Czerwone flagi w pracy

1

Jak można rozpoznać red flagi w pracy na początku, żeby wiedzieć, ze trafiliście do nieodpowiedniego miejsca? Pytam pod kątem rozwoju zawodowego. Jak rozpoznać, że firma ,w której pracujecie jest perspektywiczna dla was? Jaka wygląda firma, w której skłonni bylibyście przepracować 10 lat i bylibyście przekonani że jest odpowiednim miejscem? Gdyby płacili wam dużo hajsu mimo że projekt nie odpowiadałby wam 100%, to czy zostalibyście w takiej pracy, czy szukalibyście dalej czy zaakceptowalibyście?

16

Zeby projekt pasowal w doslownie 100% to musisz chyba swoj startup zalozyc :)

0

zależy od potencjału itd.

niefajny projekt to raczej nie jest ogromny problem, ale zależy na jak długo.

6

Największy redflag w projekcie to sytuacja w której dołączasz do projektu który w dużej mierze pisała jedna osoba, taki one-man-army ziomek które napisał to słabo a teraz gdyby nie on to można pakować walizy i do konca życia będą się użerać z legacy kodem.

8

Kiedy chodziłem na rozmowy w lecie, to zwracałem uwagę na to, czy w biurze jest klima.

Raz trafiłem na dzień próbny, gdzie posadzono mnie w pokoju grafików, ~8 osób w pokoju max 5m^2. Na środku był jeden wiatrak, który i tak nic nie dawał...

W toalecie nie było w co wytrzeć rąk.

Graficy co chwilę pokazywali sobie memy, co bardzo rozpraszało przy pracy.

Na tym jednym dniu próbnym się skończyło.

Byłem też na rozmowie, gdzie przerobili mieszkanie w kamienicy na biuro. Też nie było klimy.
Wszyscy pracownicy spoceni w tym zaduchu. Red flag. Nie widzi mi się pracować w takich warunkach...

9

Pretensjonalne zachowanie wobec nowych osób, zwłaszcza gdy zadają pytania. Oczywiście związane bardziej z domeną/ekosystemem firmy, innymi słowy - o rzeczy, których nie mają prawa wiedzieć jako świeżaki.

1
adamKowal napisał(a):

Jak można rozpoznać red flagi w pracy na początku, żeby wiedzieć, ze trafiliście do nieodpowiedniego miejsca?

Takim miernikiem może być podejście do jakości, jacy mają programiści obecnie pracujący przy projekcie.

Bo to, że w projekcie będą miejsca ze słabym kodem czy praktykami, to wiadomo, ale pytanie, czy ludzie widzą problem.

np.

  • mogą istnieć bugi w projekcie, normalna sprawa. Jednak jeśli programista mówi, żeby się bugami nie przejmować ani nawet nie zgłaszać, bo to wersja developerska, a nie produkcyjna - red flag
  • w projekcie może nie być testów, ale pytanie czy zespół jest chętny, żeby je zacząć pisać (i czy mu pozwalają, bo "nie ma czasu na testy" to też red flag)
  • jeśli w projekcie jest spaghetti, a nie pozwalają refaktorować (bo "to nie wnosi wartości biznesowej"), to też red flag
  • jeśli zespół robi ręcznie to, co można zautomatyzować, to może to być to red flag
    • tzn. jeśli jest to pierdółka, to nie musi to być red flag. Bo pisze się automatyzację i już. Gorzej jeśli zautomatyzowanie na tym etapie byłoby utrudnione, bo wymagałoby to zmiany całego procesu pracy. Wtedy pracując w takim czymś, musiałbyś wykonywać masę nietwórczej pracy, której nie szłoby zautomatyzować
  • czy są jakieś standardy jakości kodu, architektury (nie chodzi jakie to będą standardy, tylko czy zespół w ogóle myśli o czymś takim), jakaś refleksja, czy może jest bezmyślne klepanie tasków i dorzucanie kolejnych kawałków spaghetti
2

Jak można rozpoznać red flagi w pracy na początku, żeby wiedzieć, ze trafiliście do nieodpowiedniego miejsca?

Prawdziwa red flaga to powinna palić się, gdy jesteś częścią nielegalnego biznesu.

A taka pół prawdziwa o którą pytasz to raczej, gdy regularnie po dniu pracy / świadczenia usługi czujesz, że jesteś gorszy niż byłeś i/lub masz poczucie zmarnowanego czasu.

Jak rozpoznać, że firma ,w której pracujecie jest perspektywiczna dla was?

Z perspektywy rozwoju to lepiej wybrać takie miejsca, gdzie można łączyć odpowiedzialność i kreatywność. Odpowiedzialność, abyś Ty i zespół starali się na każdym kroku zabiegać o stabilność i jakość rozwiązania i byście a przede wszystkim dozowali, a wręcz odrzucał głupie pomysły, a kreatywność po to, byś nie zamknął się w szablonie bezmyślnego powielania tego co inni robią. Podejmowanie działań, bo tak robią wszyscy inni, z nieznanego powodu jest głupie i zdecydowanie przeczy rozwojowi. Najlepsza jest firma, która nie zabija kreatywności, tzn. nawet jak zrobisz jakiś błąd to nikt nie powie, że to głupie, a zamiast tego pomyślą nad tym co mówisz i być może to pozwoli rozwinąć temat w lepszym kierunku. Gdy każdy udaje speca i boi się powiedzieć co myśli naprawdę to jest straszna lipa.

Jaka wygląda firma, w której skłonni bylibyście przepracować 10 lat i bylibyście przekonani że jest odpowiednim miejscem?

Taka, która pozwala zapierdalać i która należycie za to płaci. Z etatami na tym polu jest słabo. Nie otrzymasz wypłaty wartej tego co wnosisz do firmy, bo wynik jest zbiorczy i z tego względu oni nie mają sposobu, aby to wyliczyć. Masz uśrednioną wypłatę i to jest dobre póki się uczysz, ale w perspektywie 10 lat, z każdym rokiem coraz słabsze. Trwanie w tym, raczej prowadzi do oszczędzania siebie, odcinania kuponów od tego co już znasz i coraz większej redukcji swojego wkładu w pracę.

Gdyby płacili wam dużo hajsu mimo że projekt nie odpowiadałby wam 100%, to czy zostalibyście w takiej pracy, czy szukalibyście dalej czy zaakceptowalibyście?

Nie wiadomo o co pytasz. Zgodności w 100% to nawet we własnej firmie nie masz, bo nawet dobry produkt wymaga pracy nad rzeczami, które totalnie Ci nie leżą. Praca to z definicji robienie czegoś czego normalnie byś za darmo nie zrobił, celem nie jest szukanie przyjemności, a raczej przezwyciężanie tego co nieprzyjemne. Po co komu pracownik, który ogranicza swoje pole prac tylko do wygodnych problemów? Można zapytać ile jesteś w stanie wycierpieć dla kasy, i jak długo i za ile, ale tego nie dowiesz się zadając pytania, bo ludzie różnie zachowują się pod wpływem nieosiągalnych wcześniej kwot.

3
adamKowal napisał(a):

Jak można rozpoznać red flagi w pracy na początku, żeby wiedzieć, ze trafiliście do nieodpowiedniego miejsca? Pytam pod kątem rozwoju zawodowego. Jak rozpoznać, że firma ,w której pracujecie jest perspektywiczna dla was? Jaka wygląda firma, w której skłonni bylibyście przepracować 10 lat i bylibyście przekonani że jest odpowiednim miejscem? Gdyby płacili wam dużo hajsu mimo że projekt nie odpowiadałby wam 100%, to czy zostalibyście w takiej pracy, czy szukalibyście dalej czy zaakceptowalibyście?

Firma ma tą przewagę nad pracownikiem, że ten za 3 czy 6 miesięcy dalej będzie mniej więcej taki sam
Firma (dokładniej praca w niej) może być już zupełnie inna
Ktoś odejdzie (wewnętrzne przesunięcia)
Klient się wycofa (albo ograniczy)
Roszady na górze
I robota fajna zmieni się w niefajną (częściej) lub odwrotnie (rzadziej)
Po prostu ciesz się tym co robisz a jak przestaniesz to szukaj gdzie indziej

Co do 100 procent zadowolenia
Miałem kolegę który mówił że jak jest 25% tego co chcesz to już nie ma na co narzekac

Co do firmy na 10 lat
Praca to praca, z wiekiem człowiek raczej szuka stabilizacji i to co było za młodego ble - bo nudy, legacy itd to z wiekiem staje się atrakcyjne, bo przyjdziesz zrobisz i masz wolne.(spokój). Dochodzą też czynniki zewnętrzne
Wystarczy że 100 procent zdalną robotę wytną (a taki jest trend) i już długość stażu pracy w firmie może się podnieść bo ilość potencjalnych miejsc siłą rzeczy się zmniejszy

My jesteśmy tylko robotnikami i to nie nam ma być dobrze (trochę uproszczenie)
Oczywiście są ludzie w branży którzy mają tego skila i to szczęście że to oni robią co chcą, a nie to co ktoś od nich chce, ale cała rzesza robi to czego chcą inni

Poza tym to jest temat w którym można pogadać co jest lepsze, pomidorowa czy ogórkowa?
Jeden powie tak inny siak, a kolejny że woli barszcz, następny że w ogóle zup nie lubi.
I wszyscy będą mieli rację

6

Tak z czasów remote:

  • Na rozmowie rekrutacyjnej gość który Cię rekrutuje nie włącza kamerki gdy Ty masz włączoną i gburowate zachowanie, jakby nie wiadomo kim był. Duża szansa że trafisz na toxica w pracy.

  • Używanie słowa „dowożenie” na rekrutacji. Kiedyś powiedziano mi podczas rozmowy „jak będziesz dowozić to wszystko będzie ok”. Już wtedy wiedziałem że nie chce tam. Kojarzy mi się to z Januszostwem.

4

Zdecydowanie dinozaur one-man-army, który widzisz po commitach i aktywności, że pracuje prawie cały dzień (czasami jest w nocy i mówi, że go rano na daily nie będzie, czasami pisze do Ciebie o 19 na czacie) i większość czasu spędza na spotkaniach z biznesem, robieniu nie wiadomo czego bo nie wrzuca PR (jego kodu sprawdzać nie trzeba, jest najlepszy), wrzucaniu aplikacji na nie wiadomo jakie środowiska nie wiadomo jak i do momentu nie jest to red flagą, red flagą jest wtedy kiedy biznes uważa, że to nie jest patologiczny stan i nie chce tego zmienić.

TL:DR polska firma, która wybiła się na jednym produkcie napisanym w jakimś COBOLu czy DELPHI, z którego ciągnie największy dochód, a ktoś wpadł na pomysł żeby to przepisać bo programiści od tych języków umarli i niestety zatrudnili do poprowadzenia tego najbardziej zasłużonego pracownika w firmie.

12
adamKowal napisał(a):

Jak można rozpoznać red flagi w pracy na początku, żeby wiedzieć, ze trafiliście do nieodpowiedniego miejsca?

Jak każą pracować

3

Dość popularna w Polsce i na świecie praca w „pseudoscrum”, w którym Sprinty są tak naprawdę sposobem na tworzenie nowych deadline'ów co dwa tygodnie, jest patologiczna.

To jest red flag na rozmowie. Warto o to pytać jak wyglądają Sprinty i kultura ich prowadzenia. W innym wypadku się wypalisz w pracy w dwa lata i będziesz przemęczony już po roku.

5

Jak na rozmowie rekrutacyjnej menedżer/którykolwiek z rekrutujących nawija przez pierwsze 20-30 minut i nie daje dojść do słowa kandydatowi.

Albo jak rekrutujący na samym wstępie rozmowy rekrutacyjnej mówi, że trzeba być pod telefonem 24/7 i będzie źle postrzegane, kiedy nie będziesz się udzielać po godzinach pracy w przypadku jakichś bugów/errorów.

2
korokczan napisał(a):

Jak na rozmowie rekrutacyjnej menedżer/którykolwiek z rekrutujących nawija przez pierwsze 20-30 minut i nie daje dojść do słowa kandydatowi.

To bywa ciekawe, bo są opowieści że zatrudniają ludzi bez sprawdzenia umiejętności. Wystarczy też się jarać produktem. Którego zresztą się na oczy nie widziało

Albo jak rekrutujący na samym wstępie rozmowy rekrutacyjnej mówi, że trzeba być pod telefonem 24/7 i będzie źle postrzegane, kiedy nie będziesz się udzielać po godzinach pracy w przypadku jakichś bugów/errorów.

Dyżury sa dodatkowo płatne i nie moga trwać 24h. Można takich zgłosić. No chyba że na b2b, to wtedy gorzej jest

3
Spine napisał(a):

Kiedy chodziłem na rozmowy w lecie, to zwracałem uwagę na to, czy w biurze jest klima.

Też bym uciekał. Przyjdzie taki kriofil, robi 15°C gdy na zewnątrz 35 i człowiek choruje.

2

@Azarien: Nie popadajmy ze skrajności w skrajność... Wolisz pracować z biurze, gdzie jest ~30 stopni?
Zarówno w chłodzeniu, jak i w ocieplaniu trzeba zachować umiar.

2

Red flagi
Na rozmowie: unikanie rozmowy o pieniądzach, rekrutujący nie przeszkolony z prowadzenia rozmów
Ogólnie: dziecinny HR, młody dynamiczny zespół robiący nadgodziny za darmo, nie-techniczny przełożony, używany sprzęt
Projektowo: Rzeczywisty stan projektu różni się od tego co było w ofercie / na rozmowie. Brak instrukcji jak zacząć z projektem, brak wdrożenia w system, brak odpowiednich licencji, refactor to słowo zakazane, dużo kolegów mówiących "podejrzanym" angielskim

Żeby pracować w firmie 10 lat musiał bym tworzyć jakiś system na nowo, widzieć, że w jakiś sposób moja praca przyczynia się do rozwoju oraz mieć udziały z zysków w firmie w innym wypadku jeśli dostanę lepszą ofertę to zmieniam.

3

Jaka wygląda firma, w której skłonni bylibyście przepracować 10 lat i bylibyście przekonani że jest odpowiednim miejscem?

Wyglądała by tak:
Spółka z o.o. w której mam co najmniej 25% udziałów.

W każdym innym wypadku tak długie znoszenie "inflacyjnych" podwyżek 3-5% powodowało by powstanie sporej (>25%) luki płacowej po 10 latach.

5

Brak sensownego wdrożenia. Brak code review, brak testów. Zadania znacząco różniące się (w negatywny sposób) od tego co było ustalane.

10

moim skromnym zdaniem jedyną flagą wartą uwagi są ludzie
obyś nigdy nie trafił na buca, skurwola, chama, kutafona
żadne pieniądze, ani żaden projekt nie jest tego wart

kiedyś jeden z rekruterów technicznych normalnie zaczął sobie ze mnie jaja robić, na livecodingu
pytam gościa - powiedz co źle robię, o co chodzi itd
nie nie, nic, wszystko dobre - i dalej to samo
zaczęło się niemiło robić i to bardzo, aż manago musiał zainterweniować

z takim zachowaniem spotkałem się jeden jedyny raz

poza tym raz miałem w projekcie takiego, przez którego chciałem się zwolnić, przypierdalał się o wszystko i nie chodzi o kod, ale np miałem z nim robić taska (on był w projekcie wcześniej niż ja) powiedział, poczekaj jak wrócę pogadamy
a że go nie było dłuuuugo - to podpytałem innego kolegi, no to mi wykład [CIACH!], że tak sie nie robi, że się czeka, że marnuje czas i jego i kolegi
spytałem źle
nie spytałem źle
spytałem tego źle
wyjąłem sobie jabłko - wyjąłem tylko, czemu tu chce jeść, jabłko głośno się je, jemu to będzie przeszkadzać
i tak dzień w dzień w dzień

no albo luja ogłuszacza, albo się zwolnić
na szczęście nadarzyła się okazja zmienić projekt

4

Gdy zwykli etatowcy lub kontraktowcy z twojego teamu pracują zauważalnie więcej od Ciebie, na przykład po minimum 10h dziennie, czasami po 12h, a w gotowości na komunikatorze są po 14h.

Przykładowo praca zdalna dla banku w Singapurze, gdzie taka już tam jest kultura pracy. Logujesz się wcześnie rano – oni pracują. Wylogowujesz się wczesnym popołudniem – a oni dalej pracują. I absolutnie nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie, imo warto docenić takie podejście "ciężkiej pracy". Tylko, że w momencie gdy ty pracujesz tylko po ~8, a reszta zauważalnie więcej, to może nie wpasowujesz się do teamu, i masz też przez to niektóre rzeczy pod górkę. :)

9

czerwone flagi:

  • słaby sprzęt
  • pośpiech od samego poczatku, żadnego wdrożenia, masz taska i rób, bo sprint trzeba dowieźć
  • używanie wulgaryzmów przez członków zespołu
  • brak włączonej kamerki u rekrutującego (dzięki @MarioBros33 )
5

oddział w Indiach to wielki redflag, ale tak częsty, że często ignorowany.

7
testowy_user napisał(a):

oddział w Indiach to wielki redflag, ale tak częsty, że często ignorowany.

Unikać pracy z hindusami. Jeśli jeszcze są na niskich stanowiskach to nie ma większych problemów, ale jak już architekt albo project manager jest hindusem to uciekać jak najdalej a najlepiej nawet nie zaczynać pracy w takiej firmie

0

Co sądzicie o ogłoszeniach gdzie wiadomo, że w zespole będzie tylko jedna osoba zajmująca się tym co Ty? Przykładowo backendem. Ja to widzę tak, że w takiej sytuacji jest się bardzo odizolowanym od obecnych trendów. Łatwo stworzyć takie poletko gdzie się robi wszystko po swojemu, a potem się okaże że w żadnym normalnym miejscu nikt by na takie pomysły nie wpadł albo by odpadły podczas review. Do tego praca samemu czy tam z wyłącznie jedną osobą mocno ogranicza rozwój.

3

@Seken: sa plusy i mnusy. Na plus robisz po swojemu,, masz duzo czasu na nauke, jak ogarniasz temat to taka praca potrafi byc niesamowicie spokojna b jestes jedynym ekspertem i jak powiesz ze task jest za 8 to jest za 8. Na minus -> jak nie mamy wewnetrznej motywacji latwo popasc w prokrastynacje, mozna sie zapuscic technicznie (jednak nic tak nie rozwija jak praca z lepszymi od siebie + review). Do tego jak cos sie wywali to wiadomo kogo winic i kto naprawi...

3

Po wysłaniu cv w którym brak dokładnych dat czepiają się tego faktu  jak pijany płota

0

W niektórych zawodach daty są bardzo ważne. W wielu zawodach daty są wręcz niezbędne, aby zobaczyć czy nie ma luki na wiele lat - a tym samym ktoś wypadł z nowości branżowych po za ich orbitę. Dlatego daty w CV nie zawsze ale często są przydatne dla tych rekrutujących. Jak ich się czepiają - to można im powiedzieć że jest się na bieżąco z tematyką bo to i tamto.

Dam Wam radę jak nie wiecie jak ukryć daty. Piszcie w puste miejsca swojego CV linii pracy to - praca outsourcingowa w tym do czego kandydujecie. Wtedy puste pola się wypełniają.

0

Ja w mojej karierze programistycznej jak pragnąłem pracować w tym zawodzie to po 17 latach.

Kumpel mi załatwił rozmowę podrzucając CV na manual testera, odpadłem bo za słabo niby angielski znałem, a rekruterka celowo niewyraźnie wypowiadała wyrazy była polką, nie mogłem zrozumieć co mówi.

Potem do google startowałem, wysłałem 4 cv, gdzie pierwsze to sami mnie zaprosili, google secret hiring process.
Gadam z HR z ameryki i super się dogadywaliśmy, nie sądziłem, że tak dobrze od samego czytania mam rozwinięty angielski.
Ale odpadłem bo klient chce tylko z kwalifikacjami po studiach.

I w tym momencie porzuciłem to wszystko, ja tam jestem beznadziejnym programistą, nic nie osiągnąłem, a prawie wszystko rozumiem jak działa.
Jak ktoś się mnie pyta jakie mam hobby i czy bym opowiedział i zacznę nawijać o monte carlo metropolis hasting czy innych ciekawych rzeczach, to się nauczyłem, że żadna kobieta tego nie toleruje i zostałem sam.
Nikt nie lubi matematyki, a ja całe życie spędziłem czerpiąc przyjemność z uczenia się jej i rozwiązywania nią problemów.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1