD i trzeba klikać :D

No i plus jest taki, że bardzo dobrze płacą, bo nie mam właściwie na rynku konkurencji (jestem dzisiaj wyjątkowo nieskromny, sorry :D)

Myślę, że nierzadki przykład w naszej branży gdzie zdolności wyprzedzają obowiązki, lub to co robimy absolutnie nas nie interesuje, ale dowiadujemy się o ścianie po czasie a nie na studiach czy parę lat temu (żeby inaczej poprowadzić karierę)i teraz stoimy w dziupli, bo przebranżowienie się wcale nie jest easy xd a czasem jest niemożliwe. Niektórzy zostają trząść kasę, ale mają inne hobby a niektórym to nie wystarczy i próbują coś w sobie zmienić.

Tylko jak HRówki oszukać, żeby dano Ci szansę w nowej firmie bez spadku pensji.

0
Czitels napisał(a):
tosiezateguje napisał(a):
mrxormul napisał(a):

Niektórzy zostają trząść kasę, ale mają inne hobby a niektórym to nie wystarczy i próbują coś w sobie zmienić.

Ja niestety nie dam rady bo już powoli zaczyna mnie to frustrować, chociaż parę lat temu jakbym sam do siebie powiedział, że mimo takiej kasy i tak lajtowej roboty będę miał takie posrane myśli to bym pomyślał, że chyba się czegoś naćpałem :D

Nie wiem, jakaś, zwara w mózgu, która nie pozwala mi stać w miejscu i klepać codziennie tej samej roboty, bo zwariuję dosłownie.

I ta świadomość z jakimi ludźmi muszę pracować na równoległym stanowisku...

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1